"Blaszki" niefototrawione
Moderatorzy: kartonwork, Tempest, Edmund_Nita
-
- Posty: 483
- Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
- x 58
Blaszki niefototrawione
Pasy są wycięte z papieru foliowanego aluminium, który jest w środku pudełek z papierosami, lekko sprasowanego i wygniecionego (dzięki temu jest taka niby fakturka splotu, jednak na zdjęciu kiepsko widoczna), a zapinki wycięte z aluminiowej tacki do grila. Te niespecjalnie efektownie wyszły, bo to tak małe, że wyciąć kształt dosyć trudno było. Tam są jeszcze szlufki przy pasach, ale akurat w tym ujęciu ich nie widać.
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
-
- Posty: 483
- Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
- x 58
Blaszki niefototrawione
To:
i czas + inwencja + myślenie = foteliki
i czas + inwencja + myślenie = foteliki
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
Wszczynając ta wymiane poglądów AZ (przepraszam za skrót) zaapelował do serc modelarzy wszelkiej maści. Zaś w rozmowie prywatnej wyłuszczył mi i zaprosił do skreślenia kilku słów. Modelarstwo dla Andrzeja to"sposób na zycie". Ja w swoim czasie stając przed wyborem dalszej drogi tez mogłem dokonac takiego wyboru, ale mówiąc króciutko dałem drapaka albo jak mawiają inni "podałem tyły". Nie zerwałem łaczności z modelarstwem poświęcając się tylko jednej dziedzinie i w międzyczasie szkoląc adeptów tej trudnej dziedziny hobbystycznej, czyli modelarstwu okrętowemu. Mogłem tak powiedzieć o sobie kiedy przestałem z róznych powodów być czynym zawodowo. Jestem w tej mierze ortodoksyjny i wszelkie nowinki z trudem przebijają się do mnie, chociaż nie podważąm sensu istnienia wszelkich dodatków w postaci zywic, blach i kalkomanii wszelkiego rodzaju, umozliwiających podniesienie realności wykonanego modelu. Jeśli więc kogoś budującego model okrętu z listewek, wszelkiego rodzaju drewna, i maksymalnie wykonywanie większośc elementów samodzielnie i na podstawie planów, ocenia się ironicznym określeniem "masochista", które to określenie jest z grupy eleganckich, zaś jako szczyt sztuki modelarskiej uznaje sklejenie jakiegoś okrętka z tworzywa ( nie chce się wypowiadać na temat jakości tego sklejenia) i pomalowanie go tak jakby wyszedł ze składnicy złomu, to ja mam uczucia ciut pomieszane. Rozumiem że to jest sztuka tak pomalować, ale nie za bardzo rozumiem gdzie była radośc tworzenia, budowania, satysfakcji na swoją miarę. Skoro sklejenie i pomalowanie (upraszczam!) zasługuje na mistrzostwo, to zrobienie samodzielnie modelu od A do Z ( bez skojarzeń) jakoś w tej skali się nie mieści - przynajmniej dla mnie. A nie twierdzę, że zbudowanie modelu kartonowego i uzupełnienie go jakąś ilością kupionych detali nie jest modelarstwem, czy kupienie i sklejenie plastikowego modelu też modelarstwem nie jest. Ale na miłość boską, nie deprecjonujmy dziesiątek ludzi w róznym wieku którzy na podstawie rysunków , planów, zdjęć, opracowują, konstruują, budują model okrętu, samolotu, samochodu, czołku czy czego tam chcieć. Wielu z pośród nich nie ma ambicji ani chęci startów w zawodach , konkursach, festiwalach. Ale kiedy czytają "wysoce słuszne" opinie że tylko ten, sposób modelarstwa jest prawdziwy, a cała reszta jest "be" to zastanawiają się. czy nie pora czasem iść w odstawkę. Andrzej napisał, jako ten co się drapie tam gdzie go nie swędzi, że każdy ma swój Matternhorn. Ależ oczywiście. ja mam zaś swoją narazie Gubałówke. Umownie. Wszelkiego rodzaju dyskryminacje niektórych doskonałych modelarzy wynikają moim zdaniem ze zwykłej zazdrości. Nie umiem sam tak coś zrobić, to wyleje zawartośc szamba na tego co umie. nawet jak nie mam racji to i tak cos zostanie. A świat należy do tych młodych. Gorzkie to może, ale takie jest moje myślenie. Nie chce przytaczać długich dyskusji prowadzonych w przeszłości z których wynikało dokładnie to co napisałem wyżej. ba okraszone jeszcze komentarzem, jakbym miał z czego to bym zrobił lepiej. Wobec czego dać jednemu z drugim a on łaskawie zrobi. Tylko jakos zapomin taki człowiek że do mistrzostwa nie dochodzi się poprzez sklejenie modelu wg instrukcji. Ale poprzez konsekwentną pracę, naukę i twórcze działanie przez całe lata. Mówię o mistrzostwie w sensie doskonałego wykonawstwa, i uznania dla umiejętności, wiedzy teoretycznej i praktycznej wykorzystanej w procesie twórczym.
bo musze to raz jeszcze powtórzyć modelarstwo to radośc odtworzenia w miniaturze rzeczywistości. Rację mają również wszyscy Ci koledzy którzy piszą o tej stronie modelarstwa. Sam przestałem pokazywać proces twórczy, bo zamiast zrozumienia spotykałem opinie, nie umiesz , nie rób, zamiast opinii podpowiadającej kierunek myślenia. Albo sterte ochów i achów, też nic nie wnoszących, poza podbechtywaniem własnego ego, jeśli nie stac mnie na samoocenę
Długie to i może nudne ale od serca. mam rękę lżejszą do innych prac niż do klawiszy. Pozdrawiam Bosman
bo musze to raz jeszcze powtórzyć modelarstwo to radośc odtworzenia w miniaturze rzeczywistości. Rację mają również wszyscy Ci koledzy którzy piszą o tej stronie modelarstwa. Sam przestałem pokazywać proces twórczy, bo zamiast zrozumienia spotykałem opinie, nie umiesz , nie rób, zamiast opinii podpowiadającej kierunek myślenia. Albo sterte ochów i achów, też nic nie wnoszących, poza podbechtywaniem własnego ego, jeśli nie stac mnie na samoocenę
Długie to i może nudne ale od serca. mam rękę lżejszą do innych prac niż do klawiszy. Pozdrawiam Bosman
Niestety nie! Ale kupowałem u nich ostatnio takie wiertła w Koprivnicy w marcu.mr.jaro pisze:A czy masz do nich link?O_Pablo pisze:Ja jeszcze tylko w kwestii wiertełek poniżej 0,3mm. Panowie z czeskiej firmy JLC (tej od piłek z żyletek) oferują wiertła od 0,11 po ok. 4zł sztuka. W ubiegłym roku (2006) byli m.in. w Żywcu.
Pozdrawiam jak Zawsze
Paweł
Paweł
- zxcvbnm1971
- Posty: 413
- Rejestracja: pn lut 13 2006, 23:31
Czy dostanę po uszach jeżeli stwierdzę mniej lub bardziej przewrotnie, że wychwalanie modelarstwa opartego na różnorakiej maści zestawach waloryzacyjnych typu żywice, blaszki i inne podobne prepitety a zarazem umniejszanie wielkości (za to powinni urywać yyy uszy albo odbierać PESEL) tworzenia w mniejszym lub większym stopniu od podstaw jest celową zagrywką osób czerpiących realne korzyści z handlu czy produkcji wszelkiego kalibru gotowców?
-
- Posty: 483
- Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
- x 58
Blaszki niefototrawione
Czy dostaniesz po uszach? Tu pewnie nie, ale na innych forach nie wychylałbym się na Twoim miejscu z takimi twierdzeniami
Czy jest to zagrywka osób czerpiących realne korzyści z handlu czy produkcji wszelkiego kalibru gotowców?. Generalnie masz rację, ale cały proces (bo to proces) jest bardziej skomplikowany. Zachęcam do przeczytania tego, co napisałem dla czerwcowego wydania Skrzydlatej Polski:
http://www.altair.com.pl/files/sp/0707/konf.htm
Czy jest to zagrywka osób czerpiących realne korzyści z handlu czy produkcji wszelkiego kalibru gotowców?. Generalnie masz rację, ale cały proces (bo to proces) jest bardziej skomplikowany. Zachęcam do przeczytania tego, co napisałem dla czerwcowego wydania Skrzydlatej Polski:
http://www.altair.com.pl/files/sp/0707/konf.htm
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
A ja się z tym całkowicie nie zgadzam. Każdy producent czerpie zyski ze swojej działalności (promując też produkt) i dziwne gdyby tego nie robił. Dodatki są następstwem rozwoju technicznego takim samym jak coraz lepsze modele (nikt dzisiaj nie wybierze modelu np. Matchboxa mając do dyspozycji model nowej generacji). I dobrze, że jest coraz więcej coraz lepszych dodatków. Kto chce coś zrobić sam, to robi. Podejrzewam jednak, że problem ścierania się poglądów na temat proporcjonalności własnej pracy do elementów gotowych dotyczy (proszę o wybaczenie, ale statystycznie to prawda) mniejszości szeroko rozumianego modelarstwa bo osób w ramach niego rywalizujących miedzy sobą.zxcvbnm1971 pisze:...jest celową zagrywką osób czerpiących realne korzyści z handlu czy produkcji wszelkiego kalibru gotowców?
-
- Posty: 483
- Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
- x 58
Blaszki niefotrawione
Gienek napisal: A ja się z tym całkowicie nie zgadzam. Każdy producent czerpie zyski ze swojej działalności (promując też produkt) i dziwne gdyby tego nie robił...
Oczywiście! I dobrze, że tak się dzieje. To naturalny proces rozwoju technologicznego, który sam w sobie nie jest ani powodem do obaw o dalsze losy modelarstwa, ani tym bardziej powodem do konfliktów środowiskowych.
Na początku lat 1970-tych starsze wówczas pokolenie modelarzy „walczyło o czystość modelarstwa” nie chcąc dopuścić do głosu modelarzy młodego pokolenia, które w zestawach plastikowych znalazło „coś dla siebie”. I wtedy nic dobrego z tej „wojny pokoleń” nie wyszło. Teraz też coś podobnego ma miejsce. Chodzi o to, żeby właśnie nie doprowadzać do jakiejś następnej „wojny pokoleń”, czy też „wojny poglądów” lecz pokazywać zalety i jednej i drugiej koncepcji modelarstwa”. Mądrzy ludzie dlatego wymyślili formułę festiwalu modelarskiego, bo ta pozwala na koegzystencję, a nawet wspieranie się wzajemne obu tych koncepcji. Tylko, że w Polsce jakoś ten proces kuleje. Kuleje, bo my mamy zawsze głupawa tendencję „chodzenia od ściany do ściany”, nigdy środkiem. I masz rację Gienku, że to problem statystycznej mniejszości. Ale ta statystyczna mniejszość jest tak krzykliwa (dzięki możliwości wykorzystania Internetu m. in.), i przy okazji zaciekła w zwalczaniu wszystkiego, co nie mieści się w jej wyobrażeniu na temat modelarstwa, że w efekcie zaraz tworzą się co najmniej dwie frakcje zwalczające się z maniakalnym uporem, w którym zupełnie ginie istota modelarstwa.
Oczywiście! I dobrze, że tak się dzieje. To naturalny proces rozwoju technologicznego, który sam w sobie nie jest ani powodem do obaw o dalsze losy modelarstwa, ani tym bardziej powodem do konfliktów środowiskowych.
Na początku lat 1970-tych starsze wówczas pokolenie modelarzy „walczyło o czystość modelarstwa” nie chcąc dopuścić do głosu modelarzy młodego pokolenia, które w zestawach plastikowych znalazło „coś dla siebie”. I wtedy nic dobrego z tej „wojny pokoleń” nie wyszło. Teraz też coś podobnego ma miejsce. Chodzi o to, żeby właśnie nie doprowadzać do jakiejś następnej „wojny pokoleń”, czy też „wojny poglądów” lecz pokazywać zalety i jednej i drugiej koncepcji modelarstwa”. Mądrzy ludzie dlatego wymyślili formułę festiwalu modelarskiego, bo ta pozwala na koegzystencję, a nawet wspieranie się wzajemne obu tych koncepcji. Tylko, że w Polsce jakoś ten proces kuleje. Kuleje, bo my mamy zawsze głupawa tendencję „chodzenia od ściany do ściany”, nigdy środkiem. I masz rację Gienku, że to problem statystycznej mniejszości. Ale ta statystyczna mniejszość jest tak krzykliwa (dzięki możliwości wykorzystania Internetu m. in.), i przy okazji zaciekła w zwalczaniu wszystkiego, co nie mieści się w jej wyobrażeniu na temat modelarstwa, że w efekcie zaraz tworzą się co najmniej dwie frakcje zwalczające się z maniakalnym uporem, w którym zupełnie ginie istota modelarstwa.
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.