Największe głupoty przy klejeniu

Hyde Park czyli "magiel" ale w granicach rozsądku

Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
elvis
Posty: 42
Rejestracja: śr lip 06 2005, 8:12
Lokalizacja: Koszalin

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: elvis »

Ja swój pierwszy okręt (typu Kronsztad z MM) pomalowałem plakatówkami na szaro. W rezultacie wyszło 20 odcieni szarości, tragicznie to wyglądało.

Kiedyś na arkusz samolotu wylałem całą tubke super gluta i to na skrzydła. Ale się potem je super profilowało hehe :D

Co do pociętych arkuszy to tez mi się zdarzyło

A kiedy sklejałem swój pierwszy model (Łoś z MM / 95) powycinałem najpierw wsyzstkie części, nawet szablony do wykonania z drutu :)
Awatar użytkownika
kojotl
Posty: 39
Rejestracja: czw lip 14 2005, 16:53
Lokalizacja: z nad morza

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: kojotl »

Ja tak jak w głównym wątku : wycinałem coś z jednej strony, czułem, że coś ciężej idzie niż zwykle, ale co tam - jadę dalej. Potem patrze, odwracam kartke a tam ładnie wycięta kolejna strona z elementami, hehe. Zdarzyło mi się to przy Wodniku. Od tamtej pory ZAWSZE patrze co jest z drugiej strony kartki, którą własnie tnę. Nawet gdy jest pojedyncza i logiczne jest, że z drugiej strony jets po prostu biała ;)
lech
Posty: 89
Rejestracja: pn lut 23 2004, 10:03
Lokalizacja: Wrocław

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: lech »

"dawno, dawno temu" szukałem odpowiedniej siatki (na osłonę wlotu powietrza do chłodnicy), łaziłem , drapałem się po głowie, aż nagle spojrzałem na firankę - była idealna!!! Tak się ucieszyłem ze swojego odkrycia, że wziąłem natychmiast nożyczki i wyciąłem kawałek dokładnie ze środka ... Niestety nie udało się ukryć dziury przed rodzicami, a wystarczyło wyciąć z brzegu ...

Lech
Paweł_P
Posty: 24
Rejestracja: wt sie 23 2005, 11:22
Lokalizacja: Kraków

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Paweł_P »

kiedyś wszystkie części naklejałem na tekturę falistą ( byłem zbyt mały i myślałem że wszystko będzie ok). W pierwszym modelu (PWS Awia bh-33 z MM12/95) skleiłem skrzydła i kadłub bez wstawiania szkieletu, wyszło wszystko płaskie i powyginane; kupiłem tą "gazetę" z ciekawości (ooo... samolot na okładce). W ogóle nie mogłem się nadziwić jak to można kleić modele z papieru... zraziłem się bardzo do modelarstwa. Na szczęście jakis czas póżniej odzyskałem chęci za sprawą starszego brata ciotecznego który
jako bardziej doświadczony modelarz wprowadził mnie w tajniki tego fachu.
I tak już zostało do dziś.
A propos tego tematu, proponuję by wstawić fotki swoich wczesnych modeli; jeśli jakimś cudem się zachowały. Ja sam nie mam cyfrówki, lecz chętnie wrzuciłbym zdjęcie pokracznie sklejonego Devointine D-520 ( właśnie jeden z pierwszych moich). :diabel: Wcale nie chodzi o to żeby śmiac się do rozpuku... po prostu nikt na początku nie był mistrzem
Awatar użytkownika
kopajt
Posty: 548
Rejestracja: wt mar 30 2004, 20:21
Lokalizacja: Radom

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: kopajt »

W moim pierwszym modelu kartonowym (jakiś RWD z MM) nie pomyślałem i wyciąłem wszystkie części nie zaznaczając numerów - takim sposobem miałem kupkę części których nie wiedziałem jak skleić :D
Poza tym stały numer - przecinanie dwóch arkuszy na raz :) ostatnio nawet tak sobie ESSEX'a załatwiłem - na szczęście nie naciąłem żadnej części po drugiej stronie :)
Najlepsze modele dopiero przed nami :)
w produkcji: Endurance (Interstellar)
KMH "Sokół" Radom
car
Posty: 57
Rejestracja: wt cze 01 2004, 0:35
Lokalizacja: kraków

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: car »

moj pierwszy model - Raiden z MM, 84 rok chyba. wyszed naprawde prześlicznie, jeno nie dałem uszywnienia pod golenie podwozia głownego ( mówiąc skrótowo- gumki) i po przyklejeniu owych, model postawiłem, a on zrobił piekny, klasyczny szpagat......

w Shindenie z MM'75 segment kadluba z kabina pilota przykleiłem do góry nogami. o dziwo pasował...

kiedys w czasie jakies grypy keliłem sobie w łóżku( Ki -61) ku oczywiście zakazowi mamy....mama wchodzi do pokoju, model pod poduszke, mama siada na poduszce...

Seahawk z modelcardu.miałem ksero na kartonie, skeliłem, kupiłem humbrola Midnight Blue w spreju i pomalowałem całego. oprócz modelu utytłany w farbie byłem po łokcie. a ze nei cchiało mi sie tego myć wylałem pół butelki benzyny ekstrakcyjnej na siebie i zacząłęm ja wceirac w skórę celem starcia farby. nawet nie wiecie jak zajebiście jest na haju...(a co mi sie póżniej w nocy śniło....)

ostatni numer wyciąłem w czasie projektowania I-180. skleiłem caly model z wydruku na laserze i zapragnąłem by troche sie błyszczał, wiec pędzel i nitro w dłoń...nie wiedziałem ze nitro rozpuszcza toner.
Awatar użytkownika
Syzyf
Posty: 735
Rejestracja: wt lis 30 2004, 10:46
x 2

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Syzyf »

Odcinając kawałek wycinanki, przeciąłem jakieś żólte pole na arkuszu z napisem "Okręt Jego Królewskiej ...".
Pomyślałem sobie: po diabła mi to tutaj wydrukowali? Przecież wiem, co sklejam :-? .

Potem okazało się, że była to tabliczka z nazwą modelu do przyklejenia na podstawce :lol:

Obrazek
Moje modele: archiwum
dr Manfred
Posty: 422
Rejestracja: pn cze 27 2005, 19:41
x 1

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: dr Manfred »

Hehe :lol:
Moje pierwsze modele kartonowe (dość nieudolne :lol: ) sklejałem klejem biurowym :shock: czyli roślinnym lub jak kto woli białym. Miałem wtedy 12, 13 lat.
Potem dziwiłem się, że po kilku tygodniach, kadłub takiej nieudolnie przeze mnie sklejonej Avii S-199 czy Mirage 2000 wygląda jak poszadkowana dżdżownica :lol: :lol: :lol:

Pozdrawiam !
Awatar użytkownika
Stachu B.
Posty: 105
Rejestracja: śr wrz 22 2004, 13:52
Lokalizacja: Gdańsk

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Stachu B. »

To ja też się dopiszę.

W kilku moich pierwszych modelach nie używałem tektury do podklejania wręg. Po prostu sklejałem np. poszycie skrzydła i wsuwałem do środka paseczki cienkiego papieru, zastanawiając się, po co one tam właściwie mają być.
Natomiast w moim pierwszym okręcie trzeba było zrobić lufy z drutu, a że nie miałem takowego odpowiedniej średnicy, to wziąłem cieńszy i zwinąłem 2 w spiralkę. Taka lufa strzelała by bardzo zakręconymi pociskami.

Pozdrawiam Brać Modelarską!
Awatar użytkownika
Hasio Maszkietnik
Posty: 113
Rejestracja: czw cze 02 2005, 17:34
Lokalizacja: BOJSZOWY

  • Cytuj
  • zaloguj się, by polubić ten post

Post autor: Hasio Maszkietnik »

No to moje gafy:
A) W 1. modelu (bodajże B17 z MM'a) nie odcinałem zakładek z części kadłuba - dziwnym trafem kolejne segmenty kadłuba okazywały się za małe na tak stosowane zakładki...

B) Wiele lat stosowania kleju do styropianu - białe grudy wychodziły spod każdej części...

C) Wszystkie arkusze jednego modelu polakierowałem lakierem akrylowym w spreju - wszystko było fajnie do próby kształtowania kadłuba, kiedy cały powierzchnia zaczęła pękać i lakier odłaził płatkami razem z drukiem...

Lepszy był i tak mój kumpel, któremu udało się skleić Rodney'a bez użycia jakiejkolwiek wręgi - okręt miał efektowny kadłub o trójkątnym przekroju...

Pozdrowienia dla wszystkich omylnych
ODPOWIEDZ