Dzięcioły kontratakują!
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
No dobrze, nie będę już zadawał trudnych pytań.
Będę natomiast eksperymentował, osobiście doświadczał i wybierał. To też niezła zabawa. Ten wątek i tak zawiera już masę przydatnych, ciekawych informacji.
Pozdrawiam Wujka i Wszystkich serdecznie!
Piotr
Będę natomiast eksperymentował, osobiście doświadczał i wybierał. To też niezła zabawa. Ten wątek i tak zawiera już masę przydatnych, ciekawych informacji.
Pozdrawiam Wujka i Wszystkich serdecznie!
Piotr
Obraz jest wart tysiąca słów. Model wart jest miliona.
O mojej metodzie dzieciolenia śrubokrętem już kiedyś pisałem, nie umywa się do prac mistrzów, ale jest nieco mniej pracochłonne i całkiem niezłe bywają efekty:
Jak zachować pokój, pozostaje niestety tajemnicą wojskową.
http://s2.darkpirates.onet.pl/c.php?uid=61266
http://s2.darkpirates.onet.pl/c.php?uid=61266
Odnośnie wycinania stępionym ostrzem mam podobne doświadczenia jak Rutek63. Nowe ostrze Olfy jest tak ostre, że przy niezbyt pewnej ręce nie jest łatwo trafić w zrobiony ślad.
Dziobanie naostrzonym śrubokrętem, to też bardzo dobry pomysł .
Wycinanie tektury poprzez stopniowe pogłębianie nacięcia przydaje się też przy wycinaniu wąskich paseczków:
Dziobanie naostrzonym śrubokrętem, to też bardzo dobry pomysł .
Wycinanie tektury poprzez stopniowe pogłębianie nacięcia przydaje się też przy wycinaniu wąskich paseczków:
Moje modele: archiwum
- Wujek Andrzej
- Posty: 1900
- Rejestracja: czw paź 16 2003, 11:41
- Lokalizacja: Tychy
- x 2
W tym momencie mogę wytłumaczyć się dlaczego nie podjąłem dyskusji na temat wycinania ostrzami OLFA nowymi i "lekko stępionymi" . Polecając własne próby przemyślenia i doświadczenia .
Posługując się tymi nożykami już od dawna zauważyłem ciekawą sprawę . Tą mianowicie że definicja ostrosci ostrza jest trudna do sformuowania.
Tak około roku temu zmniejszyła się prawdopodobnie hartowność-twardość stali z jakiej są wykonywane i strugane laserowo .
Znacznie krócej są idealnie ostre . Przez to znacznie rzadziej łamią się ich końcówki . Możliwe że to celowe działanie firmy . Być może spowodowały to jakieś reklamacje ... czy też coś w tym stylu .
Nie wydaje mi się abym się mylił .
Odnośnie zwijania się w sprężynki wycinanych paseczków papieru to dobry test na ostrość . Wywija je , te paseczki , nadmierny nacisk który musimy stosować aby przeciąć . Wycinamy z minimalnym możliwym naciskiem .
Tu też jest częściowa odpowiedź na Twoją Rutku "zaczepkę" . Nowe ostrze które przestaje być nowe po kilkudziesięciu cięciach po prostej znajduje zastosowanie jako "dziobak do dziobania" .
Teraz znów coś od siebie dołożę aby było konstruktywnie i "coś nowego" . Wcześniej wspomniałem że staram się ograniczyć używanie linijki i zwracałem uwagę że w czasie wycinania drgnięcie ręki "na linijkę" może wyłamać końcówkę ostrza .
Jest jeszcze jedna chwila w której należy zachowywać szczególną ostrożność .
Dojeżdżanie do krawędzi ciętej tektury / szczególnie grubej : 1mm - 2mm / np. na paski . Od krawędzi do krawędzi .
To chwila w której ostrze kończące cięcie ... spada na podkładkę . Nawet podkładkę / matę / OLFA . Również wtedy jego końcówka lubi się ukruszyć i do dziobania już się nie nada .
Modelarzom z "ciężką ręką" przy takim końcu cięcia proponuję zwolnić nacisk . Oszczędzi to wiele wymiennych ostrzy .
Myślę że teraz jest O.K. . Choć piszę to zamiast kleić ...
Posługując się tymi nożykami już od dawna zauważyłem ciekawą sprawę . Tą mianowicie że definicja ostrosci ostrza jest trudna do sformuowania.
Tak około roku temu zmniejszyła się prawdopodobnie hartowność-twardość stali z jakiej są wykonywane i strugane laserowo .
Znacznie krócej są idealnie ostre . Przez to znacznie rzadziej łamią się ich końcówki . Możliwe że to celowe działanie firmy . Być może spowodowały to jakieś reklamacje ... czy też coś w tym stylu .
Nie wydaje mi się abym się mylił .
Odnośnie zwijania się w sprężynki wycinanych paseczków papieru to dobry test na ostrość . Wywija je , te paseczki , nadmierny nacisk który musimy stosować aby przeciąć . Wycinamy z minimalnym możliwym naciskiem .
Tu też jest częściowa odpowiedź na Twoją Rutku "zaczepkę" . Nowe ostrze które przestaje być nowe po kilkudziesięciu cięciach po prostej znajduje zastosowanie jako "dziobak do dziobania" .
Teraz znów coś od siebie dołożę aby było konstruktywnie i "coś nowego" . Wcześniej wspomniałem że staram się ograniczyć używanie linijki i zwracałem uwagę że w czasie wycinania drgnięcie ręki "na linijkę" może wyłamać końcówkę ostrza .
Jest jeszcze jedna chwila w której należy zachowywać szczególną ostrożność .
Dojeżdżanie do krawędzi ciętej tektury / szczególnie grubej : 1mm - 2mm / np. na paski . Od krawędzi do krawędzi .
To chwila w której ostrze kończące cięcie ... spada na podkładkę . Nawet podkładkę / matę / OLFA . Również wtedy jego końcówka lubi się ukruszyć i do dziobania już się nie nada .
Modelarzom z "ciężką ręką" przy takim końcu cięcia proponuję zwolnić nacisk . Oszczędzi to wiele wymiennych ostrzy .
Myślę że teraz jest O.K. . Choć piszę to zamiast kleić ...
Ja praktykuję poderwanie ostrza do góry pod koniec cięcia - ręka idzie jakby po łuku i, co ważne, z minimalnym naciskiem. Wtedy odpada problem uderzenia czubeczkiem w podkładkę (swego czasu najczęściej niszczyły mi się nożyki ostrzone pod dużym kątem - obecnie ten problem nie występuje ). Poza tym praktykuje podostrzanie nożyka jak tylko zauważam że zaczyna źle karton kroić. Używam do tego takiej fajnej osełki którą dostałem od znajomego (pozdrawiam) - wygląda jak mały patyczek o kwadratowym przekroju i szerokości około 5mm, i bardzo wygodnie się nią podostrza nożyk
Wujku Andrzeju, moje pytanie nie było formą zaczepki, nawet w cudzysłowie. Było natomiast próbą nawiązania rozmowy na temat jednego z aspektów dziobania. Uważam, że opinie na temat omawianej techniki, wypływające od Ciebie są niezwykle cenne.
Natomiast moja reakcja na Twoją odpowiedz była jedynie potwierdzeniem kilku faktów. Przyznam, że zawiera niewielką dozę rozczarowania, ale na pewno nie była pomyślana jako “zaczepka”.
Jeżeli jednak tak to odebrałeś to bardzo mi przykro i najmocniej przepraszam.
A ponad wszystko, nie miałem zamiaru zajmować Twojego cennego czasu poświęcanego na klejenie (nie piszę tego sarkastycznie, a bardzo szczerze). Wynika to chociażby z faktu, że z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg “Bulldoga”. Dlatego też nie oczekuję na kontynuację tej rozmowy.
Życzliwie pozdrawiam!
Piotr
P.S
Syzyf, przepraszam za odskok w bok.
Natomiast moja reakcja na Twoją odpowiedz była jedynie potwierdzeniem kilku faktów. Przyznam, że zawiera niewielką dozę rozczarowania, ale na pewno nie była pomyślana jako “zaczepka”.
Jeżeli jednak tak to odebrałeś to bardzo mi przykro i najmocniej przepraszam.
A ponad wszystko, nie miałem zamiaru zajmować Twojego cennego czasu poświęcanego na klejenie (nie piszę tego sarkastycznie, a bardzo szczerze). Wynika to chociażby z faktu, że z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg “Bulldoga”. Dlatego też nie oczekuję na kontynuację tej rozmowy.
Życzliwie pozdrawiam!
Piotr
P.S
Syzyf, przepraszam za odskok w bok.
Obraz jest wart tysiąca słów. Model wart jest miliona.
- Wujek Andrzej
- Posty: 1900
- Rejestracja: czw paź 16 2003, 11:41
- Lokalizacja: Tychy
- x 2
Jeżeli tak to wspaniale , bo się wystraszyłem na śmierć, że się ze mnie zrobił czepialski, czy raczej zaczepialski.Wujek Andrzej pisze: Formy "zaczepka" użyłem bardzo ale to bardzo żartobliwie .
Jako ten wystraszony, próbuję wytłumaczyć swój (błędny jak się okazało) tok myślenia i zawód z nieudanej próby wyciągnięcia od Ciebie, jako autorytetu, cennych informacji. Cieszę się jednak, że kilka postów dalej dałeś się jednak skusić i Ci co nie wiedzieli, teraz wiedzą trochę więcej.Wujek Andrzej pisze:Nie rozumiem więc Twoich rozterek w odpowiedzi powyżej ...
Teraz uspokojony porzuciwszy rozterki, wracam do dziobania.
Pozdrawiam!
Piotr
Obraz jest wart tysiąca słów. Model wart jest miliona.
Kilka stron wcześniej
Bardzo cienka linia obrysu granicząca np. z ciemnym nadrukiem nie stanowi wcale wielkiej pomocy. Wycinając takie części z wolnej ręki - metodą dzięciolenia - jest bardzo łatwo “zjechać” z wyznaczonej linii. Wytrasowanie albo nacięcie rowka pomocnego w prowadzeniu nożyka nie zawsze jest możliwe. W takiej sytuacji wycinanie po, albo obok linii obrysu graniczy niemalże z cudem. Zasadniczym problemem jest tutaj brak wyrazistości śladu nacinanego nożykiem. Zwyczajnie nie widać miejsca gdzie ostrze ostatnio opuściło linie obrysu.
Jaka jest zatem lepsza metoda na precyzyjne wycinanie części?
W moim przypadku przyszedł na ratunek podświetlany blat, który używam podczas prac ilustratorskich. Poprzez podświetlenie wycinanej części uwidacznia się wyraźnie ślad zostawiony przez nożyk. Właśnie dobra widoczność tego śladu zapewnia bardziej precyzyjne dziobanie.
Ze względu na dosyć wysoką cenę oryginalnego urządzenia, dostępnego w sklepach dla artystów, postanowiłem samemu zbudować coś, co na razie zastępuje blat z prawdziwego zdarzenia. Jak często bywa, prowizorki zbudowane z myślą na krótki okres czasu, służą latami. Tak właśnie jest i w tym przypadku. Powierzchnią oryginalnego podświetlanego blatu jest zazwyczaj szkło mleczne. W przypadku mojego blatu, szkło zastąpiłem kawałkiem pleksi, a jego mleczne zabarwienie zastępuje cienka biała kartka papieru. Źródłem światła są dwie małe świetlówki umieszczone w ramce sklejonej z czterech listewek, podbitej kawałkiem płyty pilśniowej.
Jak wielkie ułatwienia w wycinaniu z wolnej ręki daje taka metoda, przekonają się ci którzy zdecydują się taki blat kupić albo zbudować. Oczywiście sam blat nie zapewni precyzyjnego wycinania. Potrzebny jest jeszcze trening. Moje osiągnięcia są wciąż takie sobie , ale trening trwa.
Pozdrawiam!
Piotr
Wycinanie części z arkusza wycinanki stanowi czasami nie lada wyzwanie. W przypadku bardzo małych, precyzyjnie wydrukowanych części o prostych liniach z pomocą przychodzi linijka. Ale co się dzieje kiedy części mają kształt okręgu, albo jeszcze lepiej – nieregularny bądź owalny kształt.Rutek63 pisze: Osobiście odkryłem jeszcze jedną odmianę, którą używam do wycinania części z arkusza wycinanki
Bardzo cienka linia obrysu granicząca np. z ciemnym nadrukiem nie stanowi wcale wielkiej pomocy. Wycinając takie części z wolnej ręki - metodą dzięciolenia - jest bardzo łatwo “zjechać” z wyznaczonej linii. Wytrasowanie albo nacięcie rowka pomocnego w prowadzeniu nożyka nie zawsze jest możliwe. W takiej sytuacji wycinanie po, albo obok linii obrysu graniczy niemalże z cudem. Zasadniczym problemem jest tutaj brak wyrazistości śladu nacinanego nożykiem. Zwyczajnie nie widać miejsca gdzie ostrze ostatnio opuściło linie obrysu.
Jaka jest zatem lepsza metoda na precyzyjne wycinanie części?
W moim przypadku przyszedł na ratunek podświetlany blat, który używam podczas prac ilustratorskich. Poprzez podświetlenie wycinanej części uwidacznia się wyraźnie ślad zostawiony przez nożyk. Właśnie dobra widoczność tego śladu zapewnia bardziej precyzyjne dziobanie.
Ze względu na dosyć wysoką cenę oryginalnego urządzenia, dostępnego w sklepach dla artystów, postanowiłem samemu zbudować coś, co na razie zastępuje blat z prawdziwego zdarzenia. Jak często bywa, prowizorki zbudowane z myślą na krótki okres czasu, służą latami. Tak właśnie jest i w tym przypadku. Powierzchnią oryginalnego podświetlanego blatu jest zazwyczaj szkło mleczne. W przypadku mojego blatu, szkło zastąpiłem kawałkiem pleksi, a jego mleczne zabarwienie zastępuje cienka biała kartka papieru. Źródłem światła są dwie małe świetlówki umieszczone w ramce sklejonej z czterech listewek, podbitej kawałkiem płyty pilśniowej.
Jak wielkie ułatwienia w wycinaniu z wolnej ręki daje taka metoda, przekonają się ci którzy zdecydują się taki blat kupić albo zbudować. Oczywiście sam blat nie zapewni precyzyjnego wycinania. Potrzebny jest jeszcze trening. Moje osiągnięcia są wciąż takie sobie , ale trening trwa.
Pozdrawiam!
Piotr
Obraz jest wart tysiąca słów. Model wart jest miliona.