Sposoby na idealne poszycie- dyskusja*
Moderatorzy: kartonwork, Rafal N.
Sposoby na idealne poszycie- dyskusja*
Większośc modelarzy, którzy podejmują decyzję o szpachlowwaniu kartonu boryka się z faktem nieestetycznego wyglądu poszycia lub niewystarczającej ilości przewidzianego materiału.
Wydaje mi się, że łatwo rozwiązać ten problem. ?
1. Wystarczy każdy pasek poszycia powiększyć o 2 mm na lewą i prawą stronę.
To rozwiązanie spowoduje, że linia wodna zawsze będzie przykryta przez burty wystarczająco.
2. Co do braku poszycia na długości okrętu.
Hmm myślę, że okręt powinno się oklejać od środka ku dziobowi i rufie - tak się to przeważnie praktykuje. Jednak czasem okazuje się, żę brakuje materiału i co wtedy ?
Otórz jeden z psków poszycia np: w 1/3 odległości od dziobu i rufy powinien być szerszy o 2 mm razem dla okrętu 120-130 cm daje to zapas 4mm poszycia.
Klejąc taki model zaczynamy normalnie od środka dochodzimy do tego poaska i stop teraz zaczynamy od dziobu i rufy do tago miejsca. Jeżeli powstanie jakaś nieścisłość to można to jeszcze skorygować odpowiednio docinając element.
Takie rozwiązanie ma jeszcze jedną zaletę nie ma potrzeby umieszczania zapasu bo po co? Z reguły i tak nie starcza on na wycięcie nowego elementu.
Myślę że takie rozwiązanie skutecznie rozwiąże problem. Ja to przetestowałem na Yamato KA 3-4/99 ralacja z budowy [patrz - http://www.kartonwork.pl/forum/viewtopic.php?t=588 ], tylko szkoda żę nie było zapasu na linię wodną ehhhhhh
Wydaje mi się, że łatwo rozwiązać ten problem. ?
1. Wystarczy każdy pasek poszycia powiększyć o 2 mm na lewą i prawą stronę.
To rozwiązanie spowoduje, że linia wodna zawsze będzie przykryta przez burty wystarczająco.
2. Co do braku poszycia na długości okrętu.
Hmm myślę, że okręt powinno się oklejać od środka ku dziobowi i rufie - tak się to przeważnie praktykuje. Jednak czasem okazuje się, żę brakuje materiału i co wtedy ?
Otórz jeden z psków poszycia np: w 1/3 odległości od dziobu i rufy powinien być szerszy o 2 mm razem dla okrętu 120-130 cm daje to zapas 4mm poszycia.
Klejąc taki model zaczynamy normalnie od środka dochodzimy do tego poaska i stop teraz zaczynamy od dziobu i rufy do tago miejsca. Jeżeli powstanie jakaś nieścisłość to można to jeszcze skorygować odpowiednio docinając element.
Takie rozwiązanie ma jeszcze jedną zaletę nie ma potrzeby umieszczania zapasu bo po co? Z reguły i tak nie starcza on na wycięcie nowego elementu.
Myślę że takie rozwiązanie skutecznie rozwiąże problem. Ja to przetestowałem na Yamato KA 3-4/99 ralacja z budowy [patrz - http://www.kartonwork.pl/forum/viewtopic.php?t=588 ], tylko szkoda żę nie było zapasu na linię wodną ehhhhhh
Ja równiez jak kolega wróciłem do modelarstwa po dłuższej bo około 8 letniej przerwie.Ja nie zacząłem od skoku na głęboką wodę bo wybrałem model ze starego MM HMS RODNEY. wydaje się prosty i w trakcie klejenia nie przysparza wielu kłopotów.Jego poszycie składa się z 5 elementów z tym że brak jest środkowego.Należy go wykonać samodzielnie. W tym przypadku zastosowałem taką technikę. Najpierw dwa pierwsze elementy skleiłem "w powietrzu" paskiem o szerokości 1 cm i przykleiłem do szkieletu .nie wyszły zbyt elegencko bo użyłem zbyt cienki papier ale za to tylne części lepiej pasowały i te wyglądają lepiej. Dopiero wtedy zaprojektowałem na brystolu ostatnią część i wpasowałem ją.całość pomalowałem i da się wytrzymać.Niemniej jednak w następnym okręcie zacznę tak.Njapierw odbije na ksero wszystkie elementy poszycia i skleje wszystkie w powietrzu.Nie powinno być wtedy zadnych szpar pomiędzy elementami i pozostanie tylko wpasowanie i przyklejenie do szkieletu.jeżeli takie poszycie będzie zbyt krótkie to trzeba będzie na prawdziwym troszkę pododawać. a może ktoś robił podobnie i mu nie wyszło ?
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Ja wróciłem do modelarstwa kartonowego po 36 latach "nic nie robienia". W zeszłym roku zrobiłem Bismarcka dla wprawki. W tym roku skończłem Wichra. O dziwo miałem odwrotny problem, elementy poszycia łącznie były za długie i środkowe elementy obu stron kadłuba musiałem przyciąć. Poza tym wydaje mi się że lepiaj jest zaczynać oklejanie od rufy i od dziobu. Wtedy pozostaje tylko problem ewentualnego wydłużenia (lub skrócenia) częsci środkowej poszycia, a ponieważ jest to przeważnie pasek w kształcie prostokąta, nie ma z tym żadnych problemów. W takim przypadku można też skorzystać z kawałeczka zapasu. Jak kto woli. Co do uwagi Vivita o wydłużaniu elementów poszycia "w dół", to słuszna racja. Unika się wtedy konieczności szpachlowania, co niestety - co by nie powiedzieć - troszkę szpeci. I tak większość modelarzy maluje kadłub poniżej linii wodnej, więc "naddatku" nie widać. Pozdrowienia wszystkim.
ad 1. zgadzam sie w 100% Wiekszosc modelarzy klei burty na zakladke i dluzsze poszycie w zasadzei niczemu nie przeszkadza. Jesli ktos spasowuje na styk to i tak najczesciej musi przycinac poszycie.
ad2. tez dobry pomysl ale... nigdy nie praktykowalem oklejanie poszycia od srodokrecia w kierunku rufy i dziobu. To troche ryzykowne bo jesli przesuniesz srodkowy segment za bardzo w jedna strone to automatycznie z jednej strony bedzie brakowac poszycie a z 2 bedzie go stanowczo za duzo. Ja zawsze oklejam kadlub zaczynajac od potencjalnie trudniejszego fragmentu. Zawsze potem latwiej wykonac ew. korekty na poszyciu mniej skomplikowanym.
Klejenie rownoczesnie od dziobu i rufy - pomysl calkiem niezly - ostatnie laczenie wypada zwykle na nieskomplikowanych ksztaltach, lecz rownoczesnie musimy dopasowac 2 krawedzie co nie jest sprawa trywialna...
ad2. tez dobry pomysl ale... nigdy nie praktykowalem oklejanie poszycia od srodokrecia w kierunku rufy i dziobu. To troche ryzykowne bo jesli przesuniesz srodkowy segment za bardzo w jedna strone to automatycznie z jednej strony bedzie brakowac poszycie a z 2 bedzie go stanowczo za duzo. Ja zawsze oklejam kadlub zaczynajac od potencjalnie trudniejszego fragmentu. Zawsze potem latwiej wykonac ew. korekty na poszyciu mniej skomplikowanym.
Klejenie rownoczesnie od dziobu i rufy - pomysl calkiem niezly - ostatnie laczenie wypada zwykle na nieskomplikowanych ksztaltach, lecz rownoczesnie musimy dopasowac 2 krawedzie co nie jest sprawa trywialna...
pzdr
Kemot
Kemot
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Drogi Kemot, mogę ci podpowiedzieć sposób na nietrywialne dopasowanie dwóch krawędzi. Coś podobnego do intarsji, tylko zamiast drewna materiałem jest karton. Otóż po dojsciu z obu stron burty do ostatniego, środkowego elementu, pozostawiamy około 1,5 cm poszycia nieprzyklejonego na końcach. Ostatni element podsuwamy pod te nieprzyklejone fragmenty i z góry (najlepiej skalpelem) trasujemy wzdłuż - poczekaj chwilę, muszę wyjść z psem, zaraz wrócę do taematu. Przepraszam.
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Kemot, już wróciłem. Jeszcze raz przepraszam, ale jak moja sunia Nutka sobie ubzdura, że czas na spacer, to nie ma zmiłuj się. Na czym to skończyliśmy. Aha, podłożyliśmy ostatni fragment poszycia pod nieprzyklejone fragmenty przylegających do niej kawałków i trasujemy - ja to robię skalpelem - wzdłuż krawędzi przyklejonych już (oczywiście niecałkowicie) fragmentów i obcinamy (metodą jak kto woli) zbędne naddatki. Pozostaje teraz przykleić ostatecznie wiadome końcówki i ostatni element poszycia. Przy odrobinie staranności i przestrzegania zasady "trzy razy przymierz, a raz utnij" efekt może być więcej niż zadawalający. To jest wariant,gdy ostatnia część poszycia jest dłuższa niż przerwa między przylegającymi do niej - z prawej i lewej strony - fragmentami. Gdy ostatni element jest krótszy niż ta przerwa, to trzeba skorzystać z rady Vivita i pozostawić lekki naddatek po obu stronach ostatniego fragmentu. Dalsze postępowanie jak w wariancie pierwszym. Oczywiście nie obędzie się bez malowania. Warto też pomalować krawędzie (wszystkie) poszczególnych elementów poszycia dobraną odpowiadnio farbą. Wówczas prawie niewidoczne stają się miejsca styku poszczególnych fragmentów. I jeszcze jedna uwaga. Trzeba uważać na jakieś bulaje lub co gorsza jakieś wytyki do sieci przeciwtorpedowych nadrukowanych na poszyciu w miejscu sklejania poszczególnych fragmentów poszycia. Chyba, że chce się malować cały kadłub (czego nie jestem zwolennikiem). Wytyki można samemu zrobić i nakleić we właściwym miejscu w ramach małej waloryzacji. Mam nadzieję, że wszystko napisałem w sposób zrozumiały. Jeżeli nie, pytaj śmiało. Coś wymyślę. Może jakiś drobny rysunek, bo zauważyłem, że tu można operować załącznikami. Czołem
Fakt faktem najtrudniejsze elementy są na dziobie i rufie. W zasadzie cały efekt dobrze sklejonego poszycie to te dwa elementy i widoczne łączenia pasków poszycia na burtach.
W poscie chodzi mi raczej o dyskusje nad tym, aby projektant/ci stosując to co wcześniej opisałem dali możliwość, tym co kleją gorzej,sklejenia modelu bez stosowania szpachlowania czy malowania tak aby uzyskać dobry rezultat.
Dodatkowe 4mm na pasek po długości i w jednym np: środkowym na szerokości 2mm to niewielki koszt farby a zawsze może uratować sytuacje bez, jak podkreślam, wielkiego wysiłku.
Można by np: na środkowym pasku tym szerszym nanieść delikatną kropkowana linię planowanego przycięcia części, ale jeżeli komuś nie wyjdzie, zawsze ma możliwość przesuniecia tej linii bo ma jeszcze zakolorowany pasek.
Najlepiej żeby wypowiedzieli się projektańci lub wydawcy. Wydaje mi się że takie rozwiązanie powinno być wdrożone jako standard.
W poscie chodzi mi raczej o dyskusje nad tym, aby projektant/ci stosując to co wcześniej opisałem dali możliwość, tym co kleją gorzej,sklejenia modelu bez stosowania szpachlowania czy malowania tak aby uzyskać dobry rezultat.
Dodatkowe 4mm na pasek po długości i w jednym np: środkowym na szerokości 2mm to niewielki koszt farby a zawsze może uratować sytuacje bez, jak podkreślam, wielkiego wysiłku.
Można by np: na środkowym pasku tym szerszym nanieść delikatną kropkowana linię planowanego przycięcia części, ale jeżeli komuś nie wyjdzie, zawsze ma możliwość przesuniecia tej linii bo ma jeszcze zakolorowany pasek.
Najlepiej żeby wypowiedzieli się projektańci lub wydawcy. Wydaje mi się że takie rozwiązanie powinno być wdrożone jako standard.
Wpadł mi do głowy jeszcze jeden pomysł, który zasługuje jak mi się zdaje na uwagę !
Większość modelarzy zanim zacznie kleić poszycie klei na wręgach paski kartonu do których to dopiero przykleja poszycie. Niestety źle spasowane paski poszycie (lub źle przyklejone) powodują, że na połączeniu kolejnych pasków prześwituje paskudna biel kartonu lub brystolu. Jakże to psuje widok modelu.
Aby tego uniknąć może wydawcy modelu mogli by przewidzieć kawałek kartki zakolorowanej w barwie poszycie, którą można by wykożystać na w/w sklejki. Zastosowanie pasków tego samego koloru spowodowało by to, że spoiny nie były by tak widoczne. A jeżeli ktoś pokusi się o retusz krawędzi to w zasadzie z pewnej odległości nie było by widać prawie łączenia pasków poszycia .
Co o tym sądzicie ?
Większość modelarzy zanim zacznie kleić poszycie klei na wręgach paski kartonu do których to dopiero przykleja poszycie. Niestety źle spasowane paski poszycie (lub źle przyklejone) powodują, że na połączeniu kolejnych pasków prześwituje paskudna biel kartonu lub brystolu. Jakże to psuje widok modelu.
Aby tego uniknąć może wydawcy modelu mogli by przewidzieć kawałek kartki zakolorowanej w barwie poszycie, którą można by wykożystać na w/w sklejki. Zastosowanie pasków tego samego koloru spowodowało by to, że spoiny nie były by tak widoczne. A jeżeli ktoś pokusi się o retusz krawędzi to w zasadzie z pewnej odległości nie było by widać prawie łączenia pasków poszycia .
Co o tym sądzicie ?
Zgadzam sie z przedmówcą. Mialem podobne dylematy z modelami okrętów.Ostatnio,klejąc model Pioruna z MM,tuz przed przyklejaniem poszycia do szkieletu postanowiłem wykorzystać fragmenty kartonu,w kolorze poszycia kadluba(mozna je było uzyskać z m.in. ze stępek, ktore sie sklejało podwojnie-czyli po jednej stronie obrys stepki a po drugiej calkiem spory prostokatny kawalek kartonu w kolorze poszycia) i z nich wykonałem paski,ktore przykleiłem do szkieletu kadłuba. Ale w sumie nic to w tym przypadku praktycznie nie dało bo model opracowany przez pana Mistewicza, pod wzgledem dopasowania poszycia do szkieletu nie przedstawial wiekszych problemow, tzn.paski okazaly sie praktycznie zbedne.
Ale sam pomysł jest wart rozważenia i zaproponowania wydawnictwom.
pozdrawiam
Ale sam pomysł jest wart rozważenia i zaproponowania wydawnictwom.
pozdrawiam