*[Relacja/Okręt] Tender lotniczy Akitsushima 1:200 Answer
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
-
- Posty: 156
- Rejestracja: śr sty 25 2006, 12:21
- Lokalizacja: Zakopane/Bxl
*[Relacja/Okręt] Tender lotniczy Akitsushima 1:200 Answer
Witam.
Obiektem niniejszej relacji będzie japoński tender lotniczy Akitsushima, jednostka nietypowa, ciekawa konstrukcyjnie, posiadająca jedyny w swoim rodzaju kamuflaż. Okręt miał w teorii przewozic łodzie latające Emily i tak w kilku przypadkach było, ale w praktyce służył głównie jako transportowiec.
Rozpocznę nietypowo, od zdjęc oklejonego już kadłuba.
Wykładzina przeciwpoślizgowa na dziobie.
Ujęcia dziobu, rufy i zbliżenia poszycia.
Kadłub wykonany metodą Vercyna, podposzycie wykonane z 1 mm tektury tzw. piwnej, dokładny opis w następnym wpisie.
Obiektem niniejszej relacji będzie japoński tender lotniczy Akitsushima, jednostka nietypowa, ciekawa konstrukcyjnie, posiadająca jedyny w swoim rodzaju kamuflaż. Okręt miał w teorii przewozic łodzie latające Emily i tak w kilku przypadkach było, ale w praktyce służył głównie jako transportowiec.
Rozpocznę nietypowo, od zdjęc oklejonego już kadłuba.
Wykładzina przeciwpoślizgowa na dziobie.
Ujęcia dziobu, rufy i zbliżenia poszycia.
Kadłub wykonany metodą Vercyna, podposzycie wykonane z 1 mm tektury tzw. piwnej, dokładny opis w następnym wpisie.
Ostatnio zmieniony sob gru 15 2007, 8:47 przez Highlander, łącznie zmieniany 1 raz.
Sądząc po pasku na dziobie dno oklejałeś od środka. A co było pierwsze, burty czy dno? Patrząc na relację z Zuikaku, najpierw był kawałek burty na dziobie. W opisie nie mogłem się doczytać.
Czy kadłub też był wypełniany, jak w przypadku żurawia? U góry na pewno nie, a dno?
Efekt, jak zwykle w twoim przypadku, znakomity.
Czy kadłub też był wypełniany, jak w przypadku żurawia? U góry na pewno nie, a dno?
Efekt, jak zwykle w twoim przypadku, znakomity.
-
- Posty: 156
- Rejestracja: śr sty 25 2006, 12:21
- Lokalizacja: Zakopane/Bxl
Części szkieletu naklejono na tekturę 2 mm pociętej w paski o szerokości 8 cm, a wręgi na kwadraty o wym. 8 x 8 cm.
Wręgi i wszelkie elementy szkieletu zostały wycięte nożykiem Olfy. Części tektury po wycięciu powyżej pokładu zostały wykorzystane do wykonania tzw "suchego doku",który ułatwia utrzymanie osi symetrii okrętu. Na zdjęciu umieszczone są wszystkie części szkieletu wraz z narzędziami użytymi do budowy. Wręgi zostały odrysowane dwukrotnie ostrzem cyrkla na tekturze 1 mm, wycięte, następnie tzw. kroczkiem zaznaczono obrys 1mm , który został odcięty.
Szkielet okrętu po złożeniu. Poniżej znajduje się "suchy dok" wykonany analogicznie do samego szkieletu, który przymocowany jest drutem.
Tak spreparowany szkielet był następnie oklejany. Do wyznaczania obrysu oklejek wykorzystywano kalkę techniczną mocowaną taśmą samoprzylepną.
Po oklejeniu dennej części szkieletu wykonano pokład. Został on wycięty z arkusza, przymocowany pinezkami do tektury 1 mm delikatnie obrysowany skalpelem, a po odjęciu "nawierzchni" wycięty i przyklejony do szkieletu.
Dno zostało wstępnie oszlifowane, nasączone kropelką i jeszcze raz oszlifowane
Burty oklejone są w podobny sposób jak dno z użyciem dodatkowych "wklejek" zapobiegających wpadaniu "oklejek" do środka.
Wręgi i wszelkie elementy szkieletu zostały wycięte nożykiem Olfy. Części tektury po wycięciu powyżej pokładu zostały wykorzystane do wykonania tzw "suchego doku",który ułatwia utrzymanie osi symetrii okrętu. Na zdjęciu umieszczone są wszystkie części szkieletu wraz z narzędziami użytymi do budowy. Wręgi zostały odrysowane dwukrotnie ostrzem cyrkla na tekturze 1 mm, wycięte, następnie tzw. kroczkiem zaznaczono obrys 1mm , który został odcięty.
Szkielet okrętu po złożeniu. Poniżej znajduje się "suchy dok" wykonany analogicznie do samego szkieletu, który przymocowany jest drutem.
Tak spreparowany szkielet był następnie oklejany. Do wyznaczania obrysu oklejek wykorzystywano kalkę techniczną mocowaną taśmą samoprzylepną.
Po oklejeniu dennej części szkieletu wykonano pokład. Został on wycięty z arkusza, przymocowany pinezkami do tektury 1 mm delikatnie obrysowany skalpelem, a po odjęciu "nawierzchni" wycięty i przyklejony do szkieletu.
Dno zostało wstępnie oszlifowane, nasączone kropelką i jeszcze raz oszlifowane
Burty oklejone są w podobny sposób jak dno z użyciem dodatkowych "wklejek" zapobiegających wpadaniu "oklejek" do środka.
Ostatnio zmieniony sob gru 15 2007, 8:36 przez Highlander, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 156
- Rejestracja: śr sty 25 2006, 12:21
- Lokalizacja: Zakopane/Bxl
CD
Prawidłowe uformowanie dziobu to był najtrudniejszy etap. W dziobowej części naklejono tekturkę jak na zdjęciu, wstępnie obcięta nożykiem lub żyletką do skosa, nasączona kropelką i zeszlifowana. Z żyletką trzeba bardzo uważac bo można pociąc palce, a krew na modelu nie wygląda najlepiej.
Podobnie postąpiono z krawędziami pokładu na dziobie, gdzie burty dochodzą pod skosem, jak i z rufą.
Tak wyglądała rufa przed szlifowaniem, a poniżej kadłub po obróbce.
Dno pomalowano starym, czerwonym humbrolem by polepszyc efekt na wypadek wystąpienia szpar, co okazało się błędem bo farba lepiła się po palcach nawet po tygodniu. Po miesiącu przystąpiono do przyklejania pokładu. zwaloryzowano go za pomocą mosiężnego drutu fi 0,2 mm. W pokładzie wycięto odpowiednie rowki, a od lewej strony wzmocniono taśmą samoprzylepną aby się nie porwał.
W burtach wycięto bulaje za pomocą wiertła o odpowiedniej średnicy i młotka na kawałku miękkiej pilśni. Otwory "zaszklono" czarnym papierem podklejonym przeźroczystą taśmą samoprzylepną mającą imitowac szybę. Ramy bulaji wykonane są z mosiężnego drutu, ale tylko kilka wstawiono z braku czasu.
Wszystkie części, zarówno pokład, burty i dno zostały przed wycięciem od lewej strony posmarowane butaprenem.
Po przyklejeniu pokładu wykonano burty. Łączenia cięte skalpelem przy linijce tuż za linią obrysu.
Do oklejania dna Akitsushimę umieszczono na "suchym doku" dzięki czemu nie ścierał się kolor zwłaszcza na samym dziobie.
Wyznaczono oś okrętu na wzdłużnicy za pomocą linijki i skalpela. Na zdjęciu poniżej zaznaczono miejsce w którym rozpoczęto oklejanie dna. Ponieważ burty były naklejone idealnie postanowiono wykorzystac miejsca łączenia jako znacznik. To niestety był błąd, oklejanie należało rozpocząc od dziobu lub rufy a wtedy nie wystąpiłyby żadne braki w poszyciu. Chylę czoła przed profesjonalizmem i dokładnością z jaką Maciej Herbut opracował ten model.
Oklejkę formowano i przykładano do kadłuba a miejsca styku z burtą zaznaczano skalpelem, potem odcinano przy linijce. Kadłub w miejscu gdzie miała byc naklejone poszycie smarowano budasiem i naklejono odpowiedni element poszycia.
CDN.
Prawidłowe uformowanie dziobu to był najtrudniejszy etap. W dziobowej części naklejono tekturkę jak na zdjęciu, wstępnie obcięta nożykiem lub żyletką do skosa, nasączona kropelką i zeszlifowana. Z żyletką trzeba bardzo uważac bo można pociąc palce, a krew na modelu nie wygląda najlepiej.
Podobnie postąpiono z krawędziami pokładu na dziobie, gdzie burty dochodzą pod skosem, jak i z rufą.
Tak wyglądała rufa przed szlifowaniem, a poniżej kadłub po obróbce.
Dno pomalowano starym, czerwonym humbrolem by polepszyc efekt na wypadek wystąpienia szpar, co okazało się błędem bo farba lepiła się po palcach nawet po tygodniu. Po miesiącu przystąpiono do przyklejania pokładu. zwaloryzowano go za pomocą mosiężnego drutu fi 0,2 mm. W pokładzie wycięto odpowiednie rowki, a od lewej strony wzmocniono taśmą samoprzylepną aby się nie porwał.
W burtach wycięto bulaje za pomocą wiertła o odpowiedniej średnicy i młotka na kawałku miękkiej pilśni. Otwory "zaszklono" czarnym papierem podklejonym przeźroczystą taśmą samoprzylepną mającą imitowac szybę. Ramy bulaji wykonane są z mosiężnego drutu, ale tylko kilka wstawiono z braku czasu.
Wszystkie części, zarówno pokład, burty i dno zostały przed wycięciem od lewej strony posmarowane butaprenem.
Po przyklejeniu pokładu wykonano burty. Łączenia cięte skalpelem przy linijce tuż za linią obrysu.
Do oklejania dna Akitsushimę umieszczono na "suchym doku" dzięki czemu nie ścierał się kolor zwłaszcza na samym dziobie.
Wyznaczono oś okrętu na wzdłużnicy za pomocą linijki i skalpela. Na zdjęciu poniżej zaznaczono miejsce w którym rozpoczęto oklejanie dna. Ponieważ burty były naklejone idealnie postanowiono wykorzystac miejsca łączenia jako znacznik. To niestety był błąd, oklejanie należało rozpocząc od dziobu lub rufy a wtedy nie wystąpiłyby żadne braki w poszyciu. Chylę czoła przed profesjonalizmem i dokładnością z jaką Maciej Herbut opracował ten model.
Oklejkę formowano i przykładano do kadłuba a miejsca styku z burtą zaznaczano skalpelem, potem odcinano przy linijce. Kadłub w miejscu gdzie miała byc naklejone poszycie smarowano budasiem i naklejono odpowiedni element poszycia.
CDN.
Ostatnio zmieniony sob gru 15 2007, 8:58 przez Highlander, łącznie zmieniany 1 raz.
Pięknie przygotowany szkielet. "Piankowcy" - strzeżcie się! :-)
Nie rozumiem jedynie dlaczego 1,5mm szparę tłumaczysz (autora) inną kolejnością naklejania części. Przecież jakby jako pierwsze poszło dno, to dziura i tak by pozostała. Według mnie przy zastosowanej Twojej technologii to burty na linii wodnej mogły być za długie, a nie poszycie za krótkie.
Oglądałem już kilka razy Akitsushimę w wykonaniu Piwofila i powiem szczerze, że nie zauważyłem sztukowania poszycia dna. Za to widziałem, że sztukowania wymagała rufa na pawęży.
Jeśli chcesz to daj znać, prześlę Ci zdjęcia. W tym też troche waloryzowanej Akitsushimy Tomka Guza.
Nie rozumiem jedynie dlaczego 1,5mm szparę tłumaczysz (autora) inną kolejnością naklejania części. Przecież jakby jako pierwsze poszło dno, to dziura i tak by pozostała. Według mnie przy zastosowanej Twojej technologii to burty na linii wodnej mogły być za długie, a nie poszycie za krótkie.
Oglądałem już kilka razy Akitsushimę w wykonaniu Piwofila i powiem szczerze, że nie zauważyłem sztukowania poszycia dna. Za to widziałem, że sztukowania wymagała rufa na pawęży.
Jeśli chcesz to daj znać, prześlę Ci zdjęcia. W tym też troche waloryzowanej Akitsushimy Tomka Guza.
pzdr
Kemot
Kemot
Cześć
Ze swojej strony chciałem potwierdzić, jeżeli można, że metoda wzmacniania szkieletu, która została tu zaprezentowana działa w 100% :-). Sam osobiście zastosowałem ją kilkakrotnie z tego raz nawet na durzą skalę w obiekcie latającym, który ma 130 cm długości (lotnictwo współczesne)!!! Sprawdziło się idealnie:-) tak jak u Ciebie. Moim zdaniem jest to taki mały kompromis między piankowaniem (w celu wzmocnienia),a klejeniem bez żadnych wzmocnień. Wiadomo tam gdzie ich nie ma mogą wystąpić „krowie żebra” ewentualnie mogą pojawić się problemy z zapadaniem poszycia z kolei przy piance trzeba mieć spore doświadczenie i cierpliwość, której czasami brakuje a potem wychodzą kwiatki. Ta metoda jest w miarę szybka i pozwala zachować standard. Kiedyś pokusiłem się o wykonanie poszycia w ten sposób zalanie go żelowym glutem, wyszlifowanie i pomalowanie bezpośrednio bez naklejania poszycia efekt był podobny jak w piance. Z racji tego, że wykonuję modele w standardzie (to był eksperyment do innych celów) odpuściłem dalsze szlifowanie w celu uzyskania idealnej powierzchni, ale da się to zrobić :-)
Dokładnie tak jak Kemota nurtuje mnie sprawa tej szparki, która powstała w wyniku zmienionej kolejności naklejania ???
Tak na marginesie w ostatni weekend pewne osoby namawiały mnie do zrobienia tego pływała :-) szczerze temat mi trochę daleki, ale bardzo mi się podoba, dlatego z zaciekawieniem przyglądam się tej rzeczowej relacji :-).
Pozdrawiam
Ze swojej strony chciałem potwierdzić, jeżeli można, że metoda wzmacniania szkieletu, która została tu zaprezentowana działa w 100% :-). Sam osobiście zastosowałem ją kilkakrotnie z tego raz nawet na durzą skalę w obiekcie latającym, który ma 130 cm długości (lotnictwo współczesne)!!! Sprawdziło się idealnie:-) tak jak u Ciebie. Moim zdaniem jest to taki mały kompromis między piankowaniem (w celu wzmocnienia),a klejeniem bez żadnych wzmocnień. Wiadomo tam gdzie ich nie ma mogą wystąpić „krowie żebra” ewentualnie mogą pojawić się problemy z zapadaniem poszycia z kolei przy piance trzeba mieć spore doświadczenie i cierpliwość, której czasami brakuje a potem wychodzą kwiatki. Ta metoda jest w miarę szybka i pozwala zachować standard. Kiedyś pokusiłem się o wykonanie poszycia w ten sposób zalanie go żelowym glutem, wyszlifowanie i pomalowanie bezpośrednio bez naklejania poszycia efekt był podobny jak w piance. Z racji tego, że wykonuję modele w standardzie (to był eksperyment do innych celów) odpuściłem dalsze szlifowanie w celu uzyskania idealnej powierzchni, ale da się to zrobić :-)
Dokładnie tak jak Kemota nurtuje mnie sprawa tej szparki, która powstała w wyniku zmienionej kolejności naklejania ???
Tak na marginesie w ostatni weekend pewne osoby namawiały mnie do zrobienia tego pływała :-) szczerze temat mi trochę daleki, ale bardzo mi się podoba, dlatego z zaciekawieniem przyglądam się tej rzeczowej relacji :-).
Pozdrawiam
-
- Posty: 156
- Rejestracja: śr sty 25 2006, 12:21
- Lokalizacja: Zakopane/Bxl
Witam.
Cieszę się, że relacja budzi zainteresowanie
Ta feralna szpara to mój błąd. Byłem tak zachwycony idealnym dopasowaniem burt (z maleńką szczelinką na pawężu można bez problemu sobie poradzic), że nie zastosowałem Wujkowej zasady ograniczonego zaufania do opracowania. Założyłem, że jeśli rozpocznę oklejac w oznaczonym na zdjęciu miejscu powinno byc dobrze
Gdybym przesunął oklejkę względem łączenia burt o te pechowe 1,5 mm w stronę dziobu byłoby lepiej, np poprzez wycięcie reszty oklejek i przyłożenie na tzw żywca. Druga możliwośc to rozpoczęcie oklejania od dziobu, a ewentualne łaty można było wstawic w niewidocznym miejscu na rufie.
Głównym celem budowy tego modelu było dopracowanie metody i wykonanie go całkowicie z kartonu oraz zebranie doświadczenia przed większymi i trudniejszymi modelami jakie mam zamiar zbudowac. Myślę, że uda mi się uniknąc tego i innych błędów jakie już zrobiłem przy Akitsushimie. Na szczęście nie są rażące.
Teraz postaram się omówic zalety i wady tej metody, których częśc powtórzę za BERPem i pragnę zaznaczyc, że są to przemyślenia absolutnie subiektywne i wiele osób może miec odmienne zdanie, do czego ma niezaprzeczalne prawo.
Zalety:
1 - model całkowicie kartonowy.
2 - eliminacja zapadania się poszycia i powstawania "krowich żeber".
3 - łatwiej się okleja i dopasowuje np klejąc dno na styk do burt
4 - możliwośc złagodzenia 'kanciastości' kadłuba, ewentualne nacięcia można ukryc pod stępką lub wykonac je w osi okrętu.
5 - ułatwienie formowania i zachowania kształtu oklejki w newralgicznych punktach jak dziób i rufa.
6 - zapewnia sztywnośc kadłuba i zwiększa trwałośc modelu.
7 - ułatwia doklejanie częsci na kadłubie np stępki i wykonanie kluz.
8 - kadłub nie wichruje się i nie trzeba go sezonowac.
Wady:
1 - jest to metoda czasochłonna, zwiększa ilośc użytych materiałów i koszty.
2 - trudnośc w uformowaniu tektury i wyeliminowaniu załamań, co jest kwestią doświadczenia.
3 - trudno wykonac kadłub tak, aby nie miał uskoków i nierówności, co jest kwestią wprawy i dokładności.
4 - wszelkie babole i paprochy na kadłubie wychodzą po oklejeniu, musi byc gładki i równy.
Jednym z błędów jaki zrobiłem, to zbytnio naciągałem oklejkę podczas przyklejania, przez co wydłużyła się i nachodziła na burtę. Obcinanie oklejki na modelu jest wjątkowo trudne i łatwo uszkodzic burty.
Inne babole spowodowane są wgłębieniami i dziurami, ale ponieważ nie chciałem używac szpachli 'wyszły' po oklejeniu.
Nie można tolerowac pęcherzy powietrza pod oklejką i musi byc całą powierzchnią przyklejona do kadłuba, bo też "wychodzą" bąble, jeśli nie od razu, to po jakimś czasie.
Powyższe błędy nie są rażące i widocze tylko pod światło, ale przy odpowiednim wykonaniu można je wyeliminowac i uzyskac efekty wydawałoby się niemożliwe w modelu w 100% kartonowym.
Nie wiem czy wyłuskałem wszystkie za i przeciw i proszę o uwagi, zarówno krytyczne jak i przychylne, wszystkie są mile widziane
PS.Kemot chętnie obejrzę zdjęcia Akitsushimy, a szczególnie tej wykonanej przez Tomka Guza.
Pozdrawiam.
Cieszę się, że relacja budzi zainteresowanie
Ta feralna szpara to mój błąd. Byłem tak zachwycony idealnym dopasowaniem burt (z maleńką szczelinką na pawężu można bez problemu sobie poradzic), że nie zastosowałem Wujkowej zasady ograniczonego zaufania do opracowania. Założyłem, że jeśli rozpocznę oklejac w oznaczonym na zdjęciu miejscu powinno byc dobrze
Gdybym przesunął oklejkę względem łączenia burt o te pechowe 1,5 mm w stronę dziobu byłoby lepiej, np poprzez wycięcie reszty oklejek i przyłożenie na tzw żywca. Druga możliwośc to rozpoczęcie oklejania od dziobu, a ewentualne łaty można było wstawic w niewidocznym miejscu na rufie.
Głównym celem budowy tego modelu było dopracowanie metody i wykonanie go całkowicie z kartonu oraz zebranie doświadczenia przed większymi i trudniejszymi modelami jakie mam zamiar zbudowac. Myślę, że uda mi się uniknąc tego i innych błędów jakie już zrobiłem przy Akitsushimie. Na szczęście nie są rażące.
Teraz postaram się omówic zalety i wady tej metody, których częśc powtórzę za BERPem i pragnę zaznaczyc, że są to przemyślenia absolutnie subiektywne i wiele osób może miec odmienne zdanie, do czego ma niezaprzeczalne prawo.
Zalety:
1 - model całkowicie kartonowy.
2 - eliminacja zapadania się poszycia i powstawania "krowich żeber".
3 - łatwiej się okleja i dopasowuje np klejąc dno na styk do burt
4 - możliwośc złagodzenia 'kanciastości' kadłuba, ewentualne nacięcia można ukryc pod stępką lub wykonac je w osi okrętu.
5 - ułatwienie formowania i zachowania kształtu oklejki w newralgicznych punktach jak dziób i rufa.
6 - zapewnia sztywnośc kadłuba i zwiększa trwałośc modelu.
7 - ułatwia doklejanie częsci na kadłubie np stępki i wykonanie kluz.
8 - kadłub nie wichruje się i nie trzeba go sezonowac.
Wady:
1 - jest to metoda czasochłonna, zwiększa ilośc użytych materiałów i koszty.
2 - trudnośc w uformowaniu tektury i wyeliminowaniu załamań, co jest kwestią doświadczenia.
3 - trudno wykonac kadłub tak, aby nie miał uskoków i nierówności, co jest kwestią wprawy i dokładności.
4 - wszelkie babole i paprochy na kadłubie wychodzą po oklejeniu, musi byc gładki i równy.
Jednym z błędów jaki zrobiłem, to zbytnio naciągałem oklejkę podczas przyklejania, przez co wydłużyła się i nachodziła na burtę. Obcinanie oklejki na modelu jest wjątkowo trudne i łatwo uszkodzic burty.
Inne babole spowodowane są wgłębieniami i dziurami, ale ponieważ nie chciałem używac szpachli 'wyszły' po oklejeniu.
Nie można tolerowac pęcherzy powietrza pod oklejką i musi byc całą powierzchnią przyklejona do kadłuba, bo też "wychodzą" bąble, jeśli nie od razu, to po jakimś czasie.
Powyższe błędy nie są rażące i widocze tylko pod światło, ale przy odpowiednim wykonaniu można je wyeliminowac i uzyskac efekty wydawałoby się niemożliwe w modelu w 100% kartonowym.
Nie wiem czy wyłuskałem wszystkie za i przeciw i proszę o uwagi, zarówno krytyczne jak i przychylne, wszystkie są mile widziane
PS.Kemot chętnie obejrzę zdjęcia Akitsushimy, a szczególnie tej wykonanej przez Tomka Guza.
Pozdrawiam.
Ostatnio zmieniony sob gru 15 2007, 9:03 przez Highlander, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 156
- Rejestracja: śr sty 25 2006, 12:21
- Lokalizacja: Zakopane/Bxl