[1:700] USS Arizona BB39- stan z 1941r.
Moderatorzy: kartonwork, Tempest, Edmund_Nita
Pomalowany kadłub .....hehehe nabiera wyglądu i okrętowego wdzięku
Denerwuje tylko lampa błyskowa, bo widac jakieś przebarwienia, których normalnie nie widać nawet podczas światła dziennego....skąd ten aparat to bierze..nie wiem....No ale szykuje się zmiana sprzętu foto na bardziej profesionalny to może i będzie lepiej....
Denerwuje tylko lampa błyskowa, bo widac jakieś przebarwienia, których normalnie nie widać nawet podczas światła dziennego....skąd ten aparat to bierze..nie wiem....No ale szykuje się zmiana sprzętu foto na bardziej profesionalny to może i będzie lepiej....
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Widziałem. Potwierdzam. Nie ma żadnych przebarwień. Jest ładnie pomalowane, na matowo, pędzelkiem - czyli klasycznie. Pokład w rzeczywistości ma trochę inną barwę niż na fotkach, ale kolorek wydaje się być dobrze dobrany. Nawet Jeta mógłby zaakceptować, chociaż co do malowania pokładów trudno Go zadowolić. Tak to jest, jak się ma do czynienia z profesjonalistą - Tadziu, pozdrawiam
No i ciasteczko - przepyszne. Pani Małgosia, jak zwykle - niezawodna
No i ciasteczko - przepyszne. Pani Małgosia, jak zwykle - niezawodna
No kolejny słoneczny weekend na dworze..... nie ma kiedy podłubać przy modelu...
Dzisiejszy odcinek to bateria główna.
Zdecydowałem sie na metalowe lufy, które producent załączył jako uzupełnienie edycji Premium....
jakoś lepiej mi to wygląda niż te plastikowe..
Będzie czekało do większego malowanka, a tym czasem przeniosę się gdzieś indziej na pokładzie..
Dzisiejszy odcinek to bateria główna.
Zdecydowałem sie na metalowe lufy, które producent załączył jako uzupełnienie edycji Premium....
jakoś lepiej mi to wygląda niż te plastikowe..
Będzie czekało do większego malowanka, a tym czasem przeniosę się gdzieś indziej na pokładzie..
Do przyklejania blaszek używam kleju cyjanoakrylowego. W moim przypadku klej ten nazywa się "Super-Klej" firmy RIKU modelsport.
Firma ta produkuje klej o trzech stopniach gęstości (rzadki, średni, gęsty)- różne kolory nakrętki. Każdy rodzaj kleju ma swoje przeznaczenie i tu należy przetrenować jego użycie. Istnieje także rozpuszczalnik do klejów cyjanoakrylowych.
Cenny kleju na stronach firmy RIKU
Do wyginania blaszek używam wszystkiego co się do tego nadaje. Podstawowym narzędziem są dwie płaskie pęsety o prostej krawędzi, w które można uchwycić blaszkę i odpowiednio zagiąć.
Przy wyginaniu blaszek nie należy się spieszyć. Jak zawsze hołduje tu zasada 10 razy mierz i raz skończ. Ale zanim zacznie się wyginać, powinno się przemyślec kolejność i możliwość wykonanie elementu. Może sie zdarzyć tak, że sami sobie utrudnimy robotę lub nawet uniemożliwimy sobie wykonaie elementu w wyniku złej kolejności. Dodatkowo te elementy są tak drobne, że prostowanie wygiętego elementu nie wchodzi w grę, bo blaszka się wichruje i nie wygląda już tak ładnie.
Jako dodatkowe pomoce używam kawałków prętów o różńej średnicy, tak aby można było ładnie zagiąc na nich blaszkę i wygiąć półkola lub okręgi. Generalnie wszystko może być przyrządem co przypomina wyglądem oczekiwany kształt.
Mierzę wyginam, mierzę doginam, mierzę jak pasuje odznaczam gdzie dalej wygiąć i znowu wyginam i mierzę itd.
Może to lakoniczne wytłumaczenie ale tak to wygląda. Na koniec jeszcze jedna uwaga. Ostatecznie wygięty element musi leżeć w swoim miejscu dokładnie w/g swojego kształtu. Nie możę być tak, że podczas klejenie musimy go naprężać. Wtedy klej ma kłopoty ze złapaniem, bo blaszka chce sie odgiąć.
Mam nadzieję, że troszeczkę pomogłem. Być może przy następnym modelu pokażę więcej od strony wykonawczej, a nie wykonanej. O ile istnieje takie zapotrzebowanie.
Firma ta produkuje klej o trzech stopniach gęstości (rzadki, średni, gęsty)- różne kolory nakrętki. Każdy rodzaj kleju ma swoje przeznaczenie i tu należy przetrenować jego użycie. Istnieje także rozpuszczalnik do klejów cyjanoakrylowych.
Cenny kleju na stronach firmy RIKU
Do wyginania blaszek używam wszystkiego co się do tego nadaje. Podstawowym narzędziem są dwie płaskie pęsety o prostej krawędzi, w które można uchwycić blaszkę i odpowiednio zagiąć.
Przy wyginaniu blaszek nie należy się spieszyć. Jak zawsze hołduje tu zasada 10 razy mierz i raz skończ. Ale zanim zacznie się wyginać, powinno się przemyślec kolejność i możliwość wykonanie elementu. Może sie zdarzyć tak, że sami sobie utrudnimy robotę lub nawet uniemożliwimy sobie wykonaie elementu w wyniku złej kolejności. Dodatkowo te elementy są tak drobne, że prostowanie wygiętego elementu nie wchodzi w grę, bo blaszka się wichruje i nie wygląda już tak ładnie.
Jako dodatkowe pomoce używam kawałków prętów o różńej średnicy, tak aby można było ładnie zagiąc na nich blaszkę i wygiąć półkola lub okręgi. Generalnie wszystko może być przyrządem co przypomina wyglądem oczekiwany kształt.
Mierzę wyginam, mierzę doginam, mierzę jak pasuje odznaczam gdzie dalej wygiąć i znowu wyginam i mierzę itd.
Może to lakoniczne wytłumaczenie ale tak to wygląda. Na koniec jeszcze jedna uwaga. Ostatecznie wygięty element musi leżeć w swoim miejscu dokładnie w/g swojego kształtu. Nie możę być tak, że podczas klejenie musimy go naprężać. Wtedy klej ma kłopoty ze złapaniem, bo blaszka chce sie odgiąć.
Mam nadzieję, że troszeczkę pomogłem. Być może przy następnym modelu pokażę więcej od strony wykonawczej, a nie wykonanej. O ile istnieje takie zapotrzebowanie.
Roboty stoczniowe trwają i to dość sprawnie zważywszy, że mamy piękne lato tej wiosny,....przyszedł czas na doklejenie pokładu górnego i zagospodarowywanie jego powierzchni. Tak więc działa średnie zostaną częściowo zakryte....
Rurę z tyłu komina musiałem dorabiać z innego zestawu gdyż ta dołączona był najnormalniej w świecie za krótka. Średnicowo udało się spasować i wysokość też jest teraz właściwa.
Rurę z tyłu komina musiałem dorabiać z innego zestawu gdyż ta dołączona był najnormalniej w świecie za krótka. Średnicowo udało się spasować i wysokość też jest teraz właściwa.