Relacja z budowy HMS King George V.Haliński nr. 1-2 2005.
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
Sokole oko wypatrzy wszystko. Tak, miałem pewne problemy. Otóż albo podstawy pom-pomów wyszły mi za wysokie, albo komin za niski. Wobec czego te białe pola na podstawach (na nich opiera się podstawa pod reflektory) postanowiłem odciąć i wkleić bezpośrednio do owej podstawy. Niestety w efekcie takiego działania powstały mi po obu stronach komina szpary (widoczne na jednym z wcześniejszych zdjęć).
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
Na stoczni - HMS King George V skala 1:200.
- Bartosz B.
- Posty: 747
- Rejestracja: sob lip 24 2004, 21:02
- Lokalizacja: Gorlice / Nonnweiler
- x 7
Witam
Na ostatnich fotkach widać troszkę nie dokładnie spasowane poszycie, w następnym modelu będziesz musiał nieco bardziej się do tego przyłożyć. Wiem ze to trudne, ja pewnie nawet tak bym nie dal rady zrobić, dlatego w moich modelach dno jest szpachlowane. Nadbudówki to pierwsza klasa, widać ze się bardzo starasz, tylko tak dalej.
Popracuj nieco nad oświetleniem podczas pstrykania (może dodatkowe źródło światła?).
Na ostatnich fotkach widać troszkę nie dokładnie spasowane poszycie, w następnym modelu będziesz musiał nieco bardziej się do tego przyłożyć. Wiem ze to trudne, ja pewnie nawet tak bym nie dal rady zrobić, dlatego w moich modelach dno jest szpachlowane. Nadbudówki to pierwsza klasa, widać ze się bardzo starasz, tylko tak dalej.
Popracuj nieco nad oświetleniem podczas pstrykania (może dodatkowe źródło światła?).
No niestety. Poszycie wychodzi mi, jak wychodzi, ale z każdym modelem widzę poprawę. Jeszcze ze 3 pancerniki i powinno być ok .
Natomiast nadbudówki wcale nie wyglądają tak świetnie. Jest tam sporo niedokładności. Proponuję zajrzeć do relacji kolegi Balcera. Tam jest to dużo lepiej zrobione.
Balcer. Z jakimi elementami masz problem z montażem? Napisz, postaram się w miarę możliwości pomóc.
Pozdrawiam.
Natomiast nadbudówki wcale nie wyglądają tak świetnie. Jest tam sporo niedokładności. Proponuję zajrzeć do relacji kolegi Balcera. Tam jest to dużo lepiej zrobione.
Balcer. Z jakimi elementami masz problem z montażem? Napisz, postaram się w miarę możliwości pomóc.
Pozdrawiam.
Na stoczni - HMS King George V skala 1:200.
Witam.
Od razu walnę z grubej rury i powiem, że w końcu zakupiłem cyfrówkę, wobec czego zdjęcia będą pojawiać się w miarę powstawania kolejnych elementów.
Co do modelu, to obecnie zbyt wiele czasu nie mam, ale udało mi się wydłubać najmniejszą łódź motorową (jest tylko jedna taka w modelu) oraz trzy trochę większe. Z budową tychże elementów żadnych problemów.
PS. Z góry przepraszam za jakość zdjęć, ale dopiero rozpracowuję aparat.
Łodzie motorowe:
Zbliżenie na reflektor wraz z jednogroszówką:
Widok ogólny nadbudówki rufowej:
Od razu walnę z grubej rury i powiem, że w końcu zakupiłem cyfrówkę, wobec czego zdjęcia będą pojawiać się w miarę powstawania kolejnych elementów.
Co do modelu, to obecnie zbyt wiele czasu nie mam, ale udało mi się wydłubać najmniejszą łódź motorową (jest tylko jedna taka w modelu) oraz trzy trochę większe. Z budową tychże elementów żadnych problemów.
PS. Z góry przepraszam za jakość zdjęć, ale dopiero rozpracowuję aparat.
Łodzie motorowe:
Zbliżenie na reflektor wraz z jednogroszówką:
Widok ogólny nadbudówki rufowej:
Na stoczni - HMS King George V skala 1:200.
Witam wszystkich.
Czasu ostatnio na klejenie aż za dużo, ale ten upał i jakieś lenistwo (spowodowane zapewne nadmiernym wolnym czasem) dają o sobie znać, w związku z czym przez te 10 dni zbyt wiele wydłubać mi się nie udało. Ale wracając do modelu to zostały wykonane niemal wszystkie szalupy ratunkowe (prawdopodobnie wiosłowe). A przynajmniej wszystkie które mają spocząć na nadbudówce rufowej, wobec czego pozostały do wykonania dwie łodzie które znajdą się na pokładzie obok wieży dowodzenia (ale to "kiedyś"), oraz trzy największe łodzie motorowe na okręcie. Z szalup niestety nie jestem zadowolony. Nie dość, że nie są zbyt okazałej wielkości, to jeszcze nie udało mi się należycie uforomować kartonu. Ale i tak, jak na pierwsze w swoim życiu tak zaprojektowane łodzie (osobne deski, śruby, "inne" małe badziewia) to wyszły niezgorzej. Póki co wstawiam zdjęcia gotowych, lecz jeszcze nie przyklejonych w swoich miejscach szalup. Jeśli chodzi o pasowność częśći to (jak zawsze) jest niemal wzorcowa, piszę niemal, ponieważ od czasu do czasu trzeba było gdzieś przyciąć troszeczkę deseczkę bo za długa.
PS. Mam pytanie do znawców tematu. Na jednym ze zdjęć pancerników typu King George V zauważyłem, że na bokach szalup (łodzi wiosłowych) są zawieszone liny. Czy były one podczepione tylko do szalup wiosłowych, czy także do łodzi motorowych. Myślałem, o dorobieniu czegoś takiego z cienkiej, czarnej nici, lecz jeśli były one na wszystkich łodziach to zrezygnuję, bowiem uprzednio wykonane zostały przyspawane cyjanoakrylem do podstaw.
A teraz zdjęcia:
Największa z łodzi wiosłowych (która także posiada jedną, niewielką śrubę):
Dwie mniejsze łodzie:
Oraz najmniejsza łupinka (została także wykonana druga taka, brak na zdjęciu):
Czasu ostatnio na klejenie aż za dużo, ale ten upał i jakieś lenistwo (spowodowane zapewne nadmiernym wolnym czasem) dają o sobie znać, w związku z czym przez te 10 dni zbyt wiele wydłubać mi się nie udało. Ale wracając do modelu to zostały wykonane niemal wszystkie szalupy ratunkowe (prawdopodobnie wiosłowe). A przynajmniej wszystkie które mają spocząć na nadbudówce rufowej, wobec czego pozostały do wykonania dwie łodzie które znajdą się na pokładzie obok wieży dowodzenia (ale to "kiedyś"), oraz trzy największe łodzie motorowe na okręcie. Z szalup niestety nie jestem zadowolony. Nie dość, że nie są zbyt okazałej wielkości, to jeszcze nie udało mi się należycie uforomować kartonu. Ale i tak, jak na pierwsze w swoim życiu tak zaprojektowane łodzie (osobne deski, śruby, "inne" małe badziewia) to wyszły niezgorzej. Póki co wstawiam zdjęcia gotowych, lecz jeszcze nie przyklejonych w swoich miejscach szalup. Jeśli chodzi o pasowność częśći to (jak zawsze) jest niemal wzorcowa, piszę niemal, ponieważ od czasu do czasu trzeba było gdzieś przyciąć troszeczkę deseczkę bo za długa.
PS. Mam pytanie do znawców tematu. Na jednym ze zdjęć pancerników typu King George V zauważyłem, że na bokach szalup (łodzi wiosłowych) są zawieszone liny. Czy były one podczepione tylko do szalup wiosłowych, czy także do łodzi motorowych. Myślałem, o dorobieniu czegoś takiego z cienkiej, czarnej nici, lecz jeśli były one na wszystkich łodziach to zrezygnuję, bowiem uprzednio wykonane zostały przyspawane cyjanoakrylem do podstaw.
A teraz zdjęcia:
Największa z łodzi wiosłowych (która także posiada jedną, niewielką śrubę):
Dwie mniejsze łodzie:
Oraz najmniejsza łupinka (została także wykonana druga taka, brak na zdjęciu):
Na stoczni - HMS King George V skala 1:200.
Witam wszystkich po ponad miesięcznej przerwie. Ostatnio wogóle nie mam czasu na klejenie (i w najbliższej przyszłości się to nie zmieni). Nawał robót przy domu skutecznie ograniczają wolny czas. Ale w międzyczasie coś udało mi się wydłubać. Mianowicie poskładałem do kupy wszystkie łodzie i umieściłem je na nadbudówce rufowej. Skleiłem także łodzie, znajdujące się na pokładzie pancernika (jakoś zapomniałem o zdjęciach). W ten sposób wszystkie łódeczki zostały wykonane. Udało mi się także wydłubać podstawy pod dźwigi do wodnosamolotów (bardzo małe a części w .... no dużo:D). Przedstawiam fotki, jak to aktualnie wygląda:
Widok ogólny nadbudówki:
Zbliżenia łodzi ratunkowych:
Podstawy dźwigów:
Pozdrawiam. Do zobaczenia.
Widok ogólny nadbudówki:
Zbliżenia łodzi ratunkowych:
Podstawy dźwigów:
Pozdrawiam. Do zobaczenia.
Na stoczni - HMS King George V skala 1:200.
Witam wszystkich bardzo serdecznie.
Po niemal roku przerwy wreszcie wracam do budowy tego wspaniałego okrętu. Niestety, matura oraz ukończenie szkoły (liceum ogólnokształcącego) z dobrymi wynikami skutecznie ograniczały czas wolny, nie mówiąc już o przeznaczaniu go na modelarstwo. Lecz po zakończeniu matur ochoczo przystąpiłem do kontynuowania budowy. Zamówiłem wreszcie sprzęt Olfy (skalpel + ostrza + mata) i w oczekiwaniu na przesyłkę postanowiłem skleić coś, co nie będzie wymagało specjalistycznych narzędzi, a jednocześnie będzie można rozgrzać paluchy przy malutkich częściach oraz skończone elementy bezpiecznie schować do pudełka. Tak więc powstały dwa wodnosamoloty. Spasowanie tych elementów jest naprawdę niesamowite i nie dopatrzyłem się niemal żadnych błędów (może poza nieco za dużym białym pole do przyklejenia poziomych stateczników). Jak niestety widać na zdjęciach, samoloty są niemiłosiernie wymęczone - ale w końcu na czymś się musiałem rozgrzać. Dopuściłem się pomalowania silnika (a raczej cylindrów) na czarno, ponieważ kolor retuszu (czarna pastela Pentela) oraz kolor czarny w wycinance mocno się jednak różnią (co np. widać na kołach wodnosamolotów). Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że jeden samolocik składa się z około 100 elementów i po raz pierwszy w życiu kleiłem tak zaawansowany model samolotu (wydaje mi się, że nawet stare Małe Modelarze były mniej szczegółowe w skali 1:33 niż te samolociki w 1:200). Jak "wielkie" jest takie latadełko można się przekonać, po zdjęciu zrobionym z jednogroszówką.
PS. Przepraszam za tak długi wstęp i obiecuję, że kolejne wieści ze stoczni będą już okupione mniejszą ilością słów.
A teraz zapraszam do zdjęć:
Ogólny widok na oba wodnosamoloty:
Wodnosamolot który będzie umieszczony na katapulcie:
Oraz wodnosamolot, który będzie stał w hangarze lub tuż przed nim:
Po niemal roku przerwy wreszcie wracam do budowy tego wspaniałego okrętu. Niestety, matura oraz ukończenie szkoły (liceum ogólnokształcącego) z dobrymi wynikami skutecznie ograniczały czas wolny, nie mówiąc już o przeznaczaniu go na modelarstwo. Lecz po zakończeniu matur ochoczo przystąpiłem do kontynuowania budowy. Zamówiłem wreszcie sprzęt Olfy (skalpel + ostrza + mata) i w oczekiwaniu na przesyłkę postanowiłem skleić coś, co nie będzie wymagało specjalistycznych narzędzi, a jednocześnie będzie można rozgrzać paluchy przy malutkich częściach oraz skończone elementy bezpiecznie schować do pudełka. Tak więc powstały dwa wodnosamoloty. Spasowanie tych elementów jest naprawdę niesamowite i nie dopatrzyłem się niemal żadnych błędów (może poza nieco za dużym białym pole do przyklejenia poziomych stateczników). Jak niestety widać na zdjęciach, samoloty są niemiłosiernie wymęczone - ale w końcu na czymś się musiałem rozgrzać. Dopuściłem się pomalowania silnika (a raczej cylindrów) na czarno, ponieważ kolor retuszu (czarna pastela Pentela) oraz kolor czarny w wycinance mocno się jednak różnią (co np. widać na kołach wodnosamolotów). Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że jeden samolocik składa się z około 100 elementów i po raz pierwszy w życiu kleiłem tak zaawansowany model samolotu (wydaje mi się, że nawet stare Małe Modelarze były mniej szczegółowe w skali 1:33 niż te samolociki w 1:200). Jak "wielkie" jest takie latadełko można się przekonać, po zdjęciu zrobionym z jednogroszówką.
PS. Przepraszam za tak długi wstęp i obiecuję, że kolejne wieści ze stoczni będą już okupione mniejszą ilością słów.
A teraz zapraszam do zdjęć:
Ogólny widok na oba wodnosamoloty:
Wodnosamolot który będzie umieszczony na katapulcie:
Oraz wodnosamolot, który będzie stał w hangarze lub tuż przed nim:
Na stoczni - HMS King George V skala 1:200.
Witam wszystkich po jakże krótkiej przerwie. Od ostatniego razu udało mi się jakoś złożyć do kupy dźwigi. Były to elementy przed którymi drżałem od rozpoczęcia budowy modelu. Ale jednak się przemogłem i wreszcie je ukończyłem. Niestety, moje umiejętności nie pozwoliły na tak dokładne poklejenie oraz wyretuszowanie kratownic (po raz pierwszy retuszowałem farbką). Jednak z ogólnego efektu jestem zadowolony (na szczęście zrobienie olinowania jakoś uratowało efekt końcowy).
Zdjęcia samych dźwigów wraz ze szczegółami:
Oraz kilka ogólnych widoczków:
PS. Wszystko jest poustawiane tylko do zdjęć.
Zdjęcia samych dźwigów wraz ze szczegółami:
Oraz kilka ogólnych widoczków:
PS. Wszystko jest poustawiane tylko do zdjęć.
Na stoczni - HMS King George V skala 1:200.