[Relacja - koniec] Jak-23, Modelik 16/04, 1:33
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
Ładny model się tu klei, a ja dopiero teraz zauważyłem.
Nieśmiało podsunę ci mój sposób na retusz "aluminiowego" kartonu - srebrna kredka do oczu zabrana żonie jest znacznie prostsza i szybsza w użyciu niż farbki.
Metodę kształtowania papieru zwilżonego "od środka" BCG na pewno znasz, moim zdaniem najlepsze efekty przynosi właśnie przy kształtowaniu długich elementów z kredowanego kartonu - zwłaszcza krawędzi natarcia.
Powiem jeszcze tylko że dla mnie do oklejania kabin po wielu eksperymentach najlepszym sposobem okazał się zwykły ale nieco przeschnięty Butapren:).
Taki lekko wysuszony pozwala na klejenie osłony partiami, krok po kroku i przed ostatecznym dociśnięciem można detal oderwać i poprawić położenie.
Fajny patent z tymi nitkami "rajstopowymi" - do tej pory kojarzyły mi się tylko z modelami plastikowymi:).
Czekam na gotowego Jaka i mam nadzieję że to nie ostatni twój samolot.
Będę tu częściej zaglądał - pozdrawiam i życzę powodzenia.
Nieśmiało podsunę ci mój sposób na retusz "aluminiowego" kartonu - srebrna kredka do oczu zabrana żonie jest znacznie prostsza i szybsza w użyciu niż farbki.
Metodę kształtowania papieru zwilżonego "od środka" BCG na pewno znasz, moim zdaniem najlepsze efekty przynosi właśnie przy kształtowaniu długich elementów z kredowanego kartonu - zwłaszcza krawędzi natarcia.
Powiem jeszcze tylko że dla mnie do oklejania kabin po wielu eksperymentach najlepszym sposobem okazał się zwykły ale nieco przeschnięty Butapren:).
Taki lekko wysuszony pozwala na klejenie osłony partiami, krok po kroku i przed ostatecznym dociśnięciem można detal oderwać i poprawić położenie.
Fajny patent z tymi nitkami "rajstopowymi" - do tej pory kojarzyły mi się tylko z modelami plastikowymi:).
Czekam na gotowego Jaka i mam nadzieję że to nie ostatni twój samolot.
Będę tu częściej zaglądał - pozdrawiam i życzę powodzenia.
Tyle pięknych samolotów do sklejenia...
- Heinrich Kosmala
- Posty: 2215
- Rejestracja: sob paź 04 2008, 11:28
- Lokalizacja: Landau/Niemcy
- x 170
Piotter, dziękuję za porady. Do skarbca kosmetycznego żony muszę się kiedyś włamać, no ale po tym może już więcej o mnie nie usłyszycie...
O BCG czytałem już dość dużo na tym forum, wygląda na to, że to taka modelarska aspiryna (dobre na wszystko). Ja próbowałem potraktować karton wodą (ostrożnie nasączając wacikiem, oczywiście po stronie niezadrukowanej), ale po tym zabiegu srebrna farba („duraluminium”) po prostu się zwarzyła!
Niestety BCG nie mogę wypróbować, bo tutaj czegoś takiego nie ma (jeszcze nie znalazłem?). Może ktoś z forumowiczów mieszkających w Niemczech da mi jakiś „Tipp”. Jeżeli nie, to ściągnę z Polski, nie mam z tym problemów.
Przy klejeniu wnęki podwozia kierowałem się sugestiami Partyzanta i wkleiłem najpierw część 26 do szkieletu a dopiero potem część 24 – rzeczywiście nie było problemów. Igła od strzykawki służy mi do centrowania otworów w częściach 26 i 22X do mocowania goleni podwozia. Tych zrolowanych części 77 na razie nie wklejam, wygląda na to, że by mi przeszkadzały przy ostatecznym mocowaniu goleni podwozia.
Autor napisał w instrukcji budowy „... że cz. 46 jest kolorem czarnym do wewnątrz” – no i bardzo fajnie, tyle tylko, że cz. 46 jest szara (żeby tylko takie błędy się zdarzały!).
Partyzant napisał; Nie opierajcie się na zasadzie, że numeracja elementów jest równoznaczna kolejności sklejania. Niestety tu to nie jest regułą. Radzę samemu znaleźć drogę i kolejność sklejania poszczególnych elementów. Opis budowy mimo, że rozbudowany to też jest trochę pokręcony i kolejność klejenia jest w nim też inna niż numeracja części.
Mogę tylko potwierdzić! Potwierdziłem też jego doświadczenie (nie przeczytałem wystarczająco uważnie jego relacji), że cz. 46 nie pasuje w cz. 45, ma po prostu na duży obwód. Można oczywiście bardziej rozszlifować cz. 45, wtedy jednak staje się ona na obwodzie tak cienka, że wsunięcie w nią tej rurki (cz. 46) prowadzi do przerwania papieru. Ja wyciąłem najpierw otwór w cz. 45, potem wsunąłem w ten otwór rurkę cz.46, skleiłem razem, „zaimpregnowałem” papier od wewnątrz lakierem bezbarwnym i dopiero wtedy obciąłem obwód zewnętrzny cz.45 – chyba opisałem to wystarczająco skomplikowanie? Gdybym robił to jeszcze raz, to najpierw wyciąłbym otwór w cz. 45 i dopiero potem skleił cz. 46 w rurkę, przedtem dopasowując jej średnicę do już gotowego otworu w cz. 45. Część 45, jak już zauważył Partyzant, nie dolega prawidłowo do spodu kadłuba. Nauczony smutnym doświadczeniem z dotychczasowymi próbami retuszu, dokleiłem żeby to zniwelować, pasek z zapasu tego koloru.
Przy łączeniu cz. 42 i 44 zdecydowałem się na dorobienie paska łączącego – dla mnie łatwiejsze i trwa krócej niż kopia wręgi 3X.
Chyba trochę niedokładnie wkleiłem wnęki podwozia, bo teraz (przedtem było idealnie) nie chce się zmieścić cz. 40 na resztę kadłuba – papier ścierny w rękę (szlifowanie wręgi 2X) i godzina roboty – pasuje.
Cz. 43 przykleiłem dopiero po wklejeniu cz. 42 i 40, co zapobiega problemom opisanym przez Partyzanta. U mnie nie wystąpiły (zbyt duże) kłopoty z pasowaniem tych części do kadłuba. Przykleiłem blachy „ze stali żaroodpornej” na spód kadłuba oraz cz. 40 i 41 kadłuba. W cz. 41 zamocuję (po przyklejeniu skrzydeł, wtedy mogę eksperymentalnie ustalić, jaki ciężar jest potrzebny) obciążenie zapobiegające siadanie modelu na ogon.
O BCG czytałem już dość dużo na tym forum, wygląda na to, że to taka modelarska aspiryna (dobre na wszystko). Ja próbowałem potraktować karton wodą (ostrożnie nasączając wacikiem, oczywiście po stronie niezadrukowanej), ale po tym zabiegu srebrna farba („duraluminium”) po prostu się zwarzyła!
Niestety BCG nie mogę wypróbować, bo tutaj czegoś takiego nie ma (jeszcze nie znalazłem?). Może ktoś z forumowiczów mieszkających w Niemczech da mi jakiś „Tipp”. Jeżeli nie, to ściągnę z Polski, nie mam z tym problemów.
Przy klejeniu wnęki podwozia kierowałem się sugestiami Partyzanta i wkleiłem najpierw część 26 do szkieletu a dopiero potem część 24 – rzeczywiście nie było problemów. Igła od strzykawki służy mi do centrowania otworów w częściach 26 i 22X do mocowania goleni podwozia. Tych zrolowanych części 77 na razie nie wklejam, wygląda na to, że by mi przeszkadzały przy ostatecznym mocowaniu goleni podwozia.
Autor napisał w instrukcji budowy „... że cz. 46 jest kolorem czarnym do wewnątrz” – no i bardzo fajnie, tyle tylko, że cz. 46 jest szara (żeby tylko takie błędy się zdarzały!).
Partyzant napisał; Nie opierajcie się na zasadzie, że numeracja elementów jest równoznaczna kolejności sklejania. Niestety tu to nie jest regułą. Radzę samemu znaleźć drogę i kolejność sklejania poszczególnych elementów. Opis budowy mimo, że rozbudowany to też jest trochę pokręcony i kolejność klejenia jest w nim też inna niż numeracja części.
Mogę tylko potwierdzić! Potwierdziłem też jego doświadczenie (nie przeczytałem wystarczająco uważnie jego relacji), że cz. 46 nie pasuje w cz. 45, ma po prostu na duży obwód. Można oczywiście bardziej rozszlifować cz. 45, wtedy jednak staje się ona na obwodzie tak cienka, że wsunięcie w nią tej rurki (cz. 46) prowadzi do przerwania papieru. Ja wyciąłem najpierw otwór w cz. 45, potem wsunąłem w ten otwór rurkę cz.46, skleiłem razem, „zaimpregnowałem” papier od wewnątrz lakierem bezbarwnym i dopiero wtedy obciąłem obwód zewnętrzny cz.45 – chyba opisałem to wystarczająco skomplikowanie? Gdybym robił to jeszcze raz, to najpierw wyciąłbym otwór w cz. 45 i dopiero potem skleił cz. 46 w rurkę, przedtem dopasowując jej średnicę do już gotowego otworu w cz. 45. Część 45, jak już zauważył Partyzant, nie dolega prawidłowo do spodu kadłuba. Nauczony smutnym doświadczeniem z dotychczasowymi próbami retuszu, dokleiłem żeby to zniwelować, pasek z zapasu tego koloru.
Przy łączeniu cz. 42 i 44 zdecydowałem się na dorobienie paska łączącego – dla mnie łatwiejsze i trwa krócej niż kopia wręgi 3X.
Chyba trochę niedokładnie wkleiłem wnęki podwozia, bo teraz (przedtem było idealnie) nie chce się zmieścić cz. 40 na resztę kadłuba – papier ścierny w rękę (szlifowanie wręgi 2X) i godzina roboty – pasuje.
Cz. 43 przykleiłem dopiero po wklejeniu cz. 42 i 40, co zapobiega problemom opisanym przez Partyzanta. U mnie nie wystąpiły (zbyt duże) kłopoty z pasowaniem tych części do kadłuba. Przykleiłem blachy „ze stali żaroodpornej” na spód kadłuba oraz cz. 40 i 41 kadłuba. W cz. 41 zamocuję (po przyklejeniu skrzydeł, wtedy mogę eksperymentalnie ustalić, jaki ciężar jest potrzebny) obciążenie zapobiegające siadanie modelu na ogon.
Ostatnio zmieniony ndz maja 13 2018, 19:46 przez Heinrich Kosmala, łącznie zmieniany 3 razy.
- Heinrich Kosmala
- Posty: 2215
- Rejestracja: sob paź 04 2008, 11:28
- Lokalizacja: Landau/Niemcy
- x 170
Biorę się za skrzydła – dźwigary wraz z wręgą końcową, wycięcie skrzydeł, retusz krawędzi. Wycięcia na wnęki podwozia zrobię dopiero po ostatecznym wyprofilowaniu i wyschnięciu skrzydła. Doszedłem do wniosku, że cz. 59X właściwie nie spełnia żadnej roli, a przynajmniej nie gwarantuje odpowiedniego profilu końca skrzydła (poza prostolinijnością krawędzi, tę uzyskałem jednak przez włożenie jej do schnięcia w książkę), dlatego z jej zastosowania zrezygnowałem i w zamian za to dorobiłem dodatkową wręgę przy końcówce skrzydła.
Wykonałem rurkę Pitota, ale wkleję ją dopiero na końcu. Tutaj (jak zawsze) musiałem się nieco nagimnastykować z oddzieleniem igły od jej plastikowego osadzenia (bo w tym miejscu jest absolutnie prosto odcięta). Ja opalam to nad płomieniem świecy – spala się bardzo szybko i doszczętnie, ale pozostawia sadzę, a po jej zmyciu/oczyszczenie brzydkie ślady. To byłoby chyba dobre jako efekt „oksydacji” np. na lufie, ale tutaj przeszkadza. Czyszczenie spirytusem, Vissem (do szorowania garnków) itp. nie daje rezultatów. Można by oczywiście nie opalać, tylko tę ostrą cześć igły zeszlifować na szlifierce, ale to dla mnie (nie mam stacjonarnej, muszę za każdym razem mocować) dużo roboty. Czy ktoś zna jakąś inną, prostszą metodę?
Po wklejeniu wręg przy nasadzie skrzydła wyciąłem wnęki podwozia. Tak jak się tego obawiałem nie wyszło równo, przynajmniej po prawej stronie. Myślę, że albo nie skleiłem absolutnie symetrycznie szkieletu kadłuba, albo (co jest bardziej prawdopodobne) nieco krzywo nasunąłem i nakleiłem część 21 kadłuba na szkielet. Teraz wiem, dlaczego nie lubię takich właśnie konstrukcji szkieletowych. Metoda "częścią do części" (wręga, poszycie – nie takie „strasznie długie” jak w cz.21), zaczynając od środkowej („najgrubszej”) jest na moje przyzwyczajenia najlepszą metodą.
Krawędzi skrzydeł nie nacinałem w celu ich wyoblenia, tak jak to zaleca wycinanka, moim zdaniem bardziej psuje to wygląd modelu niż go poprawia. Te krawędzie przed sklejeniem wyginam-profiluję opuszkami palców. Myślę, że wygląda tak lepiej.
Po retuszu krawędzi i pomalowaniu na nowo świateł pozycyjnych (w oryginale nieco wyblakłe kolory, „zielone” jest w dwóch różnych odcieniach i raczej mało przypomina „prawdziwe zielone”) przykleiłem skrzydła do kadłuba. Pasują dobrze, a i tak przyjdą tu jeszcze owiewki, tak że nie widać tych w wycinance stanowczo za wysoko przewidzianych miejsc na wręgi 28X. Moim zdaniem położenie dźwigara 3X jest ok.
Owiewki przyklejone, nie było problemów, pasują idealnie.
Następnie wyważyłem model. Używam do tego masy uszczelniającej do instalacji hydraulicznych. Jest ona bardzo plastyczna (kształtuje się lepiej niż plastelina) i jest dość ciężka.
Nie trzeba nawet wklejać do kadłuba, wystarczy palcami odpowiednio rozprowadzić we wnętrzu cz. 41, żeby wypełniało ciasno segment, tak że trzyma się bez kleju. Przy okazji Partyzant, tak jak widzę na Twoich zdjęciach zamocowałeś obciążenie o jeden segment „za wcześnie”, tzn. w cz. 40, dlatego miałeś problemy z opadanie modelu na ogon.
Wyważam „eksperymentalnie”, tzn. wspieram skrzydła o palce (kciuk i wskazujący), gdzieś tak na 1/3 cięciwy skrzydła, i dokładam stopniowo balast, aż stoi poziomo, a nawet z lekką tendencją do pochylania się do przodu.
Wykonałem rurkę Pitota, ale wkleję ją dopiero na końcu. Tutaj (jak zawsze) musiałem się nieco nagimnastykować z oddzieleniem igły od jej plastikowego osadzenia (bo w tym miejscu jest absolutnie prosto odcięta). Ja opalam to nad płomieniem świecy – spala się bardzo szybko i doszczętnie, ale pozostawia sadzę, a po jej zmyciu/oczyszczenie brzydkie ślady. To byłoby chyba dobre jako efekt „oksydacji” np. na lufie, ale tutaj przeszkadza. Czyszczenie spirytusem, Vissem (do szorowania garnków) itp. nie daje rezultatów. Można by oczywiście nie opalać, tylko tę ostrą cześć igły zeszlifować na szlifierce, ale to dla mnie (nie mam stacjonarnej, muszę za każdym razem mocować) dużo roboty. Czy ktoś zna jakąś inną, prostszą metodę?
Po wklejeniu wręg przy nasadzie skrzydła wyciąłem wnęki podwozia. Tak jak się tego obawiałem nie wyszło równo, przynajmniej po prawej stronie. Myślę, że albo nie skleiłem absolutnie symetrycznie szkieletu kadłuba, albo (co jest bardziej prawdopodobne) nieco krzywo nasunąłem i nakleiłem część 21 kadłuba na szkielet. Teraz wiem, dlaczego nie lubię takich właśnie konstrukcji szkieletowych. Metoda "częścią do części" (wręga, poszycie – nie takie „strasznie długie” jak w cz.21), zaczynając od środkowej („najgrubszej”) jest na moje przyzwyczajenia najlepszą metodą.
Krawędzi skrzydeł nie nacinałem w celu ich wyoblenia, tak jak to zaleca wycinanka, moim zdaniem bardziej psuje to wygląd modelu niż go poprawia. Te krawędzie przed sklejeniem wyginam-profiluję opuszkami palców. Myślę, że wygląda tak lepiej.
Po retuszu krawędzi i pomalowaniu na nowo świateł pozycyjnych (w oryginale nieco wyblakłe kolory, „zielone” jest w dwóch różnych odcieniach i raczej mało przypomina „prawdziwe zielone”) przykleiłem skrzydła do kadłuba. Pasują dobrze, a i tak przyjdą tu jeszcze owiewki, tak że nie widać tych w wycinance stanowczo za wysoko przewidzianych miejsc na wręgi 28X. Moim zdaniem położenie dźwigara 3X jest ok.
Owiewki przyklejone, nie było problemów, pasują idealnie.
Następnie wyważyłem model. Używam do tego masy uszczelniającej do instalacji hydraulicznych. Jest ona bardzo plastyczna (kształtuje się lepiej niż plastelina) i jest dość ciężka.
Nie trzeba nawet wklejać do kadłuba, wystarczy palcami odpowiednio rozprowadzić we wnętrzu cz. 41, żeby wypełniało ciasno segment, tak że trzyma się bez kleju. Przy okazji Partyzant, tak jak widzę na Twoich zdjęciach zamocowałeś obciążenie o jeden segment „za wcześnie”, tzn. w cz. 40, dlatego miałeś problemy z opadanie modelu na ogon.
Wyważam „eksperymentalnie”, tzn. wspieram skrzydła o palce (kciuk i wskazujący), gdzieś tak na 1/3 cięciwy skrzydła, i dokładam stopniowo balast, aż stoi poziomo, a nawet z lekką tendencją do pochylania się do przodu.
Ostatnio zmieniony ndz maja 13 2018, 19:48 przez Heinrich Kosmala, łącznie zmieniany 2 razy.
Bardzo ładnie ci idzie, Heinrich.
Co do igieł do strzykawki, Syzyf kiedyś wspominał że był zaskoczony jak miękki jest ich metal - stwierdził że kilka pociągnięć po osełce (kamień szlifierski) i całe ostrze znika
A krawędzie końców skrzydeł dobrze się formuje obłą końcówką np. pędzla na miękkim materiale - odwrotna strona podkładki do myszy, gumka do mazania...
Co do igieł do strzykawki, Syzyf kiedyś wspominał że był zaskoczony jak miękki jest ich metal - stwierdził że kilka pociągnięć po osełce (kamień szlifierski) i całe ostrze znika
A krawędzie końców skrzydeł dobrze się formuje obłą końcówką np. pędzla na miękkim materiale - odwrotna strona podkładki do myszy, gumka do mazania...
- Do not try to make a model. Instead only try to realize the truth.
- What truth?
- There is no model. Then you will see that it's not the model that you make, it is only yourself.
- What truth?
- There is no model. Then you will see that it's not the model that you make, it is only yourself.
Witaj @Heinrich. Cały czas oczekiwałem rozpoczęcia budowy parowozu, a tu widzę ciuchci urosły skrzydełka!
Oglądając Twoją relację zauważyłem, że rozpocząłeś budowę po dokładnym zapoznaniu się z modelem oraz przygotowaniu materiałów i narzędzi. Ja poszedłem na "rympał" i dopiero po prawie roku jestem przygotowany na takie wyzwania.
Ale co tam ja, ważne że Ty wreszcie ruszyłeś z robotą.
Model wygląda sympatycznie i wprowadzasz wiele nowych podejść do klejenia. Pilnie więc notuję Twoje spostrzeżenia, mogą się kiedyś przydać...
Powodzenia i czekam co pokaże ciąg dalszy
Oglądając Twoją relację zauważyłem, że rozpocząłeś budowę po dokładnym zapoznaniu się z modelem oraz przygotowaniu materiałów i narzędzi. Ja poszedłem na "rympał" i dopiero po prawie roku jestem przygotowany na takie wyzwania.
Ale co tam ja, ważne że Ty wreszcie ruszyłeś z robotą.
Model wygląda sympatycznie i wprowadzasz wiele nowych podejść do klejenia. Pilnie więc notuję Twoje spostrzeżenia, mogą się kiedyś przydać...
Powodzenia i czekam co pokaże ciąg dalszy
- Heinrich Kosmala
- Posty: 2215
- Rejestracja: sob paź 04 2008, 11:28
- Lokalizacja: Landau/Niemcy
- x 170
Lehcyfer, natychmiast wypróbowałem – rzeczywiście, pozbycie się ostrza igły za pomocą kuchennej osełki do ostrzenia noży trwało około minuty. Serdeczne dzięki! Takie wyginanie krawędzi będę ćwiczył przy następnym modelu.
Kek, samoloty to moja pierwsza miłość i główna pasja (chciałem zostać pilotem), ale kolejnictwem też „nie gardzę“, w szczególności po obejrzeniu wyników, jakie uzyskują prezyzyjy, niki68 no i Ty. Gdyby nie te nieszczęsne nakrętki, robiłby się aktualnie Pt47. Poczekam jeszcze 2 tygodnie, jeżeli nie nadejdą, zamówię przez rodzinę w Polsce w innej firmie i postaram się przeboleć stratę finansową.
Pozdrawiam
Kek, samoloty to moja pierwsza miłość i główna pasja (chciałem zostać pilotem), ale kolejnictwem też „nie gardzę“, w szczególności po obejrzeniu wyników, jakie uzyskują prezyzyjy, niki68 no i Ty. Gdyby nie te nieszczęsne nakrętki, robiłby się aktualnie Pt47. Poczekam jeszcze 2 tygodnie, jeżeli nie nadejdą, zamówię przez rodzinę w Polsce w innej firmie i postaram się przeboleć stratę finansową.
Pozdrawiam
- Heinrich Kosmala
- Posty: 2215
- Rejestracja: sob paź 04 2008, 11:28
- Lokalizacja: Landau/Niemcy
- x 170
Wymuszona przerwa w pracy – ciepła woda i ogrzewanie wysiadły, w związku z czym miałem przez parę dni na głowie (łącznie z jej urwaniem) ekipę hydraulików, a potem musiałem znowu dojść do siebie (po otrzymaniu rachunku), no ale teraz cała „anlaga” nowa i w domu cieplutko, tak że prace nad modelem znowu ruszyły.
Nabrała mnie nagle ochota na dorobienie podwieszanych zbiorników paliwa – wycinanka ich nie przewiduje, a dla mnie Jak-23 bez tych zbiorników to nie Jak-23. Opracowałem CAD-em na podstawie rysunków z rosyjskiej strony Jakowlewa. Gdyby ktoś chciałby to także zrobić, służę grafiką w formacie .jpg – mój format w CAD (SKF) jest chyba zbyt egzotyczny (ma ktoś coś takiego?), by ktokolwiek mógł z niego skorzystać, poza tym ten format nie zostałby chyba zaakceptowany przez photobucketa, tak że w razie potrzeby proszę o wiadomość na pw.
Nie przypuszczałem, że to aż tyle pracy, zajęło mi to 15 godzin (!), nie licząc pracy przy komputerze. Ale w sumie oba zbiorniki to 32 części (cała wycinanka ma niewiele ponad 80), poza tym nie kończące się szpachlowanie i szlifowanie – dla mnie „nowość”, przynajmniej w takim zakresie jeszcze się nigdy tak nie bawiłem. Korki wlewów paliwa zrobiłem z cząstek z zapalniczek jednorazowych. Nie wiem tylko, czy lepiej wygląda „gładki” czy „z kropką” w środku. W zapalniczkach jest też cała masa innych interesujących i przydatnych modelarzowi części, tak że zbieram je namiętnie.
Tutaj poszczególne etapy budowy i gotowe zbiorniki.
Pomalowałem akrylem pół błyszczącym (czy pół matowym? - seidenmatt), zmieszanym w stosunku 10 cz. białej i 0,5 czarnej. Odcień nie pasuje idealnie, ale chyba może być. Próbowałem metodą Syzyfa, ale zawiodłem na całej linii, tak że w końcu dobrałem „na oko”. Muszę jeszcze sporo poczytać o RGB i SMYK, a przede wszystkim chyba instrukcję obsługi Corel Paint Shop Pro...
Żeby nie było zbyt dużych kontrastów, pomaluje tym kolorem także pierścień wlotu powietrza.
Ponieważ moja lakiernia o tej porze roku już nie pracuje, bo w garażu po prostu za zimno (dla lakieru), pomalowałem pędzelkiem, na razie tylko jedną warstwę. To jeszcze nie ostateczna wersja, dopiero na zdjęciu zobaczyłem ile tam jeszcze niedokładności, będę więc jeszcze nad tym pracował i dalej dopieszczał w długie zimowe wieczory...
W sumie efekt nie jest chyba taki idealny, no ale w oryginale też nie wyglądało to najlepiej. Widocznie spadał chłopcom z obsługi technicznej dość często na ziemię, albo przy parkowaniu uszkadzali...
PS
Dzięki dla niki68 za wskazówki jak olinkować!
Nabrała mnie nagle ochota na dorobienie podwieszanych zbiorników paliwa – wycinanka ich nie przewiduje, a dla mnie Jak-23 bez tych zbiorników to nie Jak-23. Opracowałem CAD-em na podstawie rysunków z rosyjskiej strony Jakowlewa. Gdyby ktoś chciałby to także zrobić, służę grafiką w formacie .jpg – mój format w CAD (SKF) jest chyba zbyt egzotyczny (ma ktoś coś takiego?), by ktokolwiek mógł z niego skorzystać, poza tym ten format nie zostałby chyba zaakceptowany przez photobucketa, tak że w razie potrzeby proszę o wiadomość na pw.
Nie przypuszczałem, że to aż tyle pracy, zajęło mi to 15 godzin (!), nie licząc pracy przy komputerze. Ale w sumie oba zbiorniki to 32 części (cała wycinanka ma niewiele ponad 80), poza tym nie kończące się szpachlowanie i szlifowanie – dla mnie „nowość”, przynajmniej w takim zakresie jeszcze się nigdy tak nie bawiłem. Korki wlewów paliwa zrobiłem z cząstek z zapalniczek jednorazowych. Nie wiem tylko, czy lepiej wygląda „gładki” czy „z kropką” w środku. W zapalniczkach jest też cała masa innych interesujących i przydatnych modelarzowi części, tak że zbieram je namiętnie.
Tutaj poszczególne etapy budowy i gotowe zbiorniki.
Pomalowałem akrylem pół błyszczącym (czy pół matowym? - seidenmatt), zmieszanym w stosunku 10 cz. białej i 0,5 czarnej. Odcień nie pasuje idealnie, ale chyba może być. Próbowałem metodą Syzyfa, ale zawiodłem na całej linii, tak że w końcu dobrałem „na oko”. Muszę jeszcze sporo poczytać o RGB i SMYK, a przede wszystkim chyba instrukcję obsługi Corel Paint Shop Pro...
Żeby nie było zbyt dużych kontrastów, pomaluje tym kolorem także pierścień wlotu powietrza.
Ponieważ moja lakiernia o tej porze roku już nie pracuje, bo w garażu po prostu za zimno (dla lakieru), pomalowałem pędzelkiem, na razie tylko jedną warstwę. To jeszcze nie ostateczna wersja, dopiero na zdjęciu zobaczyłem ile tam jeszcze niedokładności, będę więc jeszcze nad tym pracował i dalej dopieszczał w długie zimowe wieczory...
W sumie efekt nie jest chyba taki idealny, no ale w oryginale też nie wyglądało to najlepiej. Widocznie spadał chłopcom z obsługi technicznej dość często na ziemię, albo przy parkowaniu uszkadzali...
PS
Dzięki dla niki68 za wskazówki jak olinkować!
Ostatnio zmieniony ndz maja 13 2018, 19:51 przez Heinrich Kosmala, łącznie zmieniany 2 razy.
- Heinrich Kosmala
- Posty: 2215
- Rejestracja: sob paź 04 2008, 11:28
- Lokalizacja: Landau/Niemcy
- x 170
Zabieram się za przednią część kadłuba z wlotem powietrza i uzbrojeniem. Tutaj pytanie do znawców tematu. Czy ta widoczna na zdjęciu rurka to już lufa działka czy też tylko jego osłona? Jeżeli to osłona, to na ile „wystaje” z niej działko, czy też jest może na równo z osłoną albo całkowicie w niej schowane, a więc niewidoczne?
Konstruktor wycinanki podaje 1,5 mm jako średnicę tej rurki, czyli prawie 50 mm w oryginale (wymiar zewnętrzny). Kaliber 23 mm to wymiar „wewnętrzny” lufy. Czy lufa może mieć ściankę o grubości prawie 14 mm, czy też to „dowód” na to, że to w wycinace to tylko osłona lufy?
Konstruktor wycinanki podaje 1,5 mm jako średnicę tej rurki, czyli prawie 50 mm w oryginale (wymiar zewnętrzny). Kaliber 23 mm to wymiar „wewnętrzny” lufy. Czy lufa może mieć ściankę o grubości prawie 14 mm, czy też to „dowód” na to, że to w wycinace to tylko osłona lufy?
Ostatnio zmieniony ndz maja 13 2018, 19:52 przez Heinrich Kosmala, łącznie zmieniany 2 razy.
Witaj
Widzę, że po awarii CO wróciłeś do modelowania. Systematycznie przyglądam się Twojej pracy. Nawet jeśli dostrzegam drobne niedociągnięcia techniczne to wszystko zostaje przykryte Twoimi emocjami związanymi z budową tego modelu oraz bardzo dobrze prowadzoną relacją. Opisujesz, analizujesz, pytasz ... Szkoda tylko, że tak mało odpowiedzi. Niestety w temacie tego samolotu nie mam wiele do powiedzenia. W swoim życiu zbudowałem tylko jeden model z papieru kredowego i powiem, że to była istna katorga. Nawet nie pamiętam jak się nazywa.
Owocnej pracy.
Pozdrawiam
Widzę, że po awarii CO wróciłeś do modelowania. Systematycznie przyglądam się Twojej pracy. Nawet jeśli dostrzegam drobne niedociągnięcia techniczne to wszystko zostaje przykryte Twoimi emocjami związanymi z budową tego modelu oraz bardzo dobrze prowadzoną relacją. Opisujesz, analizujesz, pytasz ... Szkoda tylko, że tak mało odpowiedzi. Niestety w temacie tego samolotu nie mam wiele do powiedzenia. W swoim życiu zbudowałem tylko jeden model z papieru kredowego i powiem, że to była istna katorga. Nawet nie pamiętam jak się nazywa.
Owocnej pracy.
Pozdrawiam
Ol49;Cid21;Od2;Px48;Coalbrookdale Loc. - R. Trevithicka; Tyn6 - modele ukończone.
W modelarstwie nie ma dróg na skróty. Może być albo dobrze, albo źle!!!
W modelarstwie nie ma dróg na skróty. Może być albo dobrze, albo źle!!!