[Relacja - reaktywacja] SBD-3 Dauntless - AH
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
Witam po dłuuuuugiej przerwie!:)
Muszę się troche potłumaczyć. Prace modelarskie są bardzo spowalniajne przez różne zyciowe wydarzenia:) Na szczęście w wiekszości są one bardzo pozytywne, jednek bardzo skutecznie pochłaniają większość wolnego czasu. Model nie poszedł broń Boże w zapomnienie! Nie "zdradziłem" go dla innego modelu, lub innego hobby.
Ostatnio wyskrobałem trochę wolnego czasu i powoli kończe pewien kolejny etap budowy. Zapały niecierpliwych obserwatorów niestety muszę troche ostudzić... Do końca jeszcze baaaardzo długa droga.
Nie przygotowałem jeszcze kolejnego odcinka relacji, ale postopniuje trochę napięcie jednym zdjęciem. Jest to bardzo prosta obrazkowa zagadka, której rozwiązanie zdradza jaką część samolotu obecnie "wziąłem w obroty":)
Obiecuję niedługo pokazać efekty całej pracy, jednek muszę jeszcze podociągać co nieco!
Pozdrawiam i dzięki za cierpliwość:)
Muszę się troche potłumaczyć. Prace modelarskie są bardzo spowalniajne przez różne zyciowe wydarzenia:) Na szczęście w wiekszości są one bardzo pozytywne, jednek bardzo skutecznie pochłaniają większość wolnego czasu. Model nie poszedł broń Boże w zapomnienie! Nie "zdradziłem" go dla innego modelu, lub innego hobby.
Ostatnio wyskrobałem trochę wolnego czasu i powoli kończe pewien kolejny etap budowy. Zapały niecierpliwych obserwatorów niestety muszę troche ostudzić... Do końca jeszcze baaaardzo długa droga.
Nie przygotowałem jeszcze kolejnego odcinka relacji, ale postopniuje trochę napięcie jednym zdjęciem. Jest to bardzo prosta obrazkowa zagadka, której rozwiązanie zdradza jaką część samolotu obecnie "wziąłem w obroty":)
Obiecuję niedługo pokazać efekty całej pracy, jednek muszę jeszcze podociągać co nieco!
Pozdrawiam i dzięki za cierpliwość:)
Trudno nadać sens porządkowi, który dzieje się wbrew rozumowi
Tomek! Niestety przeceniłeś mnie:) Wygniatam tylko linie podziału blach, nity są tylko wydrukowane. Moją prace przy wygniataniu linii widać tylko pod światło - druk jest tak rewelacyjny, że zastanawiam się czy wygniatanie ma w ogóle sens:)
Dzięki cimoszek za miłe słowa:)
Piterski! Niestety na takie wyoblenie krawedzi nie mam jakiegoś tejemniczego złotego środka. Robię to w miarę standardowo. Krawędzie przed sklejeniem "molestuję" zaokrągloną końcówką metalowego pręcika o średnicy około 3 mm nadając im pożadany kształt. Robie to na podkładce z milimitrowej tektury. Niektórzy jako podkładkę polecają miekkie materiały w stylu gumka do wymazywania. Osobiście polecam coś twardszego.
Pozdrawiam serdecznie i
Dzięki cimoszek za miłe słowa:)
Piterski! Niestety na takie wyoblenie krawedzi nie mam jakiegoś tejemniczego złotego środka. Robię to w miarę standardowo. Krawędzie przed sklejeniem "molestuję" zaokrągloną końcówką metalowego pręcika o średnicy około 3 mm nadając im pożadany kształt. Robie to na podkładce z milimitrowej tektury. Niektórzy jako podkładkę polecają miekkie materiały w stylu gumka do wymazywania. Osobiście polecam coś twardszego.
Pozdrawiam serdecznie i
Trudno nadać sens porządkowi, który dzieje się wbrew rozumowi
Domyślam się ze to kwestia wprawy, cierpliwości i modelarskiego kunsztu. Zrobiłeś to tak elegancko, że nie mogłem się oprzeć przed zadaniem tego pytaniaPiter Cz. pisze:[...]Piterski! Niestety na takie wyoblenie krawedzi nie mam jakiegoś tejemniczego złotego środka.[...]
Zasadniczo chodzi mi o samo łączenie czy to było lakierowane szlifowane i retuszowane czy uzyskałeś taki efekt bez żadnych zbędnych dodatkowych zabiegów?
W budowie: Halny;
No i czas na zapowiadane zdjęcia. Chciałem przez weekend zrobić więcej, ale niestety tylko na planach się skończyło. Aby odetchnąć od mozolnego dłubania wnętrza kabiny wziąłem na warsztat ogon Dauntlessa. Już sam szkielet mówi, że jest to spore wyzwanie dla dzielnego modelarza:)
A oto już efekt „kilkuwieczornego” dłubania:
A teraz odrobinka techniki... Czyli jak uniknąć „schodka” podczas klejenia części „na płask”. Ciężko opisac słowami o co chodzi, ale zdjęcia wyjaśnia o co chodzi:
Krawędź części przed operacją szlifowania:
Wspomniana operacja:
Krawędź po oszlifowaniu i ukształtowaniu części:
A tu już skutecznie wymolestowana część przyklejona do modelu w ekstremalnym zbliżeniu na raster:
Na koniec zdjęcie, którym coś chcę przekazać. A mianowicie, że części (zwłaszcza poszycia) należy kształtować tak długo, by praktycznie same „leżały” na swoim miejscu. Wiem z doświadczenia, że w innym wypadku mogą nastąpić spore problemy z przyklejeniem jej później na swoje miejsce! Tu taka część sobie „leży” lekko przesunięta by pokazać, że jeszcze nie jest przyklejona:)
To na razie tyle, może niedługo pokażę coś jeszcze, a później niestety długo, długo nic.... Być może aż do „powakacji”. Jest mi naprawdę przykro, że tak gramolę się z tą relacją, a jak juz coś pokaże, to wciąż są to jakies tam wyrwane z kontekstu części. Mam nadzieję, że nikogo tym nie obrażam:P Po raz kolejny obiecuje jednak, że relacje doprowadzę do końca chyba że śmierć (ze starości chyba) mi w tym przeszkodzi:) Mam tez kolejnyraz nadzieję, że jako prawdziwi modelarze, ktorych główna cnota to cierpliwość.... poczekacie:)
Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie!
A oto już efekt „kilkuwieczornego” dłubania:
A teraz odrobinka techniki... Czyli jak uniknąć „schodka” podczas klejenia części „na płask”. Ciężko opisac słowami o co chodzi, ale zdjęcia wyjaśnia o co chodzi:
Krawędź części przed operacją szlifowania:
Wspomniana operacja:
Krawędź po oszlifowaniu i ukształtowaniu części:
A tu już skutecznie wymolestowana część przyklejona do modelu w ekstremalnym zbliżeniu na raster:
Na koniec zdjęcie, którym coś chcę przekazać. A mianowicie, że części (zwłaszcza poszycia) należy kształtować tak długo, by praktycznie same „leżały” na swoim miejscu. Wiem z doświadczenia, że w innym wypadku mogą nastąpić spore problemy z przyklejeniem jej później na swoje miejsce! Tu taka część sobie „leży” lekko przesunięta by pokazać, że jeszcze nie jest przyklejona:)
To na razie tyle, może niedługo pokażę coś jeszcze, a później niestety długo, długo nic.... Być może aż do „powakacji”. Jest mi naprawdę przykro, że tak gramolę się z tą relacją, a jak juz coś pokaże, to wciąż są to jakies tam wyrwane z kontekstu części. Mam nadzieję, że nikogo tym nie obrażam:P Po raz kolejny obiecuje jednak, że relacje doprowadzę do końca chyba że śmierć (ze starości chyba) mi w tym przeszkodzi:) Mam tez kolejnyraz nadzieję, że jako prawdziwi modelarze, ktorych główna cnota to cierpliwość.... poczekacie:)
Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie!
Trudno nadać sens porządkowi, który dzieje się wbrew rozumowi
Jeszcze szybka odpowiedź dla Piterskiego:)
Końcówki stateczników nie były tak bardzo molestowane jak osłona. Zostały tylko wyoblone (trzeba tu zachować dośc sporą dokładność i cierpliwość), nastepnie sklejone, utwardzone superglutem - tylko sama ostra krawędź. Później leciutkie przeszlifowanie samej krawędzi i retusz pędzelkiem (nie aero).
Cała sztuka polega w tym przypadku na dokładnym ukształtowaniu (wyobleniu) i dobrym retuszu. Nadrobić tego nachalnym szlifowaniem nie można, bo zeszlifujemy cały druk z końcówek i efekt czystego standardu zniknie:P
Końcówki stateczników nie były tak bardzo molestowane jak osłona. Zostały tylko wyoblone (trzeba tu zachować dośc sporą dokładność i cierpliwość), nastepnie sklejone, utwardzone superglutem - tylko sama ostra krawędź. Później leciutkie przeszlifowanie samej krawędzi i retusz pędzelkiem (nie aero).
Cała sztuka polega w tym przypadku na dokładnym ukształtowaniu (wyobleniu) i dobrym retuszu. Nadrobić tego nachalnym szlifowaniem nie można, bo zeszlifujemy cały druk z końcówek i efekt czystego standardu zniknie:P
Trudno nadać sens porządkowi, który dzieje się wbrew rozumowi
Piter, jedna prośba, fotografuj ten model na innym tle, bo na niebieskim trochę się zlewa.
Sam nie będę go nigdy robił, ale oglądałem egzemplarz dla wujka Laszla. Model piękny, ale to tło totalnie nie pasuje do niebiesko-szarego modelu.
A jeśli chodzi o samo wykonanie, to co tu pisać, nic czego byśmy do tej pory nie widzieli, ale super starannie i dokładnie.
Po prostu kolejny cholernie dokładnie wykonany model.
Chyba jedyny komentarz dla innych, to, że sukces tkwi w czasie poświęconym na kształtowanie i dopasowywanie.
Sam nie będę go nigdy robił, ale oglądałem egzemplarz dla wujka Laszla. Model piękny, ale to tło totalnie nie pasuje do niebiesko-szarego modelu.
A jeśli chodzi o samo wykonanie, to co tu pisać, nic czego byśmy do tej pory nie widzieli, ale super starannie i dokładnie.
Po prostu kolejny cholernie dokładnie wykonany model.
Chyba jedyny komentarz dla innych, to, że sukces tkwi w czasie poświęconym na kształtowanie i dopasowywanie.