Witam
Są takie modelarskie obiekty co budzą w nas nieokreślone uczucia; wspomnienia, jakieś tęsknoty, poczucie niespełnienia .
No albo zwyczajnie nam się podobają .
U mnie takim jest między innymi właśnie ten mały włoski samolocik.
Jeden jego model, z nieśmiertelnego Małego Modelarza ( 11/1981, autor: Krzysztof Dolny, skala 1:33 ) już mam - wygląda tak :
Ma już okrągłe 10 lat co widać i pochodzi z okresu kiedy "retusz"
był dla mnie pojęciem tylko z zakresu fotografii, co też widać.
Relację z budowy tego modelu prowadził u nas niedawno VIPER GTS-R:
http://www.kartonwork.pl/forum/viewtopi ... ht=balilla
Człowiekowi ( a co dopiero modelarzowi ) jednak mało, więc nagle okazało się że mam już 3 następne Balille.
Zamiast obmacywać je w rozterce "za którego się zabrać" , postanowiłem wziąć na warsztat wszystkie po kolei.
Każdego chcę zrobić z innym założeniem.
Pierwszy:
Autor : Maciej Lewan, skala 1:33. Jego opis jest tu: http://www.kartonwork.pl/forum/viewtopi ... ht=balilla.
Piękny bo prosty model. Tu będzie tylko standard, żadnych niepotrzebnych przeróbek.
Drugi:
Firma Karaya, skala: 1:72.
Jeden z najlepszych i najpiękniejszych modeli żywicznych jakie widziałem.
Świetny opis budowy jego starszego i większego brata jest tu:
http://www.pme.org.pl/index.php?option= ... 7&Itemid=1
Omówienie mojego zestawu też będzie.
Założenie proste: poćwiczyć technikę budowy "żywic" oraz malowanie ( szczególnie "sklejkę" ).
Model będzie na półkę, ale jak coś mi się nie spodoba to poprawię w miarę moich skromnych możliwości.
Trzeci:
Autor: Marek Pacyński, skala 1:50. Budowany był na"czarnym": http://www.konradus.com/forum/read.php? ... eply_68199 ( u nas chyba nie - albo nic nie znalazłem).
Modelik bardzo prosty, ale sklejalny.
Tutaj chciałbym trochę "poszaleć" i pobawić się w przeróbki.
Całą masę przeróbek - a co!;-)
Opis wycinanki i szczegóły moich zamiarów w swoim czasie .
Teraz dla ciekawskich coś o oryginale:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Ansaldo_A-1_Balilla
http://www.wwi-models.org/Photos/Ita/Ansaldo/index.html
http://latvianaviation.com/Balilla.html
Relacja może nie będzie miała piorunującego tempa, ale na pewno będzie ukończona .
No to lecimy !
WAKowski model jest piękny jako się rzekło.
Miał też coś co mi się bardzo spodobało, ( a czego się pozbyłem z rozpędu dzięki lakierowaniu ) - bardzo ładny połysk "blaszanych części".
Sam kadłub, od którego po bożemu zacząłem, ma klasyczną dla "druciaków' budowę - podłużnica i na to żeberka. Kokpit prościutki i sądzę że całkiem wystarczający. Elementy poszycia kadłuba dostały małe sklejki z cienkiego papieru maszynowego. Żaluzje okapotowania silnika - ponacinane.
Zaskoczył mnie tu pewien "babol" zaznaczony strzałką na zdjęciu.
Pierwsze dwie wręgi są zdecydowanie za wąskie ( albo za szeroki spód kadłuba...) Około 1 mm z każdej strony - ciekawe, czy to ja coś nie teges, czy co... Ktoś jeszcze to zauważył ?
Wkleiłem tam po bokach kawałki tektury - usztywniły też całą konstrukcję.
Teraz to wygląda tak:
To tyle na dziś.
Ciąg dalszy nastąpi.
Pozdrawiam - Piotter
*[Relacja/Samolot] Modelarskie sentymenty, czyli 3X Ansaldo A1 BALILLA
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
*[Relacja/Samolot] Modelarskie sentymenty, czyli 3X Ansaldo A1 BALILLA
Tyle pięknych samolotów do sklejenia...
Powoli powstaje kadłub.
Do środka poszła zmięta chusteczka higieniczna - zapobiega powstawaniu krowich żeber. Na dzień dobry okazało się, że choć przy podłużnicach trzeba było się napracować dremelkiem, to jednak coś te przednie żebra za małe - widać problem tu:
Części oprofilowania grzbietu zostały rozcięte na mniejsze kawałki - zdecydowanie łatwiej się je formuje i klei.
Teraz kadłub prezentuje się tak :
Na tym drugim zdjęciu dobrze widać jak bardzo ( za bardzo ) wymęczyłem oprofilowanie chłodnicy - musiałem się jednak nagimnastykować chcąc zachować charakterystyczny profil okapotowania silnika.
Żaluzje zostaną uformowane na samym końcu, szkoda byłoby je uszkodzić " po drodze".
No i na koniec kadłuba malutki problemik.
Oklejka grzbietu jest odrobinę za krótka - jakieś 2mm. Statecznik będzie mocowany mniej więcej w pozycji jak na zdjęciu, więc powinno się to dać dopasować.
I na koniec dzisiejszego odcinka, rzut oka na przygotowane wstępnie płaty i stery:
Tu jak widać żadnych fanaberii - klasyczna konstrukcja z kesonem ( keson do przerysowania na brystol ) i żeberkami w płatach, oraz porządne wzmocnienia w usterzeniu.
Pozdrawiam - piotter
Do środka poszła zmięta chusteczka higieniczna - zapobiega powstawaniu krowich żeber. Na dzień dobry okazało się, że choć przy podłużnicach trzeba było się napracować dremelkiem, to jednak coś te przednie żebra za małe - widać problem tu:
Części oprofilowania grzbietu zostały rozcięte na mniejsze kawałki - zdecydowanie łatwiej się je formuje i klei.
Teraz kadłub prezentuje się tak :
Na tym drugim zdjęciu dobrze widać jak bardzo ( za bardzo ) wymęczyłem oprofilowanie chłodnicy - musiałem się jednak nagimnastykować chcąc zachować charakterystyczny profil okapotowania silnika.
Żaluzje zostaną uformowane na samym końcu, szkoda byłoby je uszkodzić " po drodze".
No i na koniec kadłuba malutki problemik.
Oklejka grzbietu jest odrobinę za krótka - jakieś 2mm. Statecznik będzie mocowany mniej więcej w pozycji jak na zdjęciu, więc powinno się to dać dopasować.
I na koniec dzisiejszego odcinka, rzut oka na przygotowane wstępnie płaty i stery:
Tu jak widać żadnych fanaberii - klasyczna konstrukcja z kesonem ( keson do przerysowania na brystol ) i żeberkami w płatach, oraz porządne wzmocnienia w usterzeniu.
Pozdrawiam - piotter
Tyle pięknych samolotów do sklejenia...
Kadłub poszedł na razie w odstawkę.
Nie lubię na tym etapie doklejać do niego tych wszystkich sterczących detali - zawsze mi się coś tam po drodze ułamie:).
Skrzydła jak widać było wyżej są naprawdę proste.
Dolne płaty dostały u mnie na krawędzi dźwigara oklejkę - znakomicie wzmacnia to całość i ułatwia montaż.
Górne skrzydło klei się jako jeden, długi element.
Keson ma dodatkowe usztywnienie z wsuniętej weń papierowej harmonijki. Prosto i szybko, a fajnie się trzyma. Rogi ( zaznaczone strzałką ) zaokrąglone żeby się nie odbijały brzydko na poszyciu.
Całość, razem z lotkami i obok prawie gotowe usterzenie.
Wymęczyłem strasznie krawędzie natarcia na skrzydłach, ale to pokażę wam dopiero później...
Ciekawe, że lotki nie mają takich kartowych wzmocnień. Te ze sterów, wydają mi się zresztą nieco za małe.
Na zdjęciach nie widać retuszu. Okazało się, że moje ulubione kredki Hardtmuth Mondeluz nie mają nawet zbliżonego odcienia i skończy się to chyba na farbce.
Pozdrawiam
Nie lubię na tym etapie doklejać do niego tych wszystkich sterczących detali - zawsze mi się coś tam po drodze ułamie:).
Skrzydła jak widać było wyżej są naprawdę proste.
Dolne płaty dostały u mnie na krawędzi dźwigara oklejkę - znakomicie wzmacnia to całość i ułatwia montaż.
Górne skrzydło klei się jako jeden, długi element.
Keson ma dodatkowe usztywnienie z wsuniętej weń papierowej harmonijki. Prosto i szybko, a fajnie się trzyma. Rogi ( zaznaczone strzałką ) zaokrąglone żeby się nie odbijały brzydko na poszyciu.
Całość, razem z lotkami i obok prawie gotowe usterzenie.
Wymęczyłem strasznie krawędzie natarcia na skrzydłach, ale to pokażę wam dopiero później...
Ciekawe, że lotki nie mają takich kartowych wzmocnień. Te ze sterów, wydają mi się zresztą nieco za małe.
Na zdjęciach nie widać retuszu. Okazało się, że moje ulubione kredki Hardtmuth Mondeluz nie mają nawet zbliżonego odcienia i skończy się to chyba na farbce.
Pozdrawiam
Tyle pięknych samolotów do sklejenia...
Witam !
Przerwa dłuuuga bardzo, częściowo z tak zwanych "przyczyn niezależnych", jednak przy modelu działo się coś cały czas.
Niestety potwierdziła się ( który już raz...) stara modelarska zasada - trzy razy przymierz PRZED przyklejeniem bo będą kłopoty.
Ale po kolei:
Przygotowanie płatów i słupków to bułka z masłem. Wesoło zaczęło się robić dopiero przy klejeniu.
Najpierw płaty dolne nie przylegały do jak należy do kadłuba - w tylnej części ( patrząc z góry ) utworzyła się mała, ale widoczna szpara. Rozwiązaniem było minimalne ścięcie krawędzi styku - około 0,5 mm.
Problem miałem też, pierwszy raz od niepamiętnych czasów z wytrzymałością spoiny - nałożony lakier skutecznie przeszkadzał Hermolowi. Klejenie płatów dolnych znakomicie też utrudnił banalny brak dźwigara w kadłubie, ustalającego położenie połówek płata. Facet klejący już jakiś czas kartonowe samoloty tak jak ja, powinien to przewidzieć na początku... Za to zastosowanie dla wzmocnienia kleju CA utworzyło piękne plamy POD lakierem. Grrrr...
W tym momencie ciśnienie mi wzrosło do krytycznych wartości i model poszedł do leżakowania na półkę.
Poleżał, ciśnienie mi opadło i zabrałem się za montaż komory płatów.
Okazało się że na kadłubie nie ma zaznaczonych miejsc mocowania słupków.
Acha, poszycie płatów jest też za wiotkie - za bardzo się ugina. Dziś wkleiłbym dodatkową warstwę kartonu wewnątrz.
Kolejność postępowania powinna być taka: wyznaczenie miejsc mocowania słupków, wykonanie szablonu, przymiarka na sucho, korekta i na koniec klejenie.
A ja, modelarski bęcwał radośnie przykleiłem słupki...
Mówię wam - ale to była korrida !
Skończyło się to zwichrowaniem komory płatów i przesunięciem tylnej pary słupków kadłubowych. Powinny być równoległe, a wyglądają tak:
Cała reszta wygląda teraz tak:
Widać jak bardzo ten model został przeze mnie wymęczony... Widać też asymetrię płatów. Całe skrzydła są też oczywiście doskonale wiotkie.
Jest nadzieja, że da się to uregulować właściwym naciągnięciem linek.
Dlatego świadomie zrezygnowałem z robienia na tym etapie żaluzji i rur wydechowych - dużo manipulowania modelem przede mną.
Pewnie będzie to źródłem kolejnych kłopotów...
Już na tym etapie tak go "zmiętoliłem", a końca nie widać...
A to naprawdę wdzięczny temat - popatrzcie co pokazuje na forum Marek Mielnik !
Przy okazji pozdrawiam miłośnika dwupłatów - piękna robota, a do tego samoróbka ! .
Jednak żywcem się nie dam - pozostałe Balille czekają !
Przerwa dłuuuga bardzo, częściowo z tak zwanych "przyczyn niezależnych", jednak przy modelu działo się coś cały czas.
Niestety potwierdziła się ( który już raz...) stara modelarska zasada - trzy razy przymierz PRZED przyklejeniem bo będą kłopoty.
Ale po kolei:
Przygotowanie płatów i słupków to bułka z masłem. Wesoło zaczęło się robić dopiero przy klejeniu.
Najpierw płaty dolne nie przylegały do jak należy do kadłuba - w tylnej części ( patrząc z góry ) utworzyła się mała, ale widoczna szpara. Rozwiązaniem było minimalne ścięcie krawędzi styku - około 0,5 mm.
Problem miałem też, pierwszy raz od niepamiętnych czasów z wytrzymałością spoiny - nałożony lakier skutecznie przeszkadzał Hermolowi. Klejenie płatów dolnych znakomicie też utrudnił banalny brak dźwigara w kadłubie, ustalającego położenie połówek płata. Facet klejący już jakiś czas kartonowe samoloty tak jak ja, powinien to przewidzieć na początku... Za to zastosowanie dla wzmocnienia kleju CA utworzyło piękne plamy POD lakierem. Grrrr...
W tym momencie ciśnienie mi wzrosło do krytycznych wartości i model poszedł do leżakowania na półkę.
Poleżał, ciśnienie mi opadło i zabrałem się za montaż komory płatów.
Okazało się że na kadłubie nie ma zaznaczonych miejsc mocowania słupków.
Acha, poszycie płatów jest też za wiotkie - za bardzo się ugina. Dziś wkleiłbym dodatkową warstwę kartonu wewnątrz.
Kolejność postępowania powinna być taka: wyznaczenie miejsc mocowania słupków, wykonanie szablonu, przymiarka na sucho, korekta i na koniec klejenie.
A ja, modelarski bęcwał radośnie przykleiłem słupki...
Mówię wam - ale to była korrida !
Skończyło się to zwichrowaniem komory płatów i przesunięciem tylnej pary słupków kadłubowych. Powinny być równoległe, a wyglądają tak:
Cała reszta wygląda teraz tak:
Widać jak bardzo ten model został przeze mnie wymęczony... Widać też asymetrię płatów. Całe skrzydła są też oczywiście doskonale wiotkie.
Jest nadzieja, że da się to uregulować właściwym naciągnięciem linek.
Dlatego świadomie zrezygnowałem z robienia na tym etapie żaluzji i rur wydechowych - dużo manipulowania modelem przede mną.
Pewnie będzie to źródłem kolejnych kłopotów...
Już na tym etapie tak go "zmiętoliłem", a końca nie widać...
A to naprawdę wdzięczny temat - popatrzcie co pokazuje na forum Marek Mielnik !
Przy okazji pozdrawiam miłośnika dwupłatów - piękna robota, a do tego samoróbka ! .
Jednak żywcem się nie dam - pozostałe Balille czekają !
Tyle pięknych samolotów do sklejenia...
Witajcie
Jeśli myśleliście, że przerwa między poprzednimi wpisami była długa to byliście w błędzie .
Przyczyny opóźnienia były obiektywne i subiektywne - tych pierwszych zdecydowanie więcej.
Model powstawał strasznie długo, choć jak zapowiadałem został skończony.
Teraz nawet zostanie pokazany ;)
i moje ulubione :
Kilka uwag końcowych jeśli można.
Model jest prosty i przy zachowaniu elementarnych "środków ostrożności" można go spokojnie ( i porządnie )skleić.
Ostatnimi wpadkami jakie znalazłem są :
-niezgodność obrysu stateczników ze sterami - trzeba to delikatnie dociąć
-popychacze napędu lotek ( jeśli wklei się je zgodnie z instrukcją ) nie są równoległe do słupków (nie są pionowe). Myślałem że to tylko mój błąd, ale na innych modelach wygląda to podobnie.
Moja Balilla nie jest do końca tym czym miała być i w pewnym momencie zdarzyło się jej to co najgorsze - straciłem do niej serce.
Mojemu kotu nie udało się jej zniszczyć przez zrzucenie z półki (choć ślady widać wyraźnie choćby w podwoziu).
Skutecznie zapaćkałem model gdzie się tylko dało Cyjanopanem - Hermol nie trzymał jak należy, CA dawał za to piękne plamy.
Okrutnie wymęczyłem krawędzie natarcia skrzydeł.
Komora płatów jest trochę jakby ... hmm ... zezowata.
Udało się ją jednak skończyć i z tego się bardzo cieszę.
Teraz zabiorę się za następną.
Mam nadzieję że z lepszym skutkiem i w lepszym czasie.
Pozdrawiam - Piotter
Jeśli myśleliście, że przerwa między poprzednimi wpisami była długa to byliście w błędzie .
Przyczyny opóźnienia były obiektywne i subiektywne - tych pierwszych zdecydowanie więcej.
Model powstawał strasznie długo, choć jak zapowiadałem został skończony.
Teraz nawet zostanie pokazany ;)
i moje ulubione :
Kilka uwag końcowych jeśli można.
Model jest prosty i przy zachowaniu elementarnych "środków ostrożności" można go spokojnie ( i porządnie )skleić.
Ostatnimi wpadkami jakie znalazłem są :
-niezgodność obrysu stateczników ze sterami - trzeba to delikatnie dociąć
-popychacze napędu lotek ( jeśli wklei się je zgodnie z instrukcją ) nie są równoległe do słupków (nie są pionowe). Myślałem że to tylko mój błąd, ale na innych modelach wygląda to podobnie.
Moja Balilla nie jest do końca tym czym miała być i w pewnym momencie zdarzyło się jej to co najgorsze - straciłem do niej serce.
Mojemu kotu nie udało się jej zniszczyć przez zrzucenie z półki (choć ślady widać wyraźnie choćby w podwoziu).
Skutecznie zapaćkałem model gdzie się tylko dało Cyjanopanem - Hermol nie trzymał jak należy, CA dawał za to piękne plamy.
Okrutnie wymęczyłem krawędzie natarcia skrzydeł.
Komora płatów jest trochę jakby ... hmm ... zezowata.
Udało się ją jednak skończyć i z tego się bardzo cieszę.
Teraz zabiorę się za następną.
Mam nadzieję że z lepszym skutkiem i w lepszym czasie.
Pozdrawiam - Piotter
Tyle pięknych samolotów do sklejenia...
Piotter najważniejsze ,że udało ci się i znalazłeś siły ,żeby dokończyć ten samolocik. Mam go w planach i twoja relacja będzie bardzo pomocna więc na pewno nie pójdzie na marne twoja praca. Mimo tych wszystkich drobnych mankamentów o których piszesz to jednak modelik fajnie wygląda i na pewno ładnie też się prezentuje na półce. Doświadczenie przy budowie tej Balilli na pewno zaowocuje przy następnych. Trzymam kciuki za dalsze projekty.
pozdrawiam.
pozdrawiam.
Ach ten urok starych samolotów, "druciaków". We mnie też coś wzbiera jak je oglądam...
Również walczę z masowym zastosowaniem CA w klejeniu modeli - i odkryłem, że potraktowanie kartonu najpierw BCG a potem dopiero CA eliminuje, a przynajmniej znacznie zmniejsza ryzyko powstawania plam.
Tak więc - najpierw nałożyć BCG, wytrzeć palcem do matu, poczekać aż wyschnie (można przyspieszyć suszarką do włosów) i dopiero dawać CA.
Również walczę z masowym zastosowaniem CA w klejeniu modeli - i odkryłem, że potraktowanie kartonu najpierw BCG a potem dopiero CA eliminuje, a przynajmniej znacznie zmniejsza ryzyko powstawania plam.
Tak więc - najpierw nałożyć BCG, wytrzeć palcem do matu, poczekać aż wyschnie (można przyspieszyć suszarką do włosów) i dopiero dawać CA.
- Do not try to make a model. Instead only try to realize the truth.
- What truth?
- There is no model. Then you will see that it's not the model that you make, it is only yourself.
- What truth?
- There is no model. Then you will see that it's not the model that you make, it is only yourself.