Być może SYZYF sobie zażartował, ale metoda druku przyrostowego (takie moje tłumaczenie tego zjawiska) jest już znana od kilkunastu lat.
Sami stosujemy ją do budowania modeli odlewniczych biżuterii i innych gadżetów.
Metoda jest droga (maszyna sporo kosztuje) i nie opłaca się dla jednostkowej produkcji. JEDNAK tam gdzie zależy na dużej precyzji jest znacznie lepsza od obróbki wiórowej albo elektro-erozyjnej.
Dodam, że technologia jest bardzo powszechna w przemyśle zbrojeniowym. Tyle, że bardziej jej bliźniacza odmiana: SLM (Selective laser melting) gdzie model jest wykonywany ze stopu metalu.
Właściwie identycznie jak w przypadku polimeru. Z tym, że żywica zastąpiona jest drobniutkim granulatem - wręcz proszkiem. Laser rozgrzewa owy materiał do temperatury bliskiej granicy topliwości i "zgrzewa" w jedną całość. Proces odbywa się w hermetycznej komorze do której tłoczone jest powietrze w celu utrzymania odpowiedniej temperatury i ciśnienia. Tak wykonane elementy nie wymajają już szlifowania.
Trzeba jednak mieć na uwadze, że techniki te ze względu na swoją cenę
(a często i specyficzne warunki pracy), jeszcze przez wiele lat nie będą
dostępne w szerszym zakresie, np w modelarstwie.
Gdyby tak się bowiem stało, modelarstwo byłby jednym z droższych
hobby na świecie.