Chieftain Mk11 - Tamiya/Accurate Armour
Moderatorzy: kartonwork, Tempest, Edmund_Nita
To mój wymysł z dawnych czasów, przy każdym modelu coś eksperymentowałem z malowaniem.
Modele te najpierw były malowane aerografem, najlepiej jak umiałem, a dopiero potem brudzone. Widywałem modele pomalowane na odwal się, a potem zalane "błotem", mało fachowe podejście...
Więc tak, przede wszystkim kamuflaż musi być już dobrze wyschnięty, trzeba poczekać z tydzień od ostatnich poprawek. Ewentualnie lakierować matowym akrylem.
Brudzenie robiłem 2-3 kolorami, jakimś piaskowym, ciemnym brązem, jasnym itp.
Chlapie model farbą przy użyciu aerografu (ja mam typu double action, nie wiem jak się inne obsługuje), delikatnie naciskam, by mało powietrza szło i powoli odchylam iglice, chodzi o to, by farba chlapała jak najgrubiej się da, a nie równomiernie rozpylała. Po takim zmasakrowaniu modelu, tylko nie za bardzo, to ma na celu tylko pobrudzić powierzchnie, czekamy z pół godziny, niech to lekko podeschnie. Bierzemy większy pędzelek, ja używałem okrągłego, średnicy koło 5mm i benzynę ekstrakcyjną, nie pamiętam czy to nie była ta do zapalniczek.
Delikatnie maczamy pędzelek i na powierzchniach poziomych, pędzlem trzymanym prostopadle dziubiemy w model, aż ta farba delikatnie się rozpuści i wyjdzie coś jak na masce ciężarówki, uważać by nie przejechać pędzlem po powierzchni, bo jakieś dziwne smugi wyjdą.
Na powierzchniach pionowych bardzo delikatnie, ruchem w dół rozmazuję farbę, jak na boku transportera. W zagłębieniach jak na masce robiłem.
Pigment ciekawie osiada w zagłębieniach,a powierzchnie też są niezłe.
I tyle, ale proponuje na czymś najpierw popróbować, szczególnie intensywność działania pędzlem i ilość rozpuszczalnika.
Modele z dawnych czasów, taka jakość mi wystarczyła, ale można to dużo lepiej zrobić.
p.s. te nakładki mogłeś po malowaniu, poprostu czarnym markerem potraktować, a potem lakierem.
Modele te najpierw były malowane aerografem, najlepiej jak umiałem, a dopiero potem brudzone. Widywałem modele pomalowane na odwal się, a potem zalane "błotem", mało fachowe podejście...
Więc tak, przede wszystkim kamuflaż musi być już dobrze wyschnięty, trzeba poczekać z tydzień od ostatnich poprawek. Ewentualnie lakierować matowym akrylem.
Brudzenie robiłem 2-3 kolorami, jakimś piaskowym, ciemnym brązem, jasnym itp.
Chlapie model farbą przy użyciu aerografu (ja mam typu double action, nie wiem jak się inne obsługuje), delikatnie naciskam, by mało powietrza szło i powoli odchylam iglice, chodzi o to, by farba chlapała jak najgrubiej się da, a nie równomiernie rozpylała. Po takim zmasakrowaniu modelu, tylko nie za bardzo, to ma na celu tylko pobrudzić powierzchnie, czekamy z pół godziny, niech to lekko podeschnie. Bierzemy większy pędzelek, ja używałem okrągłego, średnicy koło 5mm i benzynę ekstrakcyjną, nie pamiętam czy to nie była ta do zapalniczek.
Delikatnie maczamy pędzelek i na powierzchniach poziomych, pędzlem trzymanym prostopadle dziubiemy w model, aż ta farba delikatnie się rozpuści i wyjdzie coś jak na masce ciężarówki, uważać by nie przejechać pędzlem po powierzchni, bo jakieś dziwne smugi wyjdą.
Na powierzchniach pionowych bardzo delikatnie, ruchem w dół rozmazuję farbę, jak na boku transportera. W zagłębieniach jak na masce robiłem.
Pigment ciekawie osiada w zagłębieniach,a powierzchnie też są niezłe.
I tyle, ale proponuje na czymś najpierw popróbować, szczególnie intensywność działania pędzlem i ilość rozpuszczalnika.
Modele z dawnych czasów, taka jakość mi wystarczyła, ale można to dużo lepiej zrobić.
p.s. te nakładki mogłeś po malowaniu, poprostu czarnym markerem potraktować, a potem lakierem.
- Marcintosh
- Posty: 1091
- Rejestracja: pn mar 03 2003, 13:19
- Lokalizacja: Dorset, UK
- x 8
- Marcintosh
- Posty: 1091
- Rejestracja: pn mar 03 2003, 13:19
- Lokalizacja: Dorset, UK
- x 8