*[Relacja/Samolot] Supermarine Spitfire Vb (Kartonowy Arsenał 1/2005)
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
Dobrze widzę, że nagniatałeś linie podziału? A jak tak, to wszystkie, czy tylko główne?
I bardzo mi się podoba efekt na sterach, ledwo widoczne, nie przesadzone.
Pytanie do tych, co już Spita od Hala mają za sobą. Ten model jest, jak na Hala prosty w budowie, czy tylko mi się wydaje?
I-16 i P-40 też mi się wydawały proste...
I bardzo mi się podoba efekt na sterach, ledwo widoczne, nie przesadzone.
Pytanie do tych, co już Spita od Hala mają za sobą. Ten model jest, jak na Hala prosty w budowie, czy tylko mi się wydaje?
I-16 i P-40 też mi się wydawały proste...
Cieszę się, że się Wam spodobało.
Sikor, nagniatałem wszystkie linie oraz większe nity czy śruby (te od zamykania luków czy osłon). Przykład:
Tylko że niektóre zalepiły się glutem przy szlifowaniu łączeń segmentów. ;)
Wielkie dzięki za uwagę o sterach, w Twoich ustach to jest ogromny komplement! Podczas ich wygniatania pamiętałem, co pisałeś na forum o płóciennych poszyciach, więc jeżeli Ci się podoba, to jest to dokładnie taki delikatny efekt, jaki zamierzałem osiągnąć.
Ciężko mi porównać z innymi Halami (kleiłem tylko Ju 88, który jest zdecydowanie łatwiejszy technicznie), ale do łatwych to ten model nie należy. Dużo uwagi wymaga segment z kabiną (trzeba bardzo uważać, żeby nie zwichrować kadłuba przez nieprawidłowe jej oklejenie) oraz skrzydła z centropłatem. Marcin G. też ostrzegał mnie, że model nie jest taki łatwy, na jakiego wygląda.
A teraz trochę zdjęć gotowego modelu:
Może go jeszcze trochę pobrudzić? Co myślicie?
Ogólnie rzecz biorąc jestem bardzo zadowolony z końcowego efektu, chociaż zdaję sobie sprawę, że jest jeszcze sporo do poprawienia w kolejnym modelu. Nie wszystkie niedociągnięcia widać na tych zdjęciach, zresztą w ogóle on tu wygląda lepiej niż w rzeczywistości. ;P
Później będzie jeszcze trochę zdjęć z budowy i jej opis...
Sikor, nagniatałem wszystkie linie oraz większe nity czy śruby (te od zamykania luków czy osłon). Przykład:
Tylko że niektóre zalepiły się glutem przy szlifowaniu łączeń segmentów. ;)
Wielkie dzięki za uwagę o sterach, w Twoich ustach to jest ogromny komplement! Podczas ich wygniatania pamiętałem, co pisałeś na forum o płóciennych poszyciach, więc jeżeli Ci się podoba, to jest to dokładnie taki delikatny efekt, jaki zamierzałem osiągnąć.
Ciężko mi porównać z innymi Halami (kleiłem tylko Ju 88, który jest zdecydowanie łatwiejszy technicznie), ale do łatwych to ten model nie należy. Dużo uwagi wymaga segment z kabiną (trzeba bardzo uważać, żeby nie zwichrować kadłuba przez nieprawidłowe jej oklejenie) oraz skrzydła z centropłatem. Marcin G. też ostrzegał mnie, że model nie jest taki łatwy, na jakiego wygląda.
A teraz trochę zdjęć gotowego modelu:
Może go jeszcze trochę pobrudzić? Co myślicie?
Ogólnie rzecz biorąc jestem bardzo zadowolony z końcowego efektu, chociaż zdaję sobie sprawę, że jest jeszcze sporo do poprawienia w kolejnym modelu. Nie wszystkie niedociągnięcia widać na tych zdjęciach, zresztą w ogóle on tu wygląda lepiej niż w rzeczywistości. ;P
Później będzie jeszcze trochę zdjęć z budowy i jej opis...
Ehhh Łukasz, długo się nie odzywasz, ale jak już wypalisz to z takim kopem!!
Gratuluję świetnego modelu, jestem pod przeogromnym wrażeniem, moim skromnym zdaniem jest to najlepszy spit jakiego widziałem, mam nadzieję, że Marcin się nie obrazi
Co do brudzeń to moim zdaniem jest ok, i dodając jeszcze coś by było za dużo. Jedyne co, to model jest bardzo matowy, a może go było troszkę "wybłyszczeć" lakierem z połyskiem wymieszanym z matem:)
Stery super i przychylam się do zdania sikora, Tobie udało się to w 99% (jak wiadomo nigdy nie ma 100% )
Co do retuszu muszę chyba jednak się tam wybrać do tego Trójmiasta, bo widzę, że mamy już kolejnego mistrza, który posiadł umiejętności na tą trudną sztukę! Wpisuje się na korepetycje, płace każde pieniądze
pozdrawiam i zazdroszczę umiejętności i osiągniętego efektu!
Mam nadzieję, że na dniach zobaczymy skończone JU-88
Gratuluję świetnego modelu, jestem pod przeogromnym wrażeniem, moim skromnym zdaniem jest to najlepszy spit jakiego widziałem, mam nadzieję, że Marcin się nie obrazi
Co do brudzeń to moim zdaniem jest ok, i dodając jeszcze coś by było za dużo. Jedyne co, to model jest bardzo matowy, a może go było troszkę "wybłyszczeć" lakierem z połyskiem wymieszanym z matem:)
Stery super i przychylam się do zdania sikora, Tobie udało się to w 99% (jak wiadomo nigdy nie ma 100% )
Co do retuszu muszę chyba jednak się tam wybrać do tego Trójmiasta, bo widzę, że mamy już kolejnego mistrza, który posiadł umiejętności na tą trudną sztukę! Wpisuje się na korepetycje, płace każde pieniądze
pozdrawiam i zazdroszczę umiejętności i osiągniętego efektu!
Mam nadzieję, że na dniach zobaczymy skończone JU-88
FW-190 D-9 FW-190 A-4 Spitfire mk.Vb Spitfire mk.Vc Spitfire mk.XVIe PZL P.11c JU-88D-1 B-239 P-40E Jak-1b P-47D-11 Spitfire LF.IX Spitfire mk.Ia Hawker Hurricane
F4U Corsair
"Buduję miniaturowe 'repliki' samolotów, a nie kartonowe modele"
Piotr Rowiński
F4U Corsair
"Buduję miniaturowe 'repliki' samolotów, a nie kartonowe modele"
Piotr Rowiński
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Ja Ci pobrudzę, ja Ci pobrudzę...Ino spróbuj. Spita będzie mi tu brudził. No...
No, jobów nawstawiał, to teraz to, co przyjemne.
Kurna olek, piękny ci on jest. Jak Sikor chwali, to ja już nie mam nic do dodania. Przypomnę tylko, że to mój ulubiony samolocik wszechczasów. Dzięki Łukasz za to mini dziełko sztuki modelarskiej...
No, jobów nawstawiał, to teraz to, co przyjemne.
Kurna olek, piękny ci on jest. Jak Sikor chwali, to ja już nie mam nic do dodania. Przypomnę tylko, że to mój ulubiony samolocik wszechczasów. Dzięki Łukasz za to mini dziełko sztuki modelarskiej...
Dzięki za uwagi!
OK, to teraz jeszcze parę słów na temat budowy. Nie relacjonuję wszystkiego, bo - jak na początku zaznaczyłem - tego spita znamy już wszyscy na wylot. Przedstawię za to kilka patencików.
Jak widać na zdjęciach gotowego modelu, z boku kadłuba wychodzą do stateczników druty anteny. Żeby ich nie zerwać, w środku kadłuba zamontowałem sprężynę ze struny gitarowej podobną do tej w stateczniku Ju 88 (uwaga: ta przelotka we wrędze na zdjęciu nie została wykorzystana), ale obsługującą jednocześnie obie anteny i silniejszą, dzięki czemu mogłem zastosować więcej przełożeń, co z kolei umożliwia wyciągnięcie z kadłuba całkiem sporej długości anteny (zrobionej z żyłki):
Proste umiejscowienie wręg podczas składania połówek kabiny ułatwiły mi takie, niewidoczne z zewnątrz, doklejki:
Tutaj widać, skąd można wziąć kolorowy karton do wykonania przestrzennych bąbli na powierzchni skrzydeł, w oryginale tylko namalowanych (Laszlik też tak zrobił):
Tego typu elementy lepiej najpierw skleić, a dopiero potem nakładać na szkielet. Kiedyś doklejałem element po elemencie bezpośrednio na szkielecie, ale wtedy nie wychodzi tak równo:
Aby lotki nie wyszły zapadnięte, wkleiłem tam sporo kartonu:
Powierzchnie sterowe zamocowałem na drutach:
Teraz dochodzimy do najistotniejszego z mojego punktu widzenia etapu budowy: wyrównywania powierzchni modelu. W różnych miejscach modelu różnie mi to wyszło, ponieważ był to pierwszy model, w którym zastosowałem tę technikę, pochodzącą, jak wiemy, z warsztatu Marcina Grygiela.
Całe arkusze modelu zostały przed wycięciem części zaimpregnowane silnie rozcieńczonym lakierem nitro (metoda Marcina) o nazwie Nitrolak (błyszczący). W mojej mieszance było znacznie więcej rozcieńczalnika niż lakieru, toteż wsiąkała ona w karton, nie pozostawiając warstwy na zewnątrz. Ciecz ta miała konsystencję mniej więcej oleju jadalnego lub, jak kto woli, oliwy z oliwek. Ostatecznie okazało się, że tego rozcieńczalnika dałem jednak nieco za dużo... Niezależnie jednak od jego ilości podczas impregnowania ciecz ma przesiąkać cały karton (trzeba jej nieco dopomóc poprzez wcieranie grubaśnym pędzlem), tak że na jakiś czas robi się on nieco przezroczysty; ten przerażający efekt znika jednak po wyschnięciu.
Po sklejeniu najpierw smarowałem łączenia glutem (ostatnie glutowania zrobiłem już po pierwszej warstwie lakieru - impregnacja przed wycięciem była za słaba i musiałem wzmocnić powierzchnię modelu). Początkowo bardzo grubo, ale to był błąd. Lepiej jest kapnąć kroplę i natychmiast zetrzeć ją palcem (chronionym np. folią z torebki śniadaniowej) wzdłuż łączenia:
Później szlifujemy coraz drobniejszym papierem ściernym: albo w ten sposób:
...albo papierem nawiniętym na ołówek, zależnie od kształtu powierzchni.
Element z wcześniejszego zdjęcia po szlifowaniu wyglądał tak:
Ponieważ nie miałem doświadczenia, w miejscach ścieranych najpierw wyszło to tak sobie... Gdzie indziej jest starte dużo, bo dość nonszalancko podszedłem do dokładności spasowywania części... Błąd! Im dokładniej skleimy części, tym lepszy będzie efekt, glutowanie wiele tu nie zmienia.
Po oszlifowaniu wszystkich łączeń można się było przestraszyć:
Po wyrównaniu powierzchni (efekt uboczny: zaklejone glutem linie podziału) trzeba było model wyretuszować. Retuszowałem najpierw humbrolami, a potem farbkami akrylowymi z Rossmanna (dzięki, Mephist ). Marcin retuszuje już po ostatecznym lakierowaniu, ja zrobiłem to przed nim, tak żeby sprawdzić, co się stanie. ;P Lakierowanie troszeczkę pogorszyło dopasowanie kolorów, ale różnica była naprawdę niewielka. Przetarcie modelu tu i ówdzie suchymi pastelami pomogło wystarczająco. Do dopasowania kolorów, jakie osiąga Marcin, jeszcze mi daleko - na zdjęciach można gdzieniegdzie zobaczyć różnice. Retuszujemy suchym pędzlem, wykorzystując ten efekt:
Oczywiście pełne krycie koloru idzie na miejsca starte do białości, a niepełne na okolice tych miejsc. Tak to wygląda w dużym powiększeniu:
Fotki po retuszu do porównania z powyższymi:
Lakierowanie wykonałem humbrolem ze słoiczka, wyszło bardziej matowo niż zakładałem, więc, jak sugeruje też Rowin, jeszcze się zastanawiam, czy nie dać dodatkowej warstwy. Lakierowałem pędzlem, ale ruchami nie pozostawiającymi smug. Można to zrobić na dwa sposoby: albo jakby "wycierając" pędzel o model (cieniutka warstwa), albo dając grubą warstwę krótkimi ruchami w różnych kierunkach, o tak:
Lewe skrzydło mokre, kadłub i skrzydło prawe już wyschnięte:
Ewentualny przyklejony kurz można zedrzeć drobniutkim papierem ściernym albo skalpelem.
Na koniec poszły ślady eksploatacji wykonane suchymi pastelami.
Podsumowując: techniki Marcina są bardzo fajne, ale też trudne, wymagające sporej wprawy. Trochę już jej nabrałem, więc następny model wyjdzie lepiej.
OK, to teraz jeszcze parę słów na temat budowy. Nie relacjonuję wszystkiego, bo - jak na początku zaznaczyłem - tego spita znamy już wszyscy na wylot. Przedstawię za to kilka patencików.
Jak widać na zdjęciach gotowego modelu, z boku kadłuba wychodzą do stateczników druty anteny. Żeby ich nie zerwać, w środku kadłuba zamontowałem sprężynę ze struny gitarowej podobną do tej w stateczniku Ju 88 (uwaga: ta przelotka we wrędze na zdjęciu nie została wykorzystana), ale obsługującą jednocześnie obie anteny i silniejszą, dzięki czemu mogłem zastosować więcej przełożeń, co z kolei umożliwia wyciągnięcie z kadłuba całkiem sporej długości anteny (zrobionej z żyłki):
Proste umiejscowienie wręg podczas składania połówek kabiny ułatwiły mi takie, niewidoczne z zewnątrz, doklejki:
Tutaj widać, skąd można wziąć kolorowy karton do wykonania przestrzennych bąbli na powierzchni skrzydeł, w oryginale tylko namalowanych (Laszlik też tak zrobił):
Tego typu elementy lepiej najpierw skleić, a dopiero potem nakładać na szkielet. Kiedyś doklejałem element po elemencie bezpośrednio na szkielecie, ale wtedy nie wychodzi tak równo:
Aby lotki nie wyszły zapadnięte, wkleiłem tam sporo kartonu:
Powierzchnie sterowe zamocowałem na drutach:
Teraz dochodzimy do najistotniejszego z mojego punktu widzenia etapu budowy: wyrównywania powierzchni modelu. W różnych miejscach modelu różnie mi to wyszło, ponieważ był to pierwszy model, w którym zastosowałem tę technikę, pochodzącą, jak wiemy, z warsztatu Marcina Grygiela.
Całe arkusze modelu zostały przed wycięciem części zaimpregnowane silnie rozcieńczonym lakierem nitro (metoda Marcina) o nazwie Nitrolak (błyszczący). W mojej mieszance było znacznie więcej rozcieńczalnika niż lakieru, toteż wsiąkała ona w karton, nie pozostawiając warstwy na zewnątrz. Ciecz ta miała konsystencję mniej więcej oleju jadalnego lub, jak kto woli, oliwy z oliwek. Ostatecznie okazało się, że tego rozcieńczalnika dałem jednak nieco za dużo... Niezależnie jednak od jego ilości podczas impregnowania ciecz ma przesiąkać cały karton (trzeba jej nieco dopomóc poprzez wcieranie grubaśnym pędzlem), tak że na jakiś czas robi się on nieco przezroczysty; ten przerażający efekt znika jednak po wyschnięciu.
Po sklejeniu najpierw smarowałem łączenia glutem (ostatnie glutowania zrobiłem już po pierwszej warstwie lakieru - impregnacja przed wycięciem była za słaba i musiałem wzmocnić powierzchnię modelu). Początkowo bardzo grubo, ale to był błąd. Lepiej jest kapnąć kroplę i natychmiast zetrzeć ją palcem (chronionym np. folią z torebki śniadaniowej) wzdłuż łączenia:
Później szlifujemy coraz drobniejszym papierem ściernym: albo w ten sposób:
...albo papierem nawiniętym na ołówek, zależnie od kształtu powierzchni.
Element z wcześniejszego zdjęcia po szlifowaniu wyglądał tak:
Ponieważ nie miałem doświadczenia, w miejscach ścieranych najpierw wyszło to tak sobie... Gdzie indziej jest starte dużo, bo dość nonszalancko podszedłem do dokładności spasowywania części... Błąd! Im dokładniej skleimy części, tym lepszy będzie efekt, glutowanie wiele tu nie zmienia.
Po oszlifowaniu wszystkich łączeń można się było przestraszyć:
Po wyrównaniu powierzchni (efekt uboczny: zaklejone glutem linie podziału) trzeba było model wyretuszować. Retuszowałem najpierw humbrolami, a potem farbkami akrylowymi z Rossmanna (dzięki, Mephist ). Marcin retuszuje już po ostatecznym lakierowaniu, ja zrobiłem to przed nim, tak żeby sprawdzić, co się stanie. ;P Lakierowanie troszeczkę pogorszyło dopasowanie kolorów, ale różnica była naprawdę niewielka. Przetarcie modelu tu i ówdzie suchymi pastelami pomogło wystarczająco. Do dopasowania kolorów, jakie osiąga Marcin, jeszcze mi daleko - na zdjęciach można gdzieniegdzie zobaczyć różnice. Retuszujemy suchym pędzlem, wykorzystując ten efekt:
Oczywiście pełne krycie koloru idzie na miejsca starte do białości, a niepełne na okolice tych miejsc. Tak to wygląda w dużym powiększeniu:
Fotki po retuszu do porównania z powyższymi:
Lakierowanie wykonałem humbrolem ze słoiczka, wyszło bardziej matowo niż zakładałem, więc, jak sugeruje też Rowin, jeszcze się zastanawiam, czy nie dać dodatkowej warstwy. Lakierowałem pędzlem, ale ruchami nie pozostawiającymi smug. Można to zrobić na dwa sposoby: albo jakby "wycierając" pędzel o model (cieniutka warstwa), albo dając grubą warstwę krótkimi ruchami w różnych kierunkach, o tak:
Lewe skrzydło mokre, kadłub i skrzydło prawe już wyschnięte:
Ewentualny przyklejony kurz można zedrzeć drobniutkim papierem ściernym albo skalpelem.
Na koniec poszły ślady eksploatacji wykonane suchymi pastelami.
Podsumowując: techniki Marcina są bardzo fajne, ale też trudne, wymagające sporej wprawy. Trochę już jej nabrałem, więc następny model wyjdzie lepiej.
Ostatnio zmieniony czw paź 16 2008, 16:27 przez Łukasz K., łącznie zmieniany 3 razy.
Zajebiste!! Powiem szczerze, że też w hurricanie robiłem wszystko tak samo, i wnioski były identyczne jak Twoje..efekt fajny, ale metoda bardzo trudna i niestety niezadowalająca w 100% przy pierwszym modelu!!
Co do lakierowania to ja Ci jednak radzę tą ostatnią warstwę, lekko wybłyszczającą położyć za pomocą aero, uwierz mi efekt będzie o niebo lepszy!! Nigdy pędzlem tak ładnie nie nałożysz jak aero!!
I jeszcze jedno... jak położysz jeszcze jedna warstwę lakieru to takie rzeczy jak okopcenia przydałoby się poprawić, bo będzie widać, ze one są pod lakierem
Od siebie jeszcze dodam, że ja, w miejscach gdzie np. chodzili ludzie, to ja trę patyczkiem do uszu (a jeszcze lepiej krążkiem filcu na wiertareczce o niskich obrotach) po lakierze, aby się troszkę nabłyszczył, daje to bardzo ciekawy efekt wypolerowania powierzchni eksploatacyjnych i podnosi realizm modelu. Możesz jeszcze dodatkowo pociągnąć po tym metalizerem na suchym pędzlu, ale bardzo delikatnie!! Spróbuj gdzieś na uboczu, czy odpowiada Ci taki efekt, ja jestem bardzo zadowolony.
Jeszcze raz graluję najpiękniejszego spita w necie
Co do lakierowania to ja Ci jednak radzę tą ostatnią warstwę, lekko wybłyszczającą położyć za pomocą aero, uwierz mi efekt będzie o niebo lepszy!! Nigdy pędzlem tak ładnie nie nałożysz jak aero!!
I jeszcze jedno... jak położysz jeszcze jedna warstwę lakieru to takie rzeczy jak okopcenia przydałoby się poprawić, bo będzie widać, ze one są pod lakierem
Od siebie jeszcze dodam, że ja, w miejscach gdzie np. chodzili ludzie, to ja trę patyczkiem do uszu (a jeszcze lepiej krążkiem filcu na wiertareczce o niskich obrotach) po lakierze, aby się troszkę nabłyszczył, daje to bardzo ciekawy efekt wypolerowania powierzchni eksploatacyjnych i podnosi realizm modelu. Możesz jeszcze dodatkowo pociągnąć po tym metalizerem na suchym pędzlu, ale bardzo delikatnie!! Spróbuj gdzieś na uboczu, czy odpowiada Ci taki efekt, ja jestem bardzo zadowolony.
Jeszcze raz graluję najpiękniejszego spita w necie
FW-190 D-9 FW-190 A-4 Spitfire mk.Vb Spitfire mk.Vc Spitfire mk.XVIe PZL P.11c JU-88D-1 B-239 P-40E Jak-1b P-47D-11 Spitfire LF.IX Spitfire mk.Ia Hawker Hurricane
F4U Corsair
"Buduję miniaturowe 'repliki' samolotów, a nie kartonowe modele"
Piotr Rowiński
F4U Corsair
"Buduję miniaturowe 'repliki' samolotów, a nie kartonowe modele"
Piotr Rowiński
-
- Posty: 103
- Rejestracja: ndz lut 13 2005, 13:59
Jeszcze raz gratuluję świetnie zrobionego modelu. Na początku drogi z "glutowniem" także wzmacniałem połączenia cyjanem i szlifowałem. Myślę że łatwiej jest wetrzeć cyjanoakryl w cały model małymi partiami( po nałożeniu kleju szybko rozcierać- przebarwienia) później nałożyć 2 warstwy lakieru i po wyschnięciu przetrzeć całość papierem. I zgadzam się z Rowinem w sprawie aerografu- tak równej powierzchni nie uzyskasz pędzlem, a na pewno mniejszym nakładem pracy i nerwów.
Nie wymądrzam się dalej
Pozdrawiam
AndrzejS
Nie wymądrzam się dalej
Pozdrawiam
AndrzejS