[Relacja] Statek "Emilia"
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
Witam ponownie
Prace nie posunęły się zbytnio naprzód, ale zrobiłem trochę prób.
Wypróbowałem nową szpachlówkę, kupioną za 17 zł w sklepie zajmującym się mieszaniem farb samochodowych. O tyle ułatwi mi to życie, że jest ona 1-składnikowa, nie śmierdzi tak straszliwie, jak poprzednia i świetnie się daje szlifować. I nie trzeba będzie ewakuować się z chałupy. Jest co prawda na bazie nitro, ale schnie bardzo szybko i lekki smród acetonu też błyskawicznie znika.
Zastanawiałem się jak zrobić otwory-kluzy kotwiczne. Kawałek próbnego kadłuba potraktowałem wiertarką , jednak sprzęt okazał się zbyt brutalny .
Lepsze efekty przyniosło zrobienie najpierw małych otworków wiertłem (wiercąc "palcami") i potem powiększenie ich pilnikiem.
Ostatnie co mnie gryzło: jak wyjdzie oklejenie kadłuba kartonowymi burtami, a konkretnie co będzie na granicy między szpachlą a papierem.
Przykleiłem więc taśmą dwustronnie klejącą kawałek testowy, zaszpachlowałem nieco lewą burtę i psiknąłem szarym podkładem. Tej szpachlówki nie było zbyt wiele, ale myślę że przy jakiejś staranności uda się miejsce łączenia ukryć. Trzeba będzie też mocno przykleić papier do kadłuba - jeśli będzie pracował, to powstaną pęknięcia i do bani cała robota.
Prace nie posunęły się zbytnio naprzód, ale zrobiłem trochę prób.
Wypróbowałem nową szpachlówkę, kupioną za 17 zł w sklepie zajmującym się mieszaniem farb samochodowych. O tyle ułatwi mi to życie, że jest ona 1-składnikowa, nie śmierdzi tak straszliwie, jak poprzednia i świetnie się daje szlifować. I nie trzeba będzie ewakuować się z chałupy. Jest co prawda na bazie nitro, ale schnie bardzo szybko i lekki smród acetonu też błyskawicznie znika.
Zastanawiałem się jak zrobić otwory-kluzy kotwiczne. Kawałek próbnego kadłuba potraktowałem wiertarką , jednak sprzęt okazał się zbyt brutalny .
Lepsze efekty przyniosło zrobienie najpierw małych otworków wiertłem (wiercąc "palcami") i potem powiększenie ich pilnikiem.
Ostatnie co mnie gryzło: jak wyjdzie oklejenie kadłuba kartonowymi burtami, a konkretnie co będzie na granicy między szpachlą a papierem.
Przykleiłem więc taśmą dwustronnie klejącą kawałek testowy, zaszpachlowałem nieco lewą burtę i psiknąłem szarym podkładem. Tej szpachlówki nie było zbyt wiele, ale myślę że przy jakiejś staranności uda się miejsce łączenia ukryć. Trzeba będzie też mocno przykleić papier do kadłuba - jeśli będzie pracował, to powstaną pęknięcia i do bani cała robota.
Moje modele: archiwum
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Tylko pamiętaj Edziu: od września na lekcje stawiamy się wyłącznie w mundurkach
Od pewnego czasu chodzi mi po głowie trochę dziki pomysł, żeby ładownię bliższą dziobu zrobić otwartą . Trochę załadowaną jakimiś skrzyniami, beczkami z boczkiem itp.
Jest to trochę niebezpieczne, bo mogę zniszczyć kadłub podczas wydłubywania tej dziury, ale tak sobie luźno myślę nad tym.
Mam jednak problem z wyznaczeniem „obrysu” samego wnętrza ładowni, który jest większy niż otwór (zrębnica) nad nią, przez który odbywa się załadunek.
Na rysunku poniżej zaznaczyłem na żółto jak to widzę (żółta linia, to ściany ładowni). Bliżej dziobu jej ściana chyba powinna być na równi z krawędzią zrębnicy. Jest tam bowiem właz do ładowni w pokrywie lukowej. A pod włazem drabinka . Drabinka ta chyba powinna schodzić po ścianie ładowni. W przeciwnym razie musiałaby być zamocowana na górze do zrębnicy, potem schodzić „w powietrzu” i na dole być przyspawana do dna ładowni. Wówczas ściana ładowni mogłaby być przesunięta bardziej w stronę dziobu.
Jeśli ktoś orientuje się jak ma być naprawdę, to proszę o pomoc.
I zapraszam na kolejne lekcje
Od pewnego czasu chodzi mi po głowie trochę dziki pomysł, żeby ładownię bliższą dziobu zrobić otwartą . Trochę załadowaną jakimiś skrzyniami, beczkami z boczkiem itp.
Jest to trochę niebezpieczne, bo mogę zniszczyć kadłub podczas wydłubywania tej dziury, ale tak sobie luźno myślę nad tym.
Mam jednak problem z wyznaczeniem „obrysu” samego wnętrza ładowni, który jest większy niż otwór (zrębnica) nad nią, przez który odbywa się załadunek.
Na rysunku poniżej zaznaczyłem na żółto jak to widzę (żółta linia, to ściany ładowni). Bliżej dziobu jej ściana chyba powinna być na równi z krawędzią zrębnicy. Jest tam bowiem właz do ładowni w pokrywie lukowej. A pod włazem drabinka . Drabinka ta chyba powinna schodzić po ścianie ładowni. W przeciwnym razie musiałaby być zamocowana na górze do zrębnicy, potem schodzić „w powietrzu” i na dole być przyspawana do dna ładowni. Wówczas ściana ładowni mogłaby być przesunięta bardziej w stronę dziobu.
Jeśli ktoś orientuje się jak ma być naprawdę, to proszę o pomoc.
I zapraszam na kolejne lekcje
Moje modele: archiwum
No No No Nareszcie ruszyło w stoczni!Myślałem że juz stocznie Ci zamkneli! Śledze na bierząco z wielkim zainteresowaniem i bardzo mnie ciekawi jak podejdziesz do otwartej ładowni! Też jestem w trakcie robienia tego stateczku ale na ten pomysł to niewpadłem! Po obejrzeniu zdjęć i planów nie jestem do końca pewien jak będzie wyglądała ładowania po otworzeniu (chodzi mi o to jak dokładnie pokrywy luku ładunkowego w tym przypadku się otwierają) mam pomysła jak to może wyglądać ale przekonany to ja nie jestem, widocznie moja wiedza nie jest zbyt obszerna! Wiec czekam z wielką niecierpliwością na dalszy ciąg poczynań. Powodzenia
ładownia
Witaj Syzyfie
Również myślałem o wykonaniu tej ładowni otwartej , problem pojawił się gdy porównałem grubość a przede wszystkim wysokość segmentów luku.
Moim zdaniem nie "wejdą" na rampę ! Chyba jakiś błąd w planach.
Wysłałem Tobie swego czasu rysunki które posiadam, według mnie dokładnie pokazują system mac gregora.
Z niecierpliwością czekam na dalszą relację
Pozdrawiam.Robert.
Również myślałem o wykonaniu tej ładowni otwartej , problem pojawił się gdy porównałem grubość a przede wszystkim wysokość segmentów luku.
Moim zdaniem nie "wejdą" na rampę ! Chyba jakiś błąd w planach.
Wysłałem Tobie swego czasu rysunki które posiadam, według mnie dokładnie pokazują system mac gregora.
Z niecierpliwością czekam na dalszą relację
Pozdrawiam.Robert.
W robocie byłem ale wróciłem
Dj Ins@ne - pomysł, pomysłem ale trzeba go jeszcze zrealizować. A to oddzielna para kaloszy.
Tricity - zmierzyłem pokrywy na planach dokładnie linijką i wydaje mi się, że wejdą. A przynajmniej będą musiały . Twoje rysunki bardzo pomogły mi w zrozumieniu na czym polegał system Mac-Gregora - wielkie dzięki . Chętnie wstawiłbym choć dwa z nich do relacji, ale nie wiem z jakiej książki pochodzą - napisz przy okazji (wypadało by zacytować źródło).
Postanowiłem zatem wyrąbać dziurę w pokładzie i zobaczyć co będzie. Na razie usunąłem wierzchnią warstwę szpachli:
Mój zapał szybko opadł, bo ta warstwa papieru gazetowego pokrytego szpachlą okazała się niesłychanie krucha i łamliwa. Niczym cienki wafelek do lodów. Do tego gazeta mocno trzymała się pianki, bo była do niej przyklejona.
Dlatego zostawiłem kadłub i chodziłem dookoła niego przez kilka dni zastanawiając się, co dalej. Przemogłem się wreszcie "na tak", bo miałem koncepcję na zgrabne usunięcie pianki i żal mi było żeby się zmarnowała . Postanowiłem piankę wytopić rozpuszczalnikiem nitro a potem usunąć szczątki "szkieletu".
Rodzina zgrabnie wyrzuciła mnie na balkon, gdzie zaopatrzony w pędzelek, rękawiczki gumowe i flaszkę nitro ochoczo przystąpiłem do działania:
Po pół godzinie wytopiłem wszystko i zostałem z flaszką w ręku. Na dnie pozostał płynny plastik z pianki, który w zamyśle - po wyschnięciu - miał stanowić warstwę utwardzającą dno. Trzymać go miały w obszarze ładowni nie usunięte kawałki "szkieletu". To okazało się złudne - płyn podstępnie przedostał się poza wyznaczony obszar i zaczął podtapiać dalsze rejony.
Trudno, stało się i trzeba będzie napchać tam trochę szmat .
Kadłub, który poprzednio wydawał się być monolitem teraz stał się delikatny, niczym wydmuszka z jajka. W niektórych miejscach po lekkim naciśnięciu poszycia palcem wginał się do środka . Tu i tam powstały też lekkie wgłębienia:
Nie pozostało mi nic innego, jak wykorzystać doświadczenia yachcika2 z usztywnianiem kadłuba koszulą i żywicą. Zakupiłem klej Distal i zaopatrzony w kawałek materiału położyłem pierwszą warstwę usztywniającą poszycie od wewnątrz:
Prace będą obecnie szły w kierunku uzupełnienia ubytków pianki i żywicowania.
Już widzę minę Wujka
Dj Ins@ne - pomysł, pomysłem ale trzeba go jeszcze zrealizować. A to oddzielna para kaloszy.
Tricity - zmierzyłem pokrywy na planach dokładnie linijką i wydaje mi się, że wejdą. A przynajmniej będą musiały . Twoje rysunki bardzo pomogły mi w zrozumieniu na czym polegał system Mac-Gregora - wielkie dzięki . Chętnie wstawiłbym choć dwa z nich do relacji, ale nie wiem z jakiej książki pochodzą - napisz przy okazji (wypadało by zacytować źródło).
Postanowiłem zatem wyrąbać dziurę w pokładzie i zobaczyć co będzie. Na razie usunąłem wierzchnią warstwę szpachli:
Mój zapał szybko opadł, bo ta warstwa papieru gazetowego pokrytego szpachlą okazała się niesłychanie krucha i łamliwa. Niczym cienki wafelek do lodów. Do tego gazeta mocno trzymała się pianki, bo była do niej przyklejona.
Dlatego zostawiłem kadłub i chodziłem dookoła niego przez kilka dni zastanawiając się, co dalej. Przemogłem się wreszcie "na tak", bo miałem koncepcję na zgrabne usunięcie pianki i żal mi było żeby się zmarnowała . Postanowiłem piankę wytopić rozpuszczalnikiem nitro a potem usunąć szczątki "szkieletu".
Rodzina zgrabnie wyrzuciła mnie na balkon, gdzie zaopatrzony w pędzelek, rękawiczki gumowe i flaszkę nitro ochoczo przystąpiłem do działania:
Po pół godzinie wytopiłem wszystko i zostałem z flaszką w ręku. Na dnie pozostał płynny plastik z pianki, który w zamyśle - po wyschnięciu - miał stanowić warstwę utwardzającą dno. Trzymać go miały w obszarze ładowni nie usunięte kawałki "szkieletu". To okazało się złudne - płyn podstępnie przedostał się poza wyznaczony obszar i zaczął podtapiać dalsze rejony.
Trudno, stało się i trzeba będzie napchać tam trochę szmat .
Kadłub, który poprzednio wydawał się być monolitem teraz stał się delikatny, niczym wydmuszka z jajka. W niektórych miejscach po lekkim naciśnięciu poszycia palcem wginał się do środka . Tu i tam powstały też lekkie wgłębienia:
Nie pozostało mi nic innego, jak wykorzystać doświadczenia yachcika2 z usztywnianiem kadłuba koszulą i żywicą. Zakupiłem klej Distal i zaopatrzony w kawałek materiału położyłem pierwszą warstwę usztywniającą poszycie od wewnątrz:
Prace będą obecnie szły w kierunku uzupełnienia ubytków pianki i żywicowania.
Już widzę minę Wujka
Ostatnio zmieniony sob maja 19 2007, 19:37 przez Syzyf, łącznie zmieniany 1 raz.
Moje modele: archiwum
Tricity - poruszył ostatnio sprawę błędów w opracowaniu. Mnie w zasadzie interesuje to od strony problemów przy wykonaniu albo jakiejś logiki konstrukcyjnej.
Ostatnio rzuciły mi się w oczy 2 błędy . Pierwszy sugeruje, że na rysunku linii teoretycznych kadłuba źle wykreślony jest przekrój nr 9 (za wąski). Bowiem po przyłożeniu wydruku pokładu z planów widać, że jest on w tym miejscu ok. 7 mm szerszy niż mój kadłub. Widać to zdjęciu:
Na stronie 1 relacji skorygowałem wręgę nr 9 z MM i jak się okazuje było to błędem. Wychodzi na to, że także pokład śródokręcia w MM jest OK. Oczywiście 7 mm nie uda mi się skorygować, ale tak ze 3 mm wyciągnę . Skutkiem tej różnicy będą problemy przy zrobieniu wejścia-schodów na pokład dziobowy.
Drugą zagadką jest rzeczywista wysokość drzwi w wejściówkach. Z planów wynika, że wszystkie drzwi są takie same. Konsekwencją tego jest, że w MM drzwi wejściówki pod pokład dziobowy są na równi z pokładem. Natomiast sama ich wysokość wykreślona dla modelu z MM wydaje się być poprawna.
Piszę o tym, bo wiem że kilka osób jeszcze buduje ten model, więc tak ku zastanowieniu ...
Teraz idę żywicować
Ostatnio rzuciły mi się w oczy 2 błędy . Pierwszy sugeruje, że na rysunku linii teoretycznych kadłuba źle wykreślony jest przekrój nr 9 (za wąski). Bowiem po przyłożeniu wydruku pokładu z planów widać, że jest on w tym miejscu ok. 7 mm szerszy niż mój kadłub. Widać to zdjęciu:
Na stronie 1 relacji skorygowałem wręgę nr 9 z MM i jak się okazuje było to błędem. Wychodzi na to, że także pokład śródokręcia w MM jest OK. Oczywiście 7 mm nie uda mi się skorygować, ale tak ze 3 mm wyciągnę . Skutkiem tej różnicy będą problemy przy zrobieniu wejścia-schodów na pokład dziobowy.
Drugą zagadką jest rzeczywista wysokość drzwi w wejściówkach. Z planów wynika, że wszystkie drzwi są takie same. Konsekwencją tego jest, że w MM drzwi wejściówki pod pokład dziobowy są na równi z pokładem. Natomiast sama ich wysokość wykreślona dla modelu z MM wydaje się być poprawna.
Piszę o tym, bo wiem że kilka osób jeszcze buduje ten model, więc tak ku zastanowieniu ...
Teraz idę żywicować
Moje modele: archiwum
Dzięki tricity - jak dojdę do wykonywania ładowni, to zamieszczę rysunki.
Żywicowanie dobiegło końca. Wystarczyły 2 warstwy cienkiego płótna (tu akurat batystu) nasączonego żywicą, aby kadłub znowu był na tyle twardy, żeby spokojnie można było nim się postukać... Miejsca, gdzie pianka została wyżarta przez nitro uzupełniłem gąbką lekko nasączoną Distalem. Była to gąbka, jakich używa się w supermarketach do owijania owoców, taka z dużymi dziurami, "rzadka".
Całość wydaje mi się na tyle mocna, że usunąłem wewnętrzną poprzeczkę.
Żywicowanie dobiegło końca. Wystarczyły 2 warstwy cienkiego płótna (tu akurat batystu) nasączonego żywicą, aby kadłub znowu był na tyle twardy, żeby spokojnie można było nim się postukać... Miejsca, gdzie pianka została wyżarta przez nitro uzupełniłem gąbką lekko nasączoną Distalem. Była to gąbka, jakich używa się w supermarketach do owijania owoców, taka z dużymi dziurami, "rzadka".
Całość wydaje mi się na tyle mocna, że usunąłem wewnętrzną poprzeczkę.
Moje modele: archiwum