Cześć pracy Rodacy!!!
Ostatnio trochę zaniedbałem się w pracy nad pracą pod tytułem KLA, ale miałem do załatwienia trochę spraw nie cierpiących zwłok. Ale ponieważ jutro Święto Pracy, popracuję i zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią, daję odpór.
Rammie, niestety nie jestem fotografikiem, nie jestem nawet fotografem. Może fotoamatorem i to… tretiewo ranga. Dlatego też fotki jakie są, każdy widzi. Natomiast nikt nie widzi, że gęby są całkiem sympatyczne, łapska też. Tylko, że tego właśnie na fotkach nie widać, bo nie potrafię wykonać porządnie zdjecia oddającego rzeczywiste barwy nie tylko figurek, ale też i innych pokazywanych w wątku obiektów, chociaż strasznie się staram. Jak ktoś chce zobaczyć w naturze KLA, zapraszam jesienią do Goleniowa – mam zamiar go tam wystawić.
Robercie, błąd w uzasadnieniu, choć teza interesująca… Otóż trawa po przejeździe nawet czołgu nie łamie się, tylko się zgina. No, czasami ulega zgnieceniu. Ale musisz wiedzieć, że trawa ma tę właściwość, że po zgięciu/zgnieceniu po jakimś czasie podnosi się do stanu pierwotnego – taka to wredna roślina. Oczywiście czas wzwodu trawy będzie zależeć od tego jak długo i jakim ciężarem zostało przygniecione – im dłużej i im większym ciężarem, tym dłużej trawa będzie odzyskiwać poprzednią świetność. Proponuję przeprowadzić taki eksperyment – wjedź samochodem na jakąś powierzchnię pokrytą trawnikiem (bez narażania się na jakieś mandaty, oczywiście) i obejrzyj jak wygląda trawa po takim traktowaniu. Zauważysz z pewnością dwa ślady po kołach. Potem pójdź na spacerek po okolicy i wróć po jakiejś pół godzinie do samochodu. Co widzisz? Samochód widzisz (no chyba, że ktoś w międzyczasie go podiwani…), ale śladów po kołach już nie. Jeżeli nie będzie chciało Ci się przeprowadzić proponowanego eksperymentu, poczytaj „Winetou” Karola Maya – na początku drugiego, o ile dobrze pamiętam, tomu słynny wódz Apaczów wyjaśnia swojemu białemu przyjacielowi - Old Shatterhandowi – jak zachowuje się trawa po potraktowaniu jej końskimi kopytami, albo co się dzieje jak po niej przejdzie lub przeczołga się człowiek – zajmująca i jednocześnie pouczająca lektura. Mam do Ciebie takie same pytanie, jak do Tempesta – Byłeś w wojsku? Byłeś na poligonie czołgowym? Widziałeś jak zachowuje się trawa po przejechaniu jej tankiem?
Dlaczego cały ten wywód i pytania? Ano dlatego, że ja mogę na wszystkie postawione wyżej pytania odpowiedzieć –„tak”. Dodam dodatkowo, że KLA stoi od godziny na miejscu, gdzie stoi, i trawa już zdążyła się po gwałtownym jej potraktowaniu powstać z prawie martwych. Przecież przy tanku stoją już przedstawiciele różnych poziomów „techniki”, a ci nie pojawiają się, ot tak sobie, za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, czy pstryknięciem paluszków. Mam nadzieję, że wszystko już jasne…
Izi, dlaczego sądzisz, że musiał się cofnąć? Pytania podobne, jak te dla Roberta. Byłeś w wojsku? Byłeś na poligonie czołgowym? Widziałeś czołg z rozwaloną jak na dioramie gąsienicą? Ja widziałem. Co prawda nie był to KLA, ale T-34. Nie było to też w sierpniu 1939 roku gdzieś przy granicy z Polską, ale w sierpniu 1970 roku na poligonie w Czarnem koło Szczecinka, ale sytuacja podobna - można powiedzieć identyczna – i czołg (ten T-34) wcale się nie musiał cofać, żeby gąsienica tak się ułożyła, jak się ułożyła…
No to koniec wywodów na temat wyższości praktyki nad teoretyzowaniem…Czas na rozwiązanie zagadki, której rozwiązania nikt się nie podjął.
Na pierwszy ogień prezent króliczkowy dla syna:
Na drugi strzał prezent, też króliczkowy, dla zięcia:
I po trzecie prezent za całokształt dla mojego imiennika, który mi fabrykuje gabloteczki do prezentów:
I to by było na tyle, jak mawiał klasyk
P.S.: Zaraz uzupełnię wątek "Ivanowy". Będzie można ponarzekać. A ja...- dam odpór...