[galeria] Latająca wyspa
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
[galeria] Latająca wyspa
Przedstawiam model nad którym pracowałem od jakiegoś czasu -unoszącą się w powietrzu fantastyczną wyspę z latarnią morską. Model jest w całości według własnego pomysłu, w większości wymyślany na bieżąco. Dużą inspiracją były dla mnie drewniane modele Herbacianego prezentowane na forum, głównie ich bajkowy klimat.
Model jest wykonany klasyczną techniką z kartonu, projektowany od podstaw i drukowany na drukarce. Skala to 1:100. Skały w dolnej części zrobione są z papieru toaletowego nasączonego wikolem, i pomalowane farbami. Początkowo chciałem użyć relingu wycinanego laserem, ale w tej skali okazał się nie do kupienia. Ale myślę że modelowi wyszło to na dobre, relingi z drutu prezentują się lepiej. Myślałem jeszcze o wykonaniu do kompletu latającego statku, być może kiedyś powstanie.
Wymyśliłem też historię tej budowli ,znajdującej się w jednej z licznych alternatywnych rzeczywistości ;) :
Unoszące się w powietrzu skały od wieków fascynowały podróżników. Całe ich łańcuchy unosiły się nad oceanem ,służąc za punkty nawigacyjne dla żeglarzy i schronienie dla morskich ptaków. Około dwustu lat temu, gdy ludzie nauczyli się budować latające statki, można było dotrzeć do nich aby je badać i zasiedlać. Jedną z najbardziej znanych skał na niebie była Skała Nawigatorów. Dzięki położeniu na przecięciu szlaków handlowych od dawna wykorzystywana była jako punkt orientacyjny. Aby usprawnić ruch statków ,zarówno wodnych jak i powietrznych , w roku 1743 ówczesne Królewskie Towarzystwo Nawigacyjne podjęło decyzję o budowie na skale latarni morskiej.
Ponieważ fundator był bogaty, a budowla miała być jego wizytówką, nie oszczędzano środków. Wyspę wyrównano, zbudowano latarnię oraz przylegający do niej od zachodu budynek techniczny. Źródłem światła był płomień palnika na naftę. Powstał też plac przed budynkiem, na którym umieszczono różę wiatrów -symbol fundatora. Paliwo oraz zapasy dla latarnika dostarczał przybywający co tydzień statek.
Po około pięćdziesięciu latach budynek latarni zaczął podupadać. Pogarszające się stosunki międzynarodowe ograniczały handel, a rozrastające się prywatne korporacje przełamały monopol Towarzystwa Nawigacyjnego. Koszty eksploatacji latarni powoli stawały się nie do udźwignięcia, przez co budynek popadał w ruinę. Niewielki płomień palił się tylko przez kilka godzin nocy. Powszechnie uważano, że obsługa nie umarła z głodu tylko dzięki pieniądzom jakie zarabiali pomagając przemytnikom. Ostateczny cios zadał latarni wybuch Wojny Światowej - dowożenie zaopatrzenia stało się niemożliwe, a ruch statków praktycznie zamarł przez co posterunek opuszczono.
Zakończenie wojny przyniosło odrodzenie handlu. Olbrzymie ilości wojennych okrętów powietrznych przerabiano na statki handlowe, a odbudowujące się gospodarki potrzebowały surowców. Szybko podjęto decyzję o ponownym uruchomieniu latarni , tym razem finansowanej z budżetu państwa. Wyremontowano istniejące obiekty oraz dobudowano znajdujący się po wschodniej stronie wyspy dom dla obsługi. Jako źródło światła w latarni użyto elektrycznej lampy łukowej ,do której prądu dostarczał generator na olej napędowy. Do składowania paliwa użyto starych zbiorników, w których wcześniej przechowywano naftę. Pozostawiono też stary system ich napełniania -przy balkonie na zewnętrznej stronie budynku technicznego znajduje się wlew, do którego z unoszącego się nad budynkiem statku opuszczano rurę z paliwem. Podobnie dostarczano słodką wodę do zbiornika umieszczonego na dachu budynku mieszkalnego.
Poszerzyły się też zadania obsługi. Prowadzono całodobowy dyżur radiowy, a w razie wypadku któregoś ze statków można było koordynować akcję ratunkową. Za pomocą niewielkiej łódki opuszczanej na dźwigu można było podjąć rozbitków lub dostarczać zaopatrzenie (w modelu akurat gdzieś popłynęła ;) ). Po około dwustu latach od wybudowania latarnia nadal spełnia swoją funkcję wskazując statkom drogę.
A tak się prezentuje:
I zdjęcie na tle widoku z okna:
i z cyklu "miszcz fotoszopa" ;) :
Model jest wykonany klasyczną techniką z kartonu, projektowany od podstaw i drukowany na drukarce. Skala to 1:100. Skały w dolnej części zrobione są z papieru toaletowego nasączonego wikolem, i pomalowane farbami. Początkowo chciałem użyć relingu wycinanego laserem, ale w tej skali okazał się nie do kupienia. Ale myślę że modelowi wyszło to na dobre, relingi z drutu prezentują się lepiej. Myślałem jeszcze o wykonaniu do kompletu latającego statku, być może kiedyś powstanie.
Wymyśliłem też historię tej budowli ,znajdującej się w jednej z licznych alternatywnych rzeczywistości ;) :
Unoszące się w powietrzu skały od wieków fascynowały podróżników. Całe ich łańcuchy unosiły się nad oceanem ,służąc za punkty nawigacyjne dla żeglarzy i schronienie dla morskich ptaków. Około dwustu lat temu, gdy ludzie nauczyli się budować latające statki, można było dotrzeć do nich aby je badać i zasiedlać. Jedną z najbardziej znanych skał na niebie była Skała Nawigatorów. Dzięki położeniu na przecięciu szlaków handlowych od dawna wykorzystywana była jako punkt orientacyjny. Aby usprawnić ruch statków ,zarówno wodnych jak i powietrznych , w roku 1743 ówczesne Królewskie Towarzystwo Nawigacyjne podjęło decyzję o budowie na skale latarni morskiej.
Ponieważ fundator był bogaty, a budowla miała być jego wizytówką, nie oszczędzano środków. Wyspę wyrównano, zbudowano latarnię oraz przylegający do niej od zachodu budynek techniczny. Źródłem światła był płomień palnika na naftę. Powstał też plac przed budynkiem, na którym umieszczono różę wiatrów -symbol fundatora. Paliwo oraz zapasy dla latarnika dostarczał przybywający co tydzień statek.
Po około pięćdziesięciu latach budynek latarni zaczął podupadać. Pogarszające się stosunki międzynarodowe ograniczały handel, a rozrastające się prywatne korporacje przełamały monopol Towarzystwa Nawigacyjnego. Koszty eksploatacji latarni powoli stawały się nie do udźwignięcia, przez co budynek popadał w ruinę. Niewielki płomień palił się tylko przez kilka godzin nocy. Powszechnie uważano, że obsługa nie umarła z głodu tylko dzięki pieniądzom jakie zarabiali pomagając przemytnikom. Ostateczny cios zadał latarni wybuch Wojny Światowej - dowożenie zaopatrzenia stało się niemożliwe, a ruch statków praktycznie zamarł przez co posterunek opuszczono.
Zakończenie wojny przyniosło odrodzenie handlu. Olbrzymie ilości wojennych okrętów powietrznych przerabiano na statki handlowe, a odbudowujące się gospodarki potrzebowały surowców. Szybko podjęto decyzję o ponownym uruchomieniu latarni , tym razem finansowanej z budżetu państwa. Wyremontowano istniejące obiekty oraz dobudowano znajdujący się po wschodniej stronie wyspy dom dla obsługi. Jako źródło światła w latarni użyto elektrycznej lampy łukowej ,do której prądu dostarczał generator na olej napędowy. Do składowania paliwa użyto starych zbiorników, w których wcześniej przechowywano naftę. Pozostawiono też stary system ich napełniania -przy balkonie na zewnętrznej stronie budynku technicznego znajduje się wlew, do którego z unoszącego się nad budynkiem statku opuszczano rurę z paliwem. Podobnie dostarczano słodką wodę do zbiornika umieszczonego na dachu budynku mieszkalnego.
Poszerzyły się też zadania obsługi. Prowadzono całodobowy dyżur radiowy, a w razie wypadku któregoś ze statków można było koordynować akcję ratunkową. Za pomocą niewielkiej łódki opuszczanej na dźwigu można było podjąć rozbitków lub dostarczać zaopatrzenie (w modelu akurat gdzieś popłynęła ;) ). Po około dwustu latach od wybudowania latarnia nadal spełnia swoją funkcję wskazując statkom drogę.
A tak się prezentuje:
I zdjęcie na tle widoku z okna:
i z cyklu "miszcz fotoszopa" ;) :
Z logicznościa miałem co innego na myśli. Np: skoro skała już się unosi na jakiejś wysokości po co na niej budować wieżę pod latarnię? Skoro wyspa posiada radio co z antenami? Dlaczego wyjście serwisowe do zbiornika na wodę jest przez okno ? Z historii wynika, że zbiornik i budynek na którym stoi zbudowano w tym samym czasie, więc powinno byc przewidziane normalne wyjście - tego typu rzeczy. To, że skała lata jest akurat ok, taki świat. A co do uzasadnienia bodajże w "Srubziemiu" był taki dziwny minerał, którego masa zależała od oświetlenia - w ciemnościach miał potężną masę, oświetlony ją zmniejszał, a w silnym świetle nawet miał masę ujemną - i już jest uzasadnienie
Może też planeta mieć naprawdę imponujące pole magnetyczne a nie takie cherlawe coś jak Ziemia, a skała jest namagnesowana...
Natomiast przyjęcie jakiegoś wytłumaczenia może być o tyle ważne, że w takim świecie będzie to miało wpływ na konstrukcję aparatów latających - naturalne by było wykorzystanie dla statku tego samego mechanizmu, o ile nie ma jakiejś logicznej przeszkody - np. skała owszem jest zawieszona w powietrzu, ale z mechanizmu działania zjawiska wynika że jednocześnie jest ona zakotwiczona w tym miejscu - co nie nadaje się dla statków. Co by też wyjaśniało jak unosząca się skała może służyć za stały punkt nawigacyjny, a nie przemiesczać się z wiatrami, czy nawet ewentualnie fakt niewywracania się konstrukcji mimo wybitnie niesymetrycznego obciążenia budowlami
Może też planeta mieć naprawdę imponujące pole magnetyczne a nie takie cherlawe coś jak Ziemia, a skała jest namagnesowana...
Natomiast przyjęcie jakiegoś wytłumaczenia może być o tyle ważne, że w takim świecie będzie to miało wpływ na konstrukcję aparatów latających - naturalne by było wykorzystanie dla statku tego samego mechanizmu, o ile nie ma jakiejś logicznej przeszkody - np. skała owszem jest zawieszona w powietrzu, ale z mechanizmu działania zjawiska wynika że jednocześnie jest ona zakotwiczona w tym miejscu - co nie nadaje się dla statków. Co by też wyjaśniało jak unosząca się skała może służyć za stały punkt nawigacyjny, a nie przemiesczać się z wiatrami, czy nawet ewentualnie fakt niewywracania się konstrukcji mimo wybitnie niesymetrycznego obciążenia budowlami
No niezły wywód ale obawiam się, żeby rozwiać te wątpliwości - klaymen musiałby napisać książkę wyjaśniającą wykreowany przez niego fragment rzeczywistości zamiast tych kilkunastu wierszy tekstu. A wtedy kto wie, może byśmy otrzymali intertekstualne dzieło literackie na miarę najlepszych "cegieł" fantasy albo steampunk'u. Droga otwarta... ja wolę nasycić wzrok swobodną i bardzo plastyczną kreacją, która w zupełności mi w tym momencie wystarcza.
Wieża jest po to żeby budynki nie zasłaniały światła -jeżeli statek (płynący po wodzie poniżej) znajduje się blisko, niska latarnia mogłaby się schować za przeszkodami umieszczonymi na wyspie. Poza tym nie wyglądałaby wtedy jak latarnia morska .
Co do zbiornika na wodę to wyjście przez okno jest tylko na wypadek awarii, normalnie nikt tam nie chodzi. Załoga statku dowożącego wodę otwiera sobie klapę i napełnia zbiornik wężem. Takie same kładki są w niektórych prawdziwych budynkach dla kominiarzy.
Co do wyspy to myślałem raczej o jakiejś międzywymiarowej katastrofie która przeniosła cały kontynent do innej rzeczywistości, pozostawiając tylko najwyższe szczyty. Mimo to reszta gór jakoś oddziałuje na skały, utrzymując je zawieszone. Ale to bardzo luźna koncepcja, ogólnie nie zastanawiałem się nad tym wiele.
O antenie do radia faktycznie zapomniałem, ale mam na nią ciekawy pomysł .
Statek powietrzny wyobrażam sobie jako sterowiec z podwieszonym kadłubem statku, wypełniony gazem o ujemnej masie (albo atmosfera jest dużo gęstsza albo grawitacja słabsza czy coś w tym stylu). Druga koncepcja to metal lżejszy od powietrza, wynaleziony przez profesora Geista z "Lalki" Prusa . Wtedy można by tworzyć ciekawsze konstrukcje.
Fajnie czasem zrobić taki "bajkowy" model, daje temat do rozmyślań .
Co do zbiornika na wodę to wyjście przez okno jest tylko na wypadek awarii, normalnie nikt tam nie chodzi. Załoga statku dowożącego wodę otwiera sobie klapę i napełnia zbiornik wężem. Takie same kładki są w niektórych prawdziwych budynkach dla kominiarzy.
Co do wyspy to myślałem raczej o jakiejś międzywymiarowej katastrofie która przeniosła cały kontynent do innej rzeczywistości, pozostawiając tylko najwyższe szczyty. Mimo to reszta gór jakoś oddziałuje na skały, utrzymując je zawieszone. Ale to bardzo luźna koncepcja, ogólnie nie zastanawiałem się nad tym wiele.
O antenie do radia faktycznie zapomniałem, ale mam na nią ciekawy pomysł .
Statek powietrzny wyobrażam sobie jako sterowiec z podwieszonym kadłubem statku, wypełniony gazem o ujemnej masie (albo atmosfera jest dużo gęstsza albo grawitacja słabsza czy coś w tym stylu). Druga koncepcja to metal lżejszy od powietrza, wynaleziony przez profesora Geista z "Lalki" Prusa . Wtedy można by tworzyć ciekawsze konstrukcje.
Fajnie czasem zrobić taki "bajkowy" model, daje temat do rozmyślań .
Ten kąt padania i wspomniane już w historii ego pierwotnego właściciela jest zupełnie przekonujące
A pomysł z tą katastrofą jest całkiem niezły, faktycznie jeśli np. wyspa jest tylko częścia góry której reszta została w innym wymiarze, to spokojnie można na niej tak budować.
Choć wtedy można by się zapytać, co się dzieje w miejscu przejścia - może dałoby się zbudować drogę po której można by dojechać do latarnii, ale która też fragmentem byłaby w innych wymiarach Oczywiście można też powiedzieć, że warunki tam panujące nie pozwalają na przeżycie i już...
Jak widać miałeś kapitalny pomysł z tym modelem ;)
A pomysł z tą katastrofą jest całkiem niezły, faktycznie jeśli np. wyspa jest tylko częścia góry której reszta została w innym wymiarze, to spokojnie można na niej tak budować.
Choć wtedy można by się zapytać, co się dzieje w miejscu przejścia - może dałoby się zbudować drogę po której można by dojechać do latarnii, ale która też fragmentem byłaby w innych wymiarach Oczywiście można też powiedzieć, że warunki tam panujące nie pozwalają na przeżycie i już...
Jak widać miałeś kapitalny pomysł z tym modelem ;)