[relacja] Przeznaczenie Damiana Churruca
Moderatorzy: kartonwork, Tempest, Edmund_Nita
[relacja] Przeznaczenie Damiana Churruca
Jest rok 1805. Od dziesięciu lat Rzeczpospolitej Polskiej nie ma na mapie Europy a jej ostatni król, Stanisław August Poniatowski zmarł siedem lat wcześniej.
W Europie rośnie w siłę Napoleon tocząc ciągłe wojny z kolejnymi krajami. Na początku roku, w marcu, zostaje królem Italii, 15 października przyjmuje kapitulację armii austriackiej pod Ulm, 13 listopada zajmuje Wiedeń a w końcu roku, na początku grudnia, odnosi wielkie zwycięstwo pod Austerlitz pokonując wielką antycesarską koalicję Rosyjsko – Austriacką. W międzyczasie wraz z Hiszpanią toczy wojnę morską przeciwko Anglii. Planuje inwazję na wyspy. Na morzu nie odnosi jednak sukcesów. Największa bitwa morska tamtych czasów rozegrała się 21 października pod Trafalgarem . Wielka francusko- hiszpańska Armada została rozbita przez flotę angielską a reszty niszczycielskiego dzieła dokonał potężny sztorm który dopadł powracające z pola walki niedobitki.
W bitwie tej na uwagę zasługuje jeden epizod, z którym związana będzie ta relacja.
Otóż jeden z okrętów hiszpańskich został otoczony przez sześć jednostek angielskich, które obłożyły go gradem armatniego ognia. Okręt zaczął popadać w kompletną ruinę a kolejne maszty i reje waliły się na pokład. Na karty historii zapisał się swoim heroizmem dowódca tego okrętu. Był nim brygadier Don Cosme Damian Churruca.
Rozrywający się na pokładzie angielski szrapnel urwał mu nogę. Mimo tego nadal dowodził wydając kolejne rozkazy „ognia”. Świadkowie opisywali jak stał pośród morza krwi własnej i poległych marynarzy dowodząc okrętem do końca. Nie mogąc przerwać okrążenia musiał w końcu jednostkę poddać konając na jej pokładzie. Wraz z nim zginęło i zostało rannych 400 ludzi. Miał 44 lata i pozostawił 19 letnią żonę. Stał się bohaterem narodowym Hiszpanii. Po drugiej stronie zginął również wielki dowódca admirał Nelson. Napoleon bitwę przegrał i ostatecznie zarzucił plan inwazji na Anglię, niemniej również Anglicy okupili zwycięstwo ogromnymi startami zarówno w ludziach jak i w okrętach. Heroizm hiszpańskiego brygadiera został później uwieczniony na płótnie Alvareza Dumont - „Death of Cosme de Curruca” , które obecnie znajduje się w muzeum Prado w Madrycie.
Tyle by było tytułem wstępu.
Teraz musimy się cofnąć w czasie o 40 lat do roku 1765.
Królestwo Polskie jeszcze istniało a od roku na tronie zasiadał wspomniany wcześniej Stanisław August Poniatowski. Jeszcze nikt nie myślał o zbliżającej się katastrofie rozbiorowej.
W tym czasie na północy Hiszpanii, w królewskiej stoczni w Guarnizo ( Cantabria) zwodowano jeden z serii sześciu wspaniałych okrętów liniowych. Cała seria została ochrzczona imionami świętych. Tak więc był Św. Franciszek z Asyżu, Św. Lorenzo, Św. Pascual, Św. Augustyn, Św. Domingo i bohater tej relacji. Został on wyposażony w 74 działa rozmieszczone na trzech pokładach.
24 sztuki – 24 funtowych
30 sztuk – 18 funtowych
8 sztuk – 12 funtowych
i 8 sztuk – 8 funtowych
Okręt został zaprojektowany dla załogi składającej się z:
8 oficerów
11 kadetów
19 junior oficerów
i 492 marynarzy
co daje łącznie liczbę 530 osób.
Prowiant przewidziano na 60 dni a zapas wody pitnej na 80 dni.
Damian Churruca miał dopiero 4 latka i jeszcze nie myślał, że będzie on jego przeznaczeniem. Gdyby jednak tuż po urodzeniu zjawił się we wspomnianej stoczni znalazłby stosy przygotowanego budulca i pierwsze wycięte elementy .
W Europie rośnie w siłę Napoleon tocząc ciągłe wojny z kolejnymi krajami. Na początku roku, w marcu, zostaje królem Italii, 15 października przyjmuje kapitulację armii austriackiej pod Ulm, 13 listopada zajmuje Wiedeń a w końcu roku, na początku grudnia, odnosi wielkie zwycięstwo pod Austerlitz pokonując wielką antycesarską koalicję Rosyjsko – Austriacką. W międzyczasie wraz z Hiszpanią toczy wojnę morską przeciwko Anglii. Planuje inwazję na wyspy. Na morzu nie odnosi jednak sukcesów. Największa bitwa morska tamtych czasów rozegrała się 21 października pod Trafalgarem . Wielka francusko- hiszpańska Armada została rozbita przez flotę angielską a reszty niszczycielskiego dzieła dokonał potężny sztorm który dopadł powracające z pola walki niedobitki.
W bitwie tej na uwagę zasługuje jeden epizod, z którym związana będzie ta relacja.
Otóż jeden z okrętów hiszpańskich został otoczony przez sześć jednostek angielskich, które obłożyły go gradem armatniego ognia. Okręt zaczął popadać w kompletną ruinę a kolejne maszty i reje waliły się na pokład. Na karty historii zapisał się swoim heroizmem dowódca tego okrętu. Był nim brygadier Don Cosme Damian Churruca.
Rozrywający się na pokładzie angielski szrapnel urwał mu nogę. Mimo tego nadal dowodził wydając kolejne rozkazy „ognia”. Świadkowie opisywali jak stał pośród morza krwi własnej i poległych marynarzy dowodząc okrętem do końca. Nie mogąc przerwać okrążenia musiał w końcu jednostkę poddać konając na jej pokładzie. Wraz z nim zginęło i zostało rannych 400 ludzi. Miał 44 lata i pozostawił 19 letnią żonę. Stał się bohaterem narodowym Hiszpanii. Po drugiej stronie zginął również wielki dowódca admirał Nelson. Napoleon bitwę przegrał i ostatecznie zarzucił plan inwazji na Anglię, niemniej również Anglicy okupili zwycięstwo ogromnymi startami zarówno w ludziach jak i w okrętach. Heroizm hiszpańskiego brygadiera został później uwieczniony na płótnie Alvareza Dumont - „Death of Cosme de Curruca” , które obecnie znajduje się w muzeum Prado w Madrycie.
Tyle by było tytułem wstępu.
Teraz musimy się cofnąć w czasie o 40 lat do roku 1765.
Królestwo Polskie jeszcze istniało a od roku na tronie zasiadał wspomniany wcześniej Stanisław August Poniatowski. Jeszcze nikt nie myślał o zbliżającej się katastrofie rozbiorowej.
W tym czasie na północy Hiszpanii, w królewskiej stoczni w Guarnizo ( Cantabria) zwodowano jeden z serii sześciu wspaniałych okrętów liniowych. Cała seria została ochrzczona imionami świętych. Tak więc był Św. Franciszek z Asyżu, Św. Lorenzo, Św. Pascual, Św. Augustyn, Św. Domingo i bohater tej relacji. Został on wyposażony w 74 działa rozmieszczone na trzech pokładach.
24 sztuki – 24 funtowych
30 sztuk – 18 funtowych
8 sztuk – 12 funtowych
i 8 sztuk – 8 funtowych
Okręt został zaprojektowany dla załogi składającej się z:
8 oficerów
11 kadetów
19 junior oficerów
i 492 marynarzy
co daje łącznie liczbę 530 osób.
Prowiant przewidziano na 60 dni a zapas wody pitnej na 80 dni.
Damian Churruca miał dopiero 4 latka i jeszcze nie myślał, że będzie on jego przeznaczeniem. Gdyby jednak tuż po urodzeniu zjawił się we wspomnianej stoczni znalazłby stosy przygotowanego budulca i pierwsze wycięte elementy .
Re: [relacja] Przeznaczenie Damiana Churruca
Nie wiedział także że jego ojczyzna jest w posiadaniu techniki pozwalającej na wycinanie elementów okrętu strumieniem światłaJeta pisze:Damian Churruca miał dopiero 4 latka i jeszcze nie myślał, że będzie on jego przeznaczeniem.....
Czekamy na postępy.
- herbaciany
- Posty: 670
- Rejestracja: czw lis 04 2004, 23:22
- Lokalizacja: Strzegom
Metalmic trafiłeś w dziesiątkę.
Dokładnie ten okręt i dokładnie ten zestaw firmy Artesania Latina w skali 1:90. Bardzo ładnie opakowany:
z równie ładną zawartością:
Elementy okrętu zostały faktycznie wycięte strumieniem światła ale nic w tym dziwnego, bo nikt nie powiedział, że cofając się w przeszłość mamy zapomnieć o dokonaniach teraźniejszości. Wręcz przeciwnie, wynikiem tej podróży w czasie ma być produkt końcowy będący efektem mieszaniny wiedzy i doświadczeń przeszłości i współczesności. Biorąc pod uwagę mój wiek, to cokolwiek bym nie robił, zawsze będzie to kompilacja przeszłości ze współczesnością
Technika cięcia elementów za pomocą wiązki światła okazała się mieć duże zalety ale i wady, o czym poniżej.
Bezwzględną zaletą jest na pewno bezprecedensowo oszczędne wykorzystanie drogocennego budulca. Oto ile odpadów pozostało po wycięciu elementów:
Tnąc ręcznie nie ma szans na uzyskanie takiego efektu. Druga bezsporna zaleta to oszczędność czasu i zdrowia. To drugie bowiem jest narażone na pylenie przy cięciu ręcznym a pylenia i tak będzie do oporu.
Trzecia zaleta to czarne, przypalone krawędzie. Na początku wszystko brudzą ale w dalszej obróbce są doskonałym kontrolerem kształtu. Dopóki widać choćby odrobinę czarnej krawędzi, dopóty mamy pewność, że nie przesadziliśmy ze szlifowaniem kształtu.
Kolejną zaletą jest precyzja cięcia o ile maszyna jest poprawnie zaprogramowana. Zadufany w przewagę współczesnej techniki nad tą osiemnastowieczną nie sprawdziłem dokładnie symetryczności wykrojów co się miało natychmiast zemścić i pokarać dodatkową pracochłonnością, która to w stoczni do najtańszych raczej nie należy. Ale o tym potem.
Tak więc podbudowany wszystkim o czym wyżej, złożyłem szkielet na sucho i......
.... wszystko krzywe
Trzeba było szybko załatwić dla stoczni łoże montażowe i zacząć zabawę od początku:
Traserzy przystąpili do pracy z ołówkiem, ekierką, gwoździami i sznurami starając się ustawić wszystko zgodnie z dokumentacją. We współczesnych stoczniach używa się do tego celu przyrządów optycznych i lasera właśnie ale akurat nie było tego pod ręką więc linijka ze sznurkiem musiały rozwiązać problem:
Jeszcze tylko ostateczna kontrola poprawności ustawienia
i można przystąpić do łączenia elementów.
Klej do drewna Pattex ekspress, szybko wiążący i wymagający docisku przez góra osiem minut, co nie jest bez znaczenia w przypadku konieczności jednoczesnego użycia dużej ilości ściskaczy. Pozwala na szybką ich rotację.
Tak więc budowa ruszyła.....
Ostatnio zmieniony czw lut 18 2010, 17:49 przez Jeta, łącznie zmieniany 1 raz.
Zestaw został wyposażony w instrukcję "krok po kroku" w postaci ponad setki fotek oraz opis do fotek w czterech językach ( hiszpański, angielski, francuski i niemiecki)
Niestety załączona dokumentacja techniczna w postaci rysunków jest bardzo uboga i ogranicza się do schematów olinowania. Brakuje rzeczy podstawowej jaką są linie teoretyczne okrętu. Widocznie uznano, że skoro wręgi są wycięte laserem to linie teoretyczne są zbędne. Też tak pomyślałem i nie dokonałem sprawdzenia symetrii wręgów. Po sklejeniu szkieletu okazało się, że z tą symetrią nie jest najlepiej i skończyło się na szlifowaniu, za którą to czynnością nie bardzo przepadam.
W szkielecie został już zamontowany pierwszy, najniższy pokład. Dla próby potraktowałem go olejem używanym do konserwowania mebli teakowych chcąc sprawdzić jak olej wyciągnie rysunek słojów drewna. Myślę, że efekt jest nie najgorszy:
Ostatnio zmieniony czw lut 18 2010, 17:48 przez Jeta, łącznie zmieniany 1 raz.