HMS Argonaut od podstaw
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
-
- Posty: 78
- Rejestracja: śr maja 10 2006, 11:20
- Lokalizacja: Koszalin
HMS Argonaut od podstaw
Cześć! Trzeba tu troszkę odkurzyć, hihi. Najpierw niemerytorycznie i nie na temat, jeśli Mundziu pozwoli: maraton w Kołobrzegu się odbył, na dystansie 155 km w klasie M2 szosa byłem 15, w open 60 na 105. Zapomnialem wziąć swojego medala co go dostałem, więc sfotografuję następnym razem. Jakby co jestem zadowolony, osiągnąłem czas poniżej tego zakładanego. Fajnie było A teraz na temat: małe sesła trochę mnie zmęczyły, przerzuciłem się na trochę większe elementy. Choć i tak faktem jest to, że jakbym lekko odpuścił. No nic, czas wrócić do normalnej aktywności modelarskiej. Tak wygląda efekt dzisiejszej nocnej pracy
prawda że całkiem sympatycznie wyglądają te wieżyczki? Z pewnej perspektywy przypominają mi trochę hełmy tych żołnierzy Imperium od lorda Vadera, szczególnie że takie bielutkie. Hmm, miało być chyba na temat. I merytorycznie... Więc spieszę napisać, że dekle są nieprzymocowane, bo najpierw trzeba pomalować całość, potem osadzić obrotowe bębny z lufami, potem dopiero dekle, potem dopiero te paski co ich jeszcze nie ma. Ale wszyscy wiedzą, gdzie mają być i o co mi chodzi Jhradco, słusznie mniemasz, że w dalmierzu będzie ciąg dalszy. Niezłe kombinowanko tam jest, a później jeszcze te anteny na górze... Łojejku Z jednej strony podoba mi się to, że nie kleję tego modela z gotowej wycinanki. Bo nie widzę tego ogromu części, które trzeba jeszcze wyciąć i zmajstrować. Ale z drogiej strony, trochę się czasem łamię, myśląc że jest tyle pięknych, porządnie opracowanych przez profesjonalistów modeli, a ja się bawię w coś co nie ma absolutnie żadnej gwarancji sukcesu. Uch. Za rady dotyczące malunkowania dzięki, będę się stosował pilnie, bo malować nie umiem i nie robiłem tego wcześniej. Chyba całkiem logiczny ciąg przyczynowo-skutkowy. No nic, rozpisałem się, a tu trza przy modelu pracować. Za porady dzięki więc, taki sposób funkcjonowania forum mi odpowiada, jest dobrze. Mam nadzieję, że nie obniżam średniej wykonania kartonówek. Ahoj!!!
prawda że całkiem sympatycznie wyglądają te wieżyczki? Z pewnej perspektywy przypominają mi trochę hełmy tych żołnierzy Imperium od lorda Vadera, szczególnie że takie bielutkie. Hmm, miało być chyba na temat. I merytorycznie... Więc spieszę napisać, że dekle są nieprzymocowane, bo najpierw trzeba pomalować całość, potem osadzić obrotowe bębny z lufami, potem dopiero dekle, potem dopiero te paski co ich jeszcze nie ma. Ale wszyscy wiedzą, gdzie mają być i o co mi chodzi Jhradco, słusznie mniemasz, że w dalmierzu będzie ciąg dalszy. Niezłe kombinowanko tam jest, a później jeszcze te anteny na górze... Łojejku Z jednej strony podoba mi się to, że nie kleję tego modela z gotowej wycinanki. Bo nie widzę tego ogromu części, które trzeba jeszcze wyciąć i zmajstrować. Ale z drogiej strony, trochę się czasem łamię, myśląc że jest tyle pięknych, porządnie opracowanych przez profesjonalistów modeli, a ja się bawię w coś co nie ma absolutnie żadnej gwarancji sukcesu. Uch. Za rady dotyczące malunkowania dzięki, będę się stosował pilnie, bo malować nie umiem i nie robiłem tego wcześniej. Chyba całkiem logiczny ciąg przyczynowo-skutkowy. No nic, rozpisałem się, a tu trza przy modelu pracować. Za porady dzięki więc, taki sposób funkcjonowania forum mi odpowiada, jest dobrze. Mam nadzieję, że nie obniżam średniej wykonania kartonówek. Ahoj!!!
"Mam nadzieję, że nie obniżam średniej wykonania kartonówek." He,he,hee..... Dobry żart. Przyglądam się z uwagą. Ja tylko próbuję odrobinę podrasować kartonówkę i mam kupę problemów. A co dopiero robota od podstaw. Jast na co popatrzeć. Mam nadzieję, że malowanie wyjdzie Ci tak jak sklejanie. Dla mnie to zawsze największy problem (niestety tylko pędzel mam dostępny).
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Nie mam nic przeciwko - sam używam. Tylko mi wprawy brakuje. Pięknie pomalowana łódka, tylko czy tak samo potrafisz zrobić płynne przejścia kolorów imitujące np. malowane natryskowo wężyki na pancerce? Z chęcią bym poznał jakiś patent na coś takiego. Wszystko jest OK, jeśli są ostre granice kolorów (
-
- Posty: 78
- Rejestracja: śr maja 10 2006, 11:20
- Lokalizacja: Koszalin
HMS Argonaut od podstaw
Edziu jak coś pokazuje to jest to prima sort Dziś fotek jeszcze nie mam, do tego trzeba zgrać zestaw aparat+komputer+net, ale jutro chyba dziobowa nadbudówa będzie na tyle pomalowana, że ją ukażę. Na razie jeszcze trzeba podmalować kilka płaszczyzn dwoma kolorkami. Natomiast co do sposobu? Ja to widzę tak, że niezależnie czy się to robi pędzlem czy tym co dmucha , zawsze można to zrobić dobrze albo źle. i tyle. Płynne przejścia? To na pewno wysoka szkoła jazdy, ale wydaje mi się, że nie ma tak, że czegoś "nie da się zrobić". Na pewno się da. Może byc tylko kwestia, czy ktoś umie. Ja widzę u siebie, że malowanie nie będzie zbyt wysokich lotów, ale ujdzie. Cóż, trzeci model dopiero maluję, z czego pierwszy to niemiecki Flak(glupio się słyszy, nie?), cały tylko w jednym kolorku. Natomiast mam filozofię taką, że zamiast nabijać ilość postów wpisami typu"ja tak nigdy nie będę umiał", więcej mi osobiście da zasiądnięcie do biurka i próbowanie. Wiem, że to co wyczyniają np Jhradca, Vivit czy TomaszD jest daleko w przodzie w stosunku do mnie, ale to nie powód, żeby samemu nic nie robić. Wybaczcie takie dywagacje, ale ostatecznie to mój wątek i moja rola nie musi ograniczać się tylko i wyłącznie do zapodawania fotek, co nie? Warto czasem pogadać, tak myślę. A tak przy okazji, co słychać w stoczniach tudzież biurach projektowych, w których powstają bliźniacze jednostki, hmm? Były takowe jak mi się zdaję Jak cosik macie to pokazujcie. Pozdrawiam
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Cześć Piterski. To ten pędzel:
Okągły (koniecznie), z długim (koniecznie) i miękkim (koniecznie) włosem. Tylko takie nadają się do bezproblemowego malowania dużych powierzchni. No i farba, a właściwie jej konsystencja. Nie za gęsta, nie za rzadka. Ma w zasadzie sama rozpływać się po powierzchni wspomagana pędzlem. I cała tajemnica. Aha, zapomniałem. Dochodzi do tego jeszcze trzydzieści dwa lata doswiadczeń z farbkami modelarskimi...
Samo malowanie przebiegało tak (w ogóle, to na fotce przedstawiony jest kadłub Vospera M.T.B. Revella):
1. malowanie (podwójne) burt kadłuba farbką jasną,
2. malowanie (podwójne) burt kadłuba ciemniejszą farbką z wykorzystaniem maskowania za pomocą folii samoprzylepnej (do kupienia w sklepach modelarskich - format A-4),
3. malowanie (podwójne) czerwoną farbką dna łódeczki z wykorzystaniem taśmy maskującej Tamiyi, aby nie spaskudzić tego, co już pomalowane,
4. Malowanie (pojedyncze) pasa lini wodnej z wykorzystaniem taśmy maskującej Tamiya, aby tym bardziej nie spaskudzić dotychczasowych wysiłków.
To cała tajemnica.
Nie chcę nadużywać gościny Tomka jakimiś postami poza konkursem - chociaż znam Go bardzo dobrze i wiem, że nie ma nic przeciwko postom w swoim wątku, bo to gość, który lubi namiętnie na tematy modelarskie dyskutować - dlatego na dziś tylko tyle. A QN-iowi odpowiem jutro na temat płynnych przejść kolorów. Aż się zdziwi jakie to proste w moim wykonaniu
Pozdrawiam,
Edmund
Okągły (koniecznie), z długim (koniecznie) i miękkim (koniecznie) włosem. Tylko takie nadają się do bezproblemowego malowania dużych powierzchni. No i farba, a właściwie jej konsystencja. Nie za gęsta, nie za rzadka. Ma w zasadzie sama rozpływać się po powierzchni wspomagana pędzlem. I cała tajemnica. Aha, zapomniałem. Dochodzi do tego jeszcze trzydzieści dwa lata doswiadczeń z farbkami modelarskimi...
Samo malowanie przebiegało tak (w ogóle, to na fotce przedstawiony jest kadłub Vospera M.T.B. Revella):
1. malowanie (podwójne) burt kadłuba farbką jasną,
2. malowanie (podwójne) burt kadłuba ciemniejszą farbką z wykorzystaniem maskowania za pomocą folii samoprzylepnej (do kupienia w sklepach modelarskich - format A-4),
3. malowanie (podwójne) czerwoną farbką dna łódeczki z wykorzystaniem taśmy maskującej Tamiyi, aby nie spaskudzić tego, co już pomalowane,
4. Malowanie (pojedyncze) pasa lini wodnej z wykorzystaniem taśmy maskującej Tamiya, aby tym bardziej nie spaskudzić dotychczasowych wysiłków.
To cała tajemnica.
Nie chcę nadużywać gościny Tomka jakimiś postami poza konkursem - chociaż znam Go bardzo dobrze i wiem, że nie ma nic przeciwko postom w swoim wątku, bo to gość, który lubi namiętnie na tematy modelarskie dyskutować - dlatego na dziś tylko tyle. A QN-iowi odpowiem jutro na temat płynnych przejść kolorów. Aż się zdziwi jakie to proste w moim wykonaniu
Pozdrawiam,
Edmund
-
- Posty: 78
- Rejestracja: śr maja 10 2006, 11:20
- Lokalizacja: Koszalin
HMS Argonaut od podstaw
Witam wszystkich!No to teraz coś na co może niektórzy czekali. Coś co tygrysy lubią. Czyli fotki pomalowanych już nadbudówek!!!Oto one:
I parę zbliżeń, choć w sumie nie ma na co zbliżać:
Tak jak przypuszczałem, lornety po pomalowaniu dostały prawidłowych proporcji i wyglądają calkiem fajnie
Jeśli chodzi o samo malowanie, to nie umywa się do tego cuda, które Edziu pokazał, ale co tam. Kiedyś też tak będę malował jak On!!! Widać w paru miejscach jakieś niefajne błyski, widać, że niezbyt wymiąchałem farbkę. Ale kręciłem w tej puszce bardziej intensywnie niż robiąc ciasto na święta! Parę smug też można ujrzeć niestety, cóż, dosyć duże płaszczyzny mam a to utrudnia chyba. Oczywiście tam gdzie jest białe będzie pomalowane, ino że tego kolorku jeszcze nie mam. W sklepie zapomnieli o moich potrzebach i jestem niezaspokojony teraz pod tym względem. Farbki to Humbrolki nr 64,157,104 i 123. Brakuje 91. Są to propozycje sprzedawcy, bo ja średnim daltonistą jestem, czyli odróżnię różowy od czarnego To tak samo jak z tym, że mam czwarty stopień umuzykalnienia. Czyli jak grają to słyszę, hi hi. Ogólnie nagle doznałem olśnienia i wydumałem sobie, że jest szansa na zrobienie tego pływadła i że może będzie się w miarę ciekawie prezentować. Ok, już misię klawisze mylą, napisałem się, więc czas kończyć. Czekam na Wasz odzew, czy się podoba i takie tam. Miłego weekenda
PS. Edziu, napisz o tych przejściach czym prędzej. Wszyscy chcemy się dowiedzieć
I parę zbliżeń, choć w sumie nie ma na co zbliżać:
Tak jak przypuszczałem, lornety po pomalowaniu dostały prawidłowych proporcji i wyglądają calkiem fajnie
Jeśli chodzi o samo malowanie, to nie umywa się do tego cuda, które Edziu pokazał, ale co tam. Kiedyś też tak będę malował jak On!!! Widać w paru miejscach jakieś niefajne błyski, widać, że niezbyt wymiąchałem farbkę. Ale kręciłem w tej puszce bardziej intensywnie niż robiąc ciasto na święta! Parę smug też można ujrzeć niestety, cóż, dosyć duże płaszczyzny mam a to utrudnia chyba. Oczywiście tam gdzie jest białe będzie pomalowane, ino że tego kolorku jeszcze nie mam. W sklepie zapomnieli o moich potrzebach i jestem niezaspokojony teraz pod tym względem. Farbki to Humbrolki nr 64,157,104 i 123. Brakuje 91. Są to propozycje sprzedawcy, bo ja średnim daltonistą jestem, czyli odróżnię różowy od czarnego To tak samo jak z tym, że mam czwarty stopień umuzykalnienia. Czyli jak grają to słyszę, hi hi. Ogólnie nagle doznałem olśnienia i wydumałem sobie, że jest szansa na zrobienie tego pływadła i że może będzie się w miarę ciekawie prezentować. Ok, już misię klawisze mylą, napisałem się, więc czas kończyć. Czekam na Wasz odzew, czy się podoba i takie tam. Miłego weekenda
PS. Edziu, napisz o tych przejściach czym prędzej. Wszyscy chcemy się dowiedzieć
Re: HMS Argonaut od podstaw
Tomisław, mam nadzieję, że nie zostawisz malowania w takiej formie jak wygląda teraz. Proszę potwierdź, że to tylko podkład.tomisław filip pisze:Kiedyś też tak będę malował jak On!!!
Wacek, jak się dobrze przyjrzysz tej drabince, to załapiesz o co chodzi.
Pozdrawiam!
Piotr
Obraz jest wart tysiąca słów. Model wart jest miliona.