"Blaszki" niefototrawione
Moderatorzy: kartonwork, Tempest, Edmund_Nita
-
- Posty: 483
- Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
- x 58
Blaszki niefototrawione
Jeśli chodzi o zdjęcia tablicy przyrządów pilotów, niestety, nie mogę zaprezentować nic ponadto co pokazałem w AeroPlanie. Trochę „nerwowo” montowałem tę partię modelu, bo ciężko było w tej przestrzeni mocować poszczególne części (jest tam naprawdę sporo bardzo drobnego „towaru” i miałem trochę stracha, że coś spieprzę, np. że jakiś detal z nałożonym klejem lub lakierem bezbarwnym "ucieknie mi" z pincety we wnętrzu kabiny i zabadźga inny, przyklejony już element) więc z tych emocji nie tylko się spociłem, ale zapomniałem zrobić fotki, zanim wkleiłem ścianki działowe „tylnych” przedziałów. Wprawdzie przez otwory po drzwiach odrzucanych wszystko dobrze widać, ale trudno jest zrobić zdjęcie (przynajmniej ja mam z tym kłopot ).
Zaś co do zastosowania papieru metalicznego, to oczywiście nie chodzi tylko o grubość (choć w tej skali – bo cały czas mam na uwadze 1:72 – grubość, a konkretniej „cienkość” ma także istotne znaczenie), lecz o efekt złudzenia „czystego błysku” szyby (zwykły papier błyszczący takiego efektu nie daje, gdyż papier metaliczny dodatkowo lekko jakby opalizuje !). W tej skali pomniejszenia można to osiągać również innymi sposobami (w swoich modelach próbowałem rozmaitych „patentów”), ale ten wydaje mi się najbardziej „realistyczny”. Dużo bardziej, niż np. typowe fotograficzne klisze, dodawane do fabrycznych blaszek. Ale może ktoś jeszcze coś lepszego wymyśli. Warto równiez pamiętać, że to co z wyposażenia kabiny pokazałem na zdjęciach w AeroPlanie i tu na forum to najczęściej kilkakrotne powiększenia obiektów widzianych "gołym okiem".
Zaś co do zastosowania papieru metalicznego, to oczywiście nie chodzi tylko o grubość (choć w tej skali – bo cały czas mam na uwadze 1:72 – grubość, a konkretniej „cienkość” ma także istotne znaczenie), lecz o efekt złudzenia „czystego błysku” szyby (zwykły papier błyszczący takiego efektu nie daje, gdyż papier metaliczny dodatkowo lekko jakby opalizuje !). W tej skali pomniejszenia można to osiągać również innymi sposobami (w swoich modelach próbowałem rozmaitych „patentów”), ale ten wydaje mi się najbardziej „realistyczny”. Dużo bardziej, niż np. typowe fotograficzne klisze, dodawane do fabrycznych blaszek. Ale może ktoś jeszcze coś lepszego wymyśli. Warto równiez pamiętać, że to co z wyposażenia kabiny pokazałem na zdjęciach w AeroPlanie i tu na forum to najczęściej kilkakrotne powiększenia obiektów widzianych "gołym okiem".
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
-
- Posty: 483
- Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
- x 58
Blaszki niefototrawione
Powodzenia. I jedna dodatkowa rada. Staraj się podczas wycinania ze zdjęcia tablicy, która ma robić za "zegary z szybami" nie porysować jej powierzchni. Każde, nawet drobne zarysowanie fatalnie widaćNo cóż, zrobię, porównam to się przekonam ;)
A ja, gdy patrzę i porównuję ze zdjęciami to, co zrobiłem, to ciągle mam wrażenie, że to jeszcze nie jest dostatecznie precyzyjne. I co gorsze, już nie umiem tego bardziej precyzyjnie zrobić - skala 1:72 bardzo ogranicza. Np. jest jakieś „pudełeczko”, które na zdjęciu ma widoczne cztery śrubki, ale już tych śrubek nie mogę zrobić, bo w tej skali "pudełko" ma 1 na 1 mm. Więc robie jakieś cztery małe dziurki, żeby "coś" tam jednak byłoporównuje twoje zdjęcia do 72 X większej rzeczywistości...
Wrażenie po prostu niesamowite!!!
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
-
- Posty: 483
- Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
- x 58
Blaszki niefototrawione
Jeśli jeszcze ktoś tu zagląda nie znudzony powolnym postępem prac , to kilka bardzo „drobnych drobiazgów”, które przybyły w komorze transportowej.
i "widok ogólny" lewego boku
i "widok ogólny" lewego boku
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
- Wujek Andrzej
- Posty: 1900
- Rejestracja: czw paź 16 2003, 11:41
- Lokalizacja: Tychy
- x 2
Andrzeju !
Są modele w których można podziwiać perfekcję odwzorowania głównej bryły i sylwetki oraz doskonałość malowania . Na , w miarę szczegółowe , zapoznanie się z nimi wystarczy pół godziny (?) ... godzina (?) .
Są też takie , te lubię najbardziej , które czyta się jak dobrą książkę . Najwięcej z nich właśnie można się dowiedzieć , najwięcej też nauczyć . Może to być nawet kilka jesiennych wieczorów tej przyjemnej lektury .
Pozdrowienia od Andrzeja . Wujka ...
Są modele w których można podziwiać perfekcję odwzorowania głównej bryły i sylwetki oraz doskonałość malowania . Na , w miarę szczegółowe , zapoznanie się z nimi wystarczy pół godziny (?) ... godzina (?) .
Są też takie , te lubię najbardziej , które czyta się jak dobrą książkę . Najwięcej z nich właśnie można się dowiedzieć , najwięcej też nauczyć . Może to być nawet kilka jesiennych wieczorów tej przyjemnej lektury .
Pozdrowienia od Andrzeja . Wujka ...
-
- Posty: 483
- Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
- x 58
Blaszki niefototrawione
Edmundzie:
Generalnie za mocno chyba nie jestem krytykowany. Mądrzy ludzie rozumieją, że skala 1:72 powoduje konieczność całego szeregu uproszczeń. To jest jednak model przeogromnego śmigłowca, który miał w oryginale długość ponad 33 m i w jego wnętrzu są niesamowite ilości różnego „szpeju”, który staram się zrobić na miarę swoich możliwości. Moich znajomych chyba bardzie bawi odnajdywanie, „że w tym miejscu powinien być np. telefon pokładowy” i patrzą, a tam faktycznie jest jakaś ciemna „kostka” i zwisa z niej jakiś włosek z „gulką” na końcu (czyli kabel z wtyczką do słuchawek) no i stwierdzają, że jest OK. Bardziej rygorystyczni są w ocenach modelarze. Tu niema zmiłuj - nikogo nie obchodzi (i słusznie), że po prostu momentami „dochodzę do ściany” i nie jestem w stanie zrobić „czegoś” dokładniej lub lepiej. Pocieszam się jedynie, że zdążę skończyć tego Mi-6, zanim te nowoczesne urządzenia odtwarzające w 3D (nawet najbardziej skomplikowane kształty zadane w komputerze) będą tak tanie, że każdy sobie będzie mógł taką maszynę kupić i w parę godzin „wystrugać” laserem o wiele dokładniej miniaturę tego samego, nad czym ja się biedzę całymi miesiącami.
Andrzeju:
Też takie modele lubię najbardziej. Czyta się „tę książkę” pięknie (chociaż czasami jakieś „skróty myślowe” też się odnajdzie), trudniej się „ją pisze”, ale jest moc frajdy, gdy człek wreszcie dobrnie do „ jej the endu”.
Generalnie za mocno chyba nie jestem krytykowany. Mądrzy ludzie rozumieją, że skala 1:72 powoduje konieczność całego szeregu uproszczeń. To jest jednak model przeogromnego śmigłowca, który miał w oryginale długość ponad 33 m i w jego wnętrzu są niesamowite ilości różnego „szpeju”, który staram się zrobić na miarę swoich możliwości. Moich znajomych chyba bardzie bawi odnajdywanie, „że w tym miejscu powinien być np. telefon pokładowy” i patrzą, a tam faktycznie jest jakaś ciemna „kostka” i zwisa z niej jakiś włosek z „gulką” na końcu (czyli kabel z wtyczką do słuchawek) no i stwierdzają, że jest OK. Bardziej rygorystyczni są w ocenach modelarze. Tu niema zmiłuj - nikogo nie obchodzi (i słusznie), że po prostu momentami „dochodzę do ściany” i nie jestem w stanie zrobić „czegoś” dokładniej lub lepiej. Pocieszam się jedynie, że zdążę skończyć tego Mi-6, zanim te nowoczesne urządzenia odtwarzające w 3D (nawet najbardziej skomplikowane kształty zadane w komputerze) będą tak tanie, że każdy sobie będzie mógł taką maszynę kupić i w parę godzin „wystrugać” laserem o wiele dokładniej miniaturę tego samego, nad czym ja się biedzę całymi miesiącami.
Andrzeju:
Też takie modele lubię najbardziej. Czyta się „tę książkę” pięknie (chociaż czasami jakieś „skróty myślowe” też się odnajdzie), trudniej się „ją pisze”, ale jest moc frajdy, gdy człek wreszcie dobrnie do „ jej the endu”.
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
- greatgonzo
- Posty: 295
- Rejestracja: pt lis 30 2007, 22:45
- Lokalizacja: Giżycko
- x 12
- zxcvbnm1971
- Posty: 413
- Rejestracja: pn lut 13 2006, 23:31
Jeśli mogę przytoczyć pewną historię: x lat temu dłubałem Łosia z Plastyka wystanego odpowiednio długo w kolejce w Składnicy. Nie pamiętam już co to było ale doprowadziło mnie do wściekłości. Jakiś mały element, który zapewne większości nie sprawiał żadnego problemu, w moich niezdarnych paluchach zachowywał się jak kamień Syzyfa (przy okazji pozdrawiam): to się przekrzywił, to gdzieś poleciał, to już był dobrze ale odpadł. Coś w tym stylu, już dokładnie nie pamiętam. W końcu wylałem buteleczkę czarnej farby na instrukcję. Tego nie zapomnę a już na pewno nie dalszego ciągu przygody. Po przygodzie z farbą wściekły na cały świat a szczególnie na swoją nieudolność i brak perspektyw modelarskich uświadomiłem sobie późność pory więc śpiesznie udałem się na niezasłużony spoczynek. I tu zaczęło się najgorsze, mianowicie koszmar (słodki najtmar): podczas pracy przy modelu zacząłem się zmniejszać niczym w "Kingsajzie". Z wielką radością i zapałem zacząłem budowę, która szła jak marzenie. Wszystko się udawało za pierwszym razem, na dodatek szybko i sprawnie. Po zakończeniu pracy wróciłem do swojego rozmiaru i doznałem szoku: czas również uległ efektowi skali i byłem stary, pomarszczony wszystko mnie bolało. I tu obudziłem się zlany zimnym potem - budzili mnie do szkoły. Jeszcze nigdy tak radośnie nie ubierałem tornistra na plecy.
Teraz przeglądając ten wątek dochodzę do ciekawego wniosku i pozwolę sobie zadać pytanie: Panie Andrzeju, gdzie sprzedają Polokoktę usuwającą efekty uboczne transformacji i czy jest bardzo droga?
PS: Mam nadzieję, że moja żona tego nie przeczyta, gdyż mogą mnie wówczas odwiedzić panowie wyposażeni w piżamę z dużo za długimi rękawami
Teraz przeglądając ten wątek dochodzę do ciekawego wniosku i pozwolę sobie zadać pytanie: Panie Andrzeju, gdzie sprzedają Polokoktę usuwającą efekty uboczne transformacji i czy jest bardzo droga?
PS: Mam nadzieję, że moja żona tego nie przeczyta, gdyż mogą mnie wówczas odwiedzić panowie wyposażeni w piżamę z dużo za długimi rękawami