*[Relacja/Samolot] Bf-110G-2 by ZŁO
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
Po kolei...
Lakieruję elementy po uformowaniu i sklejeniu w całość (szkielet + poszycie) lakierem Humbrol w słoiczkach 28ml nanoszonym pędzlem 4-ką. Metoda jest już ogólnie znana, ale przypomnę: 2 warstwy połysku, a na to jedna lub dwie warstwy matu. Warstwy najlepiej nakładać z kilkugodzinnym odstępem, czyli następną warstwę np. następnego dnia po nałożeniu poprzedniej.
A teraz a propos poszycia...
Jak już pisałem, aż tak idealnie mi nie wyszło, ale istotnie krowich żeber nie ma. I jak już wspomniał mores, oklejanie dźwigarów paskami w modelach Hala niewątpliwie spowoduje iż poszycie nie będzie już pasować, chyba że zeszlifuje się dzwigary o grubość dodanego paska, ale uważam to za bezsensowne komplikowanie sobie roboty. Szkielety modeli Hala mają specjalnie przeznaczone zwężenia (uskoki) w miejscach, gdzie powinien być naklejony pasek (podklejka) z wycinanki i uważam że to w zupełności wystarcza. Jedyną, jak dla mnie, słuszną metodą oklejania szkieletu poszyciem jest:
-po pierwsze, oklejanie etapami, czyli najpierw spód, następnie wierzch (np. skrzydła)
-po drugie, naniesienie solidnej warstwy butaprenu na szkielet, najlepiej prosto z tubki, po to by nie zdążył on wyschnąć zanim zaczniemy nakładać poszycie i po to by w momencie przyłożenia poszycia, spoina była na tyle miękka i elastyczna, by pozwalała na jakikolwiek manewr przykładanym poszyciem, by móc je dobrze dopasować
- po trzecie, dociskanie poszycia do szkieletu musi być niesłychanie delikatne i równomierne na całej powierzchni poszycia. Należy to robić suchymi rękoma, by papier się nie odkształcił podczas dociskania. Mówiąc suchymi mam na myśli niezapocone paluchy
-po czwarte, jak już gdzieś kiedyś pisałem, bardzo ważne jest własciwe ukształtowanie krawędzi natarcia. Musi być ona na tyle uformowana, by poszycie bez szkieletu i bez przyłożonej do niego siły, samo trzymało mniej więcej profil żebra. Oczywiście powierzchnie, górna i dolna także powinny być ukształtowane na żądany kształt, tak by przy przyklejaniu do szkieletu, używać jak najmniejszej siły docisku. Ukształtowane poszycia są widoczne na pierwszym zdjęciu. tak to powinno mniej więcej wyglądać.
Uff, mam nadzieję że rozwiałem wątpliwości...
Lakieruję elementy po uformowaniu i sklejeniu w całość (szkielet + poszycie) lakierem Humbrol w słoiczkach 28ml nanoszonym pędzlem 4-ką. Metoda jest już ogólnie znana, ale przypomnę: 2 warstwy połysku, a na to jedna lub dwie warstwy matu. Warstwy najlepiej nakładać z kilkugodzinnym odstępem, czyli następną warstwę np. następnego dnia po nałożeniu poprzedniej.
A teraz a propos poszycia...
Jak już pisałem, aż tak idealnie mi nie wyszło, ale istotnie krowich żeber nie ma. I jak już wspomniał mores, oklejanie dźwigarów paskami w modelach Hala niewątpliwie spowoduje iż poszycie nie będzie już pasować, chyba że zeszlifuje się dzwigary o grubość dodanego paska, ale uważam to za bezsensowne komplikowanie sobie roboty. Szkielety modeli Hala mają specjalnie przeznaczone zwężenia (uskoki) w miejscach, gdzie powinien być naklejony pasek (podklejka) z wycinanki i uważam że to w zupełności wystarcza. Jedyną, jak dla mnie, słuszną metodą oklejania szkieletu poszyciem jest:
-po pierwsze, oklejanie etapami, czyli najpierw spód, następnie wierzch (np. skrzydła)
-po drugie, naniesienie solidnej warstwy butaprenu na szkielet, najlepiej prosto z tubki, po to by nie zdążył on wyschnąć zanim zaczniemy nakładać poszycie i po to by w momencie przyłożenia poszycia, spoina była na tyle miękka i elastyczna, by pozwalała na jakikolwiek manewr przykładanym poszyciem, by móc je dobrze dopasować
- po trzecie, dociskanie poszycia do szkieletu musi być niesłychanie delikatne i równomierne na całej powierzchni poszycia. Należy to robić suchymi rękoma, by papier się nie odkształcił podczas dociskania. Mówiąc suchymi mam na myśli niezapocone paluchy
-po czwarte, jak już gdzieś kiedyś pisałem, bardzo ważne jest własciwe ukształtowanie krawędzi natarcia. Musi być ona na tyle uformowana, by poszycie bez szkieletu i bez przyłożonej do niego siły, samo trzymało mniej więcej profil żebra. Oczywiście powierzchnie, górna i dolna także powinny być ukształtowane na żądany kształt, tak by przy przyklejaniu do szkieletu, używać jak najmniejszej siły docisku. Ukształtowane poszycia są widoczne na pierwszym zdjęciu. tak to powinno mniej więcej wyglądać.
Uff, mam nadzieję że rozwiałem wątpliwości...
-Dziadku, ruskie w kosmos poleciały!
-Wszystkie?
-Nie, dwóch tylko.
-To co mi d... zawracasz!?
ZŁO SQUAD
-Wszystkie?
-Nie, dwóch tylko.
-To co mi d... zawracasz!?
ZŁO SQUAD
rozwiałeś laszlik, dzięki.
Oklejanie dźwigarów doskonale się sprawdziło jak budowałem duże modele (B-24, B-29, Catalina), przy dużych i grubych skrzydłach. Na siłe potem próbowałem to stosować w modelach małych, jak widać nie tędy droga, a jeszcze przy dzisiejszym komputerowym, precyzyjnym opracowywaniu modeli tym bardziej.
A to co przedstawiłeś wymaga sporo wprawy, ale efekty są super.
Oklejanie dźwigarów doskonale się sprawdziło jak budowałem duże modele (B-24, B-29, Catalina), przy dużych i grubych skrzydłach. Na siłe potem próbowałem to stosować w modelach małych, jak widać nie tędy droga, a jeszcze przy dzisiejszym komputerowym, precyzyjnym opracowywaniu modeli tym bardziej.
A to co przedstawiłeś wymaga sporo wprawy, ale efekty są super.
-
- Posty: 46
- Rejestracja: wt lis 11 2003, 17:01
- Lokalizacja: Gorzów Wielkopolski
- x 1
Lubię takie wyczerpujące odpowiedzi, przynajmniej wszystko jest jasne.
Laszlik mam jeszcze jedno pytanie czy sklejając poszycie segmentów kadłuba stosujesz mniejsze ilości kleju, by nie następowały wycieki?
Domyślam się że pewnie tak bo tu szybciej się klej nakłada zanim zaschnie. Czy smarujesz wtedy obie łączone powierzchnie czy tylko poszycie?
Laszlik mam jeszcze jedno pytanie czy sklejając poszycie segmentów kadłuba stosujesz mniejsze ilości kleju, by nie następowały wycieki?
Domyślam się że pewnie tak bo tu szybciej się klej nakłada zanim zaschnie. Czy smarujesz wtedy obie łączone powierzchnie czy tylko poszycie?
W budowie: Halny;
Nie ,Laszlik stosuje ogromne ilości kleju ,które następnie niweluje poprzez obcieranie wacikiem.....
Do diabła
Głupszych pytań nie możesz zdawać?"A nożyczki trzymasz palcyma dwiema ,albo-li trzema??"" A klej rozsmarowujesz z lewej do prawej lub przeciwbieżnie?"
Wybacz Laszlik, Mod pewnie i tak usunie ten wpis ,ale szlag mnie trafia jak czytam coś takiego....
Do diabła
Głupszych pytań nie możesz zdawać?"A nożyczki trzymasz palcyma dwiema ,albo-li trzema??"" A klej rozsmarowujesz z lewej do prawej lub przeciwbieżnie?"
Wybacz Laszlik, Mod pewnie i tak usunie ten wpis ,ale szlag mnie trafia jak czytam coś takiego....
Pytanie pozornie może się wydawać głupie, choć podobnież głupich pytań nie ma bywają zaś takie odpowiedzi.
Modele które przed laty kleiłem to był wyłącznie MM, technika wykonania samolotów była inna niż obecnie. Kleiło się najczęściej na dwie wręgi. Wystarczyło posmarować odczekać przyłożyć i po krzyku.
W moim ostatnim nieskończonym modelu okrętu gdzie kleiłem duże powierzchnie poszycia do pasków oklejających wręgi miałem ten problem że jak odczekałem chwile (aż obie klejone powierzchnie podeschną) to miejscami mi ten klej nie chwytał, powstawały małe szczeliny trudne do wypełnienia budaprenem. O korekcji położenia takich elementów można zapomnieć bo spoina nie dawała wystarczającej elastyczności. Może dawałem tego kleju za mało, może trzeba było szybciej je łączyć. Wszystko to mogę sprawdzać eksperymentalnie, ale skoro jest to forum to chciałem jednak zawęzić obszar poszukiwań.
Modele które przed laty kleiłem to był wyłącznie MM, technika wykonania samolotów była inna niż obecnie. Kleiło się najczęściej na dwie wręgi. Wystarczyło posmarować odczekać przyłożyć i po krzyku.
W moim ostatnim nieskończonym modelu okrętu gdzie kleiłem duże powierzchnie poszycia do pasków oklejających wręgi miałem ten problem że jak odczekałem chwile (aż obie klejone powierzchnie podeschną) to miejscami mi ten klej nie chwytał, powstawały małe szczeliny trudne do wypełnienia budaprenem. O korekcji położenia takich elementów można zapomnieć bo spoina nie dawała wystarczającej elastyczności. Może dawałem tego kleju za mało, może trzeba było szybciej je łączyć. Wszystko to mogę sprawdzać eksperymentalnie, ale skoro jest to forum to chciałem jednak zawęzić obszar poszukiwań.
W budowie: Halny;
Hmmm....masz człowieku zdjęcia modelu Laszlika, wykonane czyściutko,tak jak Bozia przykazała.Teraz się zastanów ,gdzie tu jest miejsce na wyciekający klej?Zmuś się i pomyśl.A jak już pomyślisz i dojdziesz do (jedynie słusznego) wniosku ,że nigdzie, to pomyśl jeszcze raz.Ściśnij pośladki i jeszcze ten jeden ,jedyny raz, pomyśl gdzie w modelu Laszlika jest
miejce na nadmiar kleju?Wyciekającego przy łączeniu czegokolwiek?
miejce na nadmiar kleju?Wyciekającego przy łączeniu czegokolwiek?
ja też jestem pod wielkim wrażeniem skrzydeł, ich płynności i czystości..
mówisz, że najważniejsze jest ukształtownie krawędzi natarcia, ale każdy wie, że im większe skrzydła tym jest trudniej. Jak widać w 110 są one duże, a jednak udało Ci się to zrobić bez załamań kartonu. Wiem, że wałkuje ten temat gdzie tylko się da i również na swojej relacji, ale dla mnie on jest nadal magiczny. Jaki masz sposób na krawędzie? robisz to jak swinger? a może liżesz od niezadrukowanej strony albo jakoś nawilżasz w inny sposób?
molzey nie czepiaj się, bo idąc tropem przemyśleń z Twojego ostatniego postu, to laszlo używał mało kleju do skrzydeł, a było wręcz odwrotnie o czym sam mówił...zresztą to laszlik odpowiada na pytania, a nie Ty, i jeżeli to robi to widać nie ma w nich nic złego, każdy wie, że jak będa tendencyjne to się wkurzy i zacznie bluzgać
Laszlik, co by Ci skrzydła nie urosły od tych wszystkich komplementów to ja Ci powiem, że nie podobają mi się światełka pozycyjne na końcówkach skrzydeł, są duże więc miałeś pole do popisu, a nie zwyczajnie je zamalowałeś, robisz reflektor z żarówką to i o to było się postarać. No i wspomniana wcześniej przez Sicore kratka No chłopie opuszczasz się, nie wiem co z Ciebie będzie
mówisz, że najważniejsze jest ukształtownie krawędzi natarcia, ale każdy wie, że im większe skrzydła tym jest trudniej. Jak widać w 110 są one duże, a jednak udało Ci się to zrobić bez załamań kartonu. Wiem, że wałkuje ten temat gdzie tylko się da i również na swojej relacji, ale dla mnie on jest nadal magiczny. Jaki masz sposób na krawędzie? robisz to jak swinger? a może liżesz od niezadrukowanej strony albo jakoś nawilżasz w inny sposób?
molzey nie czepiaj się, bo idąc tropem przemyśleń z Twojego ostatniego postu, to laszlo używał mało kleju do skrzydeł, a było wręcz odwrotnie o czym sam mówił...zresztą to laszlik odpowiada na pytania, a nie Ty, i jeżeli to robi to widać nie ma w nich nic złego, każdy wie, że jak będa tendencyjne to się wkurzy i zacznie bluzgać
Laszlik, co by Ci skrzydła nie urosły od tych wszystkich komplementów to ja Ci powiem, że nie podobają mi się światełka pozycyjne na końcówkach skrzydeł, są duże więc miałeś pole do popisu, a nie zwyczajnie je zamalowałeś, robisz reflektor z żarówką to i o to było się postarać. No i wspomniana wcześniej przez Sicore kratka No chłopie opuszczasz się, nie wiem co z Ciebie będzie
Piterski, a może zamiast płodzić dziesiątki postów dziennie i zadawać głupie pytania o byle pierdołe, odsunął byś się od komputera na trochę i sam coś pokleił? Tak szybciej do czegoś dojdziesz, będąc teoretykiem, modelarz z Ciebie żaden.
Czy wy ludzie naprawdę musicie się o wszystko pytać? Tak trudno po eksperymentować i wypracować własne techniki? Chyba na tym polega modelarstwo, a nie na zadawaniu pytań w stylu, którymi palcami trzymasz pędzelek...
No cóż, Nowa Jakość Modelarstwa się szerzy.
A jeśli chodzi o krawędzie, to taka sama zasada jak z innymi elementami, kształtować do bólu, aż papier będzie sam trzymał wymagany kształt, szkielet ma tylko służyć zachowaniu kształtu i usztywnieniu, nie należy go traktować jako konstrukcję, którą należy obciągnąć poszyciem. Ja w Romie klejąc burty nie zastosowałem nawet pasków na wręgach, po prostu delikatnie przykleiłem poszycie i nic mi się nie zapadło, obyło się bez 100kg pianki i 500kg szpachli...
Ale tego nie próbując, nie da się nauczyć.
Czy wy ludzie naprawdę musicie się o wszystko pytać? Tak trudno po eksperymentować i wypracować własne techniki? Chyba na tym polega modelarstwo, a nie na zadawaniu pytań w stylu, którymi palcami trzymasz pędzelek...
No cóż, Nowa Jakość Modelarstwa się szerzy.
A jeśli chodzi o krawędzie, to taka sama zasada jak z innymi elementami, kształtować do bólu, aż papier będzie sam trzymał wymagany kształt, szkielet ma tylko służyć zachowaniu kształtu i usztywnieniu, nie należy go traktować jako konstrukcję, którą należy obciągnąć poszyciem. Ja w Romie klejąc burty nie zastosowałem nawet pasków na wręgach, po prostu delikatnie przykleiłem poszycie i nic mi się nie zapadło, obyło się bez 100kg pianki i 500kg szpachli...
Ale tego nie próbując, nie da się nauczyć.