RP III: Bombarda średniowieczna - materiały współczesne.
Moderatorzy: kartonwork, Tempest, Edmund_Nita
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Cześć orły, sokoły, bażanty i inny szlachetny drób. Pisze do Was Wasz uboższy krewny - wróbelek - kurdupelek elemelek. A sprawił to "Stary Człowiek, który "morze", odnajdując moją klawiaturę po przeprowadzeniu odpowiednich czynności, do których został powołany. He, he...
Jak zauważyli znający się na piśmie obrazkowym, jestem w trakcie malowania figurek artylerzystów mających obsługiwać tytułową bombardę.
Malowanie idzie jak krew z nosa, bo trzeba co i raz co nieco poprawiać. A to dlatego, że tego plastiku nijak farba nie chce się trzymać. Plastik obraził się już na Humbrola, na Revella i na Vallejo, no to Pactry już nie próbuję. Wystarczy chwycić moimi grubymi paluchami figurkę za łeb i już farba schodzi. Może to dlatego, że za łeb? - spytacie. Otóż nie - jak za giry chwycę, to je to samo. Ale spokojna główka - Polak potrafi (nie tylko spieprzyć). Będę poprawiał do skutku - taki twardy, a nie miętki, jestem.
Ostatnio pomalowałem niektórym rękawki na biało (nie wiem po kiego licha komuś zachciało się na polu bitwy ubierać wojaków w białe koszule, ale co kraj, to obyczaj, albo lepiej - co woje, to stroje). Tego lonciarza-zapalacza też domalowałem, jeżeli dobrze pamiętam, to czerwienią.
Jak wyszło? Tak, czyli byle jak:
No, teraz powinien pojawić się tu Dobry Duszek - Pełny Brzuszek. Niestety jeszcze bajkopisarze nie wymyślili osobnika, który mógłby się pojawić jednocześnie jako zjawa i jako facet materialny pełną gębą. Zatem tymczasem materialnie, z klawiaturą, ale...
Jak zauważyli znający się na piśmie obrazkowym, jestem w trakcie malowania figurek artylerzystów mających obsługiwać tytułową bombardę.
Malowanie idzie jak krew z nosa, bo trzeba co i raz co nieco poprawiać. A to dlatego, że tego plastiku nijak farba nie chce się trzymać. Plastik obraził się już na Humbrola, na Revella i na Vallejo, no to Pactry już nie próbuję. Wystarczy chwycić moimi grubymi paluchami figurkę za łeb i już farba schodzi. Może to dlatego, że za łeb? - spytacie. Otóż nie - jak za giry chwycę, to je to samo. Ale spokojna główka - Polak potrafi (nie tylko spieprzyć). Będę poprawiał do skutku - taki twardy, a nie miętki, jestem.
Ostatnio pomalowałem niektórym rękawki na biało (nie wiem po kiego licha komuś zachciało się na polu bitwy ubierać wojaków w białe koszule, ale co kraj, to obyczaj, albo lepiej - co woje, to stroje). Tego lonciarza-zapalacza też domalowałem, jeżeli dobrze pamiętam, to czerwienią.
Jak wyszło? Tak, czyli byle jak:
No, teraz powinien pojawić się tu Dobry Duszek - Pełny Brzuszek. Niestety jeszcze bajkopisarze nie wymyślili osobnika, który mógłby się pojawić jednocześnie jako zjawa i jako facet materialny pełną gębą. Zatem tymczasem materialnie, z klawiaturą, ale...
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
No to cze... dziu...
Fajnie, że odzyskałeś głos. Może nawet będziesz mógł skakać
Niestety mam bardzo małe doświadczenie w malowaniu figurek - do tej pory pomalowałem całościowo jednym kolorem, jednego żołnierzyka w małej skali aby sprawdzić działanie "aerografu". Okazało się, że był to ulubiony, jedyny w swoim rodzaju i niezastąpiony żołnierzyk mojego syna . Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że wyciągnąłem go na chybił trafił z wielkiego wora, gdzie było 200 podobnych. Ale trauma została
Do rzeczy: czy próbowałeś przed packaniem farbką pomalować figurkę szelakiem? Tak mi przyszło do głowy, że może sprawdziłby się w roli podkładu podkładu, bo to takie diabelstwo czepiające się wszystkiego.
Pomalowałem nim różne kawałki plastiku w swoim otoczeniu i czepia się nieźle
Fajnie, że odzyskałeś głos. Może nawet będziesz mógł skakać
Niestety mam bardzo małe doświadczenie w malowaniu figurek - do tej pory pomalowałem całościowo jednym kolorem, jednego żołnierzyka w małej skali aby sprawdzić działanie "aerografu". Okazało się, że był to ulubiony, jedyny w swoim rodzaju i niezastąpiony żołnierzyk mojego syna . Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że wyciągnąłem go na chybił trafił z wielkiego wora, gdzie było 200 podobnych. Ale trauma została
Do rzeczy: czy próbowałeś przed packaniem farbką pomalować figurkę szelakiem? Tak mi przyszło do głowy, że może sprawdziłby się w roli podkładu podkładu, bo to takie diabelstwo czepiające się wszystkiego.
Pomalowałem nim różne kawałki plastiku w swoim otoczeniu i czepia się nieźle
Moje modele: archiwum
- MarcinKowalski
- Posty: 62
- Rejestracja: pn sie 20 2007, 14:39
- Lokalizacja: Piła
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Czołem rebiata.
Mozolnie toczy się praca przy figurkach, oj mozolnie... Myślałem, że już skończyłem, ale jak zobaczyłem poniższe zdjęcie (w dużym powiększeniu, ma się rozumieć), to doszedłem do wniosku, że mały lifting będzie jeszcze potrzebny.
Nie muszę chyba dodawać, że lifting już przeprowadzony, ino farbki mokre,to fotek nie robiłem. Ale będą, będą...
Mozolnie toczy się praca przy figurkach, oj mozolnie... Myślałem, że już skończyłem, ale jak zobaczyłem poniższe zdjęcie (w dużym powiększeniu, ma się rozumieć), to doszedłem do wniosku, że mały lifting będzie jeszcze potrzebny.
Nie muszę chyba dodawać, że lifting już przeprowadzony, ino farbki mokre,to fotek nie robiłem. Ale będą, będą...
Jest to jedna z nielicznych relacji z budowy plastikowego modelu jaka oglądam, a przyznam się, że twoje relacje Edmundzie oglądam wszystkie.
Naprawdę jest co oglądać i to niezależnie od tego czy prowadzisz je w milczeniu czy nie. Wole jednak relacje z tekstem pisanym nie samym obrazkowym.
No, ale teraz to ja już siedzę cicho
Naprawdę jest co oglądać i to niezależnie od tego czy prowadzisz je w milczeniu czy nie. Wole jednak relacje z tekstem pisanym nie samym obrazkowym.
No, ale teraz to ja już siedzę cicho
W budowie: Halny;
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Cześć Piterski.
Miło mi, że to co robię podoba Ci się. I vice versa. Też śledzę Twoje zmagania z, jak to ktoś okreslił, antykami z MM. Ale nie przejmuj się docinkami kolegów - na tych antykach wychowała się olbrzymia liczba miłośników naszego hobby. Ja też przecież od antyków z MM zaczynałem. Zresztą w latach, kiedy to się zaczęło (wczesne 60te) nie było innego wyboru. Potem pojawiły się inne wydawnictwa (np. MON-u), czy też kartonówki z zagranicy, głównie z byłego NRD. Zrobiłem kiedyś takiego enerdowca Tu-114 - takiego olbrzymiego, czterosilnikowego, ośmiośmigłowego z kartonu powleczonego srebrzystą folią. Bajer niesamowity na tamte czasy. Samolocik potem shandlowałem za pięć "żółtych tygrysów" brakujących do kolekcji... Takie czasy były... Zaraz zacznę płakać, taki wrażliwy jestem...
Aaa..., jeszcze coś. Wcale nie musisz siedzieć cicho. Właściwie to lubię, jak ktoś swoje uwagi wnosi do wątku. Ale jakoś zauważyłem, że wpisów jakby ostatnio mniej. Odnoszę wrażenie, że się ludziska mnie boją, czy cóś...
Nowe fotki wątkowe postaram się zamieścić jutro...
Trzymaj się Piterski zdrowo,
Edmund
Miło mi, że to co robię podoba Ci się. I vice versa. Też śledzę Twoje zmagania z, jak to ktoś okreslił, antykami z MM. Ale nie przejmuj się docinkami kolegów - na tych antykach wychowała się olbrzymia liczba miłośników naszego hobby. Ja też przecież od antyków z MM zaczynałem. Zresztą w latach, kiedy to się zaczęło (wczesne 60te) nie było innego wyboru. Potem pojawiły się inne wydawnictwa (np. MON-u), czy też kartonówki z zagranicy, głównie z byłego NRD. Zrobiłem kiedyś takiego enerdowca Tu-114 - takiego olbrzymiego, czterosilnikowego, ośmiośmigłowego z kartonu powleczonego srebrzystą folią. Bajer niesamowity na tamte czasy. Samolocik potem shandlowałem za pięć "żółtych tygrysów" brakujących do kolekcji... Takie czasy były... Zaraz zacznę płakać, taki wrażliwy jestem...
Aaa..., jeszcze coś. Wcale nie musisz siedzieć cicho. Właściwie to lubię, jak ktoś swoje uwagi wnosi do wątku. Ale jakoś zauważyłem, że wpisów jakby ostatnio mniej. Odnoszę wrażenie, że się ludziska mnie boją, czy cóś...
Nowe fotki wątkowe postaram się zamieścić jutro...
Trzymaj się Piterski zdrowo,
Edmund
- zxcvbnm1971
- Posty: 413
- Rejestracja: pn lut 13 2006, 23:31
Zaczęło się od MM i możemy być teraz dumni z całokształtu. Zdarzenie sprzed kilku tygodni albo miesięcy (nie mam poczucia czasu): Mc Maniaka odwiedził wujek zza oceanu (pozdrowionka ) i jak zobaczył modele przez niego wykonane, to był zszokowany i nie mógł uwierzyć, że to z kartonu. I dlaczego u nich tego nie ma! Pamięć mnie szwankuje, więc prośba do Mc Maniaka, może opowie jak to dokładnie było.Edmund_Nita pisze:Zresztą w latach, kiedy to się zaczęło (wczesne 60te) nie było innego wyboru.
Pozdrawiam
Cóż, ten wątek dotyczy czego innego i nie chciałbym zostać jednym z tych co boją się pisać . Co do historii z wujkiem z Ameryki to rzeczywiście jego zdziwienie było ogromne. Po obejrzeniu kilku moich modeli sklejonych kilka lat temu zapytał gdzie takie można kupić, bo u nich takich nie ma. Zamiast udzielić odpowiedzi zapytałem jaki konkretnie go interesuje. MUSTANG - odpowiedział bez wahania. Więc wyciągnąłem z szafki trzy różne Mustangi od HALA. Wybrał jednego ( dlaczego akurat tego co mi się najbardziej podobał?). Dorzuciłem mu jeszcze tłoczoną owiewkę i tekturę. Przez resztę wieczoru nie można z nim było normalnie porozmawiać, bo był oderwany od rzeczywistości studiując zawartość wycinanki. Swoją drogą fajnie jest dać coś Wujkowi z Ameryki . Sorki za OT