"Blaszki" niefototrawione
Moderatorzy: kartonwork, Tempest, Edmund_Nita
-
- Posty: 19
- Rejestracja: czw lip 19 2007, 10:15
- Lokalizacja: Olsztyn
Vivit i Zbovid - macie rację.
Chciałbym jednak w kontekście tego co napisał Kacper zaproponować rozpatrzenie takiej sytuacji.
Młody człowiek w wieku 10, 12 czy 15 lat ogląda różne fora, dziwuje się pięknym modelom, czyta posty w których samo się wszystko robi. Więc idzie do sklepu, kupuje zestaw najulubieńszego "czegoś" (w domyśle samolot, śmigłowiec, okręt, samochód, figurka), dokupuje blachy, żywice, kalkomanie, farbki, aerograf. I zaczyna się jazda....:
- ile blaszek zepsuje,
- ile żywic wyrzuci,
- ile dysz od aerografu zniszczy,
- ile razy kalkomanie zerwie.
Potem wraca na fora, czyta opisy jak to się "samo zrobiło". A koniec ?
Koniec jest taki, że już NIGDY WIĘCEJ nie spojrzy na jakikolwiek model. Niewiele spośród takich osób trafi do modelarni, bo poprostu może jej w okolicy nie być.
A teraz druga sytuacja.
Ten sam młody adept z całymi zakupami trafia do modelarni. Tu ma niemal wszystko podane na tacy: wiedzę, technologie, sposoby i sposobiki wypracowywane latami, materiały i narzędzia. Oszczędność czasu, pieniędzy i ogrom satysfakcji.
Czy jest to wobec tego jałowa dyskusja ?
W tym wątku wnet pojawią sie kolejne zdjęcia, kolejne opisy.
Zapraszam na niniejsze forum do modeli RC - Elbe I - tam też dzieje sie od podstaw.
Temat poruszony przez Kacpra jest o tyle ważny, że samodzielna nauka to ogrom czasu, który spożytkować można efektywniej i z mniejszymi stratami. Czyli jeszcze łatwiej i jeszcze szybciej.
Do Zbovid'a - zapraszam do modelarni :-)
Pozdrawiam.
Chciałbym jednak w kontekście tego co napisał Kacper zaproponować rozpatrzenie takiej sytuacji.
Młody człowiek w wieku 10, 12 czy 15 lat ogląda różne fora, dziwuje się pięknym modelom, czyta posty w których samo się wszystko robi. Więc idzie do sklepu, kupuje zestaw najulubieńszego "czegoś" (w domyśle samolot, śmigłowiec, okręt, samochód, figurka), dokupuje blachy, żywice, kalkomanie, farbki, aerograf. I zaczyna się jazda....:
- ile blaszek zepsuje,
- ile żywic wyrzuci,
- ile dysz od aerografu zniszczy,
- ile razy kalkomanie zerwie.
Potem wraca na fora, czyta opisy jak to się "samo zrobiło". A koniec ?
Koniec jest taki, że już NIGDY WIĘCEJ nie spojrzy na jakikolwiek model. Niewiele spośród takich osób trafi do modelarni, bo poprostu może jej w okolicy nie być.
A teraz druga sytuacja.
Ten sam młody adept z całymi zakupami trafia do modelarni. Tu ma niemal wszystko podane na tacy: wiedzę, technologie, sposoby i sposobiki wypracowywane latami, materiały i narzędzia. Oszczędność czasu, pieniędzy i ogrom satysfakcji.
Czy jest to wobec tego jałowa dyskusja ?
W tym wątku wnet pojawią sie kolejne zdjęcia, kolejne opisy.
Zapraszam na niniejsze forum do modeli RC - Elbe I - tam też dzieje sie od podstaw.
Temat poruszony przez Kacpra jest o tyle ważny, że samodzielna nauka to ogrom czasu, który spożytkować można efektywniej i z mniejszymi stratami. Czyli jeszcze łatwiej i jeszcze szybciej.
Do Zbovid'a - zapraszam do modelarni :-)
Pozdrawiam.
No Andrzeju nie sposób się tu z tobą nie zgodzić. Masz sporo racji w tym co piszesz. Problem w naszej "demokracji" leży. Kiedyś sam pamiętam ile modelarni było w Koszalinie. Dziś ....hmmmm....może z jedną udało by się znaleźć. Nie liczę tej, którą zapaleńcy z Kartonworka sami utworzyli pod szyldem spółdzielni. Zresztą Edziu Nita co nieco prezentuje. Ale to raczej użyczenie pomieszczenia bo nakłady oszołamiające nie są. (Zresztą już o tym wspominaliście).Bryska Andrzej pisze: I zaczyna się jazda....:
- ile blaszek zepsuje,
- ile żywic wyrzuci,
- ile dysz od aerografu zniszczy,
- ile razy kalkomanie zerwie.
Potem wraca na fora, czyta opisy jak to się "samo zrobiło". A koniec ?
Koniec jest taki, że już NIGDY WIĘCEJ nie spojrzy na jakikolwiek model. Niewiele spośród takich osób trafi do modelarni, bo po prostu może jej w okolicy nie być.
-
- Posty: 483
- Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
- x 58
Blaszki niefototrawione
Zbovid napisał: sugerowalbym zeby starac sie nie uogolniac i nie definiowac. jestem przekonany ze kazdy ma swoje wlasne niepowtarzalne podejscie do modelarstwa, zarowno te co rysuje cyferki na zegarze w skali 1-72 jak i ten co zbiera wylacznie gotowe modele.
Masz w 100% rację, że każdy ma swoje niepowtarzalne podejście do modelarstwa. Ale przecież omawiając określone formy „tych podejść do modelarstwa” nikt tu (przynajmniej na razie) nie mówił, że ta czy inna koncepcja ma być jakąś główną, czy jedynie słuszną. Wręcz przeciwnie. Mnie przynajmniej chodzi o to, żeby modelarstwo w swoim procesie ewolucji ( bo to jednak cały czas jest proces!) zachowywało możliwie najszersze spektrum. A to spektrum zamyka się w dwóch skrajnych koncepcjach - od budowania samodzielnego od podstaw, do tego wyłącznie zestawowego. Podkreślam - od jednej skrajnej postaci do drugiej skrajnej postaci. Pragnę przypomnieć, że wątek zaczął się dlatego, że właśnie jedna skrajna postać (czyli budowa od podstaw) znalazła się w niełasce u rozmaitych znawców modelarstwa chcących występować w roli „nowoczesnych”. Stąd być może mylne wrażenie, że przypominanie o „korzyściach” płynących z budowy modeli scratch ma być tą „jedynie słuszną drogą”. Nie! Nie ma jedynie słusznych dróg uprawiania modelarstwa „Jedynie słuszne” jest tylko doskonalenie własnych umiejętności. Ale to też nie jest jakiś konieczny warunek do spełnienia, lecz wyłącznie świadomy, INDYWIDUALNY wybór modelarza.
A tak zupełnie na marginesie – ta dyskusja, choć chaotyczna i poruszająca wiele różnych zagadnień (może faktycznie „trza by” wyodrębnić z niej kilka osobnych wątków, z których część powinna się znaleźć w innym dziale) dowodzi jednak mimo wszystko jednej FENOMENALNEJ sprawy, że na tym forum można rozmawiać kulturalnie, bez używania epitetów i bez przytyków osobistych nawet jeśli w czymś się różnimy. Niezależnie od wielowątkowości, cała dyskusja dowodzi, że można rozmawiać „na poziomie”. Pokazanie, że da się rozmawiać bez zacietrzewienia jest samo w sobie DOBRYM WZORCEM dla wszelakich internetowych dyskusji. I OBY TAK ZOSTAŁO DO WYCZERPANIA TEMATÓW
Masz w 100% rację, że każdy ma swoje niepowtarzalne podejście do modelarstwa. Ale przecież omawiając określone formy „tych podejść do modelarstwa” nikt tu (przynajmniej na razie) nie mówił, że ta czy inna koncepcja ma być jakąś główną, czy jedynie słuszną. Wręcz przeciwnie. Mnie przynajmniej chodzi o to, żeby modelarstwo w swoim procesie ewolucji ( bo to jednak cały czas jest proces!) zachowywało możliwie najszersze spektrum. A to spektrum zamyka się w dwóch skrajnych koncepcjach - od budowania samodzielnego od podstaw, do tego wyłącznie zestawowego. Podkreślam - od jednej skrajnej postaci do drugiej skrajnej postaci. Pragnę przypomnieć, że wątek zaczął się dlatego, że właśnie jedna skrajna postać (czyli budowa od podstaw) znalazła się w niełasce u rozmaitych znawców modelarstwa chcących występować w roli „nowoczesnych”. Stąd być może mylne wrażenie, że przypominanie o „korzyściach” płynących z budowy modeli scratch ma być tą „jedynie słuszną drogą”. Nie! Nie ma jedynie słusznych dróg uprawiania modelarstwa „Jedynie słuszne” jest tylko doskonalenie własnych umiejętności. Ale to też nie jest jakiś konieczny warunek do spełnienia, lecz wyłącznie świadomy, INDYWIDUALNY wybór modelarza.
A tak zupełnie na marginesie – ta dyskusja, choć chaotyczna i poruszająca wiele różnych zagadnień (może faktycznie „trza by” wyodrębnić z niej kilka osobnych wątków, z których część powinna się znaleźć w innym dziale) dowodzi jednak mimo wszystko jednej FENOMENALNEJ sprawy, że na tym forum można rozmawiać kulturalnie, bez używania epitetów i bez przytyków osobistych nawet jeśli w czymś się różnimy. Niezależnie od wielowątkowości, cała dyskusja dowodzi, że można rozmawiać „na poziomie”. Pokazanie, że da się rozmawiać bez zacietrzewienia jest samo w sobie DOBRYM WZORCEM dla wszelakich internetowych dyskusji. I OBY TAK ZOSTAŁO DO WYCZERPANIA TEMATÓW
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
Panowie, ubiegającego czasu niestety nie da się zatrzymać. Zawsze ubiegał odkąd istnieje i będzie ubiegał nadal. Z tym ubiegającym czasem następują niestety nieodwracalne zmiany. Jedną z nich jest zapewne zanikanie modelarni w znanej nam formie z ubiegłego stulecia. Musi być chyba w tym coś naturalnego skoro nie tylko w jednym Mieście, ale wszędzie indziej jest mniej więcej taka sama sytuacja. Żaden meteor czy też inny kataklizm kierowany siłami przyrody nie jest przecież za to odpowiedzialny. To raczej brak zainteresowania taką formą zdobywania modelarskiej wiedzy i charakter dzisiejszych czasów należy winić za taki stan rzeczy. Samych ludzi zainteresowanych modelarstwem w tym ludzi młodych chyba generalnie przybywa, przynajmniej takie widzę oznaki na tym forum. W zwiąsku z tym należało by chyba znaleźć takie formy przekazu informacji, a zatem wiedzy z których Ci ludzie mieli by szanse skorzystać.
W innych dziedzinach wszelkiej twórczości przecież już to nastąpiło dawno temu. Można oglądać w telewizji, w necie czy bezpośrednio z dysku wszelkiego rodzaju filmy poglądowe niemalże na każdy temat. Ze szczegółami, od kuchni są pokazane i opatrzone fachowym komentarzem najprzeróżniejsze zagadnienia życia i twórczości. Lista jest bardzo długa, począwszy od sztuki kulinarnej, a skończywszy na seksie , z niemalże wszystkim innym pomiędzy. Dlaczego zatem nie ma ogólnie dostępnych tego typu prezentacji w temacie modelarstwa. Moim zdaniem jest to ogromna luka, która czeka na wypełnienie. Żadne zdjęcia czy opisy nie są przecież w stanie zastąpić ruchomego obrazu, gdzie widać w jaki sposób mistrz posługuje się narzędziami, jak je dobiera itd. Może taka właśnie powinna być forma modelarni dzisiejszych czasów.
Są co prawda Fora i one po części mogły by odgrywać taką rolę. Niestety nie zawsze sprawdzają się one w takiej sytuacji. Nawet jeżeli pojawiają się zdjęcia obrazujące powstawanie Modelu, to nie zawsze są one poparte wystarczająco wnikliwym komentarzem. Czasami odnoszę również wrażenie, że nie każdy z naprawdę doświadczonych modelarzy potrafi albo chce podzielić się swoją wiedzą. Inna sprawa to to, że trzeba by sobie stworzyć techniczne warunki do fotografowania wykonywanej pracy, a nie tylko modelu. Spostrzegam tendencję, że to raczej Ci początkujący, ale traktujący modelarstwo na serio, starają się pokazywać swoje osiągnięcia dokładnie krok po kroku.
Wracając do tematu blaszek niefototrawionych. Przekonany jestem, że gdyby na rynku pojawiło się DVD obrazujące krok po kroku, powstanie jakiegokolwiek modelu wykonanego przez Ciebie Andrzeju od podstaw, to mogłoby z powodzeniem zmienić podejście do tematu wielu modelarzy. Ja pierwszy zapisuję się na takie DVD, cena nie gra roli.
Andrzeju, jeszcze jedno pytanie na koniec. Czy to przypadkiem frustracja wynikająca z faktu, że większość modelarzy nie ma dostępu do sprzętu jakim ty dysponujesz, jest częściowo odpowiedzialna za negowanie Twojego podejścia do modelarstwa?
Pozdrawiam,
Piotr
W innych dziedzinach wszelkiej twórczości przecież już to nastąpiło dawno temu. Można oglądać w telewizji, w necie czy bezpośrednio z dysku wszelkiego rodzaju filmy poglądowe niemalże na każdy temat. Ze szczegółami, od kuchni są pokazane i opatrzone fachowym komentarzem najprzeróżniejsze zagadnienia życia i twórczości. Lista jest bardzo długa, począwszy od sztuki kulinarnej, a skończywszy na seksie , z niemalże wszystkim innym pomiędzy. Dlaczego zatem nie ma ogólnie dostępnych tego typu prezentacji w temacie modelarstwa. Moim zdaniem jest to ogromna luka, która czeka na wypełnienie. Żadne zdjęcia czy opisy nie są przecież w stanie zastąpić ruchomego obrazu, gdzie widać w jaki sposób mistrz posługuje się narzędziami, jak je dobiera itd. Może taka właśnie powinna być forma modelarni dzisiejszych czasów.
Są co prawda Fora i one po części mogły by odgrywać taką rolę. Niestety nie zawsze sprawdzają się one w takiej sytuacji. Nawet jeżeli pojawiają się zdjęcia obrazujące powstawanie Modelu, to nie zawsze są one poparte wystarczająco wnikliwym komentarzem. Czasami odnoszę również wrażenie, że nie każdy z naprawdę doświadczonych modelarzy potrafi albo chce podzielić się swoją wiedzą. Inna sprawa to to, że trzeba by sobie stworzyć techniczne warunki do fotografowania wykonywanej pracy, a nie tylko modelu. Spostrzegam tendencję, że to raczej Ci początkujący, ale traktujący modelarstwo na serio, starają się pokazywać swoje osiągnięcia dokładnie krok po kroku.
Wracając do tematu blaszek niefototrawionych. Przekonany jestem, że gdyby na rynku pojawiło się DVD obrazujące krok po kroku, powstanie jakiegokolwiek modelu wykonanego przez Ciebie Andrzeju od podstaw, to mogłoby z powodzeniem zmienić podejście do tematu wielu modelarzy. Ja pierwszy zapisuję się na takie DVD, cena nie gra roli.
Andrzeju, jeszcze jedno pytanie na koniec. Czy to przypadkiem frustracja wynikająca z faktu, że większość modelarzy nie ma dostępu do sprzętu jakim ty dysponujesz, jest częściowo odpowiedzialna za negowanie Twojego podejścia do modelarstwa?
Pozdrawiam,
Piotr
Obraz jest wart tysiąca słów. Model wart jest miliona.
Piotrze, myśl o wirtualnej modelarni zrodziła mi się w głowie po tym:
Może modelarnia wirtualna? Jeden z naszych kolegów z forum miał chyba taki przebłysk tworząc nowy temat "relacja dla początkujących ..." ale skończyło się pedagogiczną klapą (a raczej nawet się nie zaczęło).
Andrzejowi udało się (i życzę samych sukcesów). I wtedy właśnie pomyślałem sobie, ze gdzieś są ludzie - pasjonaci z "zacięciem" pedagogicznym i takimi marzeniami którzy nie mają możliwości takich jak Andrzej B.Bryska Andrzej pisze:Otóż w pewnym sensie modelarstwo stało się w wielkiej części moim sposobem na życie. Udało mi się przed niemal dwoma laty znaleźć sponsora i uruchomić modelarnię ! Marzeniem moim jest, by była to "wylęgarnia mistrzów".
Może modelarnia wirtualna? Jeden z naszych kolegów z forum miał chyba taki przebłysk tworząc nowy temat "relacja dla początkujących ..." ale skończyło się pedagogiczną klapą (a raczej nawet się nie zaczęło).
- Bartosz B.
- Posty: 747
- Rejestracja: sob lip 24 2004, 21:02
- Lokalizacja: Gorlice / Nonnweiler
- x 7
no nie wiem czy to do końca prawda, ja bym chętne zapisał sie do takiej modelarni nawet teraz, lecz od kilkunastu lat w moim prawie 40 tys. mieście nie ma czegoś takiego. Kiedyś tam była, kleiło sie modele latające, bylem na kilku zającach niestety nie było mi dane zostać tam na dłużej bo ja zamknęliJedną z nich jest zapewne zanikanie modelarni w znanej nam formie z ubiegłego stulecia. Musi być chyba w tym coś naturalnego skoro nie tylko w jednym Mieście, ale wszędzie indziej jest mniej więcej taka sama sytuacja. Żaden meteor czy też inny kataklizm kierowany siłami przyrody nie jest przecież za to odpowiedzialny. To raczej brak zainteresowania taką formą zdobywania modelarskiej wiedzy i charakter dzisiejszych czasów należy winić za taki stan rzeczy
Tak naprawdę jak bym nigdzie stąd nie wyjeżdżał to prace innych modelarzy mógłbym oglądać jedynie na ekranie monitora...
-
- Posty: 483
- Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
- x 58
Blaszki niefotrawione
Rutek – z Twoimi stwierdzeniami dotyczącymi upływu czasu i jego skutków nie sposób się nie zgodzić Co do zjawiska zaniku modelarni, to przyczyny są jak najbardziej znane – kasa i jeszcze raz kasa oraz brak wyobraźni ludzi, którzy wówczas podejmowali decyzje (ale tu trzeba by wkroczyć w zagadnienia polityki ostatniego co najmniej 15-lecia, czyli kto i jak naszym wesołym krajem rządził i co z tego wyszło), więc myślę, że nie warto tej sprawy rozwijać. Bo jak sam stwierdziłeś - czasu cofnąć się nie da.
Nakręcenie zaś materiału i sprzedawanie na DVD jako filmu instruktażowego? Pomysł niezły. Realizacja teoretycznie wykonalna, ale żeby to było na naprawdę dobrym poziomie, a nie jakaś amatorszczyzna (cała masa takich filmików już jest – nawet chyba i w internecie), to proszę mi wierzyć, jest to bardzo trudne i wymagające sporych kosztów przedsięwzięcie (już to sprawdzałem). Musiałby się znaleźć ktoś, kto „czuje sprawę” i zaryzykuje swój czas i pieniądze w realizację takiego projektu, albo... sponsor, który ma tyle kasy, żeby to sfinansować. Jeśli jakiś forumowicz ma takie możliwości, to jestem otwarty na propozycje.
A odpowiedź na Twoje pytanie ostatnie pytanie: Oj! Przyczyn jest wiele. Jednak z pewnością ta „frustracja” nie jest kwestią warsztatu rozumianego, jako narzędzia. Narzędzia gromadzi się latami. I nawet te najdroższe, to nie są koszty nieuchwytne dla przeciętnie zarabiającego modelarza w Polsce. Ta frustracja wynika raczej z zupełnie „innych kwestii”. Nie chcę ich wymieniać, bo musiałbym pisać o ludzkiej zawiści. Powiem tylko, że to właśnie tak rozumiane podejście do modelarstwa, jakie prezentuję w swojej „publicystyce” dało mi pracę w Skrzydlatej i AeroPlanie. I w ten sposób spełniło się moje marzenia „bycia w lotnictwie”. Z różnych powodów nie miałem najmniejszych szans jako pilot. Stworzyłem więc sobie szansę jako modelarz. I udało się. A jakie były tego koszty... Cóż, czy koszty są ważne, gdy spełniają się marzenia?
Nakręcenie zaś materiału i sprzedawanie na DVD jako filmu instruktażowego? Pomysł niezły. Realizacja teoretycznie wykonalna, ale żeby to było na naprawdę dobrym poziomie, a nie jakaś amatorszczyzna (cała masa takich filmików już jest – nawet chyba i w internecie), to proszę mi wierzyć, jest to bardzo trudne i wymagające sporych kosztów przedsięwzięcie (już to sprawdzałem). Musiałby się znaleźć ktoś, kto „czuje sprawę” i zaryzykuje swój czas i pieniądze w realizację takiego projektu, albo... sponsor, który ma tyle kasy, żeby to sfinansować. Jeśli jakiś forumowicz ma takie możliwości, to jestem otwarty na propozycje.
A odpowiedź na Twoje pytanie ostatnie pytanie: Oj! Przyczyn jest wiele. Jednak z pewnością ta „frustracja” nie jest kwestią warsztatu rozumianego, jako narzędzia. Narzędzia gromadzi się latami. I nawet te najdroższe, to nie są koszty nieuchwytne dla przeciętnie zarabiającego modelarza w Polsce. Ta frustracja wynika raczej z zupełnie „innych kwestii”. Nie chcę ich wymieniać, bo musiałbym pisać o ludzkiej zawiści. Powiem tylko, że to właśnie tak rozumiane podejście do modelarstwa, jakie prezentuję w swojej „publicystyce” dało mi pracę w Skrzydlatej i AeroPlanie. I w ten sposób spełniło się moje marzenia „bycia w lotnictwie”. Z różnych powodów nie miałem najmniejszych szans jako pilot. Stworzyłem więc sobie szansę jako modelarz. I udało się. A jakie były tego koszty... Cóż, czy koszty są ważne, gdy spełniają się marzenia?
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
Nie jestem złośliwy, ale nie wyobrażam sobie pokazania na filmie DVD jak wykonuje bloczek wielkości 2 X3 x2 mm - trwa to kilka dobrych minut, choler przy tym leci kilka , bo nie zawsze dobry kawałek " patyczka" itd. To byłby "serial" chyba nie dla młodzieży. Pomijam kwestię sprzętu. Metodę Andrzeja do prac z monitorem chciałem wykorzystać do "skręcenia" filmiku o wykonaniu jakiegoś detalu. Chała wyszła okrutna, komputer sie prawie zatkał. Pożytek zaś byłby wątpliwy. Narazie zrezygnowałem. Uczniowie więcej korzystają z kontaktu osobistego i codziennej korespondencji okraszonej rysunkami i zdjęciami. Taki poradnik może byłby dobry jako poradnik pokazujący wykonanie niektórych czynności. Ale modelarstwa moim zdaniem nie nauczy. Bo choćby już na wstępie narzuci określony warsztat narzędziowy. A w tej mierze nie ma uniwersum. Nie dysponuje się ekstra narządkami, często są to latami jak pisał Andrzej gromadzone narzędzia, których teraz nawet nie uświadczysz w sklepie (vide: cyrkiel redukcyjny) lub z doskoku na allegro. Ale spójrzmy na sprawę z innej strony. ja miałem swojego "mistrza" ś.p. Andrzeja Łączyńskiego który chciał nie chciał swój sposób myślenia i swoją filozofię modelarstwa mi przekazał. Tą filozofię uzupełnioną swoimi doświadczeniami i zdobytą wiedzą "sprzedaję" dalej. Kawałek wielkiego Andrzeja będzie gdzieś we Wrocławiu, albo w Turku. I bardzo dobrze. Cień tych wielkich zawsze nam będzie towarzyszył.
A co do modelarni. Trudno się z tym pogodzić , ale skutkiem faktu uznania ze kultura ma dochód przynosić, jest likwidacja placówek deficytowych. Więcej się ma wypuszczając często z naruszeniem prawa wyposażone w komplet narzędzi i maszyn przez LOK, czy Aeroklub pracownie na cele gospodarcze. A że dzieciaki pójdą w tango? A kogo to wzrusza? Wiem jedno . U nas chętnych do pracowni jest kilkudziesięciu co rok. Możliwości "przerobowe" dotkną najwyżej 15 - 20. Reszta dopiero wtedy jak się ktoś wykruszy. Inna sprawa to brak instruktorów modelarstwa. Dobrze że chociaż w tej mierze kierownictwo jest "konserwatywne" i wymaga papierów Lokowskich albo Aeroklubowych potwierdzających umiejętności i wiedzę. Nie wiem jak długo. Nie wiem.
A trzymajcie się ciepluchno równiez za oceanem. Bosman Wietrzny
PS. Przeczytajcie na www.koga.net.pl o organizowanym zjeździe - modelarzy okrętowych i szkutniczych jest sporo
A co do modelarni. Trudno się z tym pogodzić , ale skutkiem faktu uznania ze kultura ma dochód przynosić, jest likwidacja placówek deficytowych. Więcej się ma wypuszczając często z naruszeniem prawa wyposażone w komplet narzędzi i maszyn przez LOK, czy Aeroklub pracownie na cele gospodarcze. A że dzieciaki pójdą w tango? A kogo to wzrusza? Wiem jedno . U nas chętnych do pracowni jest kilkudziesięciu co rok. Możliwości "przerobowe" dotkną najwyżej 15 - 20. Reszta dopiero wtedy jak się ktoś wykruszy. Inna sprawa to brak instruktorów modelarstwa. Dobrze że chociaż w tej mierze kierownictwo jest "konserwatywne" i wymaga papierów Lokowskich albo Aeroklubowych potwierdzających umiejętności i wiedzę. Nie wiem jak długo. Nie wiem.
A trzymajcie się ciepluchno równiez za oceanem. Bosman Wietrzny
PS. Przeczytajcie na www.koga.net.pl o organizowanym zjeździe - modelarzy okrętowych i szkutniczych jest sporo
Wietrzny Bosman
-
- Posty: 483
- Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
- x 58
Blaszki niefototrawione
Jeszcze na chwilę wrócę do sprawy modelarnia i „żywy instruktor”. Kraj nam się od pewnego czasu robi „zachodnipeuropejski” więc pewnie i ta reszta modelarni ulegnie „sprywatyzowaniu”. Modelarnie „aeroklubowe” już powolutku znikają, znikną też i LOK-owskie. Kiedy? Oby jak najpóźniej! Ale pewnie to jest proces nieunikniony. Może się utrzymają jakieś osiedlowe. Tam, gdzie w radzie spółdzielni znajdą się ludzie myślący nie tylko kategoriami: „kasa Misiu kasa”, ale także kategorią: „więcej ośrodków dla młodzieży = mniej bandziorów na podwórku” to jakieś szanse są.
Ale wróćmy do tych „zachodnioeuropejskich wzorców”. Sporo się tym interesowałem. Modelarni wprawdzie tam niema (ja przynajmniej nie widziałem), ale SĄ KLUBY MODELARSKIE. Otóż z moich obserwacji wynika, że rolę instruktorów pełnią ludzie działający właśnie w tamtejszych klubach modelarskich, bo „modelarskie życie” jednak tam głównie kwitnie „w realu” (w odróżnieniu do głównie wirtualnego u nas). Kluby działają więc „w pewnym stopniu” jak modelarnie, albo jak kto woli zastępują modelarnie. Jak kluby sobie radzą, by móc prowadzić swą działalność, oto kilka spektakularnych przykładów:
1/.Przy muzeum lotnictwa w Payerne (Szwajcaria) działa grupa wolontariuszy, którzy dbają o czystość zgromadzonych tam samolotów. Za to mają wgląd w rozmaite dokumentacje i sami sobie mogą je tworzyć podczas odrestaurowania nowych nabytków muzealnych. Za to mają lokal na spotkania w muzeum, oraz pomoc i wsparcie przy organizacji imprez. Identycznie działa klub przy muzeum lotnictwa w Gardermoen w Norwegii.
Tak przy okazji – miałem możliwość zwiedzić kilkadziesiąt muzeów lotniczych w wielu krajach. Nie spotkałem za granicą ANI JEDNEGO muzeum, przy którym nie działałby klub modelarski. Nawet w takim biednym kraju, jak Serbia też mają!
2/W jednym ze szwedzkich miast na tablicy informacyjnej, która jest jednocześnie planikiem sytuacyjnym osiedla przy każdej zaznaczonej na tym planiku posesji jest informacja, jakie hobby uprawia mieszkaniec tej posesji – wprowadza się na takie osiedle ktoś nowy i na planiku od razu widzi, że sąsiad np. trzy domy dalej „uprawia” modelarstwo... idzie więc do niego i „się przedstawia”. Jak zbierze się ich więcej, to mogą sobie wynająć specjalny pokój na spotkania i robić tam imprezy. I oczywiście uczyć się wzajemnie modelarstwa, a także wciągać w to dzieci.
3/We Włoszech w Monza jest klub, który raz w miesiącu w niedzielę zaprasza „trudną młodzież” na pokaz budowy modeli. Za tę inicjatywę mają od władz miasta lokal i za darmo salę w pięknym pałacu Villa Reale na organizację konkursu modelarskiego. Całą działalność współfinansują im sklepy modelarskie w Monza.
4/Również we Włoszech, ale tym razem w Ferrarze modelarze się skrzyknęli i zaproponowali władzom regionu, że jak im dadzą jakiś stary rozpadający się dom, i trochę kasy, to oni go wyremontują własnymi siłami i zrobią tam muzeum techniki z eksponatami modelarskimi. No i dostali rozpadający się pałac bez dachu kilka km od Ferrary w Voghenza (tam sporo takich „lokali” stało odłogiem). Po trzech latach prac budowlanych ów pałac zaczął wyglądać jak... pałac i teraz jest tam piękne muzeum modelarstwa i co roku równie piękny festiwal modelarski, który sam na siebie zarabia.
5/W Portugalii niedaleko Lizbony jest wielkie Centrum Kongresowo-Konferencyjne, na wyspie Troya, które w okolicach lutego nie ma specjalnego wzięcia na te kongresy i konferencje. Więc kilku facetów wpadło na pomysł, że można by właścicieli Centrum namówić, by w tym czasie organizować imprezę modelarską. Tak się ta impreza rozreklamowała, że stała się „modelarską instytucją”. Władzom się też spodobała ta inicjatywa i modelarze mają dzięki temu środki na lokal klubowy w Lizbonie i sponsoring banków(!) na działalność.
6/To ostatni już przykład, ale za to jaaaki! Na Malcie w La Valetta to modelarze mają nawet... własny prywatny (sic!!!) pub. I tam w tym pubie ci modelarze mogą pić piwo za darmo, a reszta musi płacić. O tym, że co jakiś czas są tam spotkania typowo modelarskie, gdzie jedni uczą drugich, wspominać chyba nie muszę.
Mógłbym podać jeszcze co najmniej kilka oryginalnych przykładów z innych krajów „Ehropy”, ale po co się stresować. Wszędzie tam, gdzie byłem gościem jakiegoś klubu „ktoś” wspierał modelarzy, uznając ich działalność za działalność kulturalno-oświatową. U nas też podobno tak jest. Jedyna różnica między „nami” a „nimi” polega na tym, że tam o tej kulturze i oświacie jakoś tak nie tylko gadają, ale starają się ją NA SERIO ROBIĆ NA CODZIEŃ! No i że modelarstwo jest tam naprawdę traktowane jako ta działalność kulturalno-oświatowa. Zupełnie poważnie tak tam modelarzy się ocenia! I może dlatego jest im łatwiej. Jednak uczciwie trzeba powiedzieć, że modelarze najpierw sami się w te kluby zrzeszają i że nikt im tego „odgórnie” nie organizuje.
Qurde, a miało być tylko o blaszkach
Ale wróćmy do tych „zachodnioeuropejskich wzorców”. Sporo się tym interesowałem. Modelarni wprawdzie tam niema (ja przynajmniej nie widziałem), ale SĄ KLUBY MODELARSKIE. Otóż z moich obserwacji wynika, że rolę instruktorów pełnią ludzie działający właśnie w tamtejszych klubach modelarskich, bo „modelarskie życie” jednak tam głównie kwitnie „w realu” (w odróżnieniu do głównie wirtualnego u nas). Kluby działają więc „w pewnym stopniu” jak modelarnie, albo jak kto woli zastępują modelarnie. Jak kluby sobie radzą, by móc prowadzić swą działalność, oto kilka spektakularnych przykładów:
1/.Przy muzeum lotnictwa w Payerne (Szwajcaria) działa grupa wolontariuszy, którzy dbają o czystość zgromadzonych tam samolotów. Za to mają wgląd w rozmaite dokumentacje i sami sobie mogą je tworzyć podczas odrestaurowania nowych nabytków muzealnych. Za to mają lokal na spotkania w muzeum, oraz pomoc i wsparcie przy organizacji imprez. Identycznie działa klub przy muzeum lotnictwa w Gardermoen w Norwegii.
Tak przy okazji – miałem możliwość zwiedzić kilkadziesiąt muzeów lotniczych w wielu krajach. Nie spotkałem za granicą ANI JEDNEGO muzeum, przy którym nie działałby klub modelarski. Nawet w takim biednym kraju, jak Serbia też mają!
2/W jednym ze szwedzkich miast na tablicy informacyjnej, która jest jednocześnie planikiem sytuacyjnym osiedla przy każdej zaznaczonej na tym planiku posesji jest informacja, jakie hobby uprawia mieszkaniec tej posesji – wprowadza się na takie osiedle ktoś nowy i na planiku od razu widzi, że sąsiad np. trzy domy dalej „uprawia” modelarstwo... idzie więc do niego i „się przedstawia”. Jak zbierze się ich więcej, to mogą sobie wynająć specjalny pokój na spotkania i robić tam imprezy. I oczywiście uczyć się wzajemnie modelarstwa, a także wciągać w to dzieci.
3/We Włoszech w Monza jest klub, który raz w miesiącu w niedzielę zaprasza „trudną młodzież” na pokaz budowy modeli. Za tę inicjatywę mają od władz miasta lokal i za darmo salę w pięknym pałacu Villa Reale na organizację konkursu modelarskiego. Całą działalność współfinansują im sklepy modelarskie w Monza.
4/Również we Włoszech, ale tym razem w Ferrarze modelarze się skrzyknęli i zaproponowali władzom regionu, że jak im dadzą jakiś stary rozpadający się dom, i trochę kasy, to oni go wyremontują własnymi siłami i zrobią tam muzeum techniki z eksponatami modelarskimi. No i dostali rozpadający się pałac bez dachu kilka km od Ferrary w Voghenza (tam sporo takich „lokali” stało odłogiem). Po trzech latach prac budowlanych ów pałac zaczął wyglądać jak... pałac i teraz jest tam piękne muzeum modelarstwa i co roku równie piękny festiwal modelarski, który sam na siebie zarabia.
5/W Portugalii niedaleko Lizbony jest wielkie Centrum Kongresowo-Konferencyjne, na wyspie Troya, które w okolicach lutego nie ma specjalnego wzięcia na te kongresy i konferencje. Więc kilku facetów wpadło na pomysł, że można by właścicieli Centrum namówić, by w tym czasie organizować imprezę modelarską. Tak się ta impreza rozreklamowała, że stała się „modelarską instytucją”. Władzom się też spodobała ta inicjatywa i modelarze mają dzięki temu środki na lokal klubowy w Lizbonie i sponsoring banków(!) na działalność.
6/To ostatni już przykład, ale za to jaaaki! Na Malcie w La Valetta to modelarze mają nawet... własny prywatny (sic!!!) pub. I tam w tym pubie ci modelarze mogą pić piwo za darmo, a reszta musi płacić. O tym, że co jakiś czas są tam spotkania typowo modelarskie, gdzie jedni uczą drugich, wspominać chyba nie muszę.
Mógłbym podać jeszcze co najmniej kilka oryginalnych przykładów z innych krajów „Ehropy”, ale po co się stresować. Wszędzie tam, gdzie byłem gościem jakiegoś klubu „ktoś” wspierał modelarzy, uznając ich działalność za działalność kulturalno-oświatową. U nas też podobno tak jest. Jedyna różnica między „nami” a „nimi” polega na tym, że tam o tej kulturze i oświacie jakoś tak nie tylko gadają, ale starają się ją NA SERIO ROBIĆ NA CODZIEŃ! No i że modelarstwo jest tam naprawdę traktowane jako ta działalność kulturalno-oświatowa. Zupełnie poważnie tak tam modelarzy się ocenia! I może dlatego jest im łatwiej. Jednak uczciwie trzeba powiedzieć, że modelarze najpierw sami się w te kluby zrzeszają i że nikt im tego „odgórnie” nie organizuje.
Qurde, a miało być tylko o blaszkach
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
Re: Blaszki niefototrawione
Bardzo dziękuję za Bosmańskie pozdrowienia.
Mam nadzieję, że nikt nie odbierze Twoich Bosmanie spostrzeżeń jako złośliwości. Pozwolę sobie jednak nie zgodzić z niektórymi z Twoich uwag. Ośmielę się twierdzić że techniczne możliwości nakręcenia materiału w celu stworzenia filmu instruktażowego istnieją, jakkolwiek małe elementy by to ni były. Ścieżka dźwiękowa też nie jest problemem, ponieważ dogrywa się ją później. Kilka tygodni temu widziałem urywki reportażu kręconego w pracowni Tiffaniego. Naprawdę można wspaniale pokazać pracę przy obróbce małych elementów. Jedyny problem to kasa, tylko i wyłącznie kasa. Jeżeli dobrze zrobiony instruktaż nie nauczy modelarstwa, to na pewno zaszczepi chęci do tego hobby. Co najważniejsze to to, że dotrze do bardzo wielu odbiorców. Ci, którzy będą chcieli z tego skorzystać, skorzystają. Już z samego materiału, który jest na forum można sporo się nauczyć, trzeba tylko mieć trochę cierpliwości, chęci i jakieś tam predyspozycje.
Zapytano kiedyś Rodina, sławnego Francuskiego rzeźbiarza o to, w jaki sposób powstaje rzeźba, która jest dziełem sztuki. -Bardzo prosto- odpowiedział artysta. Trzeba wziąć blok marmuru i odrąbać wszystko to co w nim nie potrzebne.
Może właśnie w ten sam sposób należy myśleć. Te modelarnie już są tam gdzie trzeba. Należy się jedynie skrzyknąć i "odrąbać" to co nie jest potrzebne.
Pozdrawiam Wszystkich,
Piotr
P.S. Ale jaja. Nawet słownik Kartonworku wyrzuca słowo "modelarnie" na czerwono, jako błąd.
Mam nadzieję, że nikt nie odbierze Twoich Bosmanie spostrzeżeń jako złośliwości. Pozwolę sobie jednak nie zgodzić z niektórymi z Twoich uwag. Ośmielę się twierdzić że techniczne możliwości nakręcenia materiału w celu stworzenia filmu instruktażowego istnieją, jakkolwiek małe elementy by to ni były. Ścieżka dźwiękowa też nie jest problemem, ponieważ dogrywa się ją później. Kilka tygodni temu widziałem urywki reportażu kręconego w pracowni Tiffaniego. Naprawdę można wspaniale pokazać pracę przy obróbce małych elementów. Jedyny problem to kasa, tylko i wyłącznie kasa. Jeżeli dobrze zrobiony instruktaż nie nauczy modelarstwa, to na pewno zaszczepi chęci do tego hobby. Co najważniejsze to to, że dotrze do bardzo wielu odbiorców. Ci, którzy będą chcieli z tego skorzystać, skorzystają. Już z samego materiału, który jest na forum można sporo się nauczyć, trzeba tylko mieć trochę cierpliwości, chęci i jakieś tam predyspozycje.
To dosłownie chciałem napisać w poprzednim poście, ale pomyślałem że możecie to odebrać jako pouczanie bardziej doświadczonych w temacie. Andrzej podał wystarczająco dużo przykładów na to jak można się zorganizować. Zamiast szukać modelarni, trzeba szukać ludzi, a modelarnia sama się znajdzie. Przypomniała mi się w tym miejscu pewna anegdota ze świata sztuki:Andrzej Ziober pisze:Jednak uczciwie trzeba powiedzieć, że modelarze najpierw sami się w te kluby zrzeszają i że nikt im tego „odgórnie” nie organizuje.
Zapytano kiedyś Rodina, sławnego Francuskiego rzeźbiarza o to, w jaki sposób powstaje rzeźba, która jest dziełem sztuki. -Bardzo prosto- odpowiedział artysta. Trzeba wziąć blok marmuru i odrąbać wszystko to co w nim nie potrzebne.
Może właśnie w ten sam sposób należy myśleć. Te modelarnie już są tam gdzie trzeba. Należy się jedynie skrzyknąć i "odrąbać" to co nie jest potrzebne.
Pozdrawiam Wszystkich,
Piotr
P.S. Ale jaja. Nawet słownik Kartonworku wyrzuca słowo "modelarnie" na czerwono, jako błąd.
Obraz jest wart tysiąca słów. Model wart jest miliona.