1/400 Yukikaze - model od podstaw - relacja z budowy
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
- matiatwork
- Posty: 32
- Rejestracja: wt sty 24 2006, 15:34
- Lokalizacja: Gliwice
Wakacje się skończyły, urlop już minął, dzieci do szkoły, stoczniowcy do stoczni . Dzień dobry.
Wracamy na pokład.
Do nakłuwania otworków pod słupki relingu zmajstrowałem sobie takie oto urządzonko:
Pokład wygiął się dopiero pod naciskiem wałka do ciasta . Pozostawiony na całą noc, przyjął właściwy kształt:
Można było już od spodu zagruntować pokład SuperGlutem i przykleić do szkieletu. Kleiłem na SuperGlue w żelu.
Wręga 12A po zaimpregnowaniu również znalazła się we właściwym miejscu:
Z pokładem dziobowym było więcej problemów. Niszczyciele klasy Kagero (jak chyba większość japońskich niszczycieli) przy przejściu w burtę miały zaokrąglone krawędzie – od mniej więcej dziobowej wieży do końca pokładu. Za pomocą stępionej igły osadzonej w obsadce od starego pędzelka wygniotłem podłużne rowki, a następnie przy użyciu płaskich szczypiec, metalowej ekierki i innych narzędzi delikatnie zaginałem krawędzie:
I efekt końcowy – pokład w całości na miejscu:
Po zaimpregnowaniu SuperGlutem całego pokładu również z wierzchu wyrównałem powierzchnię papierem ściernym. Poprawiłem nakłucia pod słupki relingu, zainstalowałem wiertło w obsadce, i mogłem już wiercić.
Wierciłem wiertłem 0,3 mm.
Niestety, mimo zastosowania narzędzia z igły i klocka, kilka otworów wypadło nie tam, gdzie powinny – za blisko lub za daleko od krawędzi pokładu. Źle wykonany otwór zalewałem SuperGlutem, a po wyschnięciu szlifowałem powierzchnię i jeszcze raz wyznaczałem środek otworu – tym razem już normalnie, igłą w obsadce. Nie wiem, czy zawiodło narzędzie, czy winna jest raczej moja niedbałość.
Po szczęśliwym przebrnięciu przez wszystkie otworki, pomalowałem pokład (Humbrol 79). Dzięki temu wszystkie niedokładności i miejsca wymagające poprawy widać jak na dłoni:
Wygląda całkiem, całkiem. Znalazłem dwa miejsca, które należy poprawić. Ubytki lub rozwarstwienie papieru na krawędzi pokładu – do zalania Superglutem.
I teraz – naprawdę, naprawdę – czas zabrać się wreszcie za burty .
Do zobaczenia.
Wracamy na pokład.
Do nakłuwania otworków pod słupki relingu zmajstrowałem sobie takie oto urządzonko:
Pokład wygiął się dopiero pod naciskiem wałka do ciasta . Pozostawiony na całą noc, przyjął właściwy kształt:
Można było już od spodu zagruntować pokład SuperGlutem i przykleić do szkieletu. Kleiłem na SuperGlue w żelu.
Wręga 12A po zaimpregnowaniu również znalazła się we właściwym miejscu:
Z pokładem dziobowym było więcej problemów. Niszczyciele klasy Kagero (jak chyba większość japońskich niszczycieli) przy przejściu w burtę miały zaokrąglone krawędzie – od mniej więcej dziobowej wieży do końca pokładu. Za pomocą stępionej igły osadzonej w obsadce od starego pędzelka wygniotłem podłużne rowki, a następnie przy użyciu płaskich szczypiec, metalowej ekierki i innych narzędzi delikatnie zaginałem krawędzie:
I efekt końcowy – pokład w całości na miejscu:
Po zaimpregnowaniu SuperGlutem całego pokładu również z wierzchu wyrównałem powierzchnię papierem ściernym. Poprawiłem nakłucia pod słupki relingu, zainstalowałem wiertło w obsadce, i mogłem już wiercić.
Wierciłem wiertłem 0,3 mm.
Niestety, mimo zastosowania narzędzia z igły i klocka, kilka otworów wypadło nie tam, gdzie powinny – za blisko lub za daleko od krawędzi pokładu. Źle wykonany otwór zalewałem SuperGlutem, a po wyschnięciu szlifowałem powierzchnię i jeszcze raz wyznaczałem środek otworu – tym razem już normalnie, igłą w obsadce. Nie wiem, czy zawiodło narzędzie, czy winna jest raczej moja niedbałość.
Po szczęśliwym przebrnięciu przez wszystkie otworki, pomalowałem pokład (Humbrol 79). Dzięki temu wszystkie niedokładności i miejsca wymagające poprawy widać jak na dłoni:
Wygląda całkiem, całkiem. Znalazłem dwa miejsca, które należy poprawić. Ubytki lub rozwarstwienie papieru na krawędzi pokładu – do zalania Superglutem.
I teraz – naprawdę, naprawdę – czas zabrać się wreszcie za burty .
Do zobaczenia.
Pozdrawiam
Cezary
Cezary
Dzień dobry.
Wracamy. Z dziewiątej strony na pierwszą .
Prace nad burtami ruszyły pełną parą.
Na pierwszy ogień poszła rufa. Używając kawałka kartki, taśmy firmy Tamiya i dobrze zaostrzonego ołówka, odrysowałem kształt poszycia:
Niby dobrze, ale jednak… nie do końca. Papier trochę się zsuwał, poszycie niedokładnie przylega… dopiero po jakimś czasie wpadłem na pomysł, że przecież są kartki samoprzylepne .
Poszło znacznie łatwiej:
Mogłem działać dalej. Po przerysowaniu konturów burt w AutoCADzie, dodałem wszystko to, co na burtach było. A więc: bulaje z okapnikami, kabel demagnetyzacyjny z jego mocowaniami, miejsce mocowania drabinki klamrowej (na rufie), oraz ochraniacza śrub napędowych (również na rufie), kluzy kotwiczne, i rzecz, która sprawiła mi najwięcej problemów – podział arkuszy blach poszycia.
O ile podział poziomy blach jest – wydaje mi się – w miarę prawdopodobny, i zgodny z dokumentacją, do której dotarłem, o tyle podział pionowy jest w dużej części domniemany, żeby nie rzec – jest moją fantazją... Dysponuję tylko jednym zdjęciem Yukikaze, z którego od biedy można cokolwiek rozszyfrować… Jeżeli ktoś miałby jakieś materiały, z których można wywnioskować, jak ten podział przebiegał (lub jak mógłby przebiegać – zgodnie z zasadami budowy okrętów), byłbym bardzo wdzięczny, jeśli zechciałby się podzielić tą wiedzą.
Po narysowaniu tego wszystkiego, wydrukowałem na próbę burty na kartce samoprzylepnej, wyciąłem, i mogłem się naocznie przekonać, jak moje wypociny mają się do rzeczywistości:
Mają się nieźle .
Co bardziej dociekliwi spostrzegą niewątpliwie brak poszycia na dziobie, oraz wystające gdzieniegdzie poszycie na pokładzie dziobowym. Jak pisałem w poprzednim poście, pokład dziobowy miał zaokrąglone krawędzie – po przyklejeniu właściwych burt wystające poszycie będzie oszlifowane zgodnie z krzywizną pokładu. Na dziobie zaś zastosuję szpachlówkę lub masę dwuskładnikową – zbyt duża jest krzywizna, a kabel demagnetyzacyjny i tak będzie doklejany.
Po wydrukowaniu już właściwych burt pracę rozpocząłem od zaimpregnowania papieru bezbarwnym lakierem Humbrola. Po wyschnięciu wyciąłem najpierw otwory na bulaje – przy pomocy igły lekarskiej i szablonu. Tutaj szablon jest szczególnie przydatny – jeżeli otwory wycinalibyśmy od ręki, a potem, po przyklejeniu burty, spojrzelibyśmy na okręt „od dziobu”, to bulaje nie ułożyłyby się w linii prostej, ale jeden byłby wyżej, a drugi niżej. Szablon pozwala zlikwidować ten błąd.
Po wycięciu wszystkich otworów, wyciąłem kluzę kotwiczną i kontury zewnętrzne – również przy użyciu szablonów. Wycinałem oczywiście AK-3, przy kluzie wspomogłem się również odpowiednimi igłami.
I, żeby sprawę już zupełnie skomplikować, wykonałem imitację spawów blach poszycia. Przy użyciu specjalnie stępionego i zaokrąglonego ostrza do AK-3 (tak, żeby nie przecinało papieru, ale wygniatało bardzo cienki rowek), wykonałem wszystkie spawy, wygniatając każdą linię przy odpowiednim szablonie. Tutaj trzeba uważać na nacisk – mimo że stępione, takie ostrze też potrafi przeciąć. Jako podkładki użyłem maty Olfy.
Nie wiem, jaki będzie efekt końcowy, ale na razie wygląda obiecująco… Zobaczymy. Zastanawiam się obecnie, w jaki sposób wykonać kluzę kotwiczną. Okapniki również próbowałem już robić. Da się, nawet w tej podziałce. Tylko muszę zdobyć drut 0,1 mm…
Ciąg dalszy… hm. Chciałbym jak najszybciej, ale… Spośród wszystkich rzeczy, które przeszkadzają w doskonaleniu modelarskiego rzemiosła, ostatnio pojawiła się jedna, która zdecydowanie wybija się na pierwszy plan. Mam nadzieję, że mimo to dam radę wszystko pogodzić .
20 stycznia w szpitalu Św. Zofii przy ul. Żelaznej w Warszawie urodził się mój syn Bartek.
Wracamy. Z dziewiątej strony na pierwszą .
Prace nad burtami ruszyły pełną parą.
Na pierwszy ogień poszła rufa. Używając kawałka kartki, taśmy firmy Tamiya i dobrze zaostrzonego ołówka, odrysowałem kształt poszycia:
Niby dobrze, ale jednak… nie do końca. Papier trochę się zsuwał, poszycie niedokładnie przylega… dopiero po jakimś czasie wpadłem na pomysł, że przecież są kartki samoprzylepne .
Poszło znacznie łatwiej:
Mogłem działać dalej. Po przerysowaniu konturów burt w AutoCADzie, dodałem wszystko to, co na burtach było. A więc: bulaje z okapnikami, kabel demagnetyzacyjny z jego mocowaniami, miejsce mocowania drabinki klamrowej (na rufie), oraz ochraniacza śrub napędowych (również na rufie), kluzy kotwiczne, i rzecz, która sprawiła mi najwięcej problemów – podział arkuszy blach poszycia.
O ile podział poziomy blach jest – wydaje mi się – w miarę prawdopodobny, i zgodny z dokumentacją, do której dotarłem, o tyle podział pionowy jest w dużej części domniemany, żeby nie rzec – jest moją fantazją... Dysponuję tylko jednym zdjęciem Yukikaze, z którego od biedy można cokolwiek rozszyfrować… Jeżeli ktoś miałby jakieś materiały, z których można wywnioskować, jak ten podział przebiegał (lub jak mógłby przebiegać – zgodnie z zasadami budowy okrętów), byłbym bardzo wdzięczny, jeśli zechciałby się podzielić tą wiedzą.
Po narysowaniu tego wszystkiego, wydrukowałem na próbę burty na kartce samoprzylepnej, wyciąłem, i mogłem się naocznie przekonać, jak moje wypociny mają się do rzeczywistości:
Mają się nieźle .
Co bardziej dociekliwi spostrzegą niewątpliwie brak poszycia na dziobie, oraz wystające gdzieniegdzie poszycie na pokładzie dziobowym. Jak pisałem w poprzednim poście, pokład dziobowy miał zaokrąglone krawędzie – po przyklejeniu właściwych burt wystające poszycie będzie oszlifowane zgodnie z krzywizną pokładu. Na dziobie zaś zastosuję szpachlówkę lub masę dwuskładnikową – zbyt duża jest krzywizna, a kabel demagnetyzacyjny i tak będzie doklejany.
Po wydrukowaniu już właściwych burt pracę rozpocząłem od zaimpregnowania papieru bezbarwnym lakierem Humbrola. Po wyschnięciu wyciąłem najpierw otwory na bulaje – przy pomocy igły lekarskiej i szablonu. Tutaj szablon jest szczególnie przydatny – jeżeli otwory wycinalibyśmy od ręki, a potem, po przyklejeniu burty, spojrzelibyśmy na okręt „od dziobu”, to bulaje nie ułożyłyby się w linii prostej, ale jeden byłby wyżej, a drugi niżej. Szablon pozwala zlikwidować ten błąd.
Po wycięciu wszystkich otworów, wyciąłem kluzę kotwiczną i kontury zewnętrzne – również przy użyciu szablonów. Wycinałem oczywiście AK-3, przy kluzie wspomogłem się również odpowiednimi igłami.
I, żeby sprawę już zupełnie skomplikować, wykonałem imitację spawów blach poszycia. Przy użyciu specjalnie stępionego i zaokrąglonego ostrza do AK-3 (tak, żeby nie przecinało papieru, ale wygniatało bardzo cienki rowek), wykonałem wszystkie spawy, wygniatając każdą linię przy odpowiednim szablonie. Tutaj trzeba uważać na nacisk – mimo że stępione, takie ostrze też potrafi przeciąć. Jako podkładki użyłem maty Olfy.
Nie wiem, jaki będzie efekt końcowy, ale na razie wygląda obiecująco… Zobaczymy. Zastanawiam się obecnie, w jaki sposób wykonać kluzę kotwiczną. Okapniki również próbowałem już robić. Da się, nawet w tej podziałce. Tylko muszę zdobyć drut 0,1 mm…
Ciąg dalszy… hm. Chciałbym jak najszybciej, ale… Spośród wszystkich rzeczy, które przeszkadzają w doskonaleniu modelarskiego rzemiosła, ostatnio pojawiła się jedna, która zdecydowanie wybija się na pierwszy plan. Mam nadzieję, że mimo to dam radę wszystko pogodzić .
20 stycznia w szpitalu Św. Zofii przy ul. Żelaznej w Warszawie urodził się mój syn Bartek.
Pozdrawiam
Cezary
Cezary
Witamy w gronie szczęśliwych tatusiów
Trochę czasu mini zanim się pozbierasz, ale będzie dobrze, a taki maluch to sama radość.
O modelu w skali 1:400 nic nie powiem bo pozostaje mi jedynie go podziwiać.
Trochę czasu mini zanim się pozbierasz, ale będzie dobrze, a taki maluch to sama radość.
O modelu w skali 1:400 nic nie powiem bo pozostaje mi jedynie go podziwiać.
W budowie: Halny;
- macias13_84
- Posty: 106
- Rejestracja: pt sty 06 2006, 18:45
- Lokalizacja: Śmiechowice koło Opola/Opole
Świetny model chirurgiczna precyzja
Planujesz oczywiście zrobić wypukłe linie spawów bo raczej robienie wklęsłych na okręcie nie miałoby najmniejszego sensu
Ale tak z drugiej strony zastanawiam się czy jest to w ogóle słuszna koncepcja z tymi liniami podziału blach kadłuba w większości to buło nitowane na
zakładkę
,
ale jak odwzorować w 1:400 coś czego teoretycznie nie powinno być widać w tej skali?
choć z drugiej strony kto wie a może jednak widać?
Wiem marudzę ale cóż taki jakiś dziwny dzień
Czy ktoś bardziej obeznany mógłby krótko naświetlić problem coby nie robić bagna z relacji?
Planujesz oczywiście zrobić wypukłe linie spawów bo raczej robienie wklęsłych na okręcie nie miałoby najmniejszego sensu
Ale tak z drugiej strony zastanawiam się czy jest to w ogóle słuszna koncepcja z tymi liniami podziału blach kadłuba w większości to buło nitowane na
zakładkę
,
ale jak odwzorować w 1:400 coś czego teoretycznie nie powinno być widać w tej skali?
choć z drugiej strony kto wie a może jednak widać?
Wiem marudzę ale cóż taki jakiś dziwny dzień
Czy ktoś bardziej obeznany mógłby krótko naświetlić problem coby nie robić bagna z relacji?
Czym sie różni rosyjski żołnierz od Amorka???...
Zupełnie niczym... Jest tak samo goły,bosy ale uzbrojony po zęby...
a strzelając do Ciebie mówi, że to z miłości
Zupełnie niczym... Jest tak samo goły,bosy ale uzbrojony po zęby...
a strzelając do Ciebie mówi, że to z miłości