[Relacja - reaktywacja] SBD-3 Dauntless - AH
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
-
- Posty: 103
- Rejestracja: ndz lut 13 2005, 13:59
Re: [Relacja - reaktywacja] SBD-3 Dauntless - AH
Na polskich forach modelarskich również jeszcze nie widziałem relacji z budowy tego Dauntlessa, ale nasi czescy sąsiedzi już budują ten model. Nie wiele z tego zrozumiałem ale zdjęcia fajne. Może sie przydadzą.Piter Cz. pisze:O ile się orientuje (mogę się mylić) jest to pierwsza relacja z budowy tego modelu, więc do dzieła!
Pozdrawiam
Rutek 63 - robie dokladnie tak jak napisales - wszystko na zdjeciu ponizej:
Najpierw nakłuwam skalpelem od strony zadrukowanej (poza częścią), bym wiedział, gdzie jest linia. Jedno cięcie z jednej strony, drugie z drugiej, póżniej małe "skrobanie". Schodzi idealnie, warto wypróbować.
Zwrócić uwagę należy przede wszystkim na głebokość nacięcia i szerokość rowka. To już kwestia doświadczeń i wprawy.
A w związku z pytaniem ile czasu nie kleiłem... Ostatni skończony model powstał w 2000 roku i była to... budowla. Poźniej tylko zaczynałem modele i nie kończyłem. Nie było tego dużo, ale pozwalało zachować kontakt z modelarstwem kartonowym. Jeśli zaś chodzi o inne branże i techniki modelarskie, to próbowałem bardzo wiele - żywica (odlewanie i nie tylko), blachy - lutowanie itd itp, plastik we wszelkich odmianach. Jednym słowem nie byłem modelarskim abstynentem:)
Czas jednak wreszcie skończyć jakiś model!!! Nastroje mam wręcz bojowe:kiler: Żadna oporna materia się nie przeciwstawi:)
Jeszcze raz dzięki za doping - musze przełamać skłonność do niekończenia modeli, na pewno skutecznie mi w tym pomożecie;-)
Najpierw nakłuwam skalpelem od strony zadrukowanej (poza częścią), bym wiedział, gdzie jest linia. Jedno cięcie z jednej strony, drugie z drugiej, póżniej małe "skrobanie". Schodzi idealnie, warto wypróbować.
Zwrócić uwagę należy przede wszystkim na głebokość nacięcia i szerokość rowka. To już kwestia doświadczeń i wprawy.
A w związku z pytaniem ile czasu nie kleiłem... Ostatni skończony model powstał w 2000 roku i była to... budowla. Poźniej tylko zaczynałem modele i nie kończyłem. Nie było tego dużo, ale pozwalało zachować kontakt z modelarstwem kartonowym. Jeśli zaś chodzi o inne branże i techniki modelarskie, to próbowałem bardzo wiele - żywica (odlewanie i nie tylko), blachy - lutowanie itd itp, plastik we wszelkich odmianach. Jednym słowem nie byłem modelarskim abstynentem:)
Czas jednak wreszcie skończyć jakiś model!!! Nastroje mam wręcz bojowe:kiler: Żadna oporna materia się nie przeciwstawi:)
Jeszcze raz dzięki za doping - musze przełamać skłonność do niekończenia modeli, na pewno skutecznie mi w tym pomożecie;-)
Trudno nadać sens porządkowi, który dzieje się wbrew rozumowi
Czas na kolejne zdjęcia. Teraz będzie o wręgach wewnątrz kabiny. Spodziewałem się z nimi sporej przeprawy - podklejane, dwustronnie zadrukowane, o dość skomplikowanym kształcie. Poszło lepiej niz sie spodziewałem. Trzeba być dokładnym, dokładnym i jeszce raz dokładnym - wtedy nie będzie problemów:)
Trochę o wycinaniu:
Przy wycinaniu skomplikowanych kształtów (i nie tylko) krawędz się strzępi jak na zdjęciu:
Dlatego po wycięciu wygładzam ja gładką powierzchnią paznokcia, lub jak na zdjęciu płaskim, a najlepiej lekko zaokrąglonym przedmiotem:
Efekt taki jak na zdjęciu:
Następnie trzeba idealnie wyciąć druga stronę wręgi i skleić uważając na wzajemne ułożenie dwóch stron. Jedna z wręg jest zagięta. Wyciąłem kliniki by zgięcie mogło być możliwe:
Po sklejeniu niezbędne jest szlifowanie po usztywnieniu krawędzi cyjanoglutem. Etap ten ukazują zdjęcia, opis chyba jest zbędny:
Efekt po wyszlifowaniu:
I gotowe!!!! Już po retuszu:
No i na koniec wręga wsadzona „na sucho” w podłogę, baaaardzo powoli model rośnie:) Pozwoliłem sobie wstawić jedno duże zdjęcie:
Rafał N.! We wtorek zjawie się u Huzarów:) Niestety bez modelika, ale kiedyś na pewno go przywiozę do Szczecina!! Na razie niewiele jest do pokazania.
Pozdrawiam!
Trochę o wycinaniu:
Przy wycinaniu skomplikowanych kształtów (i nie tylko) krawędz się strzępi jak na zdjęciu:
Dlatego po wycięciu wygładzam ja gładką powierzchnią paznokcia, lub jak na zdjęciu płaskim, a najlepiej lekko zaokrąglonym przedmiotem:
Efekt taki jak na zdjęciu:
Następnie trzeba idealnie wyciąć druga stronę wręgi i skleić uważając na wzajemne ułożenie dwóch stron. Jedna z wręg jest zagięta. Wyciąłem kliniki by zgięcie mogło być możliwe:
Po sklejeniu niezbędne jest szlifowanie po usztywnieniu krawędzi cyjanoglutem. Etap ten ukazują zdjęcia, opis chyba jest zbędny:
Efekt po wyszlifowaniu:
I gotowe!!!! Już po retuszu:
No i na koniec wręga wsadzona „na sucho” w podłogę, baaaardzo powoli model rośnie:) Pozwoliłem sobie wstawić jedno duże zdjęcie:
Rafał N.! We wtorek zjawie się u Huzarów:) Niestety bez modelika, ale kiedyś na pewno go przywiozę do Szczecina!! Na razie niewiele jest do pokazania.
Pozdrawiam!
Trudno nadać sens porządkowi, który dzieje się wbrew rozumowi
Impregnuję... Tylko co dalej powiedzieć. Zabrzmi to prawie jak słynne zdanie "jestem za, a nawet przeciw":) Kiedyś impregnowałem hurtowo całą wycinankę. Teraz różnie - czasem impregnuję części przed wycięciem, czasem po, a czasem wcale (choć rzadko). Wszystko zależy od części. Jeśli chcę utrwalić tylko powierzchnię, to impregnuję przed wycięciem, bo łatwiej. Jeśli zależy mi, by krawędzie cześci były jeszcze bardziej trwałe, to impregnuję po wycięciu (lakier lepiej wsiąka w krawędz cięcia).
Impregnuję rozcieńczonym lakierem nitro (może być Capon), bo błyskawicznie schnie i jest "twardy" po wyschnięciu. Rozcieńczonym by wsiąkł w papier i nie nadał mu połysku (ewentualnie lekką satynę). Bardziej przypomina to wcieranie lakieru niż malowanie.
Jeśli element ma byc często poniewierany (np burty kabiny, które po wycięciu i przed wklejeniem muszą być wyposażone i będą setki razy "macane"), to lakieruje dwustronnie - najpierw grubsza warstwa od niezadrukowanej, poźniej cieniutkia wcierana warstwa od zadrukowanej. Wcierana to może złe słowo, bo należy mocno uważać na farbę drukarską by jej nie wytrzeć:)
Ciężko mi to wszystko wyjaśnić - trzeba samemu popróbować. W skrócie - rozcieńczony nitro, wcierany w niewielkich, ale wystarczających ilościach.
Na koniec mały trick. Jeśli będziemy nieuważni i damy za dużo lakieru i zbyt wybłyszczymy karton, lub powstaną błyszczące smugi - trzeba delikatnie "pomalować" element acetonem od zadrukowanej strony - nie więcej niż dwa pociągnięcia pędzla w jednym miejscu i od razu wytrzeć wacikiem.
Trzeba z tym wszystkim uważać, bo łatwo zniszczyć model:)
Impregnuję rozcieńczonym lakierem nitro (może być Capon), bo błyskawicznie schnie i jest "twardy" po wyschnięciu. Rozcieńczonym by wsiąkł w papier i nie nadał mu połysku (ewentualnie lekką satynę). Bardziej przypomina to wcieranie lakieru niż malowanie.
Jeśli element ma byc często poniewierany (np burty kabiny, które po wycięciu i przed wklejeniem muszą być wyposażone i będą setki razy "macane"), to lakieruje dwustronnie - najpierw grubsza warstwa od niezadrukowanej, poźniej cieniutkia wcierana warstwa od zadrukowanej. Wcierana to może złe słowo, bo należy mocno uważać na farbę drukarską by jej nie wytrzeć:)
Ciężko mi to wszystko wyjaśnić - trzeba samemu popróbować. W skrócie - rozcieńczony nitro, wcierany w niewielkich, ale wystarczających ilościach.
Na koniec mały trick. Jeśli będziemy nieuważni i damy za dużo lakieru i zbyt wybłyszczymy karton, lub powstaną błyszczące smugi - trzeba delikatnie "pomalować" element acetonem od zadrukowanej strony - nie więcej niż dwa pociągnięcia pędzla w jednym miejscu i od razu wytrzeć wacikiem.
Trzeba z tym wszystkim uważać, bo łatwo zniszczyć model:)
Trudno nadać sens porządkowi, który dzieje się wbrew rozumowi