Dobrze, że nie zarabiam na chleb pisaniem, bo najwyraźniej mam problemy z klarownym formułowaniem myśli.
ESP pisze:1. na mojej liscie nie ma duzych bombowcow - hal raczej nie wyda Privatera/Liberatora/Fortece ani Lancaster'a/Halifax'a bo kosztowalby chyba ze 120pln ;-)
2.jedyne bombowce jakie sa to 1-2 silnikowe - czyli lekkie/srednie - hal juz takie maszyny wydawal - Ju88, Bf110, SBD, Val
Ponieważ rozmawiamy o papierowych zabawkach nie użyłem określeń taktycznych: lekki, średni, ciężki. Zauważyłem, że Hal wydaje nie tylko myśliwce. Na Twojej liście są bombowce różnej wielkości i użyłem słowa "duże" tylko w kontekście odpowiedzi na Twój konkretny post. Uważam, że model o rozpiętości 60cm w skali 1:33 jest duży, a chyba największym modelem samolotu z IIWŚ wydanym przez Andrzeja Halińskiego jest jak dotąd Ju88. Wcale się temu nie dziwię, bo łatwiej znaleźć miejsce na okręt długości 1,5m niż na takie lotnicze kobyły.
ESP pisze:3. na mojej liscie sa w wiekszosci maszyny bardzo popularne i z dosyc dobrymi zrodlami do opacowania - nawet jezeli chodzi o konkretne "numery"
W wiekszości być może popularne, ale bardzo popularne na pewno nie. Popytaj znajomych i z maszyn IIWŚ zostaną najprawdopodobniej Mosquito, Corsair i Lightning ;-) Ale faktycznie z Meteorem trochę się zapędziłem - jestem sobie w stanie wyobrazić, że Andrzej Haliński to wyda, choć raczej nie wcześniej niż Me262 (to nie jest zarzut!).
Jak dotąd pominąłem, że nie każde dobrze udokumentowane malowanie zapewni dobrą sprzedaż. Spodziewam się, że wcześniej doczekasz się "Pengie" Gładycha niż Buffalo czy Texana. Temu też się nie dziwę.
ESP pisze:4. smiglowce Hal tez wydawal - hokum, mi24
5. powojenne maszyny tez sie trafialy u Hala - np linia eFow: F4 F14 F15 F16 F18 czy Tornado ;)
I wszystkie w ciągu ostatnich czterech lat?
Zauważ, że wydawnictwo odpuściło takiego samograja jak Mig-29(!).
Choć może to atrakcyjny temat tylko dla patrzącego z zewnątrz. Profesjonalna firma analizuje wyniki sprzedaży. Każdy, kto miałby dziś w ofercie model Harriera (moim zdaniem kolejny samograj) z 1998 roku musiałby dojść do wniosku, że na razie trzeba poczekać na lepszą koniunkturę dla maszyn współczesnych.
A kilku tematów prawdopodobnie nie zobaczysz u pp. Halińskich z powodu założeń przyjętych w tym wydawnictwie. Od kilku lat modele opracowuje ten sam mały zespół, który może w ciągu roku przygotować i wydać na odpowiednim poziomie tylko 2 duże modele i 4-5 mniejszych. Więcej jest fizyczną niemożliwością dla kilku osób, szczególnie gdy chcą utrzymać jakość. Część z tych modeli to Mustangi i Pantery, bo przy 7 modelach rocznie nie ma miejsca na eksperymenty z szukaniem niszy rynkowej. W takim systemie pracy można w jednym roku wydać T-100 i Helldivera, ale w następnym trzeba już szukać nowej roboty, bo pozostałe 5 modeli nie odrobi strat spowodowanych ukłonem w kierunku wyrafinowanych miłośników militariów.
Żeby przygotować więcej modeli rocznie Andrzej Haliński musiałby zmienić podejście, np. rozszerzyć grono projektantów. Jednak tak często obrywa na forach za modele wydane wcześniej w innym składzie, że nie sądze by się na to zdecydował.