*[Relacja/Okręt] BISMARCK - A.Haliński. POWRÓT
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
- dominik294
- Posty: 68
- Rejestracja: sob lut 26 2011, 21:27
- Lokalizacja: Lublin
,,Kostka na siatce,, to mozaika Co do łazienki ,to jak na amatora wyszła rewelacja .Zarówno projekt ,jak i wykonanie . Jedyne co mi się nie podoba ,to plastikowe listwy na rogach .Jeszcze lepiej by wyglądały płytki szlifowane pod kątem . Tylko że to dośc kosztowne ( wiem bo sam to robię na co dzień)
Drodzy moi, dziękuję za łazienkowe pochwałki,
ale do jasnej ciasnej, a gablotka uchylna „nie nrawitsja”? , bo mnie się narawitsja, tylko te śruby zbyt toporne. Następna będzie lepsza.
Armaty, armaty, na armaty czas.
PS. Płytkowanie odbywało się w czynnym domostwie, więc wszystko musiało być na mokro i ręcznie (dopasowywanie kamieniem szlifierskim) odpadały ucinarki elektryczne i szlifowanie kantów – ponadto te plastiki są bezpieczniejsze).
Nie znoszę pylenia, stąd kleję sobie w standardzie.
ale do jasnej ciasnej, a gablotka uchylna „nie nrawitsja”? , bo mnie się narawitsja, tylko te śruby zbyt toporne. Następna będzie lepsza.
Armaty, armaty, na armaty czas.
PS. Płytkowanie odbywało się w czynnym domostwie, więc wszystko musiało być na mokro i ręcznie (dopasowywanie kamieniem szlifierskim) odpadały ucinarki elektryczne i szlifowanie kantów – ponadto te plastiki są bezpieczniejsze).
Nie znoszę pylenia, stąd kleję sobie w standardzie.
Nie byłem w stanie przypomnieć sobie tego słowadominik294 pisze:,,Kostka na siatce,, to mozaika
A zdradzisz może jak? Ja planowałem kupić elektryczną ucinarkę z pochylnym blatem (o której wspomina Art) i podcinać krawędzie tarczą tnącą. Nie byłem natomiast pewien, czy te krawędzie nie popękają. Są jakieś inne sposoby?Jedyne co mi się nie podoba ,to plastikowe listwy na rogach .Jeszcze lepiej by wyglądały płytki szlifowane pod kątem . Tylko że to dośc kosztowne ( wiem bo sam to robię na co dzień)
Jak to mówią - „Dobrego modelarza można poznać po łazience”
Brzegi płytek można plastikową listewką albo oryginalną ceramiczną do płytek dopasowaną. Można też sobie taką maszynkę wypożyczyć z wymienianymi tarczami i brzegi na okrągło wyszlifować żeby się ludziska dziwowali.
http://www.youtube.com/watch?v=-_BmCO5t ... r_embedded
Jak kto woli i lubi. Wszystko rozumiem, ale czemu do jasnej anielki Art, nie nasączyłeś kafli klejem BCG żeby się ładnie na okrągło układały, tego nie rozumiem.
Gablotka wygląda równie imponująco jak łazienka. Jednak przy Twoim zaangażowaniu w temat i zdolnościach wykonawczych, następnym razem mógłbyś pokusić się o coś takiego:
http://www.bignyc.org/featured/glass-di ... ase-drawer
Brzegi płytek można plastikową listewką albo oryginalną ceramiczną do płytek dopasowaną. Można też sobie taką maszynkę wypożyczyć z wymienianymi tarczami i brzegi na okrągło wyszlifować żeby się ludziska dziwowali.
http://www.youtube.com/watch?v=-_BmCO5t ... r_embedded
Jak kto woli i lubi. Wszystko rozumiem, ale czemu do jasnej anielki Art, nie nasączyłeś kafli klejem BCG żeby się ładnie na okrągło układały, tego nie rozumiem.
Gablotka wygląda równie imponująco jak łazienka. Jednak przy Twoim zaangażowaniu w temat i zdolnościach wykonawczych, następnym razem mógłbyś pokusić się o coś takiego:
http://www.bignyc.org/featured/glass-di ... ase-drawer
Obraz jest wart tysiąca słów. Model wart jest miliona.
- dominik294
- Posty: 68
- Rejestracja: sob lut 26 2011, 21:27
- Lokalizacja: Lublin
Przepraszam za brak komentarza do gablotki,moim zdaniem dobrze się do tego celu nadaje pleksi ,dzięki niemu gablotka była by sporo lżejsza.Co do sposobu zamknięcia to można wykorzystac wszelkiego rodzaju zamknięcia meblowe ,albo tak jak piszą chłopaki magnesy.
Właśnie przyszło mi coś do głowy : wiem ,że można wiercic w szkle otwory ,może lepiej by wyglądało jakby elementy ,w które wkręca się śrubę były wewnątrz gablotki??Widoczne były by wtedy tylko łby śrub.
Efekt jest taki: Potem się fuguje i jest git
Znalazłem jeszcze zdjęcia z mozaiką ,niestety z listwami ( klient się uparł i nie było rady )
Właśnie przyszło mi coś do głowy : wiem ,że można wiercic w szkle otwory ,może lepiej by wyglądało jakby elementy ,w które wkręca się śrubę były wewnątrz gablotki??Widoczne były by wtedy tylko łby śrub.
Ostatni off top Dokładnie tak jak piszesz Strk-elektryczna maszyna do cięcia płytek z pochylnym blatem jest do tego nie zastąpiona ( chociaż mam kumpla który szlifuje zwykłą szlifierką kontową ) Cały sekret to dobra tarcza i trochę treningu .strk pisze:
A zdradzisz może jak? Ja planowałem kupić elektryczną ucinarkę z pochylnym blatem (o której wspomina Art) i podcinać krawędzie tarczą tnącą. Nie byłem natomiast pewien, czy te krawędzie nie popękają. Są jakieś inne sposoby?
Efekt jest taki: Potem się fuguje i jest git
Znalazłem jeszcze zdjęcia z mozaiką ,niestety z listwami ( klient się uparł i nie było rady )
Aleśmy sobie poswawolili, że hej.
Rutek jak zwykle wygrzebał świetne pomysły gablotowe, no ale trzeba wracać w głębiny.
Coraz goręcej, więc powoli powracam do formy he he (mam się przecie gdzie wychlapać z łunami świateł łazienkowych…)
Artyleria średnia 150 mm.
Odwołam się do Was przed ważną, „prawie” podjętą decyzją.
Autor opracowania, za jednym z liczących się znawców problematyki BISowej – Mirosławem Skwiotem – pomalował dachy wież artylerii średniej i ciężkiej na kolor żółty.
(poniżej obudowy wież – w stanie surowym, bez paru detali)
Jednak znamy fotografię okrętu na kilka dni przed zatonięciem, na której wyraźnie widać pomalowane dachy wież na kolor ciemnoszary.
Pan Skwiot utrzymuje, że dowództwo Grupy Zachód poleciło przemalować dachy wież na kolor żółty – dla rozpoznania własnego lotnictwa, które miało przyjść z odsieczą osaczonemu okrętowi.
Przyznam, że nie przekonuje mnie to. Biografia ocalałego oficera (Müllenheim-Rechberg, Pancernik "Bismarck”) ani słowem nie wspomina o przemalowywaniu dachów (choć, owszem, dokonano zamalowania kamuflażu belkowego).
Ponadto, po odkryciu wraku okrętu, jeden z uczestników wyprawy w głębiny, opowiadał mi, że zwracał na te kolory uwagę, i nie dostrzegł żółci. Wydaje mi się, że potwierdzają to poniższe fotografie wraku. Spod osadów dennych, widać ciemno - szaro – czarne plamy.
Tak więc pewnie dokonam przemalowania (choć będzie to dla mnie wyzwaniem).
Chyba, że dotarł ktoś z Was do innych, wiarygodnych źródeł.
Tymczasem kila słów o wykonawstwie.
Jako początkujący modelarz, przy bryłach, które, jak wiadomo w standardzie wykonać można dobrze tylko raz, staram się wpierw je wyfajcować z kserówki, aby ustalić, gdzie wyciąć bruzdę, na co zwrócić uwagę, aby bryła złożona była poprawnie.
Pokrowce wykonuję z torebki herbacianej, zwijam kształt i formuję od wewnątrz. Oczywiście przy malowaniu, pokrowce wkleję już po tej czynności.
Poprzestawiałem zasobniki na dwóch wieżach z dalmierzami – tak jak było w orginale.
Do następnego, pozdrawiam.
Rutek jak zwykle wygrzebał świetne pomysły gablotowe, no ale trzeba wracać w głębiny.
Coraz goręcej, więc powoli powracam do formy he he (mam się przecie gdzie wychlapać z łunami świateł łazienkowych…)
Artyleria średnia 150 mm.
Odwołam się do Was przed ważną, „prawie” podjętą decyzją.
Autor opracowania, za jednym z liczących się znawców problematyki BISowej – Mirosławem Skwiotem – pomalował dachy wież artylerii średniej i ciężkiej na kolor żółty.
(poniżej obudowy wież – w stanie surowym, bez paru detali)
Jednak znamy fotografię okrętu na kilka dni przed zatonięciem, na której wyraźnie widać pomalowane dachy wież na kolor ciemnoszary.
Pan Skwiot utrzymuje, że dowództwo Grupy Zachód poleciło przemalować dachy wież na kolor żółty – dla rozpoznania własnego lotnictwa, które miało przyjść z odsieczą osaczonemu okrętowi.
Przyznam, że nie przekonuje mnie to. Biografia ocalałego oficera (Müllenheim-Rechberg, Pancernik "Bismarck”) ani słowem nie wspomina o przemalowywaniu dachów (choć, owszem, dokonano zamalowania kamuflażu belkowego).
Ponadto, po odkryciu wraku okrętu, jeden z uczestników wyprawy w głębiny, opowiadał mi, że zwracał na te kolory uwagę, i nie dostrzegł żółci. Wydaje mi się, że potwierdzają to poniższe fotografie wraku. Spod osadów dennych, widać ciemno - szaro – czarne plamy.
Tak więc pewnie dokonam przemalowania (choć będzie to dla mnie wyzwaniem).
Chyba, że dotarł ktoś z Was do innych, wiarygodnych źródeł.
Tymczasem kila słów o wykonawstwie.
Jako początkujący modelarz, przy bryłach, które, jak wiadomo w standardzie wykonać można dobrze tylko raz, staram się wpierw je wyfajcować z kserówki, aby ustalić, gdzie wyciąć bruzdę, na co zwrócić uwagę, aby bryła złożona była poprawnie.
Pokrowce wykonuję z torebki herbacianej, zwijam kształt i formuję od wewnątrz. Oczywiście przy malowaniu, pokrowce wkleję już po tej czynności.
Poprzestawiałem zasobniki na dwóch wieżach z dalmierzami – tak jak było w orginale.
Do następnego, pozdrawiam.
-
- Posty: 14
- Rejestracja: sob lis 27 2010, 5:12
Witajcie.
Zakończyłem prace nad ciężką artylerią 380 mm. Niby proste pudełka, a było trochę z nimi zabawy.
Racja, Ruto, popracowałem nieco nad tymi pokrowcami.
Zdecydowałem jednak o malowaniu dachów wież oraz, konsekwentnie – wzmocnień na styku boków wież i barbet.
Najwięcej „problemów” miałem właśnie pędzlowanym malowaniem. Impregnowany bezbarwnym lakierem karton spowodował, że po każdej warstwie pojawiały się prześwitujące plamy (pewnie to był powód), które wyraźnie widać jedynie pod światło. Szlifowanie ograniczone było wystającymi na dachach nitami.
Farbę dokładnie mieszałem i stosowałem wujkową metodę „kroplowania” lub, jak ja to nazwałem: „równomiernej plamy” (może moja niechęć do malowania powoduje te problemy??, niedobre proporcje farby i rozpuszczalnika??, niecierpliwość efektów początkującego malarza??).
Jak się kiedyś zaopatrzę w psikającego aerografa, może to poprawię i będzie nieco lepiej. Choć wiele jeszcze muszę się nauczyć w samym, „laminowanym standardzie”.
Wieża A (Anton) i B (Bruno)
Wieża C (Cesar) i D (Dora)
Abym zapamiętał:
„nity”:
1) Punktakowanie igłą od kolorowej strony, na twardej podkładce (karta).
2) Nakłuwanie otworów na miększej macie (też od lewej strony.
3) Ponowne wkłuwanie igły do otworów na kolorowanej stronie.
oraz:
Do zobaczenia
Zakończyłem prace nad ciężką artylerią 380 mm. Niby proste pudełka, a było trochę z nimi zabawy.
Racja, Ruto, popracowałem nieco nad tymi pokrowcami.
Zdecydowałem jednak o malowaniu dachów wież oraz, konsekwentnie – wzmocnień na styku boków wież i barbet.
Najwięcej „problemów” miałem właśnie pędzlowanym malowaniem. Impregnowany bezbarwnym lakierem karton spowodował, że po każdej warstwie pojawiały się prześwitujące plamy (pewnie to był powód), które wyraźnie widać jedynie pod światło. Szlifowanie ograniczone było wystającymi na dachach nitami.
Farbę dokładnie mieszałem i stosowałem wujkową metodę „kroplowania” lub, jak ja to nazwałem: „równomiernej plamy” (może moja niechęć do malowania powoduje te problemy??, niedobre proporcje farby i rozpuszczalnika??, niecierpliwość efektów początkującego malarza??).
Jak się kiedyś zaopatrzę w psikającego aerografa, może to poprawię i będzie nieco lepiej. Choć wiele jeszcze muszę się nauczyć w samym, „laminowanym standardzie”.
Wieża A (Anton) i B (Bruno)
Wieża C (Cesar) i D (Dora)
Abym zapamiętał:
„nity”:
1) Punktakowanie igłą od kolorowej strony, na twardej podkładce (karta).
2) Nakłuwanie otworów na miększej macie (też od lewej strony.
3) Ponowne wkłuwanie igły do otworów na kolorowanej stronie.
oraz:
Do zobaczenia