Dopiero jak na pokładzie pojawiły się te sklonowane ludziki (czego użyłeś do klonowania ?) widac*, jaka ta łajba była malutka. Ciężko była służba tych matrosów. Reumatyzm na stare lata murowany. Choc* na torpedowcach trudno było chyba doczekac* emerytury.
* znowu mi alt-c nie działa
Izmail - carski torpedowiec (1/350 , od podstaw)
Moderatorzy: kartonwork, Tempest, Edmund_Nita
Figurki robiłem najprostszą możliwą metodą czyli na "wycisk".Tempest pisze:czego użyłeś do klonowania ?
Po wykonaniu formy (Polastosil) rozrobiłem kilka kropel poxipolu (matowego, przeźroczysty jest bardziej elastyczny), wypełniłem połówkę formy z lekkim nadmiarem. Potem przyłożyłem drugą połówkę na siłę, żeby "wycisnąć" nadmiar żywicy (stąd ta błona dookoła odlewów), całość zacisnąłem klamerką do bielizny i zostawiłem na kwadrans.
Odlewy wymagają wycięcia z "błony" i wykończenia głowy (znaczy dorobienie czapeczki itp... Idealny tu jest surfacer 500).
Jak mi się nie podoba układ kończyn to odcinam co trzeba i dorabiam nowe z drucików (tak powstał m.in sternik), które potem oblewam surfacerem.
Nie jest to szczyt precyzji, ale moim zdaniem wyglądają lepiej niż fototrawione płaszczaki.
A co do matrosów - zastanawiam się gdzie oni ...mieszkali.
Na takiej łupince to chyba nawet dowódca nie miał własnego kąta. Poza tym jakaś załoga "stała" musiała być cały czas na okręcie, czy zima, czy lato, czy postój w porcie.... a tam nie ma nawet gdzie usiąść czy schować się przed deszczem...
Pozdrowionka
ZzB
..no bo skończyłem zamiatać pierwszą połowę pierwszej płyty...odsapnę nieco... i skończę drugą połowę pierwszej.
ZzB
..no bo skończyłem zamiatać pierwszą połowę pierwszej płyty...odsapnę nieco... i skończę drugą połowę pierwszej.
Hej.
Ponieważ załapałem się na grypę w promocji, stocznia miała duużo wolnego.
Ale w zasadzie udało mi się Izmaiła skończyć.
Piszę “w zasadzie” bo podczas obróbki zdjęć wychwyciłem kilka baboli, które będę musiał jeszcze poprawić. Stąd brak dużych powiększeń, bo trudno się chwalić np. przypadkowym maźnięciem czerwonego na białym mundurze
Ale do rzeczy – od ostatniego razu pojawiły się:
- tyczka (przymocowana do dziobowego relingu)
- koła ratunkowe (przy relingu pomostu)
- światła pozycyjne (przy kominie)
- kolejnych czterech matrosów (na śródokręciu)
- rumpel i liny do żurawika (na rufie)
- flagi w oparciu o artykuł z Modelarstwa Okrętowego (tu niniejszym chciałbym podziękować p Mirosławowi Miarce za konsultacje dotyczące znaku dowódcy).
I to by było na tyle.
Następnym razem (definitywny) koniec
3majcie się wiosennie.
ZzB
Ponieważ załapałem się na grypę w promocji, stocznia miała duużo wolnego.
Ale w zasadzie udało mi się Izmaiła skończyć.
Piszę “w zasadzie” bo podczas obróbki zdjęć wychwyciłem kilka baboli, które będę musiał jeszcze poprawić. Stąd brak dużych powiększeń, bo trudno się chwalić np. przypadkowym maźnięciem czerwonego na białym mundurze
Ale do rzeczy – od ostatniego razu pojawiły się:
- tyczka (przymocowana do dziobowego relingu)
- koła ratunkowe (przy relingu pomostu)
- światła pozycyjne (przy kominie)
- kolejnych czterech matrosów (na śródokręciu)
- rumpel i liny do żurawika (na rufie)
- flagi w oparciu o artykuł z Modelarstwa Okrętowego (tu niniejszym chciałbym podziękować p Mirosławowi Miarce za konsultacje dotyczące znaku dowódcy).
I to by było na tyle.
Następnym razem (definitywny) koniec
3majcie się wiosennie.
ZzB
HejMate'o pisze:Z czego i jak wykonałeś tak realistyczną "wode"???
Woda to kombinacja żelu Vallejo Water Effect i szpachlówki Wamodu.
Spróbowałem tej metody po raz pierwszy (zresztą pod wpływem zdjęć z forum) no i popełniłem kilka podstawowych błędów - ale na przyszłość będę mądrzejszy.
Żel produkowany jest w trzech "kolorach". Wylosowałem w ciemno - Pacific Blue. Nie wiem czy inne mają równie żarówiasty błękit, ale ten aż razi w oczy.
Ale do rzeczy.
- mimo że żel jest przeźroczysty, grubsza warstwa przeźroczysta być przestaje. Wniosek - należy kłaść go kłaść możliwie cienko.
- konsekwencja powyższego - NIE JEST MOŻLIWE uzyskanie "głębokiego" akwenu
- z tego samego powodu lepiej będzie chyba wykształtować zasadniczy układ fal za pomocą jakiegoś innego medium (gipsu ?) i żel dać tylko na wierzch. Korci mnie, żeby spróbować podkładu z przeźroczystego żelu budowlanego. Kosztuje podobnie a jest go 5 razy tyle. No i po zaschnięciu pozostaje przeźroczysty.
- zanim zaschnie pozostaje lekko płynny, więc "ostre" fale trochę się wygładzają.
- praktycznie niemożliwe jest uzyskanie idelanie gładkiej powierzchni (zawsze wyjdą minimalne zmarszczki)
- żel nie nadaje się do malowania (efekt jest koszmarny)
- próba zmycia farby z żelu daje jeszcze gorszy rezultat
- zróżnicowanie koloru najlepiej uzyskać przez odpowiednie pomalowanie podkładu (ja użyłem różnych odcieni zielonego i niebieskiego, ale zastanawiam się np nad... żółtym i czarnym). Dopiero na tak przygotowanym podłożu cienka warstwa żelu zaczyna wyglądać znośnie.
Natomiast "piana" to szpachlówka Wamodu (i to nie pierwszej świeżości) nakładana wykałaczką.
Pozdrowionka
ZzB
..no bo skończyłem zamiatać pierwszą połowę pierwszej płyty...odsapnę nieco... i skończę drugą połowę pierwszej.
ZzB
..no bo skończyłem zamiatać pierwszą połowę pierwszej płyty...odsapnę nieco... i skończę drugą połowę pierwszej.
Hej
No i nadszedł wreszcie definitywny koniec.
Oczywiste błędy malowania zostały poprawione. Niestety - na powiększeniach widać, że w wielu miejscach farba została położona zbyt grubo albo nierównomiernie. Cóż – wierzę, że następny model będzie lepszy
A'ha - ostatecznie jednak złamałem się (przyznaję, że nie bez udziału kibiców) i Izmaił zyskał nieco brudu. Mam nadzieję, że nie przesadziłem. “Brudzing” wykonałem olejami artystycznymi – z przyjemnością zauważyłem, że można je rozcieńczać do bólu i wciąż nie widać pigmentu.
I na koniec jak zwykle “polonica”
Pierwszym dowódcą Izmaiła (lata 1886-1892, Morze Czarne) był lejtnant I.A. Wenicki. Niestety, mimo poszukiwań nie udało mi się o nim nic więcej dowiedzieć. Jedyną wskazówką co do jego ewentualnego polskiego rodowodu może być obecność nazwiska Wenicki w archiwach Domu Polskiego w Charkowie (a więc od Morza Czarnego niedaleko jak na warunki rosyjskie).
Natomiast Polakiem był dowódca (w latach 1887-1889) bliźniaczego torpedowca Lachta – kapitan 2 rangi Michał Niewiński (w wojnie Rosyjsko-Japońskiej brał udział w randze kontradmirała)
I to by było na tyle.
Do następnego modelu.
No i nadszedł wreszcie definitywny koniec.
Oczywiste błędy malowania zostały poprawione. Niestety - na powiększeniach widać, że w wielu miejscach farba została położona zbyt grubo albo nierównomiernie. Cóż – wierzę, że następny model będzie lepszy
A'ha - ostatecznie jednak złamałem się (przyznaję, że nie bez udziału kibiców) i Izmaił zyskał nieco brudu. Mam nadzieję, że nie przesadziłem. “Brudzing” wykonałem olejami artystycznymi – z przyjemnością zauważyłem, że można je rozcieńczać do bólu i wciąż nie widać pigmentu.
I na koniec jak zwykle “polonica”
Pierwszym dowódcą Izmaiła (lata 1886-1892, Morze Czarne) był lejtnant I.A. Wenicki. Niestety, mimo poszukiwań nie udało mi się o nim nic więcej dowiedzieć. Jedyną wskazówką co do jego ewentualnego polskiego rodowodu może być obecność nazwiska Wenicki w archiwach Domu Polskiego w Charkowie (a więc od Morza Czarnego niedaleko jak na warunki rosyjskie).
Natomiast Polakiem był dowódca (w latach 1887-1889) bliźniaczego torpedowca Lachta – kapitan 2 rangi Michał Niewiński (w wojnie Rosyjsko-Japońskiej brał udział w randze kontradmirała)
I to by było na tyle.
Do następnego modelu.
Pozdrowionka
ZzB
..no bo skończyłem zamiatać pierwszą połowę pierwszej płyty...odsapnę nieco... i skończę drugą połowę pierwszej.
ZzB
..no bo skończyłem zamiatać pierwszą połowę pierwszej płyty...odsapnę nieco... i skończę drugą połowę pierwszej.