*[Relacja/Pojazd] SdKfz 250 Greif - GPM
Moderatorzy: Tomasz D., laszlik, kartonwork
*[Relacja/Pojazd] SdKfz 250 Greif - GPM
Witam,
Jakiś czas temu rozpocząłem budowę modelu afrykańskiego kabrio Rommla. Nie wrzucałem relacji, ponieważ nie bardzo miało sens (wg mnie) równoczesne prowadzenie dwóch relacji budowy tego samego modelu na forum - gdzieś tam w odmętach forum Sicore dłubie swojego Greifa. Ponieważ ostatnio jednak trochę przycichł wrzucam kilka fotek tego co do tej pory udało mi się złożyć.
Model GPMu, skala 1:25.Nie używam elementów fototrawionych ani gotowych ogniw. Ze względu na niektóre rozwiązania, np. budowa kół, musiałem użyć trochę inwencji własnej aby ułatwiæ sobie robotę. Ale po kolei.
Koła
tu widać pierwsze ułatwienie w budowie - nie lubię sklejać najróżniejszych pierścieni, które często są cienkie i nie posiadają pasków łączących więc ułatwiłem sobie robotę wklejając w środek pierścień o odpowiedniej grubości, na którym opieram te właśnie pierścienie. Co to daje? Ano tyle, że mam tak jakby pasek łączący, bądź płaszczyznę, na której mogę oprzeć oba elementy "poszycia" koła, oraz to, że koło jest "stabilniejsze" - bardziej odporne na ewentualny nacisk.
Efekt:
Gotowe koło gruntuję klejem, trochę szlifuję i całe brudzę suchym pędzlem (używam zestawu kilku odcieni suchych pasteli, po których jeżdżę pędzlem).
Na ostatnim zdjęciu widać narzędzie własnej roboty, które wybitnie ułatwia uzyskiwanie wszelkich wklęsłości, jakie widzimy np. w kołach na zdjęciu.
Kilka elementów kół nośnych:
Na zdjęciu 1 przedstawiam sposób, którego używam do zrobienia części, która składa się z walca zakrytego dekielkiem (jak zwał tak zwał - w tym przypadku końcówka osi). Wykonując taki dekielek wolł zawsze "pocienkować" go skalpelem - warunek, ostrze musi być ostre! Co daje takie "pocienkowanie" - ano tyle, że dekielek po naklejeniu na walec ma bardzo cienką krawędź (w porównaniu do grubości kartonu). Można by się uprzeć i nawet jej nie retuszować. Potem do środka wrzucam kropelkę kleju wikolowatego aby część wzmocnić, ponieważ naklejam na nią jeszcze śrubę.
Koło napędowe:
wymaga trochę więcej zastanowienia niż nośne... Cała trudność polega na tym, aby płytki, na których leży gąsienica zgrały się w jednym poziomie. Wiele uwagi należy poświęcić tym płytkom, które są zamocowane nie na obwodzie tarczy (to jest łatwe) tylko na wspornikach. Dlatego wolałem cały element (płytki i wsporniki) złożyć do kupy i dopiero dokleić go do tarczy.
Efekt końcowy
i komplet z nośnymi
Przednie koło przed bieżnikiem:
Jak widać przy ostatnich, również pomagam sobie naklejając tekturowe krążki, które oklejam paskami (oponami).
retuszowanie bieżnika (akwarelki):
i gotowe:
Dobra, dość nudnej dłubaniny - jedziemy z kadłubem:
Trochę przekornie postanowiłem udowodnić , że można skleić model "pudełkowy" nie rozcinając części na poszczególne segmenty, jak to ostatnio zwykło być w modzie. Uwaga: nie mówię, że efekt jest zły i nie krytykuję tej metody: sam ją stosowałem i będę stosował. Tu chciałbym tylko zwrócić uwagę początkujących (jeżeli tacy są ) modelarzy na to, że nie trzeba od razu sobie komplikować roboty. Na wszystko przyjdzie czas. Zdążycie rozcinać, gruntować, szlifować krawędzie, sucho-pędzlować itd...
Kilka uwag do metody "bez rozcinania": linie zgięć nacinam leciutko!!! skalpelem; po sklejeniu pudełka powstaje nam brzydkie rozcięcie, które retuszuję (akwarelki są tu świetne, ponieważ same wpływają w rozcięcie a jak się rozleją, to można je szybko zetrzeć, choćby drugim, czystym pędzlem lekko zamoczonym). Na koniec wzmacniam BCG, bo papier w wycinance rozwarstwia się okrutnie...
Zaczynają pojawiać się pierwsze elementy silnika - tu chłodnica. I znów, ściany przednia i tylna naklejone na tekturę aby uzyskać odpowiednią grubość elementu a część służąca do oklejenia tych ścian "pocienkowana" i nie retuszowana (jest tak cienka, że nie trzeba tego robić).
Co do samego modelu, a raczej jego wydania - do szewskiej pasji doprowadza mnie upakowanie części na arkuszach. To jest po prostu horror. Należy bardzo ostrożnie wycinać części aby nie uszkodzić innych.
Silnik
Jak widać (choć niezbyt ostro – zdjęcia robię telefonem) na zdjęciach jest to czysta fantazja. Porównywałem silnik z wycinanki z oryginalnymi i ... nie było za bardzo co porównywać. Ale co tam. Sam nie umiem nic zaprojektować i skleić więc puszczam więzy fantazji... Poza tym kiedyś to wszystko zniknie pod częściami kadłuba.
Zacząłem też dłubać przy wyposażeniu wnętrza. Wszystko raczej pasuje. Są miejsca, gdzie musiałem pokombinować, ale wygląda to całkiem nieźle. Natomiast papier – ten daje się we znaki, ponieważ przy elementach przenoszenia napędu trzeba się trochę „nazwijać” i tu zaczynają się schody. Papier rozwarstwia się strasznie. Ja nie impregnuje kartonu niczym przed klejeniem, więc masakra jest totalna. Każdy walec więc jest robiony od nowa i pokrywany oryginalną, rozwarstwioną częścią. Pracy więcej, ale efekt w porządku.
Zmiany – tylko kierownica, którą skleiłem Kropelką z kawałka cyny. Pomalowane wszystko pastelami (suchymi roztartymi).
Dochodzą burty.
Na zdjęciach widać łączenie elementów oraz retusz. Z uwag: te elementy kadłuba proponuję ewentualnym przyszłym sklejaczom tego bądź tego drugiego, szarego wydania, wykonać zaczynając od elementów zewnętrznych. Dodatkowo dobrze jest mieć wycięta część wykańczającą burty od góry, która pokazuje pod jakim kątem mają być burty nachylone.
Dodatkowo, tylna burta – tu uwaga na wewnętrzną część, która ma za mały „otwór drzwiowy” w porównaniu do elementu zewnętrznego. Ja nakleiłem jeden na drugi i wtedy wyciąłem dziurę na drzwi.
To tyle. Koleje etapy budowy postaram się pokazywać w miarę na bieżąco.
Pozdrawiam,
Jakiś czas temu rozpocząłem budowę modelu afrykańskiego kabrio Rommla. Nie wrzucałem relacji, ponieważ nie bardzo miało sens (wg mnie) równoczesne prowadzenie dwóch relacji budowy tego samego modelu na forum - gdzieś tam w odmętach forum Sicore dłubie swojego Greifa. Ponieważ ostatnio jednak trochę przycichł wrzucam kilka fotek tego co do tej pory udało mi się złożyć.
Model GPMu, skala 1:25.Nie używam elementów fototrawionych ani gotowych ogniw. Ze względu na niektóre rozwiązania, np. budowa kół, musiałem użyć trochę inwencji własnej aby ułatwiæ sobie robotę. Ale po kolei.
Koła
tu widać pierwsze ułatwienie w budowie - nie lubię sklejać najróżniejszych pierścieni, które często są cienkie i nie posiadają pasków łączących więc ułatwiłem sobie robotę wklejając w środek pierścień o odpowiedniej grubości, na którym opieram te właśnie pierścienie. Co to daje? Ano tyle, że mam tak jakby pasek łączący, bądź płaszczyznę, na której mogę oprzeć oba elementy "poszycia" koła, oraz to, że koło jest "stabilniejsze" - bardziej odporne na ewentualny nacisk.
Efekt:
Gotowe koło gruntuję klejem, trochę szlifuję i całe brudzę suchym pędzlem (używam zestawu kilku odcieni suchych pasteli, po których jeżdżę pędzlem).
Na ostatnim zdjęciu widać narzędzie własnej roboty, które wybitnie ułatwia uzyskiwanie wszelkich wklęsłości, jakie widzimy np. w kołach na zdjęciu.
Kilka elementów kół nośnych:
Na zdjęciu 1 przedstawiam sposób, którego używam do zrobienia części, która składa się z walca zakrytego dekielkiem (jak zwał tak zwał - w tym przypadku końcówka osi). Wykonując taki dekielek wolł zawsze "pocienkować" go skalpelem - warunek, ostrze musi być ostre! Co daje takie "pocienkowanie" - ano tyle, że dekielek po naklejeniu na walec ma bardzo cienką krawędź (w porównaniu do grubości kartonu). Można by się uprzeć i nawet jej nie retuszować. Potem do środka wrzucam kropelkę kleju wikolowatego aby część wzmocnić, ponieważ naklejam na nią jeszcze śrubę.
Koło napędowe:
wymaga trochę więcej zastanowienia niż nośne... Cała trudność polega na tym, aby płytki, na których leży gąsienica zgrały się w jednym poziomie. Wiele uwagi należy poświęcić tym płytkom, które są zamocowane nie na obwodzie tarczy (to jest łatwe) tylko na wspornikach. Dlatego wolałem cały element (płytki i wsporniki) złożyć do kupy i dopiero dokleić go do tarczy.
Efekt końcowy
i komplet z nośnymi
Przednie koło przed bieżnikiem:
Jak widać przy ostatnich, również pomagam sobie naklejając tekturowe krążki, które oklejam paskami (oponami).
retuszowanie bieżnika (akwarelki):
i gotowe:
Dobra, dość nudnej dłubaniny - jedziemy z kadłubem:
Trochę przekornie postanowiłem udowodnić , że można skleić model "pudełkowy" nie rozcinając części na poszczególne segmenty, jak to ostatnio zwykło być w modzie. Uwaga: nie mówię, że efekt jest zły i nie krytykuję tej metody: sam ją stosowałem i będę stosował. Tu chciałbym tylko zwrócić uwagę początkujących (jeżeli tacy są ) modelarzy na to, że nie trzeba od razu sobie komplikować roboty. Na wszystko przyjdzie czas. Zdążycie rozcinać, gruntować, szlifować krawędzie, sucho-pędzlować itd...
Kilka uwag do metody "bez rozcinania": linie zgięć nacinam leciutko!!! skalpelem; po sklejeniu pudełka powstaje nam brzydkie rozcięcie, które retuszuję (akwarelki są tu świetne, ponieważ same wpływają w rozcięcie a jak się rozleją, to można je szybko zetrzeć, choćby drugim, czystym pędzlem lekko zamoczonym). Na koniec wzmacniam BCG, bo papier w wycinance rozwarstwia się okrutnie...
Zaczynają pojawiać się pierwsze elementy silnika - tu chłodnica. I znów, ściany przednia i tylna naklejone na tekturę aby uzyskać odpowiednią grubość elementu a część służąca do oklejenia tych ścian "pocienkowana" i nie retuszowana (jest tak cienka, że nie trzeba tego robić).
Co do samego modelu, a raczej jego wydania - do szewskiej pasji doprowadza mnie upakowanie części na arkuszach. To jest po prostu horror. Należy bardzo ostrożnie wycinać części aby nie uszkodzić innych.
Silnik
Jak widać (choć niezbyt ostro – zdjęcia robię telefonem) na zdjęciach jest to czysta fantazja. Porównywałem silnik z wycinanki z oryginalnymi i ... nie było za bardzo co porównywać. Ale co tam. Sam nie umiem nic zaprojektować i skleić więc puszczam więzy fantazji... Poza tym kiedyś to wszystko zniknie pod częściami kadłuba.
Zacząłem też dłubać przy wyposażeniu wnętrza. Wszystko raczej pasuje. Są miejsca, gdzie musiałem pokombinować, ale wygląda to całkiem nieźle. Natomiast papier – ten daje się we znaki, ponieważ przy elementach przenoszenia napędu trzeba się trochę „nazwijać” i tu zaczynają się schody. Papier rozwarstwia się strasznie. Ja nie impregnuje kartonu niczym przed klejeniem, więc masakra jest totalna. Każdy walec więc jest robiony od nowa i pokrywany oryginalną, rozwarstwioną częścią. Pracy więcej, ale efekt w porządku.
Zmiany – tylko kierownica, którą skleiłem Kropelką z kawałka cyny. Pomalowane wszystko pastelami (suchymi roztartymi).
Dochodzą burty.
Na zdjęciach widać łączenie elementów oraz retusz. Z uwag: te elementy kadłuba proponuję ewentualnym przyszłym sklejaczom tego bądź tego drugiego, szarego wydania, wykonać zaczynając od elementów zewnętrznych. Dodatkowo dobrze jest mieć wycięta część wykańczającą burty od góry, która pokazuje pod jakim kątem mają być burty nachylone.
Dodatkowo, tylna burta – tu uwaga na wewnętrzną część, która ma za mały „otwór drzwiowy” w porównaniu do elementu zewnętrznego. Ja nakleiłem jeden na drugi i wtedy wyciąłem dziurę na drzwi.
To tyle. Koleje etapy budowy postaram się pokazywać w miarę na bieżąco.
Pozdrawiam,
"idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch"
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch"
Witam po dłuższej przerwie
Utknąłem jak to zwykle bywa przy gąsienicach i elementach zawieszenia więc przy samej skorupie niewiele przybywa.
Tak to wygląda na dziś:
I jeszcze dwa zbliżenia na całość zanim przejdę do szczegółów:
Przy składaniu kadłuba do kupy nie miałem żadnych problemów. Wszystkie elementy pasowały idealnie, ale jeszcze raz wskazówka dla przyszłych budowniczych tego modelu – łatwiej jest najpierw kleić zewnętrzne poszycie a następnie wklejać w nie elementy poszycia wewnętrznego. Te ostatnie trzeba gdzieniegdzie poprzycinać stąd wnioskuję, że przy innej kolejności można by mieć problemy ze spasowaniem.
Kilka zbliżeń na łączenia „blach” i ich retusz
Niestety spaprałem na własne życzenie lewy wizjer.
Nie wiem co mnie ugryzło (chyba tzw. pomroczność jasna bo na pewno nic nie piłem) ale strasznie się spieszyłem przy jego klejeniu. Jak zobaczyłem co „udało” mi się zrobić o mało się nie zabiłem śmiechem. Element „z twarzy podobny zupełnie do nikogo”. Miałem nawet zakupić drugą wycinankę, ale stwierdziłem, że jak zostanie jak jest, to będzie pamiątka. A może nauka...
Normalnie sklejony wizjer powinien wyglądać mniej więcej tak...
Doszło również kilka elementów wnętrza:
Pewne problemy miałem ze zmieszczeniem wewnętrznych elementów wizjerów bocznych (na zdjęciach jeszcze ich nie ma) z tymi na przedniej płycie. Okazało się, że w środku było bardzo mało miejsca aby to wszystko upakować. Dodatkowo pracę utrudniało przyklejenie górnej płyty – choć nie uważam tego za błąd, gdyż w przypadku gdyby coś nie pasowało łatwiej byłoby „popracować” nad elementami płyty przedniej niż górnej. Teraz wiem, że wszystko pasuje idealnie, więc nie przyklejałbym góry przed uzupełnieniem elementów wnętrza.
Jak pisałem we wstępnie, obecnie kończę elementy zawieszenia – trzeba je praktycznie tylko wyretuszować i przykleić gdzie ich miejsce.
Gąsienice również wycięte, wyretuszowane. Zostaje złożyć je do kupy...
Pozdrawiam,
Bartek
Utknąłem jak to zwykle bywa przy gąsienicach i elementach zawieszenia więc przy samej skorupie niewiele przybywa.
Tak to wygląda na dziś:
I jeszcze dwa zbliżenia na całość zanim przejdę do szczegółów:
Przy składaniu kadłuba do kupy nie miałem żadnych problemów. Wszystkie elementy pasowały idealnie, ale jeszcze raz wskazówka dla przyszłych budowniczych tego modelu – łatwiej jest najpierw kleić zewnętrzne poszycie a następnie wklejać w nie elementy poszycia wewnętrznego. Te ostatnie trzeba gdzieniegdzie poprzycinać stąd wnioskuję, że przy innej kolejności można by mieć problemy ze spasowaniem.
Kilka zbliżeń na łączenia „blach” i ich retusz
Niestety spaprałem na własne życzenie lewy wizjer.
Nie wiem co mnie ugryzło (chyba tzw. pomroczność jasna bo na pewno nic nie piłem) ale strasznie się spieszyłem przy jego klejeniu. Jak zobaczyłem co „udało” mi się zrobić o mało się nie zabiłem śmiechem. Element „z twarzy podobny zupełnie do nikogo”. Miałem nawet zakupić drugą wycinankę, ale stwierdziłem, że jak zostanie jak jest, to będzie pamiątka. A może nauka...
Normalnie sklejony wizjer powinien wyglądać mniej więcej tak...
Doszło również kilka elementów wnętrza:
Pewne problemy miałem ze zmieszczeniem wewnętrznych elementów wizjerów bocznych (na zdjęciach jeszcze ich nie ma) z tymi na przedniej płycie. Okazało się, że w środku było bardzo mało miejsca aby to wszystko upakować. Dodatkowo pracę utrudniało przyklejenie górnej płyty – choć nie uważam tego za błąd, gdyż w przypadku gdyby coś nie pasowało łatwiej byłoby „popracować” nad elementami płyty przedniej niż górnej. Teraz wiem, że wszystko pasuje idealnie, więc nie przyklejałbym góry przed uzupełnieniem elementów wnętrza.
Jak pisałem we wstępnie, obecnie kończę elementy zawieszenia – trzeba je praktycznie tylko wyretuszować i przykleić gdzie ich miejsce.
Gąsienice również wycięte, wyretuszowane. Zostaje złożyć je do kupy...
Pozdrawiam,
Bartek
"idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch"
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch"
- Konan Barbarzyńca
- Posty: 618
- Rejestracja: pn lut 28 2005, 12:53
- Lokalizacja: Elbląg
Czołem. Połączenia wyglądają bardzo ładnie.
Ale siatki nad silnikiem psują nieco efekt. Tak jakoś na moje oko chyba zrobiłeś je z firanki? Proponuję użyć do tego celu siatki na insekty (?). Jest sztywniejsza i nie wybrzusza się przy wklejaniu, a przy okazji nie zmieniają się w niej kwadraciki
Ale siatki nad silnikiem psują nieco efekt. Tak jakoś na moje oko chyba zrobiłeś je z firanki? Proponuję użyć do tego celu siatki na insekty (?). Jest sztywniejsza i nie wybrzusza się przy wklejaniu, a przy okazji nie zmieniają się w niej kwadraciki
ZŁO SQUAD
Z firanki to byłoby git (firanki uzyłem do zrobienia podłogi w innym modelu i jest w porządku - łatwo się przykleja, dobrze maluje i nie zmienia oczek). Tu użyłem gazy . Firanki chwilowo sie skończyły .
Z siatką na muchi i komary próbowałem - rzeczywiście jest ok, pod warunkiem, że nie trzeba jej malować a pod ręką nie masz akurat farb w małych słoiczkach... Ja retuszuję akwarelami - a te plastikowej siatki nie łapią...
Z siatką na muchi i komary próbowałem - rzeczywiście jest ok, pod warunkiem, że nie trzeba jej malować a pod ręką nie masz akurat farb w małych słoiczkach... Ja retuszuję akwarelami - a te plastikowej siatki nie łapią...
"idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch"
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch"
No, żeby nie było, że jak gość z Cebulowa to burak jakiś i nie umie zrobić głupich siateczek
Tak działa konstruktywna krytyka.
Wrzucę też kilka fotek z kółkami już przyklejonymi i gąskami ledwo przymierzonymi...
Więcej pokażę jak skończę, żeby nie zanudzać.
Pozdrawiam,
Bartek
Tak działa konstruktywna krytyka.
Wrzucę też kilka fotek z kółkami już przyklejonymi i gąskami ledwo przymierzonymi...
Więcej pokażę jak skończę, żeby nie zanudzać.
Pozdrawiam,
Bartek
"idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch"
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch"