*[Relacja/Samolot] Długonosa Dora, FW-190D9 by QŃ
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
Mam nadzieję, że nie będziesz czekał:)
Równolegle sklejam 3 modele. W tym czasie skleiłem połowę nadbudówek 1 niszczyciela, kadłub i kawałek nadbudówek 2, całe podwozie do czołgu (a to tylko kilka tysięcy części). Szczerze powiem, że jak popatrzyłem na piękny mini projekcik Oscarów u Konradusa, to stwierdziłem, że czas kończyć tą Dorę ;) - "vena tfurcza" powróciła. Teraz pewnie samolot będzie częsciej ruszany, gdyż czasu mniej. A jak nie mam 4-5 godzin wolnego, to za pojazd czy okręt nie ma się co brać. Co tam przykleję, 1 śrubkę z 200?
Sprężarka już się suszy przed suchopędzlowaniem.
Jedyne co można na pewno powiedzieć o moich relacjach to to, że zawsze je kończę. Może tylko czasami trochę to trwa.
Równolegle sklejam 3 modele. W tym czasie skleiłem połowę nadbudówek 1 niszczyciela, kadłub i kawałek nadbudówek 2, całe podwozie do czołgu (a to tylko kilka tysięcy części). Szczerze powiem, że jak popatrzyłem na piękny mini projekcik Oscarów u Konradusa, to stwierdziłem, że czas kończyć tą Dorę ;) - "vena tfurcza" powróciła. Teraz pewnie samolot będzie częsciej ruszany, gdyż czasu mniej. A jak nie mam 4-5 godzin wolnego, to za pojazd czy okręt nie ma się co brać. Co tam przykleję, 1 śrubkę z 200?
Sprężarka już się suszy przed suchopędzlowaniem.
Jedyne co można na pewno powiedzieć o moich relacjach to to, że zawsze je kończę. Może tylko czasami trochę to trwa.
Witaj QN.
Mam do Ciebie pytanie - skoro przedarłeś się już przez pierwsze segmenty DORY. Autor tego modelu w instrukcji pisze, że należy podklejac wybrane elementy tekturą o grubości 0,5 mm. Czy stosowałeś się do jego zaleceń i czy może z twojego punktu widzenia możliwe jest tu użycie tektury 1mm, bez dużego ryzyka "rozepchania" modelu i błędów w spasowaniu oklejek?
Pozdrawiam, jacob.
P.S. Kiedy dalszy ciąg relacji?
Mam do Ciebie pytanie - skoro przedarłeś się już przez pierwsze segmenty DORY. Autor tego modelu w instrukcji pisze, że należy podklejac wybrane elementy tekturą o grubości 0,5 mm. Czy stosowałeś się do jego zaleceń i czy może z twojego punktu widzenia możliwe jest tu użycie tektury 1mm, bez dużego ryzyka "rozepchania" modelu i błędów w spasowaniu oklejek?
Pozdrawiam, jacob.
P.S. Kiedy dalszy ciąg relacji?
Następne zdjęcia, jak coś zrobię. Na nadmiar czasu nie narzekam
Co do tektury. Przyznam się, że nawet nie zajrzałem do instrukcji. Tylko czasami zaglądam do rysunków. Nie przywiązuję żadnej wagi do zaleceń. Modele sklejam po swojemu, dorabiam trochę samemu, wszystko indywidualnie pasując. Używałem tektury jaką miałem, ok. 0,8 mm. Niektóre elementy szkieletu wyrzuciłem, niektóre elementy (siatki skrzydeł) podkleiłem po uformowaniu 2 warstwą kartonu.
Generalnie model nie jest spasowany na styk, wymaga uwagi przy sklejaniu, przymierzania. Generalnie można używać czego się chce, pod warunkiem, że wszystko się przemyśli i indywidualnie spasuje.
Co do tektury. Przyznam się, że nawet nie zajrzałem do instrukcji. Tylko czasami zaglądam do rysunków. Nie przywiązuję żadnej wagi do zaleceń. Modele sklejam po swojemu, dorabiam trochę samemu, wszystko indywidualnie pasując. Używałem tektury jaką miałem, ok. 0,8 mm. Niektóre elementy szkieletu wyrzuciłem, niektóre elementy (siatki skrzydeł) podkleiłem po uformowaniu 2 warstwą kartonu.
Generalnie model nie jest spasowany na styk, wymaga uwagi przy sklejaniu, przymierzania. Generalnie można używać czego się chce, pod warunkiem, że wszystko się przemyśli i indywidualnie spasuje.
No dobrze. Na początek pokażę, jak wygląda sprężarka po skończeniu i zamontowaniu.
Filozofii żadnej w malowaniu nie było. Wszystko pociągnięte było kolorami : gunmetal (Model Mastera) - to czarne, aluminium i silver - szarości. Na koniec wszystko zostało lekko przetarte suchym pędzlem kolorem aluminium.
Następnie podkleiłem siatki skrzydeł warstwą papieru 120g. Może być i brystol, ale po prostu taki miałem pod ręką. Metoda identyczna, jak pokazał Marcin Grygiel w relacji z budowy Hayabusy, więc nie będę się dodatkowo rozpisywał. Zainteresowanych odsyłam do relacji na "czarnym" (jak komuś ideologia zabrania to trudno ). Stosuję ją podobnie jak Marcin, od kilku lat i problemów z zapadaniem się poszycia nie ma.
Ponieważ skrzydło wyglądało mi nieco ubogo, postanowiłem je nieco urozmaicić, dodając coś od siebie. A więc wnęki podwozia i klapy zostały delikatnie podrasowane ( i przy okazji skonfrontowane z obiektem rzeczywistym )
Po posklejaniu tego do kupy wyszło coś takiego:
A tak całość się prezentuję po pomalowaniu RLM 02 i washu (zrobiony z dużej ilości rozpuszczalnika, kropli farby brązowej i czarnej).
Przez ten "łosz" to mało mnie coś nie trafiło. Okazało sie że powinienem go zrobić z olejku terpentynowego a nie z benzyny lakowej. Po pomalowaniu, po jakiś 10 minutach okazało się, że miejscami rozpuszczalnik przeżarł farbę i zrobiło sie coś w rodzaju pomarszczonego kożucha. Na szczęście po wyschnięciu efekt nie jest juz tak porażający. Najbardziej widać tą paskudną fakturę na klapach, ale drugich juz nie dorobię - to była wycięta część poszycia skrzydła i już nie dobrałbym zapasu koloru ( Musi zostac jak jest.
Na koniec coś dla młodzieży podniecającej się idealnymi opracowaniami i spasowaniem.
Model był kreślony ręcznie, więc czasami takie kwiatki ze spasowaniem się zdarzają. Ale nie mam najmniejszego zamiaru przez taką pierdółkę wyrzucać pół roku pracy do kosza. Dla mnie modelarstwo to nie tylko sztuka sklejenia do kupy idealnie laserowo wyciętego szkieletu (nie pomyślcie tylko, ze mam coś miał przeciw ) ale właśnie radzenia sobie w takich sytuacjach. A modele sklejam nie dlatego, ze są z jakiegoś wydawnictwa, tylko dlatego, że maszyna mi się podoba.
Przepraszam za ten off topic, ale nie mogłem się powstrzymać po tym, co ostatnio wyczytuję na forum.
Filozofii żadnej w malowaniu nie było. Wszystko pociągnięte było kolorami : gunmetal (Model Mastera) - to czarne, aluminium i silver - szarości. Na koniec wszystko zostało lekko przetarte suchym pędzlem kolorem aluminium.
Następnie podkleiłem siatki skrzydeł warstwą papieru 120g. Może być i brystol, ale po prostu taki miałem pod ręką. Metoda identyczna, jak pokazał Marcin Grygiel w relacji z budowy Hayabusy, więc nie będę się dodatkowo rozpisywał. Zainteresowanych odsyłam do relacji na "czarnym" (jak komuś ideologia zabrania to trudno ). Stosuję ją podobnie jak Marcin, od kilku lat i problemów z zapadaniem się poszycia nie ma.
Ponieważ skrzydło wyglądało mi nieco ubogo, postanowiłem je nieco urozmaicić, dodając coś od siebie. A więc wnęki podwozia i klapy zostały delikatnie podrasowane ( i przy okazji skonfrontowane z obiektem rzeczywistym )
Po posklejaniu tego do kupy wyszło coś takiego:
A tak całość się prezentuję po pomalowaniu RLM 02 i washu (zrobiony z dużej ilości rozpuszczalnika, kropli farby brązowej i czarnej).
Przez ten "łosz" to mało mnie coś nie trafiło. Okazało sie że powinienem go zrobić z olejku terpentynowego a nie z benzyny lakowej. Po pomalowaniu, po jakiś 10 minutach okazało się, że miejscami rozpuszczalnik przeżarł farbę i zrobiło sie coś w rodzaju pomarszczonego kożucha. Na szczęście po wyschnięciu efekt nie jest juz tak porażający. Najbardziej widać tą paskudną fakturę na klapach, ale drugich juz nie dorobię - to była wycięta część poszycia skrzydła i już nie dobrałbym zapasu koloru ( Musi zostac jak jest.
Na koniec coś dla młodzieży podniecającej się idealnymi opracowaniami i spasowaniem.
Model był kreślony ręcznie, więc czasami takie kwiatki ze spasowaniem się zdarzają. Ale nie mam najmniejszego zamiaru przez taką pierdółkę wyrzucać pół roku pracy do kosza. Dla mnie modelarstwo to nie tylko sztuka sklejenia do kupy idealnie laserowo wyciętego szkieletu (nie pomyślcie tylko, ze mam coś miał przeciw ) ale właśnie radzenia sobie w takich sytuacjach. A modele sklejam nie dlatego, ze są z jakiegoś wydawnictwa, tylko dlatego, że maszyna mi się podoba.
Przepraszam za ten off topic, ale nie mogłem się powstrzymać po tym, co ostatnio wyczytuję na forum.