*[Relacja/Samolot] Saab J35 "Draken" (Fly Model 93
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
*[Relacja/Samolot] Saab J35 "Draken" (Fly Model 93
Model wydany przez Fly Model, pod numerem 93, prawdopodobnie w 1997 r. Opracowanie: Zbigniew Sajdak. Części niewiele - 5 arkuszy A3 (3 x karton + 2 x miękkie arkusze). Model kreślony ręcznie, ale staranną, cienką linią, druk wychodzi nieco poza linie obrysowe elementów, ale nie jest przesunięty względem nich, więc to nie problem, karton dobrej jakości, średni poziom szczegółowości opracowania. Bryła samolotu nieskomplikowana. Autor okładki: J. Wróbel.
Zaczynamy relację - oto pierwsze zdjęcia:
Autor przewidział klasyczne łączenie segmentów kadłuba - na dwie wręgi. Tak też buduję. Jednak postanowiłem tym razem spróbować techniki, którą proponował swego czasu bodajże Swinger - skleić dwie wręgi, przeszlifować (wyrównać) krawędzie po obwodzie, wkleić w poszycie segmentu pierwszego, a następnie na wystającą drugą wręgę nasunąć poszycie segmentu drugiego. Na powyższym zdjęciu tak właśnie przygotowałem wręgi.
A tutaj pierwszy segment oklejony poszyciem - widać drugą wręgę wystającą poza krawędź poszycia, na którą nasunę poszycie sąsiedniego segmentu:
Kolejne etapy budowy:
Chcę zwrócić tutaj uwagę na dwie cechy opracowania:
- mimo ręcznego opracowania spasowanie (jak dotąd) znakomite - nie można się do niczego przyczepić;
- konstrukcja szkieletu jest doskonała w swej prostocie; nie ma takiej możliwości, by zgubić osiowość kadłuba, a zapewne liniowość dźwigarów skrzydła również.
Postanowiłem zrobić otwarte hamulce aerodynamiczne; opracowanie pozostawia wykonawcy swobodę wyboru między hamulcami zamkniętymi (wersja prostsza) i otwartymi (wersja trudniejsza) - kolejny ukłon w stronę autora. Poniżej dwa zdjęcia wnęk - po lewej przygotowane (uformowane) wnęki, po prawej - wnęka wklejona już w poszycie:
I jeszcze rzut oka na aktualny stan kadłuba - strona grzbietowa (zdjęcie pierwsze) i brzuszek (zdjęcie drugie):
Zaczynamy relację - oto pierwsze zdjęcia:
Autor przewidział klasyczne łączenie segmentów kadłuba - na dwie wręgi. Tak też buduję. Jednak postanowiłem tym razem spróbować techniki, którą proponował swego czasu bodajże Swinger - skleić dwie wręgi, przeszlifować (wyrównać) krawędzie po obwodzie, wkleić w poszycie segmentu pierwszego, a następnie na wystającą drugą wręgę nasunąć poszycie segmentu drugiego. Na powyższym zdjęciu tak właśnie przygotowałem wręgi.
A tutaj pierwszy segment oklejony poszyciem - widać drugą wręgę wystającą poza krawędź poszycia, na którą nasunę poszycie sąsiedniego segmentu:
Kolejne etapy budowy:
Chcę zwrócić tutaj uwagę na dwie cechy opracowania:
- mimo ręcznego opracowania spasowanie (jak dotąd) znakomite - nie można się do niczego przyczepić;
- konstrukcja szkieletu jest doskonała w swej prostocie; nie ma takiej możliwości, by zgubić osiowość kadłuba, a zapewne liniowość dźwigarów skrzydła również.
Postanowiłem zrobić otwarte hamulce aerodynamiczne; opracowanie pozostawia wykonawcy swobodę wyboru między hamulcami zamkniętymi (wersja prostsza) i otwartymi (wersja trudniejsza) - kolejny ukłon w stronę autora. Poniżej dwa zdjęcia wnęk - po lewej przygotowane (uformowane) wnęki, po prawej - wnęka wklejona już w poszycie:
I jeszcze rzut oka na aktualny stan kadłuba - strona grzbietowa (zdjęcie pierwsze) i brzuszek (zdjęcie drugie):
Ostatnio zmieniony wt mar 28 2006, 17:46 przez ZbyszekS, łącznie zmieniany 4 razy.
Podstawowym klejem, którego używam do budowy modelu jest BCG; do podklejania elementów na tekturę stosuję Hermol, zaś do łączenia elementów metalowych z kartonem oraz sporadycznie do wzmacniania niektórych spoin - Cyjanopanu. Wciąż mam pewne problemy z odkształcaniem kartonu pod wpływem BCG (trochę to widać na niektórycvh elementach poszycia), ale nie jest to już ta skala problemów, co wcześniej - jestem dobrej mysli, że w końcu wypracuję sobie odpowiednią technikę pracy tym klejem.
Powstała wnęka podwozia. Pracy przy tym troszkę było, ale problemów z pasowaniem - praktycznie żadnych ( musiałem jedynie zmniejszyć nieznacznie szerokość jednego elementu).
Wnęka "luzem":
I po włożeniu na swoje miejsce - jeszcze "na sucho" i bez retuszu krawędzi:
Powstała wnęka podwozia. Pracy przy tym troszkę było, ale problemów z pasowaniem - praktycznie żadnych ( musiałem jedynie zmniejszyć nieznacznie szerokość jednego elementu).
Wnęka "luzem":
I po włożeniu na swoje miejsce - jeszcze "na sucho" i bez retuszu krawędzi:
Ostatnio zmieniony wt mar 28 2006, 10:37 przez ZbyszekS, łącznie zmieniany 1 raz.
Cześć,
Czy Twoja metoda sklejania dwóch wręg nie jest po prostu bardziej pracochłonną odmianą klejenia na tzw. obce pióro? Tak mi się coś wydaje - jeśli to obce pióro zrobić małe i ze sztywnego papieru (trzeba nieco wtedy oszlifować wręgę) to efekt jest taki sam, a przy tym mniej pracy (podklejanie tylko jednej wręgi, mniej wycinania) - mniejsze jest też ryzyko "wybicia" wręgi na poszyciu (jako że jest ona osłonięta "piórem").
Pozdrawiam,
TAD
Czy Twoja metoda sklejania dwóch wręg nie jest po prostu bardziej pracochłonną odmianą klejenia na tzw. obce pióro? Tak mi się coś wydaje - jeśli to obce pióro zrobić małe i ze sztywnego papieru (trzeba nieco wtedy oszlifować wręgę) to efekt jest taki sam, a przy tym mniej pracy (podklejanie tylko jednej wręgi, mniej wycinania) - mniejsze jest też ryzyko "wybicia" wręgi na poszyciu (jako że jest ona osłonięta "piórem").
Pozdrawiam,
TAD
Tad,
Masz rację pisząc o zaletach metody jednej wręgi z obcym piórem (rozumiem, że to pióro to jest po prostu pasek papieru, którym należy okleić wregę?). W moim przypadku problemem tej metody jest jednak konieczność znacznego oszlifowania wręgi - nie lubię tego etapu, bo mam wrażenie, że szlifując nie panuję nad kształtem jej obrysu. Stąd taka decyzja.
Ten model jest moim kolejnym modelem "szkoleniowym", na którym próbuję opanować techniki radzenia sobie m.in. z dwoma trudnymi dla mnie zagadnieniami:
1. Jak unikać uskoków między segmentami - z moich doświadczeń wynika, że łącząc na dwie wręgi przygotowane wcześniej oddzielnie segmenty, zawsze przy ich łączeniu przesuną mi się one minimalnie względem siebie; metoda, którą zastosowałem w tym modelu, jak również proponowana przez Ciebie, Tad, wydają się być pod tym względem skuteczne. Ale generują z kolei inny kłopot - jeśli pojedynczy segment zamknę z obu stron wręgami, to szlifując na równym podłożu czoło takiego segmentu (powierzchnię wręgi) jestem w stanie uzyskać równą powierzchnię styku - nie powstanie szczelina. W przypadku techniki "na dwie sklejone wręgi" lub z "pojedynczą wręgą" powstają mi czasami niewielkie szczeliny - jak ta na zdjęciu:
Okazuje się, że nie zawsze umiem aż tak precyzyjnie wyciąć poszycie, a po sklejeniu go w pierścień i przy braku usztywnienia wręgą przeszlifować krawędzi takiego pierścienia też nie daję rady - jest po prostu zbyt wiotki, by docisnąć go do powierzchni papieru ściernego i pokonać jego opór bez odchylania pierścienia od pionu. Ciekaw jestem, jak sobie z tym radzą inni - czy to jest wyłącznie kwestia wprawy przy wycinaniu poszycia? Bo już na przykład na kolejnym zdjęciu widać, że spasowanie jest jak należy - jest to więc raczej bardziej przypadkowość, niż systemowe działanie (raz wychodzi, a raz nie):
2. Jak uniknąć odkształceń krawędzi poszycia przy naklejaniu go na wręgę klejem BCG - temat "wałkowany" przeze mnie aż do znudzenia, ale wciąż nie do końca rozpracowany, choć pewne postępy czynię. Ilustracja problemu jest TU, część moich "odkryć" - również tam, ale nie wyczerpują one jednak całości zagadnienia, czego dowodem jest poniższe zdjęcie:
Kolejne zdjęcie pokazuje jednak, że można to zrobić lepiej:
Rozwiązanie w tym przypadku jest jakże proste: po raz kolejny ze zdumieniem przekonuję się, jak wiele znaczeń ma stwierdzenie: "niewielka ilość kleju". Otóż posmarowałem klejem wyłącznie KRAWĘDŹ poszycia, to jest nie więcej, niż ok. 1 mm poszycia licząc od krawędzi; to, co pokazałem na zdjęciu wcześniejszym, to był pasek o szerokości ok. 3 mm...
Na koniec jeszcze jedno ujęcie - okleiłem poszyciem segment z wnęką podwozia przedniego:
Masz rację pisząc o zaletach metody jednej wręgi z obcym piórem (rozumiem, że to pióro to jest po prostu pasek papieru, którym należy okleić wregę?). W moim przypadku problemem tej metody jest jednak konieczność znacznego oszlifowania wręgi - nie lubię tego etapu, bo mam wrażenie, że szlifując nie panuję nad kształtem jej obrysu. Stąd taka decyzja.
Ten model jest moim kolejnym modelem "szkoleniowym", na którym próbuję opanować techniki radzenia sobie m.in. z dwoma trudnymi dla mnie zagadnieniami:
1. Jak unikać uskoków między segmentami - z moich doświadczeń wynika, że łącząc na dwie wręgi przygotowane wcześniej oddzielnie segmenty, zawsze przy ich łączeniu przesuną mi się one minimalnie względem siebie; metoda, którą zastosowałem w tym modelu, jak również proponowana przez Ciebie, Tad, wydają się być pod tym względem skuteczne. Ale generują z kolei inny kłopot - jeśli pojedynczy segment zamknę z obu stron wręgami, to szlifując na równym podłożu czoło takiego segmentu (powierzchnię wręgi) jestem w stanie uzyskać równą powierzchnię styku - nie powstanie szczelina. W przypadku techniki "na dwie sklejone wręgi" lub z "pojedynczą wręgą" powstają mi czasami niewielkie szczeliny - jak ta na zdjęciu:
Okazuje się, że nie zawsze umiem aż tak precyzyjnie wyciąć poszycie, a po sklejeniu go w pierścień i przy braku usztywnienia wręgą przeszlifować krawędzi takiego pierścienia też nie daję rady - jest po prostu zbyt wiotki, by docisnąć go do powierzchni papieru ściernego i pokonać jego opór bez odchylania pierścienia od pionu. Ciekaw jestem, jak sobie z tym radzą inni - czy to jest wyłącznie kwestia wprawy przy wycinaniu poszycia? Bo już na przykład na kolejnym zdjęciu widać, że spasowanie jest jak należy - jest to więc raczej bardziej przypadkowość, niż systemowe działanie (raz wychodzi, a raz nie):
2. Jak uniknąć odkształceń krawędzi poszycia przy naklejaniu go na wręgę klejem BCG - temat "wałkowany" przeze mnie aż do znudzenia, ale wciąż nie do końca rozpracowany, choć pewne postępy czynię. Ilustracja problemu jest TU, część moich "odkryć" - również tam, ale nie wyczerpują one jednak całości zagadnienia, czego dowodem jest poniższe zdjęcie:
Kolejne zdjęcie pokazuje jednak, że można to zrobić lepiej:
Rozwiązanie w tym przypadku jest jakże proste: po raz kolejny ze zdumieniem przekonuję się, jak wiele znaczeń ma stwierdzenie: "niewielka ilość kleju". Otóż posmarowałem klejem wyłącznie KRAWĘDŹ poszycia, to jest nie więcej, niż ok. 1 mm poszycia licząc od krawędzi; to, co pokazałem na zdjęciu wcześniejszym, to był pasek o szerokości ok. 3 mm...
Na koniec jeszcze jedno ujęcie - okleiłem poszyciem segment z wnęką podwozia przedniego:
Ostatnio zmieniony wt mar 28 2006, 16:19 przez ZbyszekS, łącznie zmieniany 3 razy.
Na warsztacie: Leopard 2A5, J6K1 Jinpu
Zawieszone: Pogoria, XP-61E
Archiwum: Saab J35 Draken, Pietropawłowsk, F/A-18F Super Hornet, Churchill, MiG-21, Mirage III EA, Bf-109 K-4
-----------------------------
Wspieram .oO R357
Zawieszone: Pogoria, XP-61E
Archiwum: Saab J35 Draken, Pietropawłowsk, F/A-18F Super Hornet, Churchill, MiG-21, Mirage III EA, Bf-109 K-4
-----------------------------
Wspieram .oO R357
Cześć,
Sam już wiesz jak się może coś odkształcić lub wybić przy klejeniu wprost na wręgi i do tego klejem wodnym. Na szpary mam dwa pomysły - dociągam je za pomocą cyjanopanu - trudne, bo on się rozlewa i wchłania w karton, ale przy małych ilościach sprawdza się. Druga to wypełnianie rozwodnionym wikolem (po wyschnięciu). Teraz sie bawię z wypełnianiem Pattexem - pokryłem całe arkusze nim i łatwo mi wypełnić szczeliny bez robienia smug (a takie zostają po Wikolu).
Co do szlifowania wręg - robi się to po łukach papierem ściernym i wychodzi dobrze. Dodatkowo poszycie robisz z kartonu - grubego papieru, który może ukryć co nieco z wręgami.
Pozdrawiam,
TAD
Sam już wiesz jak się może coś odkształcić lub wybić przy klejeniu wprost na wręgi i do tego klejem wodnym. Na szpary mam dwa pomysły - dociągam je za pomocą cyjanopanu - trudne, bo on się rozlewa i wchłania w karton, ale przy małych ilościach sprawdza się. Druga to wypełnianie rozwodnionym wikolem (po wyschnięciu). Teraz sie bawię z wypełnianiem Pattexem - pokryłem całe arkusze nim i łatwo mi wypełnić szczeliny bez robienia smug (a takie zostają po Wikolu).
Co do szlifowania wręg - robi się to po łukach papierem ściernym i wychodzi dobrze. Dodatkowo poszycie robisz z kartonu - grubego papieru, który może ukryć co nieco z wręgami.
Pozdrawiam,
TAD
Zbyszek,
Co do nanoszenia kleju rozumiem, że robisz to cieniutko i rozprowadzasz go palcem, by uzyskać naprawdę cienką warstwę. Mam racje?
Druga kwestia to czy gruntujesz nim papier? To znaczy czy pozwalasz mu zaschnąć całkowicie i dopiero potem nanosisz klei na element i łączysz. Ja używam BCG z powodzeniem do gruntowania i wzmacniania wręg, oczywiście potem przecieram je lekko papierem.
Moje doświadczenia są jeszcze niewielkie, ale zamierzam skleić za pomocą BCG model Zero. Różnica jest tylko taka że jest on na papierze kredowym, a ta nie chłonie tak kleju.
Jeszcze jedna rzecz mi się przypomniała, mam dwie tubki tego kleju i ta, której często używam, ma juz trochę inne właściwości, bo klej lekko zgęstniał. Widać to wyraźnie przy pobieraniu go wykałaczką z "buteleczki".
Co do nanoszenia kleju rozumiem, że robisz to cieniutko i rozprowadzasz go palcem, by uzyskać naprawdę cienką warstwę. Mam racje?
Druga kwestia to czy gruntujesz nim papier? To znaczy czy pozwalasz mu zaschnąć całkowicie i dopiero potem nanosisz klei na element i łączysz. Ja używam BCG z powodzeniem do gruntowania i wzmacniania wręg, oczywiście potem przecieram je lekko papierem.
Moje doświadczenia są jeszcze niewielkie, ale zamierzam skleić za pomocą BCG model Zero. Różnica jest tylko taka że jest on na papierze kredowym, a ta nie chłonie tak kleju.
Jeszcze jedna rzecz mi się przypomniała, mam dwie tubki tego kleju i ta, której często używam, ma juz trochę inne właściwości, bo klej lekko zgęstniał. Widać to wyraźnie przy pobieraniu go wykałaczką z "buteleczki".
W budowie: Halny;
Tak sobie właśnie uświadomiłem, że zapewne niejeden z Forumowiczów, czytając moją relację, mógł zadać sobie elementarne (i w pełni zasadne) pytanie: po co tak się męczyć z klejem wodnym, skoro powszechnie wiadomo, że najlepszy jest butapren? Otóż wyjaśniam, iż wyboru kleju BCG dokonałem będąc w pełni władz umysłowych , zaś o moim wyborze przesądziły dwie kluczowe jego cechy:
1. brak zapachu - współdzieląc lokal mieszkalny z małżonką i dwójką nieletnich latorośli mam warunkową zgodę na "modelowanie" (mam to tak robić, by otoczenie tego nie "czuło");
2. ten klej nie brudzi - choćbym nie wiadomo jak niechlujnie paćkał nim spoiny (no, troszkę koloryzuję - jak się mocno przesadzi, to też potrafi pobrudzić).
Pokrycie klejem poszycia w sposób pokazany na obrazku z lewej i próba przyklejenia go do wręgi gwarantuje kłopoty - ściąganie poszycia po wyschnięciu kleju. Receptą w tym przypadku okazał się sposób pokazany na fotografii prawej (klej tylko na grubość wręgi). Ten pierwszy sposób stosuję zaś z powodzeniem przy sklejaniu poszycia paskiem łączącym - ale UWAGA!!!: jak się da ZA DUŻO kleju, to po wyschnięciu poszycie się też zdeformuje - odbije się na nim sklejka łącząca. To, co widać na zdjęciu, to właśnie zbyt gruba warstwa - położyłem ją tak celowo, na potrzeby zdjęcia - chodziło mi wyłącznie o to, by klej na fotografii był lepiej widoczny; normalnie w takich przypadkach rozprowadzam go palcem prawie do sucha.
Zatem zasadę można by sformułować tak: kleju jak najmniej, tylko tam, gdzie to jest niezbędne, w warstwie cienkiej i równomiernej - pod warunkiem, że można to technicznie wykonać.
1. brak zapachu - współdzieląc lokal mieszkalny z małżonką i dwójką nieletnich latorośli mam warunkową zgodę na "modelowanie" (mam to tak robić, by otoczenie tego nie "czuło");
2. ten klej nie brudzi - choćbym nie wiadomo jak niechlujnie paćkał nim spoiny (no, troszkę koloryzuję - jak się mocno przesadzi, to też potrafi pobrudzić).
Zasadniczo tak. Rzeczywiście, jeśli chodzi o grubość warstwy kleju, to staram się, by była możliwie cienka. Ale niekoniecznie paluchem - nie zawsze jest taka konieczność/możliwość. Zwłaszcza, kiedy smaruję powiedzmy ten 1 mm od krawędzi, czyli na grubość wręgi - jak pociągnę palcem, to warstwa kleju rozciągnie się na szerokość 4-5 mm. Ale już np. sklejanie poszycia w pierścień przy użyciu sklejki (paska łączącego) - w takim przypadku owszem, pomagam sobie paluchem, bo tam właśnie chodzi o to, by rozsmarować cienko i równo klej na szerokość całego paska. Na zdjęciu poniżej są zaprezentowane właśnie te dwa przypadki:Piterski pisze:Co do nanoszenia kleju rozumiem że robisz to cieniutko i rozprowadzasz go palcem by uzyskać naprawdę cienką warstwę. Mam racje?
Pokrycie klejem poszycia w sposób pokazany na obrazku z lewej i próba przyklejenia go do wręgi gwarantuje kłopoty - ściąganie poszycia po wyschnięciu kleju. Receptą w tym przypadku okazał się sposób pokazany na fotografii prawej (klej tylko na grubość wręgi). Ten pierwszy sposób stosuję zaś z powodzeniem przy sklejaniu poszycia paskiem łączącym - ale UWAGA!!!: jak się da ZA DUŻO kleju, to po wyschnięciu poszycie się też zdeformuje - odbije się na nim sklejka łącząca. To, co widać na zdjęciu, to właśnie zbyt gruba warstwa - położyłem ją tak celowo, na potrzeby zdjęcia - chodziło mi wyłącznie o to, by klej na fotografii był lepiej widoczny; normalnie w takich przypadkach rozprowadzam go palcem prawie do sucha.
Zatem zasadę można by sformułować tak: kleju jak najmniej, tylko tam, gdzie to jest niezbędne, w warstwie cienkiej i równomiernej - pod warunkiem, że można to technicznie wykonać.
Zdecydowanie tak. Wówczas klej lepiej chwyta. Gruntuję oba łączone elementy, druga warstwa idzie tylko na jeden i to wystarcza (w myśl zasady - im mniej kleju, tym lepiej).Piterski pisze:Druga kwestia to czy gruntujesz nim papier? To znaczy czy pozwalasz mu zaschnąć całkowicie i dopiero potem nanosisz klei na element i łączysz.
Uważam to zjawisko za korzystne - woda odparowuje i karton staje się mniej podatny na negatywne działanie kleju. Pozwoliłem sobie na taki eksperyment przy "Pietropawłowsku" - nie zamykałem w ogóle buteleczki z klejem podczas pracy. Do tego eksperymentu zainspirował mnie Kierownik, który kiedyś pisał, że nakłada klej dopiero wtedy, gdy ten lekko podeschnie na patyczku.Piterski pisze:Jeszcze jedna rzecz mi się przypomniała, mam dwie tubki tego kleju i ta której często używam ma juz trochę inne właściwości bo klei lekko zgęstniał. Widać to wyraźnie przy pobieraniu go wykałaczka z "buteleczki".
Ostatnio zmieniony wt mar 28 2006, 16:25 przez ZbyszekS, łącznie zmieniany 2 razy.
Na warsztacie: Leopard 2A5, J6K1 Jinpu
Zawieszone: Pogoria, XP-61E
Archiwum: Saab J35 Draken, Pietropawłowsk, F/A-18F Super Hornet, Churchill, MiG-21, Mirage III EA, Bf-109 K-4
-----------------------------
Wspieram .oO R357
Zawieszone: Pogoria, XP-61E
Archiwum: Saab J35 Draken, Pietropawłowsk, F/A-18F Super Hornet, Churchill, MiG-21, Mirage III EA, Bf-109 K-4
-----------------------------
Wspieram .oO R357
Dwa ostatnie, ogonowe segmenty kadłuba okazały się nieco bardziej pracochłonne - mimo swej pozornej prostoty. Poszycia obu segmentów są trochę za duże:
Segment ten mierzyłem kilkakrotnie, zanim go przykleiłem, a mimo to dopiero podczas przyklejania zauważyłem defekt. Nie chciałem poszycia rozcinać, więc docisnąłem je do wręg, wyprowadzając ten "garb" na białe pole, bo będzie ono później zakryte. Po wyschnięciu kleju naciąłem "garb" nożykiem i dokleiłem, jak należy (trochę nieładnie to wyszło... , na szczęście będzie zakryte):
Na kolejnym segmencie ten błąd zauważyłem wcześniej, więc skorygowałem go w podobny sposób - tutaj wygląda to już lepiej:
A tak wyglądał montaż dyszy silnika - na zdjęciach elementy są jeszcze założone na sucho:
Pewną trudność sprawiło mi odpowiednie ustawienie dyszy względem poszycia zewnętrznego. Poszycie zakończone jest wręgą tylko z jednej strony, co utrudnia trwałe zachowanie kształtu tego segmentu. Z kolei dysza - jak widać na lewym zdjęciu powyżej - jest również osadzona tylko na jednym końcu. Wycentrowanie dyszy wylotowej względem wylotu segmentu o zbyt małej sztywności (mimo - jak zalecał autor opracowania - prób usztywnienia poszycia poprzez lakierowanie jego wnętrza) okazało się nie do przeskoczenia. Dodałem więc własną wręgę w odległości ok. 1/4 od wylotu segmentu, która utrwaliła kształt poszycia - tak to teraz wygląda (jedyne, niewielkie odkształcenie poszycia segmentu widać w jego górnej części, gdzie wypadło łączenie przy użyciu paska - tego nie udało mi się wyeliminować):
Rozpocząłem następnie prace nad centropłatem. Tutaj mała pomyłka autora - niektóre nacięcia na żebrach musiałem przesunąć o 1 mm, ale nie spowodowało to żadnych negatywnych skutków - obrys żebra pasuje do pozostałych elementów szkieletu:
I na koniec rzut oka na stan prac na ten moment:
Segment ten mierzyłem kilkakrotnie, zanim go przykleiłem, a mimo to dopiero podczas przyklejania zauważyłem defekt. Nie chciałem poszycia rozcinać, więc docisnąłem je do wręg, wyprowadzając ten "garb" na białe pole, bo będzie ono później zakryte. Po wyschnięciu kleju naciąłem "garb" nożykiem i dokleiłem, jak należy (trochę nieładnie to wyszło... , na szczęście będzie zakryte):
Na kolejnym segmencie ten błąd zauważyłem wcześniej, więc skorygowałem go w podobny sposób - tutaj wygląda to już lepiej:
A tak wyglądał montaż dyszy silnika - na zdjęciach elementy są jeszcze założone na sucho:
Pewną trudność sprawiło mi odpowiednie ustawienie dyszy względem poszycia zewnętrznego. Poszycie zakończone jest wręgą tylko z jednej strony, co utrudnia trwałe zachowanie kształtu tego segmentu. Z kolei dysza - jak widać na lewym zdjęciu powyżej - jest również osadzona tylko na jednym końcu. Wycentrowanie dyszy wylotowej względem wylotu segmentu o zbyt małej sztywności (mimo - jak zalecał autor opracowania - prób usztywnienia poszycia poprzez lakierowanie jego wnętrza) okazało się nie do przeskoczenia. Dodałem więc własną wręgę w odległości ok. 1/4 od wylotu segmentu, która utrwaliła kształt poszycia - tak to teraz wygląda (jedyne, niewielkie odkształcenie poszycia segmentu widać w jego górnej części, gdzie wypadło łączenie przy użyciu paska - tego nie udało mi się wyeliminować):
Rozpocząłem następnie prace nad centropłatem. Tutaj mała pomyłka autora - niektóre nacięcia na żebrach musiałem przesunąć o 1 mm, ale nie spowodowało to żadnych negatywnych skutków - obrys żebra pasuje do pozostałych elementów szkieletu:
I na koniec rzut oka na stan prac na ten moment:
Na warsztacie: Leopard 2A5, J6K1 Jinpu
Zawieszone: Pogoria, XP-61E
Archiwum: Saab J35 Draken, Pietropawłowsk, F/A-18F Super Hornet, Churchill, MiG-21, Mirage III EA, Bf-109 K-4
-----------------------------
Wspieram .oO R357
Zawieszone: Pogoria, XP-61E
Archiwum: Saab J35 Draken, Pietropawłowsk, F/A-18F Super Hornet, Churchill, MiG-21, Mirage III EA, Bf-109 K-4
-----------------------------
Wspieram .oO R357
Zacząłem oklejać centropłat. Widok z góry:
Widok z dołu:
Wnęka podwozia z bliska:
Na powyższym zdjęciu widać wyraźnie, że żebra wystają poza obrys poszycia, czyli nie są - jak to się w budowlance ładnie mówi - zlicowane z krawędzią poszycia. To dlatego, że w odniesieniu do szkieletu skrzydła konsekwentnie stosuję metodę sklejania dwóch sąsiadujących ze sobą żeber (tak, jak z wręgami kadłuba). Potem je szlifuję (wyrównanie obrysu). Chcę się przekonać, czy w przypadku konstrukcji skrzydła ta metoda okaże się równie dobra, jak przy kadłubie.
Kleiłem - rzecz jasna - klejem BCG. Stosowałem zasady, o których pisałem nieco wcześniej na tej stronie. A jednak nie ustrzegłem się błędu - wyszły żebra. Błąd nie jest rażący, w normalnych warunkach praktycznie go nie widać, miałem wręcz niezłą gimnastykę, by go uchwycić wyraźnie na fotografii. Problem wystąpił na pierwszym elemencie poszycia (dolnego) - popatrzyłem, pomyślałem i wyciągnąłem wnioski. Na fotografii porównanie pierwszego kawałka poszycia i drugiego (ten drugi przyklejany ogólnie dostępnym klejem BCG, tym razem jednak z dodatkiem odrobiny rozumu... ):
Rozwiązanie problemu: poszycie widoczne w prawej części fotografii przykleiłem tylko do żeber zewnętrznych (tzn. po obrysie poszycia), rezygnując z przyklejania do żeber środkowych - jak widać pomogło. W taki sam sposób przyklejałem już poszycie górnej części centropłata - oto przykład:
Jak dotąd wciąż nie ma problemów z pasowaniem części, choć lekkie korekty elementów szkieletu centropłata były konieczne (elementy nieco za duże). Zjawisko to wystąpiło sporadycznie i piszę o nim tylko z kronikarskiego obowiązku, bowiem to naprawdę żaden problem, nawet dla początkującego modelarza (minimalne skrócenie lub zwężenie części).
Widok z dołu:
Wnęka podwozia z bliska:
Na powyższym zdjęciu widać wyraźnie, że żebra wystają poza obrys poszycia, czyli nie są - jak to się w budowlance ładnie mówi - zlicowane z krawędzią poszycia. To dlatego, że w odniesieniu do szkieletu skrzydła konsekwentnie stosuję metodę sklejania dwóch sąsiadujących ze sobą żeber (tak, jak z wręgami kadłuba). Potem je szlifuję (wyrównanie obrysu). Chcę się przekonać, czy w przypadku konstrukcji skrzydła ta metoda okaże się równie dobra, jak przy kadłubie.
Kleiłem - rzecz jasna - klejem BCG. Stosowałem zasady, o których pisałem nieco wcześniej na tej stronie. A jednak nie ustrzegłem się błędu - wyszły żebra. Błąd nie jest rażący, w normalnych warunkach praktycznie go nie widać, miałem wręcz niezłą gimnastykę, by go uchwycić wyraźnie na fotografii. Problem wystąpił na pierwszym elemencie poszycia (dolnego) - popatrzyłem, pomyślałem i wyciągnąłem wnioski. Na fotografii porównanie pierwszego kawałka poszycia i drugiego (ten drugi przyklejany ogólnie dostępnym klejem BCG, tym razem jednak z dodatkiem odrobiny rozumu... ):
Rozwiązanie problemu: poszycie widoczne w prawej części fotografii przykleiłem tylko do żeber zewnętrznych (tzn. po obrysie poszycia), rezygnując z przyklejania do żeber środkowych - jak widać pomogło. W taki sam sposób przyklejałem już poszycie górnej części centropłata - oto przykład:
Jak dotąd wciąż nie ma problemów z pasowaniem części, choć lekkie korekty elementów szkieletu centropłata były konieczne (elementy nieco za duże). Zjawisko to wystąpiło sporadycznie i piszę o nim tylko z kronikarskiego obowiązku, bowiem to naprawdę żaden problem, nawet dla początkującego modelarza (minimalne skrócenie lub zwężenie części).
Ostatnio zmieniony wt mar 28 2006, 12:24 przez ZbyszekS, łącznie zmieniany 1 raz.
Na warsztacie: Leopard 2A5, J6K1 Jinpu
Zawieszone: Pogoria, XP-61E
Archiwum: Saab J35 Draken, Pietropawłowsk, F/A-18F Super Hornet, Churchill, MiG-21, Mirage III EA, Bf-109 K-4
-----------------------------
Wspieram .oO R357
Zawieszone: Pogoria, XP-61E
Archiwum: Saab J35 Draken, Pietropawłowsk, F/A-18F Super Hornet, Churchill, MiG-21, Mirage III EA, Bf-109 K-4
-----------------------------
Wspieram .oO R357