Coś z czegoś w czymś...
Moderatorzy: kartonwork, Tempest, Edmund_Nita
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Jak tam latające rybki? Sokoły z was żadne, tym bardziej orły, ale morskie jesteście, to w tym wątku macie rację bytu... - na razie...
Dalsze kolorki dla imć Herbacianego czas prezentować:
Malowanie, jak malowanie, ale nie powiecie, że cieniowanie mi nie wyszło... Widzę miejsce na parę poprawek lakierniczych... Się zrobi. Żadnej roboty się nie boję - dajcie mi dwadzieścia chłopa, to koło każdej roboty mogę się położyć...
C.d.n. budziet...
Dalsze kolorki dla imć Herbacianego czas prezentować:
Malowanie, jak malowanie, ale nie powiecie, że cieniowanie mi nie wyszło... Widzę miejsce na parę poprawek lakierniczych... Się zrobi. Żadnej roboty się nie boję - dajcie mi dwadzieścia chłopa, to koło każdej roboty mogę się położyć...
C.d.n. budziet...
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Cześć wszystkim opierzonym....
Trochę się obijałem ostatnio. Najpierw przygotowania do balu absolwentów, potem bal i na koniec okres pobalowy. Bo wiecie, u nas w Koszalinie jest taki ogólniak popularnie Bronkiem zwany. No i ten Bronek 60-lecie istnienia obchodził. Traf chciał, że udało mi się w zamierzchłych czasach tę szkołę skończyć, to i z wszelkich dobrodziejstw jubileuszu sobie skorzystałem, w tym z balu.
Życie jednak jest okrutne i żeby nie było potrzeby wyszukiwania zagubionego gdzieś w czeluściach forum wątku, trzeba od czasu do czasu coś napisać. To piszę. Mogę też coś pokazać. Znaczy się ostatnie wypociny. Znaczy się pomalowany komin i pomalowaną windę trałową (chyba tak to się nazywa, gdyby było inaczej, proszę poprawić).
O proszę - photobucket się produkuje... :
I to by było na dzisiaj tyle, tyle że ciąg dalszy produkcji czegoś z czegoś niebawem nastąpi...
Trochę się obijałem ostatnio. Najpierw przygotowania do balu absolwentów, potem bal i na koniec okres pobalowy. Bo wiecie, u nas w Koszalinie jest taki ogólniak popularnie Bronkiem zwany. No i ten Bronek 60-lecie istnienia obchodził. Traf chciał, że udało mi się w zamierzchłych czasach tę szkołę skończyć, to i z wszelkich dobrodziejstw jubileuszu sobie skorzystałem, w tym z balu.
Życie jednak jest okrutne i żeby nie było potrzeby wyszukiwania zagubionego gdzieś w czeluściach forum wątku, trzeba od czasu do czasu coś napisać. To piszę. Mogę też coś pokazać. Znaczy się ostatnie wypociny. Znaczy się pomalowany komin i pomalowaną windę trałową (chyba tak to się nazywa, gdyby było inaczej, proszę poprawić).
O proszę - photobucket się produkuje... :
I to by było na dzisiaj tyle, tyle że ciąg dalszy produkcji czegoś z czegoś niebawem nastąpi...
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Co tam słychać u wszystkich opierzonych, którzy do ciepłych krajów wiz nie dostali, a tym samym w domciu zmuszeni byli pozostać?
Bo u mnie tak jakby OK. Trochę przy prezentach podchoinkowych musiałem poślęczeć (bo to 1/72 jest), bo mógłbym się na czas nie wyrobić i obciach byłby, jak stąd do Rokosowa. Podgoniłem z robotą i teraz mogę sobie spokojnie przy cosiowym pływadełku pogrzebać.
Z drutów małe co nieco powyginałem i polutowałem. Pomalowałem też. O:
To niby mają być maszty i takie pałąki, chyba do operowania linami doczepionymi do sieci. Wie ktoś jak toto się nazywa? Bo u mnie możliwe są dwie opcje: albo zapomniałem, jak ten fiftak się nazywa, albo nigdy tego nie wiedziałem.
Teraz muszę się za Ruskich brać. Takie leniuchy są - zlecili mi zamocowanie pasów do broni, tak jakby sami tego nie mogli zrobić. No, jakie leniuchy. Nawet poleniuchować nie dadzą.
Sidien
Bo u mnie tak jakby OK. Trochę przy prezentach podchoinkowych musiałem poślęczeć (bo to 1/72 jest), bo mógłbym się na czas nie wyrobić i obciach byłby, jak stąd do Rokosowa. Podgoniłem z robotą i teraz mogę sobie spokojnie przy cosiowym pływadełku pogrzebać.
Z drutów małe co nieco powyginałem i polutowałem. Pomalowałem też. O:
To niby mają być maszty i takie pałąki, chyba do operowania linami doczepionymi do sieci. Wie ktoś jak toto się nazywa? Bo u mnie możliwe są dwie opcje: albo zapomniałem, jak ten fiftak się nazywa, albo nigdy tego nie wiedziałem.
Teraz muszę się za Ruskich brać. Takie leniuchy są - zlecili mi zamocowanie pasów do broni, tak jakby sami tego nie mogli zrobić. No, jakie leniuchy. Nawet poleniuchować nie dadzą.
Sidien
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Cześć rebiata skrzydlata i nieskrzydlata.
Andrzej coś wspomniał w swoim wątku o cosiu i przypomniało mi się, że pstryknąłem dzisiaj parę fotek z postępów. Przybyło bowiem co nieco na pokładzie:
Zespół nadbudówek też poznał się nie do zmienienia:
No i pierwsza przymiarka. Trochę krzywo góra stoi w stosunku do dołu, ale jeszcze nie przyklejone. Klejenie kawałków cosia nastąpi dopiero będąc w czymś, inaczej coś bedąc w całości do czymsia by nie wlazło (ale kurna, zakręciłem.... :
I to by było natenczas na tyle. )
Andrzej coś wspomniał w swoim wątku o cosiu i przypomniało mi się, że pstryknąłem dzisiaj parę fotek z postępów. Przybyło bowiem co nieco na pokładzie:
Zespół nadbudówek też poznał się nie do zmienienia:
No i pierwsza przymiarka. Trochę krzywo góra stoi w stosunku do dołu, ale jeszcze nie przyklejone. Klejenie kawałków cosia nastąpi dopiero będąc w czymś, inaczej coś bedąc w całości do czymsia by nie wlazło (ale kurna, zakręciłem.... :
I to by było natenczas na tyle. )
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Cześć Stillman, właśnie opróżniam:
viewtopic.php?p=191121#191121
A tak poważnie, to trochę potrwa zanim wsadzę coś do czegoś, bo gonię z prezentami pod choinkę dla moich chłopaków. Jest przy tym mnóstwo roboty, a zaawansowanie na dzisiaj szacuje na jakieś 50%. Pokazałbym co kombinuję, ale niestety te moje łapserdaki od czasu do czasu tu zaglądają, a wtedy niespodziankę podchoinkową diabli by wzięli. A to oni mają dostać - nie jakiś Boruta, czy inny Rokita, he, he...
viewtopic.php?p=191121#191121
A tak poważnie, to trochę potrwa zanim wsadzę coś do czegoś, bo gonię z prezentami pod choinkę dla moich chłopaków. Jest przy tym mnóstwo roboty, a zaawansowanie na dzisiaj szacuje na jakieś 50%. Pokazałbym co kombinuję, ale niestety te moje łapserdaki od czasu do czasu tu zaglądają, a wtedy niespodziankę podchoinkową diabli by wzięli. A to oni mają dostać - nie jakiś Boruta, czy inny Rokita, he, he...
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
Faktycznie ptaszkowie moi, można nie trafić. Właśnie ostatnio nie mogłem trafić do tego wątku lugrotrawlerowego.
Wszystko przez prezenty. Miałem plan na zrobienie dwóch modeli. Skończy się na czterech.
Było tak. Will (najprawdziwszy Maorys z Nowej Zelandii) zadzwonił do Krzyśka (mój synuś) z pytaniem, czy nie mógłby z nim i Gosią (potencjalna przyszła synowa) spędzić wigilię, bo w tym roku tak się złożyło, że 24 grudnia będzie sam, czego chciałby uniknąć. Krzysiu odpowiedział, że chętnie by ten wieczór spędził w towarzystwie Willa (Will to taka dusza towarzystwa - z ogromnym poczuciem humoru i jajcarz nie z tej ziemi), ale jest już umówiony z Olą (moja córunia) i rodzicami, w związku z czym - kicha. Ale Krzysiu - jak to Krzysiu - dobra dusza jest i zadzwonił do Oli przedstawiając sytuację kończąc pytaniem, czy Will nie mógłby spędzić z nimi wigilijnego wieczoru. Ola bardzo lubi Willa (też niezła jajcara to zawsze wspólny temat znajdują), ale mówi Krzysiowi, że trzeba chyba rodziców się spytać, co oni na to. A my na to, że dlaczego nie i na tym stanęło. Znaczy stanęło na tym, że będzie z nami Will, ale nie stanęło na dwóch modelach. No bo Ola mnie uświadomiła, że jak Krzysiek i Irek (zięć) dostaną w prezencie zwyczajowe już modele, to Will'owi może być przykro, że on takowego nie dostał. No co miałem powiedzieć? Trzeba było na gwałt trzeci model wykombinować. Udało się. Nieźli kombinatorzy tak mają, że im się udaje. Niestety na tym nie koniec. Parę dni temu dzwoni Oleńka moja kochana. Tatko, wiesz my zawsze Kevinowi (przyjaciel rodziny - ten, to dopiero jajcarz, powiedziałbym do kwadratu, może kiedyś opiszę parę jego numerów - mistrz puenty) sprawiamy prezencik podchoinkowy, a on ostatnio, jak u nas był, to oglądał z zaciekawieniem modele, które Irkowi niegdyś sprezentowałem. Już w tym momencie gorąco mi się zrobiło - czułem co nastąpi. Nie myliłem się.
- To co Tatku, zrobiłbyś jakiś modelik dla Kevina?
- Spadaj...
- Spadaj - tak, czy spadaj - nie?
No i co ja biedny mogłem odpowiedzieć. W wyobraźni widziałem te wielkie czarne oczy córuni wyczekujące na jedynie słuszną odpowiedź. I w ten sposób musiałem w błyskawicznym tempie, kompletnie nie odpowiadającemu mojemu temperamentowi, wykombinować czwarty prezencik. Mogę Wam tylko powiedzieć, że akcja na Placu Pigalle skończyła się sukcesem. Jeszcze tylko parę poprawek i będzie wszystko gotowe. Nawet gablotki już mam. Z oczywistych względów fotek na razie nie będzie, bo moi chłopacy niestety tu od czasu do czasu zaglądają. Mogliby zobaczyć coś, co nie jest przeznaczone na razie dla ich oczu...
Ale żeby post nie był całkowicie bezzdjęciowy, pokażę żołnierstwo (prawie wykończone), które będzie sobie maszerowało obok pojazdów - nie jest to główny element zagablotkowania, to można ujawnić. Ujawniam:
Myślę, że w przyszłym tygodniu wznowię pracę przy cosiu...
Na razie heyah...
Wszystko przez prezenty. Miałem plan na zrobienie dwóch modeli. Skończy się na czterech.
Było tak. Will (najprawdziwszy Maorys z Nowej Zelandii) zadzwonił do Krzyśka (mój synuś) z pytaniem, czy nie mógłby z nim i Gosią (potencjalna przyszła synowa) spędzić wigilię, bo w tym roku tak się złożyło, że 24 grudnia będzie sam, czego chciałby uniknąć. Krzysiu odpowiedział, że chętnie by ten wieczór spędził w towarzystwie Willa (Will to taka dusza towarzystwa - z ogromnym poczuciem humoru i jajcarz nie z tej ziemi), ale jest już umówiony z Olą (moja córunia) i rodzicami, w związku z czym - kicha. Ale Krzysiu - jak to Krzysiu - dobra dusza jest i zadzwonił do Oli przedstawiając sytuację kończąc pytaniem, czy Will nie mógłby spędzić z nimi wigilijnego wieczoru. Ola bardzo lubi Willa (też niezła jajcara to zawsze wspólny temat znajdują), ale mówi Krzysiowi, że trzeba chyba rodziców się spytać, co oni na to. A my na to, że dlaczego nie i na tym stanęło. Znaczy stanęło na tym, że będzie z nami Will, ale nie stanęło na dwóch modelach. No bo Ola mnie uświadomiła, że jak Krzysiek i Irek (zięć) dostaną w prezencie zwyczajowe już modele, to Will'owi może być przykro, że on takowego nie dostał. No co miałem powiedzieć? Trzeba było na gwałt trzeci model wykombinować. Udało się. Nieźli kombinatorzy tak mają, że im się udaje. Niestety na tym nie koniec. Parę dni temu dzwoni Oleńka moja kochana. Tatko, wiesz my zawsze Kevinowi (przyjaciel rodziny - ten, to dopiero jajcarz, powiedziałbym do kwadratu, może kiedyś opiszę parę jego numerów - mistrz puenty) sprawiamy prezencik podchoinkowy, a on ostatnio, jak u nas był, to oglądał z zaciekawieniem modele, które Irkowi niegdyś sprezentowałem. Już w tym momencie gorąco mi się zrobiło - czułem co nastąpi. Nie myliłem się.
- To co Tatku, zrobiłbyś jakiś modelik dla Kevina?
- Spadaj...
- Spadaj - tak, czy spadaj - nie?
No i co ja biedny mogłem odpowiedzieć. W wyobraźni widziałem te wielkie czarne oczy córuni wyczekujące na jedynie słuszną odpowiedź. I w ten sposób musiałem w błyskawicznym tempie, kompletnie nie odpowiadającemu mojemu temperamentowi, wykombinować czwarty prezencik. Mogę Wam tylko powiedzieć, że akcja na Placu Pigalle skończyła się sukcesem. Jeszcze tylko parę poprawek i będzie wszystko gotowe. Nawet gablotki już mam. Z oczywistych względów fotek na razie nie będzie, bo moi chłopacy niestety tu od czasu do czasu zaglądają. Mogliby zobaczyć coś, co nie jest przeznaczone na razie dla ich oczu...
Ale żeby post nie był całkowicie bezzdjęciowy, pokażę żołnierstwo (prawie wykończone), które będzie sobie maszerowało obok pojazdów - nie jest to główny element zagablotkowania, to można ujawnić. Ujawniam:
Myślę, że w przyszłym tygodniu wznowię pracę przy cosiu...
Na razie heyah...
-
- Posty: 2058
- Rejestracja: pt sie 29 2003, 11:06
- Lokalizacja: Koszalin
- x 8
No co ptaszkowie moi. Czekacie na dalszy ciąg, czy już odpuściliście wątek?
Dopiero wczoraj skończyłem prezenty. Niestety, dłużej zeszło niż planowałem. Ale, jak to mówią, co się odwlecze, to nie uciecze. Pobuszowałem w gratach i znalazłem "w czymś". Przed świętami raczej "coś" w "czymś" nie wyląduje, bo w przyszłym tygodniu wypuszczam się nad rzekę, ale z pewnością coś tam jeszcze wydłubię.
Tymczasem...., heyah...
Dopiero wczoraj skończyłem prezenty. Niestety, dłużej zeszło niż planowałem. Ale, jak to mówią, co się odwlecze, to nie uciecze. Pobuszowałem w gratach i znalazłem "w czymś". Przed świętami raczej "coś" w "czymś" nie wyląduje, bo w przyszłym tygodniu wypuszczam się nad rzekę, ale z pewnością coś tam jeszcze wydłubię.
Tymczasem...., heyah...