1/400 Yukikaze - model od podstaw - relacja z budowy
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
Witam
Bardzo ładnie wyszedł ci ten szkielecik. Zawsze chciałem skleić niszczyciela w skali 1 : 300, niestety nie udało mi się znaleźć okrętu tej klasy w takiej skali a szkoda bo fajnie wygląda taki niszczyciel przy burcie pancernika. Widać wtedy potęgę tego drugiego .
Na pewno będę ci kibicował jestem bardzo ciekaw jaki będzie efekt końcowy tego modelu i ile szczegółów uda się tobie na nim zmieścić.
Bardzo ładnie wyszedł ci ten szkielecik. Zawsze chciałem skleić niszczyciela w skali 1 : 300, niestety nie udało mi się znaleźć okrętu tej klasy w takiej skali a szkoda bo fajnie wygląda taki niszczyciel przy burcie pancernika. Widać wtedy potęgę tego drugiego .
Na pewno będę ci kibicował jestem bardzo ciekaw jaki będzie efekt końcowy tego modelu i ile szczegółów uda się tobie na nim zmieścić.
Pozdrawiam Pciuch
"Musashi" 1:300 - 70% (przerwa w budowie . )
Cutty Sark
"Musashi" 1:300 - 70% (przerwa w budowie . )
Cutty Sark
Sorki. Nie wiem czy zauważyłeś, ale ten niszczyciel jest w skali 1:400 .Pciuch pisze: Zawsze chciałem skleić niszczyciela w skali 1 : 300
CeCha - jak na razie to niezłych wyczynów dokonujesz. Czekam na więcej, bo jak dla mnie 1:400 to troszkę za małe.
Na warsztacie:
7TP - Mirage Hobby - 1:35
Panzer IV F2 - Italeri - 1:35
Wznowiony Panzer IV D - GPM - 1:16
7TP - Mirage Hobby - 1:35
Panzer IV F2 - Italeri - 1:35
Wznowiony Panzer IV D - GPM - 1:16
Witam po długiej przerwie. Oj, bardzo długiej...
Niestety, problemy natury organizacyjnej – a konkretnie remont mieszkania, który rozpoczął się pod koniec czerwca, i za nic nie chce się skończyć – sprawiają, że na modelarstwo nie mam ani miejsca, ani czasu. Cała stocznia spakowana, wszystkie rzeczy w kartonach – wiecie, jak to jest. To znaczy wiedzą ci, co mieli taki remont. Ci, co nie mieli, to nie wiedzą – i niech się cieszą, że nie wiedzą.
No, ale do rzeczy. Cos niecoś udało mi się zrobić.
Wykończenie szkieletu. Czyli wyrównanie wszystkich wystających elementów – o czym pisałem wcześniej – i wklejenie ciężarków. Po co te ciężarki? Ano, po pierwsze po to, żeby ktoś przypadkowym kichnięciem nie zdmuchnął modelu z półki, a po drugie, modele do linii wodnej mają często tą tajemniczą właściwość, że zadzierają dziób i rufę do góry – i na styku z podłożem powstają wtedy brzydkie szczeliny. Po obciążeniu wszystko przylega jak ulał.
Ciężarki zrobiłem z plomb ołowianych, przeformowanych za pomocą młotka. Po dopasowaniu wkleiłem je w odpowiednie miejsca w szkielecie.
Teraz, jak weźmie się model do ręki, od razu czuć wagę przedsięwzięcia...
Niestety, problemy natury organizacyjnej – a konkretnie remont mieszkania, który rozpoczął się pod koniec czerwca, i za nic nie chce się skończyć – sprawiają, że na modelarstwo nie mam ani miejsca, ani czasu. Cała stocznia spakowana, wszystkie rzeczy w kartonach – wiecie, jak to jest. To znaczy wiedzą ci, co mieli taki remont. Ci, co nie mieli, to nie wiedzą – i niech się cieszą, że nie wiedzą.
No, ale do rzeczy. Cos niecoś udało mi się zrobić.
Wykończenie szkieletu. Czyli wyrównanie wszystkich wystających elementów – o czym pisałem wcześniej – i wklejenie ciężarków. Po co te ciężarki? Ano, po pierwsze po to, żeby ktoś przypadkowym kichnięciem nie zdmuchnął modelu z półki, a po drugie, modele do linii wodnej mają często tą tajemniczą właściwość, że zadzierają dziób i rufę do góry – i na styku z podłożem powstają wtedy brzydkie szczeliny. Po obciążeniu wszystko przylega jak ulał.
Ciężarki zrobiłem z plomb ołowianych, przeformowanych za pomocą młotka. Po dopasowaniu wkleiłem je w odpowiednie miejsca w szkielecie.
Teraz, jak weźmie się model do ręki, od razu czuć wagę przedsięwzięcia...
Pozdrawiam
Cezary
Cezary
Po ciężarkach przyszła pora na kolejny element. Pokład.
Korzystając z zebranej dokumentacji, pracowicie wrysowywałem wszystkie nadbudówki, zasobniki torpedowe i tory na wózki tychże torped, kominki, bębny, elementy kotwiczenia wież, windy, żurawiki... jednym słowem wszystko, co było na pokładzie.
Tak to mniej więcej wyglądało:
I próbne wydruki:
Jak na pewno co poniektórzy zauważą, oprócz całego pokładu dziobowego do zrobienia została jeszcze część rufowa – za stojakiem bomb głębinowych – oraz rynienka ściekowa (nie wiem, czy tak się to nazywa) dookoła krawędzi pokładu i reling. Prace trwają.
Kiedy ciąg dalszy – hm, sam chciałbym wiedzieć...
A na koniec – pytanie.
Czy może wie ktoś, do czego służyło to coś?
Korzystając z zebranej dokumentacji, pracowicie wrysowywałem wszystkie nadbudówki, zasobniki torpedowe i tory na wózki tychże torped, kominki, bębny, elementy kotwiczenia wież, windy, żurawiki... jednym słowem wszystko, co było na pokładzie.
Tak to mniej więcej wyglądało:
I próbne wydruki:
Jak na pewno co poniektórzy zauważą, oprócz całego pokładu dziobowego do zrobienia została jeszcze część rufowa – za stojakiem bomb głębinowych – oraz rynienka ściekowa (nie wiem, czy tak się to nazywa) dookoła krawędzi pokładu i reling. Prace trwają.
Kiedy ciąg dalszy – hm, sam chciałbym wiedzieć...
A na koniec – pytanie.
Czy może wie ktoś, do czego służyło to coś?
Pozdrawiam
Cezary
Cezary
Witam.
Jakiś czas temu widziałem się ze znajomym, o którym wiem, że śledzi moją relację. Zgadnijcie, co powiedział, jak mnie zobaczył?
„Ostał się ino szkielet”
Hm… a cóż ja Mu mogłem odpowiedzieć? Niewiele miałem na swoje usprawiedliwienie… relację znalazłem dopiero na szesnastej stronie…
Ale łatwo się nie poddam.
Prace projektowe nad pokładami zakończone. Kilka słów wyjaśnienia:
Każdy pokład składa się z dwóch elementów, sklejonych razem. Ma to na celu jak najwierniejsze oddanie uskoku, który biegł wokół pokładu. O ile pamiętam, podobne rozwiązanie zastosował Vivit w swoim Nelsonie.
Po miesiącach walki z dokumentacją, którą zebrałem, komputerem i drukarką, a także czasem (lub raczej jego brakiem), mogłem wreszcie powiedzieć – pokłady gotowe. Na razie w formie 2D – oceńcie sami:
Z biura konstrukcyjnego wracamy do stoczni.
Po naklejeniu pokładów na brystol (tak, żeby miały wymagane 0,5 mm), pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem, było wycięcie wszystkich otworów (zejściówka, kotwiczenie komina, wież i wyrzutni torpedowych, maszt oraz łańcuchy kotwiczne), a następnie zaimpregnowanie ich SuperGlutem. Wycinałem AK-3 (odcinki proste) oraz odpowiednio zaostrzonymi igłami lekarskimi (otwory okrągłe).
Dalej – wycięcie pokładów (przy wcześniej przygotowanych szablonach), impregnacja krawędzi i szlifowanie.
Zostało jeszcze zaznaczenie (nakłucie) otworów pod słupki relingu, oraz właściwe uformowanie (wygięcie) pokładów. Jak wiadomo, w przekroju poprzecznym nie były one proste, ale miały kształt lekkiego łuku. Jak to zrobić? Mam pewien pomysł, ale czy okaże się dobry – zobaczymy.
Wstępna przymiarka pokładów:
To jest winda (czy też żurawik) służący do opuszczania trału przeciwminowego. Bardzo charakterystyczny element – każdy z niszczycieli klasy Kagero miał dwa takie urządzenia zamontowane na pokładzie rufowym.
Zrobiłem ją na próbę – chciałem zobaczyć, jak dam sobie radę z tak małymi elementami. Wyszło – wydaje mi się – całkiem nieźle.
Nie mogłem się powstrzymać, żeby nie przymierzyć jej do pokładu:
Na razie trzymam się w założeniach modelu kartonowego – na 77 elementów, z których składa się ta winda, tylko dwa nie są z papieru.
Następne w kolejce – burty.
Do zobaczenia.
Jakiś czas temu widziałem się ze znajomym, o którym wiem, że śledzi moją relację. Zgadnijcie, co powiedział, jak mnie zobaczył?
„Ostał się ino szkielet”
Hm… a cóż ja Mu mogłem odpowiedzieć? Niewiele miałem na swoje usprawiedliwienie… relację znalazłem dopiero na szesnastej stronie…
Ale łatwo się nie poddam.
Prace projektowe nad pokładami zakończone. Kilka słów wyjaśnienia:
Każdy pokład składa się z dwóch elementów, sklejonych razem. Ma to na celu jak najwierniejsze oddanie uskoku, który biegł wokół pokładu. O ile pamiętam, podobne rozwiązanie zastosował Vivit w swoim Nelsonie.
Po miesiącach walki z dokumentacją, którą zebrałem, komputerem i drukarką, a także czasem (lub raczej jego brakiem), mogłem wreszcie powiedzieć – pokłady gotowe. Na razie w formie 2D – oceńcie sami:
Z biura konstrukcyjnego wracamy do stoczni.
Po naklejeniu pokładów na brystol (tak, żeby miały wymagane 0,5 mm), pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem, było wycięcie wszystkich otworów (zejściówka, kotwiczenie komina, wież i wyrzutni torpedowych, maszt oraz łańcuchy kotwiczne), a następnie zaimpregnowanie ich SuperGlutem. Wycinałem AK-3 (odcinki proste) oraz odpowiednio zaostrzonymi igłami lekarskimi (otwory okrągłe).
Dalej – wycięcie pokładów (przy wcześniej przygotowanych szablonach), impregnacja krawędzi i szlifowanie.
Zostało jeszcze zaznaczenie (nakłucie) otworów pod słupki relingu, oraz właściwe uformowanie (wygięcie) pokładów. Jak wiadomo, w przekroju poprzecznym nie były one proste, ale miały kształt lekkiego łuku. Jak to zrobić? Mam pewien pomysł, ale czy okaże się dobry – zobaczymy.
Wstępna przymiarka pokładów:
A proszę bardzo:origami pisze:Z ciekawością czekam na gotowe elementy.
To jest winda (czy też żurawik) służący do opuszczania trału przeciwminowego. Bardzo charakterystyczny element – każdy z niszczycieli klasy Kagero miał dwa takie urządzenia zamontowane na pokładzie rufowym.
Zrobiłem ją na próbę – chciałem zobaczyć, jak dam sobie radę z tak małymi elementami. Wyszło – wydaje mi się – całkiem nieźle.
Nie mogłem się powstrzymać, żeby nie przymierzyć jej do pokładu:
Na razie trzymam się w założeniach modelu kartonowego – na 77 elementów, z których składa się ta winda, tylko dwa nie są z papieru.
Następne w kolejce – burty.
Do zobaczenia.
Pozdrawiam
Cezary
Cezary
- Wujek Andrzej
- Posty: 1900
- Rejestracja: czw paź 16 2003, 11:41
- Lokalizacja: Tychy
- x 2