[Relacja] Santa Leocadia - Shipyard
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
W przypadku kadłuba używam balsy do oklejania, a nie forniru - dlatego, że jest bardziej miękka i nie trzeba jej formować przy oklejaniu. Deseczki wycinam nożykiem Olfa 3 przy długiej linijce, a długość deseczki jest taka by starczyła na całą burtę bez podziału. Kleję punktowo na wręgach klejem UHU Cool (odpowiednik Wikolu, Patexu), przy czym kleję etapami - na kilku wręgach, przytrzymuję i jak już trzyma to kleję następne. Przy dziobie i rufie dodatkowo łapię deseczkę taśmą Tamiya oraz pomagam sobie klejem CA - jak nie chcę czekać.
Przy fornirze grubości 1mm będziesz miał gorzej z cięciem - musisz kilka razy przejechać fornir przy linijce, a potem przeszlifować lekko brzegi (przy balsie nie jest to konieczne bo przecinasz ja za pierwszym razem i bez zadziorów).
Sam proces klejenia też się wydłuży - przyklej wpierw listewkę przy dziobie lub rufie w jednym punkcie i jak klej będzie już trzymał smarujesz kolejne kilka punktów na wręgach, dociskasz i przytrzymujesz. Jak zobaczysz, że listewka sprężynuje i długo ją musisz trzymać - przypnij ją do wręgi cienką szpilką (przy balsie wystarczy mi potrzymać ręką nie dłużej niż minutę - zwykle kilkanaście sekund i już trzyma). Jeżeli używasz szpilek to możesz od razu zabierać się za następny kawałek.
A jeżeli ktoś pierwszy raz poszywa listewkami proponuję oklejać balsą grubości 1mm, a fornir zostawić sobie na pokład. Robota jest dużo łatwiejsza i szybsza, a późniejsze szlifowanie też jest dużo przyjemniejsze. Przy balsie nie trzeba używać szpilkowania, a tylko na dziobie i rufie wystarczy przytrzymać taśmą
Pierwszą listwę staram sie przyklejać na wysokości pokładu - najczęściej w miejscu styku poszycia dna z burtami. Tutaj zwykle przyklejam listwę na całej powierzchni. Oklejanie burt w górę nie przysparza problemów, natomiast w dół po pewnym czasie dojdziesz do sytuacji gdzie wygięcie listewek będzie już bardzo duże i konieczne będzie docinanie nowych listew by dopasować je bez gięcia w kształt poprzednich - widać to na poniższym zdjęciu
Przy fornirze grubości 1mm będziesz miał gorzej z cięciem - musisz kilka razy przejechać fornir przy linijce, a potem przeszlifować lekko brzegi (przy balsie nie jest to konieczne bo przecinasz ja za pierwszym razem i bez zadziorów).
Sam proces klejenia też się wydłuży - przyklej wpierw listewkę przy dziobie lub rufie w jednym punkcie i jak klej będzie już trzymał smarujesz kolejne kilka punktów na wręgach, dociskasz i przytrzymujesz. Jak zobaczysz, że listewka sprężynuje i długo ją musisz trzymać - przypnij ją do wręgi cienką szpilką (przy balsie wystarczy mi potrzymać ręką nie dłużej niż minutę - zwykle kilkanaście sekund i już trzyma). Jeżeli używasz szpilek to możesz od razu zabierać się za następny kawałek.
A jeżeli ktoś pierwszy raz poszywa listewkami proponuję oklejać balsą grubości 1mm, a fornir zostawić sobie na pokład. Robota jest dużo łatwiejsza i szybsza, a późniejsze szlifowanie też jest dużo przyjemniejsze. Przy balsie nie trzeba używać szpilkowania, a tylko na dziobie i rufie wystarczy przytrzymać taśmą
Pierwszą listwę staram sie przyklejać na wysokości pokładu - najczęściej w miejscu styku poszycia dna z burtami. Tutaj zwykle przyklejam listwę na całej powierzchni. Oklejanie burt w górę nie przysparza problemów, natomiast w dół po pewnym czasie dojdziesz do sytuacji gdzie wygięcie listewek będzie już bardzo duże i konieczne będzie docinanie nowych listew by dopasować je bez gięcia w kształt poprzednich - widać to na poniższym zdjęciu
Artyleria główna - na okładce wycinanki jest napisane, że okręt ma 34 działa. I tu wkradł się błąd, gdyż Santa Leocadia ma 44 działa - 28 na pokładzie głównym i 16 na pokładach górnych. A więc do dzieła.
Na pierwszy ogień poszły armaty, przy montażu niektórych trzeba było wspomóc się precyzyjnym przyrządem. Armaty zostały pomalowane na czarno, potem przetarte zostały srebrną farbą.
Teraz lawety - straszna drobnica, przy sklejaniu boków posłużyłem się szablonem do zachowania odpowiedniego kąta
Z malowaniem też zeszło dużo czasu
Po skończeniu malowania wywierciłem w lawetach otwory pod uchwyty do mocowania lin (dremelek nieoceniony)
Po umieszczeniu armat na lawetach przyszła kolej na koła i mocowanie armat (masakra ilościowo-drobnicowa)
I armatki gotowe, czas na montaż na pokładzie
Pierwsze 6 armat jest bez żadnego olinowania mocującego i bez okuć na lawetach, gdyż umieszczone są na okręcie w miejscach praktycznie niewidocznych
Następne 10 armat, które będą całkowicie przykryte pokładami górnym zostały wyposażone tylko w liny hamujące/przeciw odrzutowe
Na pierwszy ogień poszły armaty, przy montażu niektórych trzeba było wspomóc się precyzyjnym przyrządem. Armaty zostały pomalowane na czarno, potem przetarte zostały srebrną farbą.
Teraz lawety - straszna drobnica, przy sklejaniu boków posłużyłem się szablonem do zachowania odpowiedniego kąta
Z malowaniem też zeszło dużo czasu
Po skończeniu malowania wywierciłem w lawetach otwory pod uchwyty do mocowania lin (dremelek nieoceniony)
Po umieszczeniu armat na lawetach przyszła kolej na koła i mocowanie armat (masakra ilościowo-drobnicowa)
I armatki gotowe, czas na montaż na pokładzie
Pierwsze 6 armat jest bez żadnego olinowania mocującego i bez okuć na lawetach, gdyż umieszczone są na okręcie w miejscach praktycznie niewidocznych
Następne 10 armat, które będą całkowicie przykryte pokładami górnym zostały wyposażone tylko w liny hamujące/przeciw odrzutowe
Ciąg dalszy artylerii głównej - 12 dział w środkowej części pokładu. Po wyposażeniu ich w liny hamujące zostały przymocowane do pokładu.
Ponieważ te działa będą widoczne po zamontowaniu pokładów górnych trzeba dorobić do nich dodatkowe olinowanie służące do podciągania działa - gun tackle. Klej CA jest niezastąpiony.
I montujemy gun tackle - końce lin zostały przyklejone do pokładu klejem CA
Teraz etap wykończeniowy - czyli zwoje lin. Po nawinięciu na patyczek (trzonek pędzelka), nitka została pomalowana rzadkim wikolem by się nie rozwijała. Po wyschnięciu i drobnym formowaniu montujemy liny na pokładzie.
I widok ogólny pokładu z działami
Ponieważ te działa będą widoczne po zamontowaniu pokładów górnych trzeba dorobić do nich dodatkowe olinowanie służące do podciągania działa - gun tackle. Klej CA jest niezastąpiony.
I montujemy gun tackle - końce lin zostały przyklejone do pokładu klejem CA
Teraz etap wykończeniowy - czyli zwoje lin. Po nawinięciu na patyczek (trzonek pędzelka), nitka została pomalowana rzadkim wikolem by się nie rozwijała. Po wyschnięciu i drobnym formowaniu montujemy liny na pokładzie.
I widok ogólny pokładu z działami
Do zakończenia prac przy działach artylerii głównej pozostało zrobić tylnie zblocza. Zrobiłem oczka z drutu i wkleiłem je w pokład
W oczekiwaniu na zamówione bloczki zabrałem się za pokłady górne. Robię je z forniru brzozowego 0,5mm. Po wycięciu deseczek, składam je razem i szlifuję w grupie. Ponieważ imitację uszczelnienia pokładu robię mazakiem, wcześniej maluję deseczki wikolem by mazak się nie wsiąkał za bardzo w drewno. Po wyschnięciu kleju malowanie mazakiem i rozcinanie deseczek. I kleimy pokłady
Teraz szlifowanie - koniecznie cykliną (ja używam łamanych noży do tapet), gdyż szlifowanie papierem ściernym brudzi pokład pyłem z czarnego mazaka.
I wiercenie otworów pod kołkowanie - dremelek jest nieoceniony
Teraz kołkowanie - pociętym na patyczki tym samym fornirem. Przed wciśnięciem w otwór patyczek jest smarowany rzadkim wikolem
Po kołkowaniu pokład cyklinujemy i lakierujemy rzadkim lakierem nitro. Po lakierowaniu lekki szlif (tym razem papierem ściernym)
Teraz ostatni rzut oka na pokład główny, który za chwilę będzie prawie całkowicie przykryty i większość wyposażenia, które robiliśmy będzie niewidoczne
Teraz przyklejamy przedni i tylny pokład górny
Przy pasowaniu pomostów okazało się, że końce podpór są troszkę za nisko i musiałem ratować się kątowniczkiem grubości 1mm
I wewnętrzna burta pokładu przedniego
...
W oczekiwaniu na zamówione bloczki zabrałem się za pokłady górne. Robię je z forniru brzozowego 0,5mm. Po wycięciu deseczek, składam je razem i szlifuję w grupie. Ponieważ imitację uszczelnienia pokładu robię mazakiem, wcześniej maluję deseczki wikolem by mazak się nie wsiąkał za bardzo w drewno. Po wyschnięciu kleju malowanie mazakiem i rozcinanie deseczek. I kleimy pokłady
Teraz szlifowanie - koniecznie cykliną (ja używam łamanych noży do tapet), gdyż szlifowanie papierem ściernym brudzi pokład pyłem z czarnego mazaka.
I wiercenie otworów pod kołkowanie - dremelek jest nieoceniony
Teraz kołkowanie - pociętym na patyczki tym samym fornirem. Przed wciśnięciem w otwór patyczek jest smarowany rzadkim wikolem
Po kołkowaniu pokład cyklinujemy i lakierujemy rzadkim lakierem nitro. Po lakierowaniu lekki szlif (tym razem papierem ściernym)
Teraz ostatni rzut oka na pokład główny, który za chwilę będzie prawie całkowicie przykryty i większość wyposażenia, które robiliśmy będzie niewidoczne
Teraz przyklejamy przedni i tylny pokład górny
Przy pasowaniu pomostów okazało się, że końce podpór są troszkę za nisko i musiałem ratować się kątowniczkiem grubości 1mm
I wewnętrzna burta pokładu przedniego
...
Zawsze podziwiałem modelarzy zajmujących się żaglowcami ale jak widzę twoją robote to szacun totalny! Kiedyś, w okresie chwilowej fascynacji żaglami, chciałem zrobić Iskrę ale jakos mi przeszło. Takielunek i żagle to dla mnie granica nie do przekroczenia (sam nie wiem czemu) dlatego preferuję szare kadłuby z armatami i rakietami ;) Jeszcze raz - Eeeexcelent job!
Diament powstaje w wysokiej temperaturze
i wysokim ciśnieniu ;)
-------------------------------------------------
ORP Piorun (422) 1:50 R/C ORP Groźny (351) 1:50 R/C Kuter KP-174 1:50 R/C
ORP Sokół (294) 1:100 Kuter rakietowy projektu 183R "Komar" 1:100
i wysokim ciśnieniu ;)
-------------------------------------------------
ORP Piorun (422) 1:50 R/C ORP Groźny (351) 1:50 R/C Kuter KP-174 1:50 R/C
ORP Sokół (294) 1:100 Kuter rakietowy projektu 183R "Komar" 1:100