Relacja przerywnikowa II - Vosper 1/72 z Revella
Moderatorzy: kartonwork, Tempest, Edmund_Nita
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Relacja przerywnikowa II - Vosper 1/72 z Revella
Cześć pracy Rodacy.
Mały szantażysta (wiadomo o kogo chodzi ) zmusił mnie do otworzenia nowego watku. Potraktuję go jako przerywnikowy, tak jak ten z Migiem-3. Przerywnik od dioramki Mundzia, a w szczególności od figurek, których już mam po dziurki w nosie. Do końca zostało wykonanie czterech paseczków do lornetek. I koniec. Nic już nie będę dorabiał. Bez względu na uwagi oglądaczy. Koniec. Pokażę Wam mały fragmencik figurek. Na przykład operatornika MG 34:
No, może jeszcze jego pomagiernika...:
No, starczy, bo potem nie będzie co pokazywać...
Wracamy do tematu głównego. Będzie to:
Dostałem od OldMana. Za konkursowego potworka w postaci Kettenkrada.
Jakoś tak wczesnym latem ubiegłego roku go zacząłem i stan na dzisiaj przedstawia się następująco:
Malowane wszystko pędzlem, farbkami Revella, zgodnie z instrukcją.
Zanim do tego stanu doszło, było tak:
Oczyściłem pokład i kadłub -
Potem oczyściłem wszystkie elementu łamigłówki (czego, szczerze mówiąc do tej pory nigdy nie robiłem - wycinałem części i czyściłem stopniowo, w zależności od potrzeb) -
Przy okazji trafiłem na taką lipę, jakiej świat ( a przynajmniej ja) nie widział. Sami popatrzcie -
Te trzy jednakowe elementy, to wsporniki wałów śrub napędowych. No jawne jaja. Taki młody adept sztuki modelarskiej sobie pomyśli: "Ale drzewiej (no może nie użyje "drzewiej", ale coś w tym sensie) dziwne wsporniki budowali. Ale chyba nie zdały egzaminu, bo dzisiaj wsporniki są "rurowe", a nie "trzyczwarterurowe"." No, może tak pomysleć...? Może... Coś będę z tym musiał zrobić - żeby było po nowoczesnemu...
Krótka piłka... Skleiłem kadłub z pokładem, poszpachlowałem i wyczyściłem pawęż, pomalowałem burty i elementy pokładu jasną szarością, a potem na burcie dodałem trochę szarości ciemnej. Na koniec spodzik pomalowałem na czerwono i dodałem czarny paseczek rozdzielający szarość od czerwieni i tak doszliśmy do stanu zaprezentowanego na pierwszych dwóch fotkach:
Co będzie dalej, czas pokaże. Nie liczcie na jakieś rewelacje. Wszak to wątek przerywnikowy. Trzask prask i po wszystkim...
Mały szantażysta (wiadomo o kogo chodzi ) zmusił mnie do otworzenia nowego watku. Potraktuję go jako przerywnikowy, tak jak ten z Migiem-3. Przerywnik od dioramki Mundzia, a w szczególności od figurek, których już mam po dziurki w nosie. Do końca zostało wykonanie czterech paseczków do lornetek. I koniec. Nic już nie będę dorabiał. Bez względu na uwagi oglądaczy. Koniec. Pokażę Wam mały fragmencik figurek. Na przykład operatornika MG 34:
No, może jeszcze jego pomagiernika...:
No, starczy, bo potem nie będzie co pokazywać...
Wracamy do tematu głównego. Będzie to:
Dostałem od OldMana. Za konkursowego potworka w postaci Kettenkrada.
Jakoś tak wczesnym latem ubiegłego roku go zacząłem i stan na dzisiaj przedstawia się następująco:
Malowane wszystko pędzlem, farbkami Revella, zgodnie z instrukcją.
Zanim do tego stanu doszło, było tak:
Oczyściłem pokład i kadłub -
Potem oczyściłem wszystkie elementu łamigłówki (czego, szczerze mówiąc do tej pory nigdy nie robiłem - wycinałem części i czyściłem stopniowo, w zależności od potrzeb) -
Przy okazji trafiłem na taką lipę, jakiej świat ( a przynajmniej ja) nie widział. Sami popatrzcie -
Te trzy jednakowe elementy, to wsporniki wałów śrub napędowych. No jawne jaja. Taki młody adept sztuki modelarskiej sobie pomyśli: "Ale drzewiej (no może nie użyje "drzewiej", ale coś w tym sensie) dziwne wsporniki budowali. Ale chyba nie zdały egzaminu, bo dzisiaj wsporniki są "rurowe", a nie "trzyczwarterurowe"." No, może tak pomysleć...? Może... Coś będę z tym musiał zrobić - żeby było po nowoczesnemu...
Krótka piłka... Skleiłem kadłub z pokładem, poszpachlowałem i wyczyściłem pawęż, pomalowałem burty i elementy pokładu jasną szarością, a potem na burcie dodałem trochę szarości ciemnej. Na koniec spodzik pomalowałem na czerwono i dodałem czarny paseczek rozdzielający szarość od czerwieni i tak doszliśmy do stanu zaprezentowanego na pierwszych dwóch fotkach:
Co będzie dalej, czas pokaże. Nie liczcie na jakieś rewelacje. Wszak to wątek przerywnikowy. Trzask prask i po wszystkim...
bardzom rad ze go kleisz bo tez stoi u mnie na polce [w wersji moze ciut bardziej zaawansowanej 'czesciowo' bo napewno nie jakosciowo ] i czeka na lepsze dni [czyli moze tuz po uralu ;) i gazie.. i paru innych... chyba nigdy ;) ] i az mnie korci zeby od tych zacnych panow z pierwszych zdjec podpytac ale rozumiem ze i tak odpowiedzi nie dostane wiec cierpliwie poczekam
Pozdrawiam
rzadkoudzielający się Galwani
Pozdrawiam
rzadkoudzielający się Galwani
Mądry ustępuje głupiemu! Smutna to prawda; toruje ona głupocie drogę do opanowania świata.
Marie von Ebner-Eschenbach
Marie von Ebner-Eschenbach
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Trochę popracowałem nad Vosperem. Piszę trochę, bo Maciek z Pawłem i Michałem nie dają mi specjalnie poszaleć. Sami za to szaleją niesamowicie, jak nakręceni. Muszę im ciągle patrzeć na ręce, takie pomysły mają...
Malowałem pokład. W przypadku Vospera Revella nie jest to przyjemna czynność. Z tego powodu, że dużo elementów, które mogłyby być oddzielnymi, stanowią jedną wypraskę pokładowo-duperelkową.
Chyba jakiś zakładowy ekonomista zadziałał i oszczędzono mnóstwo materiału. Chociażby na ramkach ewentualnych dodatkowych wyprasek. Pewnie chodziło o dobro firmy. Ale gdzie tu dobro klienta...? Przecież takie załatwienie sprawy powoduje, że klient musi znacznie wiekszą uwagę poświęcić kłopotliwemu malowaniu na styku pokład - duperelki. A co będzie jak komuś się ręka zbytnio trzęsie? Bryndza...
Mnie wyszło tak:
Niezbyt dobrze . Chociaż ręce mi się jeszcze nie trzęsą...
Ciag dalszy mimo to, nastąpi...
P.S.: Ale se dziś na forum poszalałem... Chyba wpływ chłopaków...
Malowałem pokład. W przypadku Vospera Revella nie jest to przyjemna czynność. Z tego powodu, że dużo elementów, które mogłyby być oddzielnymi, stanowią jedną wypraskę pokładowo-duperelkową.
Chyba jakiś zakładowy ekonomista zadziałał i oszczędzono mnóstwo materiału. Chociażby na ramkach ewentualnych dodatkowych wyprasek. Pewnie chodziło o dobro firmy. Ale gdzie tu dobro klienta...? Przecież takie załatwienie sprawy powoduje, że klient musi znacznie wiekszą uwagę poświęcić kłopotliwemu malowaniu na styku pokład - duperelki. A co będzie jak komuś się ręka zbytnio trzęsie? Bryndza...
Mnie wyszło tak:
Niezbyt dobrze . Chociaż ręce mi się jeszcze nie trzęsą...
Ciag dalszy mimo to, nastąpi...
P.S.: Ale se dziś na forum poszalałem... Chyba wpływ chłopaków...
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Trochę znowu poszalałem i pchnąłem sprawy we właściwym kierunku...
Dokleiłem po uprzednim pomalowaniu jakieś srebrne "niewiadomocoto" fiftaki:
Na pokładzie bosman zarządził zamontowanie osłon do "czegoś" i kazał wsadzić bomby głębinowe, gdzie trzeba. No to zamontowałem i wsadziłem. Co będę pyskował. Potrzebuję przepustki:
Na koniec pozwoliłem sobie zamontować na dziobie tratewkę ratunkową, wcześniej już pomalowaną:
W ogóle trochę muszę napisać o malowanku. Przy tym modelu zdradziłem Humbrola, któremu jak dotąd byłem wierny jak pies. Postanowiłem wypróbować Revelle - zgodnie z instrukcją fabryczną. No i muszę powiedzieć, że nieźle się maluje tymi farbkami. Szczególnie podoba mi się ich matowość po wyschnięciu. Revellacja!
Za tydzień - mam nadzieję - c.d.n(ita)...
Dokleiłem po uprzednim pomalowaniu jakieś srebrne "niewiadomocoto" fiftaki:
Na pokładzie bosman zarządził zamontowanie osłon do "czegoś" i kazał wsadzić bomby głębinowe, gdzie trzeba. No to zamontowałem i wsadziłem. Co będę pyskował. Potrzebuję przepustki:
Na koniec pozwoliłem sobie zamontować na dziobie tratewkę ratunkową, wcześniej już pomalowaną:
W ogóle trochę muszę napisać o malowanku. Przy tym modelu zdradziłem Humbrola, któremu jak dotąd byłem wierny jak pies. Postanowiłem wypróbować Revelle - zgodnie z instrukcją fabryczną. No i muszę powiedzieć, że nieźle się maluje tymi farbkami. Szczególnie podoba mi się ich matowość po wyschnięciu. Revellacja!
Za tydzień - mam nadzieję - c.d.n(ita)...
Wiedziałem, że jak model trafi we właściwe ręce, to da sie z niego coś zrobić.
Ale to co Ty robisz Mundziu, to jest po prostu poezja.
Napisz coś więcej o farbkach Revella, gdzie kupujesz i ile kosztują.
A także jak i czym je rozcieńczasz. Może być w osobnym watku.
Please
Ale to co Ty robisz Mundziu, to jest po prostu poezja.
Napisz coś więcej o farbkach Revella, gdzie kupujesz i ile kosztują.
A także jak i czym je rozcieńczasz. Może być w osobnym watku.
Please
Pozdrawiam, Krzysztof "OldMan" Motyczyński
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Aleś Krzysiu pocukrzył... Jaka poezja? Tego co wymyślił te wypraski, to bym skazał na trzy lata malowania pokładu z wydajnością tygodniową conajmniej dziesięciu sztuk. Może po odsiadce projektowałby w interesie skołatanych nerwów modelarzy, a nie w interesie firmy. Psiakość. Ale damy sobie z tym radę. Nie takie problemy się rozwiązywało..., he, he
Co do farbek Revella. Jak wcześniej zaznaczyłem, to mój debiut właściwie.
Kupuję w zaprzyjaźnionym sklepie (pełnym takich jak ja mańkutów, o czym już gdzieś tam w czeluściach forum wspominałem) modelarskim w "Tęczy". Kto z Koszalina lub okolic, wie o czym gadam.
Farbki są po 4,50 zł za sztukę (cena - co cenne - stała od paru dobrych lat), a w sklepie zasadniczo stale jest cały asortyment.
Jeżeli chodzi o rozcieńczanie, to rozpuszczalnik "Wamoda". Próbowałem początkowo "Humbrolkiem", ale farbka po wyschnięciu traciła swój niepowtarzalny macik i trąciła lekkim półpołyskiem. A to w przypadku naszego przypadku nieporządane. Czyż nie?
No chyba wszyscy wiedzą, że ja tylko pędzelkiem. Szczegóły w wątkach motórkowym i kibelwagonowym. Adresiki w stopce.
I to by było na tyle. Dalsze fotki okręcika jutro, no najpóźniej w czwartek. Zobaczymy jak się wyrobię.
P.S.: Do końca figurek zostało podłączenie dwóch pasków do lornetek. Ufff...
Co do farbek Revella. Jak wcześniej zaznaczyłem, to mój debiut właściwie.
Kupuję w zaprzyjaźnionym sklepie (pełnym takich jak ja mańkutów, o czym już gdzieś tam w czeluściach forum wspominałem) modelarskim w "Tęczy". Kto z Koszalina lub okolic, wie o czym gadam.
Farbki są po 4,50 zł za sztukę (cena - co cenne - stała od paru dobrych lat), a w sklepie zasadniczo stale jest cały asortyment.
Jeżeli chodzi o rozcieńczanie, to rozpuszczalnik "Wamoda". Próbowałem początkowo "Humbrolkiem", ale farbka po wyschnięciu traciła swój niepowtarzalny macik i trąciła lekkim półpołyskiem. A to w przypadku naszego przypadku nieporządane. Czyż nie?
No chyba wszyscy wiedzą, że ja tylko pędzelkiem. Szczegóły w wątkach motórkowym i kibelwagonowym. Adresiki w stopce.
I to by było na tyle. Dalsze fotki okręcika jutro, no najpóźniej w czwartek. Zobaczymy jak się wyrobię.
P.S.: Do końca figurek zostało podłączenie dwóch pasków do lornetek. Ufff...
No fajna łódka nie powiem. Ja właśnie w zeszłym tygodniu rozważałem kupno albo Vosperka albo Schnellboot'a... Gdzieś tam się jeszcze przewinął PT 117 ale w końcu zostało na Schnellboocie (wypraski z 2006 roku więc pierwsze "wydanie").
Jutro przyjdzie paczka i biore się do roboty.
Obserwuje relację uważnie i trzymam kciuki bo na pewno coś się nauczę...
Mundziu (oczywiście jeśli moge tak do ciebie mówić) zastanawiałem się nad pomalowaniem kadłuba mojego Schnellboota'a farbą w spray'u. Jest ich olbrzymi wachlarz podkładowych matowych szarości, ale boje się że jak coś pójdzie nie tak to po modelu.
Powiedz proszę co o tym sądzisz, bo ja boje się malować tak olbrzymiej powierzchni pędzlem.
Jutro przyjdzie paczka i biore się do roboty.
Obserwuje relację uważnie i trzymam kciuki bo na pewno coś się nauczę...
Mundziu (oczywiście jeśli moge tak do ciebie mówić) zastanawiałem się nad pomalowaniem kadłuba mojego Schnellboota'a farbą w spray'u. Jest ich olbrzymi wachlarz podkładowych matowych szarości, ale boje się że jak coś pójdzie nie tak to po modelu.
Powiedz proszę co o tym sądzisz, bo ja boje się malować tak olbrzymiej powierzchni pędzlem.
Cukier cukrem Mundziu, ale z tych wyprasek zrobić coś porządnego to naprawdę jest sztuka.
A jeśli nie sztuka, to na pewno duża doza samozaparcia i wytrwałości w dążeniu do celu.
do: admiral_d
nie po modelu tylko kąpiel w DOT-cie, Krecie, ew. w zmywaczu Wamodu. (w zależności od rodzaju użytych farb).
A jeśli nie sztuka, to na pewno duża doza samozaparcia i wytrwałości w dążeniu do celu.
do: admiral_d
nie po modelu tylko kąpiel w DOT-cie, Krecie, ew. w zmywaczu Wamodu. (w zależności od rodzaju użytych farb).
Pozdrawiam, Krzysztof "OldMan" Motyczyński
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Admirale, nie mam doświadczeń w malowaniu modeli napompowanymi farbami. Zatem nie pomogę radą. Jestem zwolennikiem malowania ręcznego i dopóki rączusie mi się nie trzęsą, dopóty tego będę się trzymał. Nie bój się dużych powierzchni. Poćwicz najpierw na czymś dużym, płaskim, plastikowym (np. na mamusinej deseczce do krojenia), a potem do roboty na modelu. Według zasady: duże powierzchnie - gruby pędzel. Koniecznie okrągły i z miekkiego włosia. Dużo farby (ale bez przesady) na pędzel i szybkie ruchy rozprowadzające. Działa.
Co do modeli, o których wspomniałeś. Znam wszystkie i też wybrałbym Schnellboota. Nawet mnie ostatnio w sklepie rączki świerzbiły, żeby nabyć. Ale jak pomyślałem, że tyle mam jeszcze modeli w zapasie, to odpuściłem.
Duża doza samozaparcia, to OldMan dobre określenie cechy, jaką powinien wykazywać się budowniczy tego śmigacza. Jakoś na razie mi starcza.
Ostatnio dołożyłem takie skrzydełka do nadbudówki i przykleiłem podstawę karabinu maszynowego:
Wkleiłem też mostek:
Zrobiłem też coś, co wybiega nieco ponad to, co było w pudełku. Była już o tym wcześniej mowa. Gdybym tego nie zrobił, to nie musielibyście się ze mnie nabijać - sam zabiłbym się śmiechem... :
Po zamontowaniu do kadłuba i pomalowaniu piękne "pełnorurowe" wsporniki wałów przedstawiają się następująco:
Pozostaje mi jeszcze tyle samozaparcia, że c.d.n.
Co do modeli, o których wspomniałeś. Znam wszystkie i też wybrałbym Schnellboota. Nawet mnie ostatnio w sklepie rączki świerzbiły, żeby nabyć. Ale jak pomyślałem, że tyle mam jeszcze modeli w zapasie, to odpuściłem.
Duża doza samozaparcia, to OldMan dobre określenie cechy, jaką powinien wykazywać się budowniczy tego śmigacza. Jakoś na razie mi starcza.
Ostatnio dołożyłem takie skrzydełka do nadbudówki i przykleiłem podstawę karabinu maszynowego:
Wkleiłem też mostek:
Zrobiłem też coś, co wybiega nieco ponad to, co było w pudełku. Była już o tym wcześniej mowa. Gdybym tego nie zrobił, to nie musielibyście się ze mnie nabijać - sam zabiłbym się śmiechem... :
Po zamontowaniu do kadłuba i pomalowaniu piękne "pełnorurowe" wsporniki wałów przedstawiają się następująco:
Pozostaje mi jeszcze tyle samozaparcia, że c.d.n.