Modelarski sens - sentymentalne rozważania.
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
Marcinie a o jakiej zasadzie mówisz, bo jakoś nie kumam o co Ci chodzi.
Wujku wybacz mój sarkazm, ale jażeli chcę się napić piwa w moim ulubionym PUB'ie to nie będę wychodził do sklepu po te piwo bo jest tam tańsze o x zł, tylko wypije go tu gdzie się dobrze czuję.
Jeżeli zaś szukasz konkretnej informacji na temat wyżej wymienionej dolegliwości, to doradzał bym wizytę u weterynarza a nie pytanie po różnego rodzaju forum, bo nikt się pod tym nie podpisze i jak kaszpirowski mogą szczura leczyć za pomocą monitora Twojego komputera.
Uczestniczę w róznego rodzaju forach m.in o tematyce akarystycznej i są tam działy np : "zatoczka- wszelkie sprawy które nie mieszczą się w temtyce forum" . Inne forum "Dyskusje o wszystkim i o niczym - To forum jest po to aby rozmawiac o rzeczach nie dotyczacych akwarystyki a nurtujacych bywalcow tego miejsca. "
Jak widać to nie tylko nasze odstępstwo, a może to fora po których wujku chodzisz są inne jak sam zauważyłeś bardziej rzeczowe.
Można zadać sobie tylko pytanie po co wchodzić do działu, którego nie lubię i pisać posty, z których nic dla mnie nie wynika. Może warto zająć się ową rzeczowością i odpuścić sobie drażniące oczy wypociny i udać że tego działu się nie widzi.
Ja nie mam takich problemów i jest mi to wszystko jedno o czym tu ludzie piszą i czy w ogóle tu piszą....
Wujku wybacz mój sarkazm, ale jażeli chcę się napić piwa w moim ulubionym PUB'ie to nie będę wychodził do sklepu po te piwo bo jest tam tańsze o x zł, tylko wypije go tu gdzie się dobrze czuję.
Jeżeli zaś szukasz konkretnej informacji na temat wyżej wymienionej dolegliwości, to doradzał bym wizytę u weterynarza a nie pytanie po różnego rodzaju forum, bo nikt się pod tym nie podpisze i jak kaszpirowski mogą szczura leczyć za pomocą monitora Twojego komputera.
Uczestniczę w róznego rodzaju forach m.in o tematyce akarystycznej i są tam działy np : "zatoczka- wszelkie sprawy które nie mieszczą się w temtyce forum" . Inne forum "Dyskusje o wszystkim i o niczym - To forum jest po to aby rozmawiac o rzeczach nie dotyczacych akwarystyki a nurtujacych bywalcow tego miejsca. "
Jak widać to nie tylko nasze odstępstwo, a może to fora po których wujku chodzisz są inne jak sam zauważyłeś bardziej rzeczowe.
Można zadać sobie tylko pytanie po co wchodzić do działu, którego nie lubię i pisać posty, z których nic dla mnie nie wynika. Może warto zająć się ową rzeczowością i odpuścić sobie drażniące oczy wypociny i udać że tego działu się nie widzi.
Ja nie mam takich problemów i jest mi to wszystko jedno o czym tu ludzie piszą i czy w ogóle tu piszą....
-
- Posty: 483
- Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
- x 58
Modelarski sens - sentymentalne rozwazania
To jeszcze moja chcieć się załapać
Cyt: MODELARSTWO TO ZABAWA
Kocham takie teksty Tylko zawsze w takim przypadku nasuwa mi się pytanie: czemu niektórzy wyznawcy modelarstwa-tylko-zabawowego skaczą tak często innym do gardeł. Czyżby syndrom dzieci w piaskownicy (ktoś komuś przypadkiem zdepnął babkę z piasku, to go od razu łopatką przez łeb!)?
Żeby nie oberwać i jednocześnie trzymać się tematu wątku, a nadto zasłużyć na zaszczytny tytuł MODELARZ INTERNETOWEGO dołączam dwa modele: BŻ-1 GIL i Albatros. Obydwa w 1:72. Zrobione ponad ćwierć wieku temu. To nie są „gotowe” zestawy. Surowiec główny do Gila – już nie pamiętam, ale zdaje się że kawałki jakiegoś NRD-owskiego modelu, chyba Be-6. Surowiec główny do Albatrosa – klapa zbiornika klozetowego (górnospłuk).
Pozdrawiam Wszystkich... i tych Zabawowych i tych Śmiertelnie Poważnych
Andrzej Ziober
Cyt: MODELARSTWO TO ZABAWA
Kocham takie teksty Tylko zawsze w takim przypadku nasuwa mi się pytanie: czemu niektórzy wyznawcy modelarstwa-tylko-zabawowego skaczą tak często innym do gardeł. Czyżby syndrom dzieci w piaskownicy (ktoś komuś przypadkiem zdepnął babkę z piasku, to go od razu łopatką przez łeb!)?
Żeby nie oberwać i jednocześnie trzymać się tematu wątku, a nadto zasłużyć na zaszczytny tytuł MODELARZ INTERNETOWEGO dołączam dwa modele: BŻ-1 GIL i Albatros. Obydwa w 1:72. Zrobione ponad ćwierć wieku temu. To nie są „gotowe” zestawy. Surowiec główny do Gila – już nie pamiętam, ale zdaje się że kawałki jakiegoś NRD-owskiego modelu, chyba Be-6. Surowiec główny do Albatrosa – klapa zbiornika klozetowego (górnospłuk).
Pozdrawiam Wszystkich... i tych Zabawowych i tych Śmiertelnie Poważnych
Andrzej Ziober
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
- Wujek Andrzej
- Posty: 1900
- Rejestracja: czw paź 16 2003, 11:41
- Lokalizacja: Tychy
- x 2
A Kotlet ma się dobrze . Obecnie zakończył zapoznawanie się z całym pasjonującym wątkiem .
Nie potrafię jednak wyciągnąć od niego żadnej opinii , idzie w zaparte ... ale wydaje mi się że na jego pysku zagościło coś na kształt Prawdziwego Sarkazmu .
Wystarczy się dokładniej przypatrzeć .
Wujek .
P.s. W imieniu Kotleta pragnę podziękować za możliwość załapania się przed 22 - gą ....
Nie potrafię jednak wyciągnąć od niego żadnej opinii , idzie w zaparte ... ale wydaje mi się że na jego pysku zagościło coś na kształt Prawdziwego Sarkazmu .
Wystarczy się dokładniej przypatrzeć .
Wujek .
P.s. W imieniu Kotleta pragnę podziękować za możliwość załapania się przed 22 - gą ....
-
- Posty: 16
- Rejestracja: pt sie 04 2006, 17:38
Szlachetny Bobsonie de Mokra poszukaj Świętego Graala.
Nie szukaj sensu modelarstwa, bo modelarstwo sensu nie ma.
Po pierwsze modelarstwo jest niepraktyczne.
Wystrugasz taboret – usiądziesz, złowisz rybkę – posmakujesz, pobiegasz – opóźnisz zawał o kilka lat. Oczywiście replika żaglowca (jedna!) świetnie wygląda w salonie, ale półtora metra Bismarcka musisz zataszczyć do garażu, bo ta swastyka taka lekko obciachowa jest. Leopolda w ogóle nie da się pokazać bez narażenia na złośliwe komentarze.
Po drugie modelarstwo dużo kosztuje.
Zawsze jest więcej modeli niż możesz skleić. Ale chcesz je mieć, więc kupujesz i magazynujesz na lepsze czasy. W pewnym momencie odkrywasz, że uzbierała się ładna kolekcja i z każdym eksponatem bardzo trudno się rozstać. Tworzysz rezerwę z tych modeli, które już na pewno skleisz. Nawet nie zauważasz, że kupujesz dublety każdego ukazującego się na rynku modelu. Zostajesz kolekcjonerem. A wiadomo, że nie ma formy kolekcjonerstwa wyrozumiałej dla portfela.
Po trzecie modelarstwo pochłania czas.
Rzetelna budowa kartonowego modelu samolotu w skali 1:33 ze współczesnego opracowania to co najmniej 3 miesiące, czołgu w skali 1:25 od pół do roku, dużego okrętu 1:200 nawet od półtora roku. Systematycznej, codziennej pracy, możliwej tylko w wypadku, gdy jesteś odporny na widok dzieci przyklejonych do telewizora oraz na presję żony, która nie może zdzierżyć widoku twórczego napięcia zastygłego na Twoim biurku. Z dziewczyną lepiej tak nie pogrywaj.
Po czwarte modelarstwo sprawia, że ludzie dziwaczeją.
Modelarz jest samotny. Z kumplami z podwórka graliście w piłkę, chodziliście nad jezioro i sklejaliście modele. Ale tylko Ty kupiłeś tą nieszczęsną monografię Pantery. To przekleństwo kosztowało Cię utratę resztek zdolności socjalnych. Odtąd zamiast na imprezy klubowe chodzisz na zloty, konwencje i wystawy, a na forach internetowych dyskutujesz bez końca z takimi samymi straceńcami jak Ty. Każde modelarskie ABC powinno zawierać przede wszystkim porady jak zdobyć żonę zanim przesiąkniesz całkowicie butaprenem i humbrolami. Technikę modelarską i tak trzeba wypracować samemu.
Po piąte modelarstwo do niczego nie prowadzi.
To jedna z tych dziedzin, w której droga jest ważniejsza od celu. Dążysz do ideału, który nie istnieje. Nawet gdy jesteś wyjątkowo zadowolony z ukończonego modelu i czujesz, że właśnie otarłeś się o sacrum sztuki, koledzy z forum sprowadzą Cię na ziemię krótką definicją z wikipedii. W szczycie umiejętności zdobędziesz tandetny puchar, którego i tak nigdzie nie postawisz, bo w domu wszędzie walają się modele.
Ale dlaczego tak dużo ludzi się tym zajmuje?
Bo udało im się coś skleić. Później działa już tylko zespół silnego uzależnienia. Jeśli tego nie poczułeś przy pierwszym modelu, może faktycznie bezpieczniej się za to nie zabierać? To potrafi wrócić nawet po kilkunastu latach, gdy masz 100% pewności, że wyleczyłeś się z nałogu. Jednak wtedy odkryjesz, że walka z nałogiem to ciągłe pozbawianie się przyjemności. A to już w ogóle nie ma sensu.
PS. Witam wszystkich, ale tylko na chwilę. Sezon ogórkowy…
Nie szukaj sensu modelarstwa, bo modelarstwo sensu nie ma.
Po pierwsze modelarstwo jest niepraktyczne.
Wystrugasz taboret – usiądziesz, złowisz rybkę – posmakujesz, pobiegasz – opóźnisz zawał o kilka lat. Oczywiście replika żaglowca (jedna!) świetnie wygląda w salonie, ale półtora metra Bismarcka musisz zataszczyć do garażu, bo ta swastyka taka lekko obciachowa jest. Leopolda w ogóle nie da się pokazać bez narażenia na złośliwe komentarze.
Po drugie modelarstwo dużo kosztuje.
Zawsze jest więcej modeli niż możesz skleić. Ale chcesz je mieć, więc kupujesz i magazynujesz na lepsze czasy. W pewnym momencie odkrywasz, że uzbierała się ładna kolekcja i z każdym eksponatem bardzo trudno się rozstać. Tworzysz rezerwę z tych modeli, które już na pewno skleisz. Nawet nie zauważasz, że kupujesz dublety każdego ukazującego się na rynku modelu. Zostajesz kolekcjonerem. A wiadomo, że nie ma formy kolekcjonerstwa wyrozumiałej dla portfela.
Po trzecie modelarstwo pochłania czas.
Rzetelna budowa kartonowego modelu samolotu w skali 1:33 ze współczesnego opracowania to co najmniej 3 miesiące, czołgu w skali 1:25 od pół do roku, dużego okrętu 1:200 nawet od półtora roku. Systematycznej, codziennej pracy, możliwej tylko w wypadku, gdy jesteś odporny na widok dzieci przyklejonych do telewizora oraz na presję żony, która nie może zdzierżyć widoku twórczego napięcia zastygłego na Twoim biurku. Z dziewczyną lepiej tak nie pogrywaj.
Po czwarte modelarstwo sprawia, że ludzie dziwaczeją.
Modelarz jest samotny. Z kumplami z podwórka graliście w piłkę, chodziliście nad jezioro i sklejaliście modele. Ale tylko Ty kupiłeś tą nieszczęsną monografię Pantery. To przekleństwo kosztowało Cię utratę resztek zdolności socjalnych. Odtąd zamiast na imprezy klubowe chodzisz na zloty, konwencje i wystawy, a na forach internetowych dyskutujesz bez końca z takimi samymi straceńcami jak Ty. Każde modelarskie ABC powinno zawierać przede wszystkim porady jak zdobyć żonę zanim przesiąkniesz całkowicie butaprenem i humbrolami. Technikę modelarską i tak trzeba wypracować samemu.
Po piąte modelarstwo do niczego nie prowadzi.
To jedna z tych dziedzin, w której droga jest ważniejsza od celu. Dążysz do ideału, który nie istnieje. Nawet gdy jesteś wyjątkowo zadowolony z ukończonego modelu i czujesz, że właśnie otarłeś się o sacrum sztuki, koledzy z forum sprowadzą Cię na ziemię krótką definicją z wikipedii. W szczycie umiejętności zdobędziesz tandetny puchar, którego i tak nigdzie nie postawisz, bo w domu wszędzie walają się modele.
Ale dlaczego tak dużo ludzi się tym zajmuje?
Bo udało im się coś skleić. Później działa już tylko zespół silnego uzależnienia. Jeśli tego nie poczułeś przy pierwszym modelu, może faktycznie bezpieczniej się za to nie zabierać? To potrafi wrócić nawet po kilkunastu latach, gdy masz 100% pewności, że wyleczyłeś się z nałogu. Jednak wtedy odkryjesz, że walka z nałogiem to ciągłe pozbawianie się przyjemności. A to już w ogóle nie ma sensu.
PS. Witam wszystkich, ale tylko na chwilę. Sezon ogórkowy…
Pozdrowienia dla Kotleta od mojej Bum-Bum... Ona też lubi takie Kotlety
Modelarstwo to pasja jak każda inna. Wymaga zaangażowania i poświęcenia. Dla jednych przynosi korzyści dla innych jest odskocznią od rzeczywistości. Modelarze to nie są ludzie nudni... zawsze można z nimi pogadać o kleju
Modelarze nie są samotni! Zawsze mają grono ludzi, którzy na widok tego co oni robią wpadają w trans powtarzania mantry: ale... ale ... ale ... fajne, szałowe itd.
Modelarze to ludzie nie znający nudy. Kobiety - żony ich kochają, bo zawsze wiedzą co robi ich mąż: oczywiście... coś tam dłubie. A dzieci modelarzy? Jak zapraszają swoich kolegów i koleżanki - to w pierwszej kolejności: to robi mój tata! Potem już nic nie musi istnieć.
Modelarz to człowiek, który wie co zrobić z kawałkiem znalezionej tektury, folii, kliszy, drutu itd.
Może modelarze to wariaci czy wiecznie mali chłopcy ze swoimi samolocikami, okręcikami, czy czołgami... ale to ludzie ciekawi
Modelarstwo to pasja jak każda inna. Wymaga zaangażowania i poświęcenia. Dla jednych przynosi korzyści dla innych jest odskocznią od rzeczywistości. Modelarze to nie są ludzie nudni... zawsze można z nimi pogadać o kleju
Modelarze nie są samotni! Zawsze mają grono ludzi, którzy na widok tego co oni robią wpadają w trans powtarzania mantry: ale... ale ... ale ... fajne, szałowe itd.
Modelarze to ludzie nie znający nudy. Kobiety - żony ich kochają, bo zawsze wiedzą co robi ich mąż: oczywiście... coś tam dłubie. A dzieci modelarzy? Jak zapraszają swoich kolegów i koleżanki - to w pierwszej kolejności: to robi mój tata! Potem już nic nie musi istnieć.
Modelarz to człowiek, który wie co zrobić z kawałkiem znalezionej tektury, folii, kliszy, drutu itd.
Może modelarze to wariaci czy wiecznie mali chłopcy ze swoimi samolocikami, okręcikami, czy czołgami... ale to ludzie ciekawi
- Konan Barbarzyńca
- Posty: 618
- Rejestracja: pn lut 28 2005, 12:53
- Lokalizacja: Elbląg
A to jest niesprawiedliwe, bo Wy pokazujecie swoje zwierzątka, a ja jak się zapytałem jakie rybki hodują modelarze, to mi to Pan Admin skasował.
A czemu nikt nie patrzy na to ze strony młodzieńca? Tera wszędzie ganiają dzieciaki za narkotyki, a tu pod podszewką modelarstwa można sie nawąchać zupełnie legalnie butaprenów i innych rozpuszczalników nitro. Co prawda to nie takie modne jak piguła na dyskotece i dziewczyny na takie dragi się nie poderwie, ale za to można udawać samolot i biegać dookoła stołu. I dużo tańsze od dżojnta na śniadanie.
Misji na Marsa raczej się nie wyśle po tych specyfikach, chyba że samemu
A czemu nikt nie patrzy na to ze strony młodzieńca? Tera wszędzie ganiają dzieciaki za narkotyki, a tu pod podszewką modelarstwa można sie nawąchać zupełnie legalnie butaprenów i innych rozpuszczalników nitro. Co prawda to nie takie modne jak piguła na dyskotece i dziewczyny na takie dragi się nie poderwie, ale za to można udawać samolot i biegać dookoła stołu. I dużo tańsze od dżojnta na śniadanie.
Misji na Marsa raczej się nie wyśle po tych specyfikach, chyba że samemu
ZŁO SQUAD
Niestety... mój Boa tęczowy ma dopiero 150 cm i stać go na "rozprawienie się" konsumpcję średniego szczura... Ale mój kolega dysponuje 250 cm boa duscielem - ten łatwo "zaprzyjaźnia się " z królikami raz na 2-3 miesiące
Grzegorz Staniucha: zacząłeś fajny rozdział, ale jak sami widziałeś trafiłeś na "prześmiewców" marnujących tematy.
A ten wątek (zgodnie z wolą Admina) zniknie po 22 godzinie.
Grzegorz Staniucha: zacząłeś fajny rozdział, ale jak sami widziałeś trafiłeś na "prześmiewców" marnujących tematy.
A ten wątek (zgodnie z wolą Admina) zniknie po 22 godzinie.