*[Relacja/Samolot] PZL P-37B "ŁOŚ"
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
Hehe Wpadłem na ten pomysł jeszcze przed rozpoczęciem budowy. Ściągnąłem sobie kilkanaście zdjęć "Łosia" i m.in fragmentów wnętrza. Ale później pomyślałem, że to już chyba by mnie przerosło. Tzn. walka z detalami pochłonęłaby mnie do tego stopnia, że strasznie wydłużyłoby to czas budowy (bo chciałbym dodać coś jeszcze i jeszcze...) i straciłbym "pogląd" na całość. Tak jak z rysunkiem - rysujesz czyjąś twarz, skupiasz się na kształcie nosa i koniec końców okazuje się on za duży, gdyż nie poświęciłeś niezbędnej uwagi pozostałej części twarzy.nie myślałeś żeby w tak fajnie waloryzowanej kabinie zrobić wszystkie wręgi?? wydaje mi że to by podkreśliło tą waloryzacje
Hehe Wpadłem na ten pomysł jeszcze przed rozpoczęciem budowy. Ściągnąłem sobie kilkanaście zdjęć "Łosia" i m.in fragmentów wnętrza. Ale później pomyślałem, że to już chyba by mnie przerosło. Tzn. walka z detalami pochłonęłaby mnie do tego stopnia, że strasznie wydłużyłoby to czas budowy (bo chciałbym dodać coś jeszcze i jeszcze...) i straciłbym "pogląd" na całość. Tak jak z rysunkiem - rysujesz czyjąś twarz, skupiasz się na kształcie nosa i koniec końców okazuje się on za duży, gdyż nie poświęciłeś niezbędnej uwagi pozostałej części twarzy.nie myślałeś żeby w tak fajnie waloryzowanej kabinie zrobić wszystkie wręgi?? wydaje mi że to by podkreśliło tą waloryzacje
Ufff ale dałem ciała z tym terminem xD "najdalej za miesiąc" dobra dość autoironii. Garść nowości z Zachodniopomorskiego zakładu lotniczego :
Mnóstwo zajęć "nie na temat" uniemożliwiały mi długie posiedzenia nad biurkiem. w efekcie nowe części powstawały mozolnie. I tak na przykład narodziło się kółko ogonowe,
które czeka teraz grzecznie na swoją kolejkę do doklejenia. Z wolna zająłem się, także "prezentami" :
Takich 16 sztuk już siedzi w swoich komorach gotowe do zrzutu
Wykończyłem i zmontowałem tylną dziuplę strzelca. Trochę się nagimnastykowałem z tą owiewką (nie pasowała wymiarowo). Darowałem sobie też jakąkolwiek walorkę tego segmentu - i tak w środku widać tyle ile w pewnej części ciała kończącej układ pokarmowy... Nie umieściłem jeszcze KMu na dole. Bałem się, że podczas instalacji innych części uszkodzę go, więc poczekam z tym do końcowej fazy budowy.
Następny w kolejce: ogonek. Nie przysporzył większych trudności. Lotek jeszcze nie przykleiłem. Zrobię to na koniec budowy.
Montaż "prezentów niespodziewajek"
Widok ogólny prac na tym etapie. Patrząc na model od przodu odkryłem dopiero lekkie skrzywienie dźwigara wystającego z wręgi tworzącego podparcie dla przyszłych skrzydeł (lekko schodził w dół). Martwiłem się czy nie wpłynie to na kształt centropłatu i żeby to sprawdzić... kleiłem dalej (błyskotliwe prawda ? )
Ku mojej wielkiej uldze wszystko wygląda w porządku. Nie przykleiłem jeszcze "chłodnic". Będę je wykonywał z druciku (a'la kaloryfer), a że jest to miejsce narażone na przypadkowe kontakty z podłożem/ręką, instalację owych chłodnic pozostawiam na koniec.
Jednocześnie mam małe pytanko. Pojawiła mi się taka paskudna szpara na końcowej części centropłata łączącej się z kadłubem:
Jak "łatacie" takie buble ? czy standardowo pasek kartonu ? czy szpachla ? Chodzi mi o taki sposób, który najmniej rzucałby się w oczy.
I na sam koniec spasowane na sucho szkieleciki skrzydeł:
Model teraz przynajmniej bardziej przypomina mi samolot niż wieloryba :P
Jeszcze w związku ze skrzydłami mam jedno pytanko. Chciałbym światła pozycyjne umieszczone na ich końcach wykonać przeszklone z żarówkami w środku. Część wygląda tak:
Nie bardzo mam pojęcie jak się do tego zabrać, a głównie: jak wykonać sam klosz ?
Plany ? skrzydła oraz gondole silnikowe. Szczęśliwie znalazłem też dodatkową kopię części do przodu kadłuba, więc wreszcie dokończę tę przeklętą kabinę:) Aha: Jakie cylindry lepiej wyglądają - te robione z papierowych kółeczek, czy te z ciasno zwiniętego drutu ? Bóg zapłać za sugestie
Mnóstwo zajęć "nie na temat" uniemożliwiały mi długie posiedzenia nad biurkiem. w efekcie nowe części powstawały mozolnie. I tak na przykład narodziło się kółko ogonowe,
które czeka teraz grzecznie na swoją kolejkę do doklejenia. Z wolna zająłem się, także "prezentami" :
Takich 16 sztuk już siedzi w swoich komorach gotowe do zrzutu
Wykończyłem i zmontowałem tylną dziuplę strzelca. Trochę się nagimnastykowałem z tą owiewką (nie pasowała wymiarowo). Darowałem sobie też jakąkolwiek walorkę tego segmentu - i tak w środku widać tyle ile w pewnej części ciała kończącej układ pokarmowy... Nie umieściłem jeszcze KMu na dole. Bałem się, że podczas instalacji innych części uszkodzę go, więc poczekam z tym do końcowej fazy budowy.
Następny w kolejce: ogonek. Nie przysporzył większych trudności. Lotek jeszcze nie przykleiłem. Zrobię to na koniec budowy.
Montaż "prezentów niespodziewajek"
Widok ogólny prac na tym etapie. Patrząc na model od przodu odkryłem dopiero lekkie skrzywienie dźwigara wystającego z wręgi tworzącego podparcie dla przyszłych skrzydeł (lekko schodził w dół). Martwiłem się czy nie wpłynie to na kształt centropłatu i żeby to sprawdzić... kleiłem dalej (błyskotliwe prawda ? )
Ku mojej wielkiej uldze wszystko wygląda w porządku. Nie przykleiłem jeszcze "chłodnic". Będę je wykonywał z druciku (a'la kaloryfer), a że jest to miejsce narażone na przypadkowe kontakty z podłożem/ręką, instalację owych chłodnic pozostawiam na koniec.
Jednocześnie mam małe pytanko. Pojawiła mi się taka paskudna szpara na końcowej części centropłata łączącej się z kadłubem:
Jak "łatacie" takie buble ? czy standardowo pasek kartonu ? czy szpachla ? Chodzi mi o taki sposób, który najmniej rzucałby się w oczy.
I na sam koniec spasowane na sucho szkieleciki skrzydeł:
Model teraz przynajmniej bardziej przypomina mi samolot niż wieloryba :P
Jeszcze w związku ze skrzydłami mam jedno pytanko. Chciałbym światła pozycyjne umieszczone na ich końcach wykonać przeszklone z żarówkami w środku. Część wygląda tak:
Nie bardzo mam pojęcie jak się do tego zabrać, a głównie: jak wykonać sam klosz ?
Plany ? skrzydła oraz gondole silnikowe. Szczęśliwie znalazłem też dodatkową kopię części do przodu kadłuba, więc wreszcie dokończę tę przeklętą kabinę:) Aha: Jakie cylindry lepiej wyglądają - te robione z papierowych kółeczek, czy te z ciasno zwiniętego drutu ? Bóg zapłać za sugestie
Całkiem fajny ten "Łoś". Strasznie mnie tylko drażnią różnice koloru segmentów, ale to nie Twoja wina. Druga sprawa to kolor retuszu, którego użyłeś w dolnej części samolotu - powinien być bardziej zbliżony do niebieskiego a nie do zielonego. Teraz już z tym nic nie zrobisz, więc pamiętaj na przyszłość o takich w sumie podstawowych sprawach.
Jeżeli koniecznie chcesz się bawić w przeszklone światełka to mój patent na ich wykonanie znajdziesz w mojej relacji z Ki-61 w archiwum forum.
Pozdrawiam
Jeżeli koniecznie chcesz się bawić w przeszklone światełka to mój patent na ich wykonanie znajdziesz w mojej relacji z Ki-61 w archiwum forum.
Pozdrawiam
Finisz
Serdecznie witam kolegów modelarzy. Łoś od kilku dobrych dni stoi ukończony acz niestety mój aparat miał drobne "problemy z tożsamością" i dopiero teraz mogę podzielić się z wami ostatnim rozdziałem z tej opowieści:
Ostatnim razem zakończyłem na spasowanych na sucho szkieletach skrzydeł, które niezwłocznie zacząłem oklejać poszyciem
Darowałem sobie jednak przeszklone światełka - doszedłem do wniosku, że ciężko byłoby mi później spasować końcówki skrzydeł.
Przyszła kolej na gondole silnikowe. Tutaj przeżyłem małe "motylki w żołądku" bo zacząłem przyklejać tylną część szkieletu nie z tej strony co trzeba (Prawe na lewej) na szczęście zdołałem wszystko naprawić.
Zacząłem składać golenie podwozia głównego...
<========== Tutaj przerwa na sesję ==========>
Kiedy wreszcie uwolniłem się spod reżimu wykładowców mogłem poświęcić więcej czasu na budowę. W jej końcowej fazie siedziałem nawet po 13 godzin z przerwami na posiłek. Ale do rzeczy: Cylindry do silników. Te w opracowaniu wydały mi się uproszczone, a poza tym chciałem poćwiczyć coś nowego. Miałem do wyboru - albo robić z wycinanych krążków albo z drutu. Zdecydowałem się na drugą metodę. Drut 0,5 mm z cewki ciasno nawijałem na nasady wierteł o odpowiedniej średnicy i potem przycinałem do odpowiedniej wysokości.
Pracowałem nad kilkoma sekcjami jednocześnie. Kiedy np. schły sklejone cylindry (w tle), zajmowałem się kołami do podwozia. W opracowaniu znalazły się części tylko do dwóch kół (potrzebne były 4) ale nie stanowiło to żadnego problemu. Brakujące wycinanki wziąłem z kopii zapasowej. Posklejane kółka moczyłem przez ok. 5 godzin w lakierze do drewna a potem suszyłem pod obciążeniem przez dwa dni. Następnie kształtowanie na wiertarce, szpachlowanie, polerka raz jeszcze. Po malowaniu wypełniłem jeszcze dziury po śrubach zwiniętymi ciasno paskami papieru i skleiłem z gotowymi już goleniami.
Cylindry zostały pomalowane na czarno i pobrudzone srebrną farbką. Po przeschnięciu dokleiłem "czapeczki" z opracowania. Reszta to już standard - klejenie do korpusu, sklejanie osłony, pasowanie z obudową i przyklejanie dlań podpór. Na samym końcu przyszły przewody do kolektora spalin, które wykonałem z 2mm cyny (wcześniej próbowałem z drutu miedzianego ale okazał się za twardy).
Na kolejnym etapie skleciłem wloty powietrza (wykorzystałem drobną mosiądzową siateczkę), wydech i obudowy do silników.
Śmigła. hehe obawiałem się tych kołpaków. Robiłem też takowy w moim pierwszym "kartonie" i dość powiedzieć, że mi nie wyszedł :P Dlatego podchodząc do tych części bardzo się martwiłem o ich wygląd po sklejeniu... jak się okazało bezpodstawnie Ten po lewej był robiony jako pierwszy co zresztą widać (ciemny od kleju retusz i trochę większa szparka w "nosie"). Same łopaty pomalowałem na szaro i przyprószyłem srebrnym kolorem.
Zamontowałem podwozie. Nie obyło się bez małych zgrzytów: jednak ta krzywizna centropłata, o której wspominałem ostatnio dała o sobie znać. I teraz kadłub w stosunku do płaszczyzny skrzydeł jest lekko przechylony. O tyle dobrze, że prawie tego nie widać, a jak patrzy się pod kątem to już w ogóle.
Żeberka do klap wycinałem wraz z ich małymi otworkami. Najmniejszy otworek dziurkaczem z igły od strzykawki - reszta dziobana skalpelem.
Na jednym z ostatnich przystanków tej przydługiej trasy wykonałem zapowiadanie kratownice na otwory wentylacyjne. Robiłem je w dość żmudny sposób - na rozciągnięty poprzecznie drucik naklejałem w równych odstępach prostowane odcinki miedzianego przewodnika. następnie kładłem na pół-miękkiej piance (na odwrocie podkładki do myszki) i zaginałem poprzez naciśnięcie nań kawałkiem metalowego narzędzia o szerokości 1,2 cm. Przed ich zamontowaniem, przykleiłem do gondol silniki oraz pokrywy komór bombowych.
Model już prawie gotowy. Pozostało mi tylko zrobienie tego nieszczęsnego dziobu i przyklejenie pomniejszych pierdółek.
I wreszcie po kilku miesiącach moje biurko uwolniło się od stosu narzędzi, farb i pociętych kawałków kartonu Budowa ostatniego segmentu kadłuba była dość kłopotliwa. Najpierw musiałem ją pomniejszyć, potem podczas kształtowania folii nad podgrzewaczem za bardzo ją przypiekłem i się"podwinęła" przez co musiałem wycinać oszklenie jeszcze raz... koniec końców - nie jest tragicznie Montaż anteny to już była dziecinada.
Niedługo może wezmę łosia w plener i porobię jakieś fotki tyle , że najpierw muszę znaleźć odpowiednią lokację. a tymczasem... do następnej relacji
Ostatnim razem zakończyłem na spasowanych na sucho szkieletach skrzydeł, które niezwłocznie zacząłem oklejać poszyciem
Darowałem sobie jednak przeszklone światełka - doszedłem do wniosku, że ciężko byłoby mi później spasować końcówki skrzydeł.
Przyszła kolej na gondole silnikowe. Tutaj przeżyłem małe "motylki w żołądku" bo zacząłem przyklejać tylną część szkieletu nie z tej strony co trzeba (Prawe na lewej) na szczęście zdołałem wszystko naprawić.
Zacząłem składać golenie podwozia głównego...
<========== Tutaj przerwa na sesję ==========>
Kiedy wreszcie uwolniłem się spod reżimu wykładowców mogłem poświęcić więcej czasu na budowę. W jej końcowej fazie siedziałem nawet po 13 godzin z przerwami na posiłek. Ale do rzeczy: Cylindry do silników. Te w opracowaniu wydały mi się uproszczone, a poza tym chciałem poćwiczyć coś nowego. Miałem do wyboru - albo robić z wycinanych krążków albo z drutu. Zdecydowałem się na drugą metodę. Drut 0,5 mm z cewki ciasno nawijałem na nasady wierteł o odpowiedniej średnicy i potem przycinałem do odpowiedniej wysokości.
Pracowałem nad kilkoma sekcjami jednocześnie. Kiedy np. schły sklejone cylindry (w tle), zajmowałem się kołami do podwozia. W opracowaniu znalazły się części tylko do dwóch kół (potrzebne były 4) ale nie stanowiło to żadnego problemu. Brakujące wycinanki wziąłem z kopii zapasowej. Posklejane kółka moczyłem przez ok. 5 godzin w lakierze do drewna a potem suszyłem pod obciążeniem przez dwa dni. Następnie kształtowanie na wiertarce, szpachlowanie, polerka raz jeszcze. Po malowaniu wypełniłem jeszcze dziury po śrubach zwiniętymi ciasno paskami papieru i skleiłem z gotowymi już goleniami.
Cylindry zostały pomalowane na czarno i pobrudzone srebrną farbką. Po przeschnięciu dokleiłem "czapeczki" z opracowania. Reszta to już standard - klejenie do korpusu, sklejanie osłony, pasowanie z obudową i przyklejanie dlań podpór. Na samym końcu przyszły przewody do kolektora spalin, które wykonałem z 2mm cyny (wcześniej próbowałem z drutu miedzianego ale okazał się za twardy).
Na kolejnym etapie skleciłem wloty powietrza (wykorzystałem drobną mosiądzową siateczkę), wydech i obudowy do silników.
Śmigła. hehe obawiałem się tych kołpaków. Robiłem też takowy w moim pierwszym "kartonie" i dość powiedzieć, że mi nie wyszedł :P Dlatego podchodząc do tych części bardzo się martwiłem o ich wygląd po sklejeniu... jak się okazało bezpodstawnie Ten po lewej był robiony jako pierwszy co zresztą widać (ciemny od kleju retusz i trochę większa szparka w "nosie"). Same łopaty pomalowałem na szaro i przyprószyłem srebrnym kolorem.
Zamontowałem podwozie. Nie obyło się bez małych zgrzytów: jednak ta krzywizna centropłata, o której wspominałem ostatnio dała o sobie znać. I teraz kadłub w stosunku do płaszczyzny skrzydeł jest lekko przechylony. O tyle dobrze, że prawie tego nie widać, a jak patrzy się pod kątem to już w ogóle.
Żeberka do klap wycinałem wraz z ich małymi otworkami. Najmniejszy otworek dziurkaczem z igły od strzykawki - reszta dziobana skalpelem.
Na jednym z ostatnich przystanków tej przydługiej trasy wykonałem zapowiadanie kratownice na otwory wentylacyjne. Robiłem je w dość żmudny sposób - na rozciągnięty poprzecznie drucik naklejałem w równych odstępach prostowane odcinki miedzianego przewodnika. następnie kładłem na pół-miękkiej piance (na odwrocie podkładki do myszki) i zaginałem poprzez naciśnięcie nań kawałkiem metalowego narzędzia o szerokości 1,2 cm. Przed ich zamontowaniem, przykleiłem do gondol silniki oraz pokrywy komór bombowych.
Model już prawie gotowy. Pozostało mi tylko zrobienie tego nieszczęsnego dziobu i przyklejenie pomniejszych pierdółek.
I wreszcie po kilku miesiącach moje biurko uwolniło się od stosu narzędzi, farb i pociętych kawałków kartonu Budowa ostatniego segmentu kadłuba była dość kłopotliwa. Najpierw musiałem ją pomniejszyć, potem podczas kształtowania folii nad podgrzewaczem za bardzo ją przypiekłem i się"podwinęła" przez co musiałem wycinać oszklenie jeszcze raz... koniec końców - nie jest tragicznie Montaż anteny to już była dziecinada.
Niedługo może wezmę łosia w plener i porobię jakieś fotki tyle , że najpierw muszę znaleźć odpowiednią lokację. a tymczasem... do następnej relacji