Andrzej Ziober pisze: tejże kabiny na zdjęciach. A przy okazji, masz jakiś problem z polskimi literami „ę” i „ą”?
Brak
"ę" "ą" jest spowodowane opornością klawiatury <hahaha>
Jeśli chodzi o przeglądnięcie całego tematu to przy moim wolnym czasie jest niemożliwe [/quote]
Jeśli chodzi o przeglądnięcie całego tematu to przy moim wolnym czasie jest niemożliwe
Aaaa... rozumiem, znaczy, że skoro Ty nie masz tyle czasu, żeby przeszukać wątek, to ja powinienem Ci poszukać interesujących Cię fragmentów! Zaiste... dzisiejsza młodzież ciągle mnie zadziwia.
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
lehcyfer pisze:[Naszły mnie jakieś szalone myśli o przebranżowieniu, władowaniu kasy w profesjonalną kamerę światłowodową i kręceniu filmów w mikroświecie.]
Hej.
A ja chętnie rozejrzałbym się za takim cudeńkiem pod warunkiem, że nie kosztuje tyle co willa z basenem i daje przyzwoitą głębię ostrości.
Zdarzyło mi się zrezygnować z "wyrzeźbienia" niektórych drobiazgów bo oczy mam już z lekka "przechodzone" i nie wszystko potrafią wypatrzyć. Ale gdyby mieć taką kamerkę i dobrej jakości monitorek....
W końcu skoro mikrochirurdzy potrafią operować patrząc na monitor a nie na pacjenta to chyba nie jest to coś niemożliwego.
Pozdrowionka
ZzB
..no bo skończyłem zamiatać pierwszą połowę pierwszej płyty...odsapnę nieco... i skończę drugą połowę pierwszej.
A ja chętnie rozejrzałbym się za takim cudeńkiem ... gdyby mieć taką kamerkę i dobrej jakości monitorek... W końcu skoro mikrochirurdzy potrafią operować patrząc na monitor a nie na pacjenta to chyba nie jest to coś niemożliwego.
Nie jest to niemożliwe, ale nauczyć się w ten sposób „operować” to początkowo jest dość trudne. Wiem coś na ten temat, bo jako dawny biolog sporo musiałem pracować pod mikroskopem. „Domowa metodą” można spróbować podczepić normalną kamerę video z nakładką makro spiętą z monitorem i wtedy będziesz miał obraz trochę większy. Kiedyś tak robiłem. Jednak denerwujące są chwilowe utraty ostrości obrazu ma monitorze gdy poruszamy obiektem. Zrezygnowałem z kamery, kiedy sprawiłem sobie lupę „nagłowną” z wymiennymi soczewkami. Do skali 1:72 coś takiego już absolutnie wystarczy. Do mniejszych rzeczy można sobie kupić binokular na statywie, ale jest dość drogi (około 2000 PLN) i bardzo obciąża wzrok, a także powoduje obciążenie odcinka szyjnego kręgosłupa (konieczność pracy w pochyleniu głowy), więc nie nadaje się do długotrwałej pracy.
Profesjonalna kamera mikrochirurgiczna z monitorem, używana np. przez stomatologów – to też jest raczej wydatek bez sensu, bo aż takie powiększenie obrazu moim zdaniem nie jest potrzebne przy budowie typowych modeli. No... może do modeli 1:144 i mniejszych to znalazłoby zastosowanie i uzasadnienie wydania kilkunastu tysięcy.
Generalnie kwestia wielkości powiększenia obrazu robionego obiektu nie jest najważniejszą przeszkodą (moim zdaniem dla 1:72 wystarczy w zupełności powiększenie 5x) lecz możliwość uchwycenia go podczas obróbki. Bardzo mały detal trzeba „rzeźbić” z jakiegoś większego kawałka, który jest jednocześnie „trzymadełkiem” do czasu kompletnego wykonania detalu (potem trzeba go tylko odciąć ostrą żyletką). Sprawa komplikuje się, gdy detal jest wieloelementowy i wymaga precyzyjnego montażu podzespołów. Czasami to jest bardzo trudne i w pewnym momencie dochodzi się do „jakiejś ściany” nie pozwalającej przekroczyć tego stadium miniaturyzacji. Dlatego wielu ludzi ucieka się do technik projektowania elementów w komputerze i wykonania detali metodą fototrawienia. Ale to już jest "inna bajka".
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
Bawiąc się w modelarstwo dość długo poszukiwałem czegoś , co mi poprawi zdolność lepszego widzenia
Używałem 2 rodzajów lup nagłownych ( poszczególne szkła wymienne w każdym po 3 - 4 szkła ). O ile z powiększeniem 1,5 - 1,8 razy można jeszcze jako tako pracować , to powiekszenia 2,8 - 3,5 - 4,2 razy jakoś mnie nie urzekły. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt , że wraz ze wzrostem powiększenia zmniejsza się odległość od oczu w jakiej przedmiot widzę najwyraźniej. W efekcie przy powiększeniach większych element najwyraźniej jest widoczny w odległości 5 - 10 cm od oczu . Poza tym trudne jest przeskakiwanie gdy odrywamy wzrok od części i szybko mamy po coś sięgnąć co leży na biurku w odległości 20 - 30 cm mając na oczach lupę nagłowną.
Reasumując lupa nagłowna wylądowała w szafce. Z czym w takim razie pracuję ?
- Duże ( około 15 - 20 cm średnicy powiększenie 2,5 ) szkło powiększające umieszczone na ruchomym ramieniu postawione na biurku tak by szkło dzieliło od biurka około 20 - 25 cm ) Ruchome ramie pozwala ustawić szkło pod takim kątem , że nie muszę się za bardzo nachylać , odległość pomiędzy szkłem, a biurkiem pozwala z kolei włożyć dłonie pod szkło i pracować cały czas nie odwracając wzroku od tego co widzę na szkle.
Czy to jest lepsze rozwiązanie . Nie wiem . Mnie jest tak wygodniej.
Chciałem przywitać wszystkich forumowiczów. To mój pierwszy post ,-)).
130 tys. wejść na ten wątek, a mnie tu jeszcze nie było. Wstyd!!!
Co do sposobów powiększenia pola operacyjnego, to potwierdzam, że lupa na "gęsiej szyi"(osobiście używam właśnie owej "gęsiej szyi", czyli statywu mikrofonowego). sprawdza się w miarę dobrze. Statyw ten zakończony jest gwintem, i może stać się całkiem uniwersalnym pomocnikiem.
Też mam rożne "okulary", ale ich przydatność jest wątpliwa.
O robocie Andrzeja się nie wypowiadam, mogę jedynie sycić oczy, i rozpływać się w przyjemności obserwowania modelarstwa na Takim poziomie.
Pozdrawiam
Kolejna mała aktualizacja. Od dłuższego czasu pracuję nad zespołem napędowym Mi-6. Na zdjęciach fragment agregatu regulatora silnika D-25. W dwóch egzemplarzach (po jednym dla każdego silnika). Na razie jeden tylko poskładany do zdjęcia, a drugi w poszczególnych podzespołach. Oba przygotowane do malowania.
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
Cześć Andrzej.
Długo kazałeś nam czekać na następne uaktualnienie, ale my już przynajmniej cierpliwości od Ciebie się nauczyliśmy. Nie wiem właściwie co by tu napisać na temat, bo wszystko co warto było napisać w tym wątku, zostało napisane. Ograniczę się zatem do zwyczajowego: Tak trzymać!
Taaaak, wiem, że długo. Ale musiałem sobie najpierw na podstawie zdjęć zrobić rysunek silnika (jest to łatwe), potem go pomniejszyć do 1:72, następnie zrobić z plasteliny coś w rodzaju „modelu” tego elementu, przymierzyć go do wnętrza i sprawdzić, czy „wszystko gra” a dopiero potem zabrać się za te detale, które są na zdjęciach. Cała zabawa z plastelinowym modelem polegała na tym, że nie byłem pewny mojego „rysunku technicznego”, czy rzeczywiście trzyma skalę, bo wystarczyłoby, żeby coś wystawało np. o 1 mm i już by się klapy pokrywy nie mogły zamknąć. One wprawdzie będą otwarte "na stałe", ale wystarczyłoby spojrzeć na model od przodu i w przypadku błędu byłoby widać, że... no jest ten błąd.
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.