Santa Maria
Moderatorzy: kartonwork, Tempest, Edmund_Nita
- Szydercza Gała
- Posty: 2330
- Rejestracja: pt mar 05 2004, 14:48
- Lokalizacja: ZIELONA WYSPA PEŁNA OWIEC
- x 173
Myślę, że ludzie którzy mają najwięcej doświadczenia i osiągnięć modelarskich (nawet jeśli byłoby ich dwóch na świecie) powinni ustalać co raczej jest modelem a co nie, a nie setki tysięcy ludzi nie mających pojęcia o modelarstwie. Dam takie porównanie: czy rację ma 2 inżynierów F1 budujących wyścigówki, mówiący że to co zaprojektowali jest bolidem czy tez pan Stach i jego kumple oglądający raz na rok wyścigi, że to jednak jest samochód? Niby ma cztery koła, silnik itd, więc MOŻNA BY to nazwać samochodem, ale jest parę detali które sprawiają, że jest BOLIDEM. I choćby jeden inżynier je budujący powiedział że to jest bolid to on ma rację dla mnie (bo jego dzieło spełnia warunki nie bycia zwyczajnym autem, a jego wiedza i doświadczenie w temacie sprawiają, że jest autorytetem mogącym wyznaczać granice w tej dziedzinie), a nie milion fanów Kubicy że to samochód. I na odwrót jeśli mister Władek twierdzi, że jego 15 letni golf III w którym założył sam tłumik przelotowy jest bolidem, a jego znajomy, będący przypadkiem inżynierem F1 powie, że to jednak nadal auto użytkowe, to dla mnie znów inżynier ma rację. Dlatego też, skoro pan Andrzej twierdzi że to nie jest model, to widocznie nie jest. Dla mnie to wystarczające potwierdzenie, że słusznie zakładałem od początku tej relacji, że modelu Santa Marii tu nie ujrzę ( i nie ujrzałem).I wlasnie w tym rzecz. Niby kto ma owe kryteria ustalac? Waska grupa tych, ktorzy uwzaja siebie lub sa przez innych uwazani za, uzyje bardzo ogolnego okreslenia, dobrych modelarzy? Czy moze bezstronne, nie znajace sie na modelarstwie setki lub tysiace ogladajacych? A moze autor danej pracy?
Jeżeli wielu z kolegów ma modelarskie rozterki, czy to w tę czy w inna stronę - przypomnę taki tekst:
http://www.modelarstworedukcyjne.pl/ind ... &Itemid=69
http://www.modelarstworedukcyjne.pl/ind ... &Itemid=69
-
- Posty: 22
- Rejestracja: ndz lip 26 2009, 22:10
Ja jednak chciałbym zgodzić się z Łosiem. Nie wiem dlaczego zawsze uznajemy, że model to zawsze model redukcyjny. A przecież modele redukcyjne to tylko pewna część istniejących modeli.
Zgodnie z bardziej ogólną definicją model to pewien zbiór czy opis pojęć, pewien obraz pozwalający z pewnym przybliżeniem przedstawić rzeczywistość. Takie są modele obliczeniowe czy matematyczne, takie też są modele zachowań ludzkich. Model jakiegoś obiektu też może być poglądowy albo koncepcyjny. Czy jest to model? Jest.
Na jakiej podstawie możemy stwierdzić, że jeśli coś nie jest modelem redukcyjnym, to nie jest modelem? Model RC żaglówki to nie jest model?
Kto stwierdza kiedy model jest "wystarczająco" redukcyjny? Jest jakiś wzorzec redukcyjności?
Niewątpliwie modele Andrzeja są bardzo dokładne i prawie nie pomijają detali. Czy to oznacza, że model zrobiony na postawie wycinanki z Kartonowego Arsenału nie jest modelem? Czy nie jest redukcyjny? Przecież jest znacząco uproszczony (w porównaniu). A modele z wycinanek Marka Pacyńskiego? Są jeszcze bardziej uproszczone. Czy są jeszcze modelami? Czy już są za mało redukcyjne?
Pozdrawiam
Krzysiek
Zgodnie z bardziej ogólną definicją model to pewien zbiór czy opis pojęć, pewien obraz pozwalający z pewnym przybliżeniem przedstawić rzeczywistość. Takie są modele obliczeniowe czy matematyczne, takie też są modele zachowań ludzkich. Model jakiegoś obiektu też może być poglądowy albo koncepcyjny. Czy jest to model? Jest.
Na jakiej podstawie możemy stwierdzić, że jeśli coś nie jest modelem redukcyjnym, to nie jest modelem? Model RC żaglówki to nie jest model?
Kto stwierdza kiedy model jest "wystarczająco" redukcyjny? Jest jakiś wzorzec redukcyjności?
Niewątpliwie modele Andrzeja są bardzo dokładne i prawie nie pomijają detali. Czy to oznacza, że model zrobiony na postawie wycinanki z Kartonowego Arsenału nie jest modelem? Czy nie jest redukcyjny? Przecież jest znacząco uproszczony (w porównaniu). A modele z wycinanek Marka Pacyńskiego? Są jeszcze bardziej uproszczone. Czy są jeszcze modelami? Czy już są za mało redukcyjne?
Pozdrawiam
Krzysiek
Dziękuję wszystkim za intrygującą dysputę!
Art! Dzięki Tobie też mam gablotkę!
Pokazałem żonie załączone przez Ciebie zdjęcie i powiedziałem, że skoro inni mają prawo do gablotki to mnie też się ono pewnie należy.
Twierdziła wprawdzie, że powinienem najpierw wyprodukować coś równie wspaniałego, jak Twój Bismarck, ale w końcu stanęło na tym, że otrzymałem prawo dysponowania kolejnym kawałkiem ściany.
Kusiło mnie, żeby zrobić ją (gablotkę) trochę większą i obok modelu Western River umieścić egzemplarz jakiegoś wczesnego wydania "Tomka Savyera" ale ceny na ebay za coś takiego okazały się porażające.
Właśnie schowałem wiertarkę a lakier jeszcze schnie:
W nawiązaniu do dyskusji:
Określenie "zabawka" wcale nie wydaje mi się niewłaściwe.
Dopóty dopóki klejenie modelu nie służy zarabianiu na chleb albo jakiemuś innemu zbożnemu celowi, jak np. indoktrynacja dziatwy szkolnej - jest formą rozrywki.
A w moim przypadku, to nie dość, że żadnego pożytku ogólnego to jeszcze ponad 20 zł za deskę na Santa Marię trzeba było zapłacić a o lakierobejcy już nie wspomnę.
Dla słowa "model" chyba najlepsze jest jednak potoczne rozumienie.
Podobnie jak np. "Pan Tadeusz" i "Poradnik - jak robić smaczne kotlety": jedno i drugie to: "książka", choć pierwsze to arcydzieło.
Tak jest z pracami Kolegów: to są "arcydzieła modelarskie" a wszystko pozostałe, to: modele.
Jak wyglądał statek Kolumba - tak na prawdę z kronik wiadomo tylko tyle, co napisałem we wstępie: wysokie kasztele i żagle z krzyżami.
Ewentualne ryciny mają charakter alegoryczny i trudno na ich podstawie wiele wnioskować.
O ile w trakcie budowy statku przyjąłem, bardzo duże uproszczenia o tyle w kwestii ustalenia tego, co właściwie modeluję starałem się jednak ustalić co i jak.
Wątpliwości jest mnóstwo a opinie fachowców, które można znaleźć w necie - podzielone.
Nie wiadomo nawet czy była to karaka czy karawela, stąd dość różnorodne wizje statku - mniej lub bardziej udane i trudno oprzeć się na tylko jednej.
Np. jeśli się nie pomyliłem, to replika na zdjęciach załączonych w wątku przez jednego z Kolegów, to po części muzeum, ale po części pływająca knajpa z Ohio, USA, z poszyciem częściowo wykonanym z blachy, w której można zamówić sobie np. kinder party. Ozdobne tralki wokół kaszteli, które pełniły często funkcję militarną - raczej wątpliwe, takielunek też chyba niekompletny ale z kolei pomieszczenia pod pokładem budzą zaufanie.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie, dziękuję za zainteresowanie i komentarze.
Art! Dzięki Tobie też mam gablotkę!
Pokazałem żonie załączone przez Ciebie zdjęcie i powiedziałem, że skoro inni mają prawo do gablotki to mnie też się ono pewnie należy.
Twierdziła wprawdzie, że powinienem najpierw wyprodukować coś równie wspaniałego, jak Twój Bismarck, ale w końcu stanęło na tym, że otrzymałem prawo dysponowania kolejnym kawałkiem ściany.
Kusiło mnie, żeby zrobić ją (gablotkę) trochę większą i obok modelu Western River umieścić egzemplarz jakiegoś wczesnego wydania "Tomka Savyera" ale ceny na ebay za coś takiego okazały się porażające.
Właśnie schowałem wiertarkę a lakier jeszcze schnie:
W nawiązaniu do dyskusji:
Określenie "zabawka" wcale nie wydaje mi się niewłaściwe.
Dopóty dopóki klejenie modelu nie służy zarabianiu na chleb albo jakiemuś innemu zbożnemu celowi, jak np. indoktrynacja dziatwy szkolnej - jest formą rozrywki.
A w moim przypadku, to nie dość, że żadnego pożytku ogólnego to jeszcze ponad 20 zł za deskę na Santa Marię trzeba było zapłacić a o lakierobejcy już nie wspomnę.
Dla słowa "model" chyba najlepsze jest jednak potoczne rozumienie.
Podobnie jak np. "Pan Tadeusz" i "Poradnik - jak robić smaczne kotlety": jedno i drugie to: "książka", choć pierwsze to arcydzieło.
Tak jest z pracami Kolegów: to są "arcydzieła modelarskie" a wszystko pozostałe, to: modele.
Jak wyglądał statek Kolumba - tak na prawdę z kronik wiadomo tylko tyle, co napisałem we wstępie: wysokie kasztele i żagle z krzyżami.
Ewentualne ryciny mają charakter alegoryczny i trudno na ich podstawie wiele wnioskować.
O ile w trakcie budowy statku przyjąłem, bardzo duże uproszczenia o tyle w kwestii ustalenia tego, co właściwie modeluję starałem się jednak ustalić co i jak.
Wątpliwości jest mnóstwo a opinie fachowców, które można znaleźć w necie - podzielone.
Nie wiadomo nawet czy była to karaka czy karawela, stąd dość różnorodne wizje statku - mniej lub bardziej udane i trudno oprzeć się na tylko jednej.
Np. jeśli się nie pomyliłem, to replika na zdjęciach załączonych w wątku przez jednego z Kolegów, to po części muzeum, ale po części pływająca knajpa z Ohio, USA, z poszyciem częściowo wykonanym z blachy, w której można zamówić sobie np. kinder party. Ozdobne tralki wokół kaszteli, które pełniły często funkcję militarną - raczej wątpliwe, takielunek też chyba niekompletny ale z kolei pomieszczenia pod pokładem budzą zaufanie.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie, dziękuję za zainteresowanie i komentarze.
Ostatnio zmieniony sob cze 02 2012, 23:03 przez TikTak, łącznie zmieniany 1 raz.
Gablotka rzeczywiście imponująca (spraw jeszcze wewnątrz małą tabliczkę z informacją o modelu (data wykonania, skala itp.), wycieczki będą miały jak znalazł
Poza tym moje uznanie dla Ciebie za wywołanie bardzo ciekawej i rzeczowej dyskusji „ab ovo” modelarstwa.
Zdefiniowanie rzeczywistości ma kluczowe znaczenie dla jej „okiełznania”
Poza tym moje uznanie dla Ciebie za wywołanie bardzo ciekawej i rzeczowej dyskusji „ab ovo” modelarstwa.
Zdefiniowanie rzeczywistości ma kluczowe znaczenie dla jej „okiełznania”
Ja dołożę tylko krótko do dyskusji, że moim zdaniem modelarstwo to przede wszystkim pasja a tej na pewno panu TiKTakowi nie brakuje w swoich modelach, w przeciwieństwie do biednych tandeciarzy, którzy muszą tworzyć masowo - na taśmie modele do sprzedaży nad morzem.
Wg mnie "secesyjna" gablotka jest piękna ale chyba trochę przygniata model, który na tym traci.
Przepraszam, że zadam Szanownym Modelarzom, raczej nie w tym miejscu pytanie ale nie wiem gdzie za bardzo mam to zrobić. Szukam różnych sposobów impregnacji starego kartonu np. kilkunasto i więcej letniego Małego Modelarza zanim zacznę go wycinać i kleić. Jedyny wątek jaki udało mi się znaleźć jest w ABC Modelarstwa ale jest tam tylko jeden środek impregnacyjny i tylko jedno rozwiązanie. Czy mogę prosić o inne porady? Może linki do takich porad? Ew. proszę o odpowiedź na maila a kierownika o usunięcie postu.
Pozdrawiam
Wg mnie "secesyjna" gablotka jest piękna ale chyba trochę przygniata model, który na tym traci.
Przepraszam, że zadam Szanownym Modelarzom, raczej nie w tym miejscu pytanie ale nie wiem gdzie za bardzo mam to zrobić. Szukam różnych sposobów impregnacji starego kartonu np. kilkunasto i więcej letniego Małego Modelarza zanim zacznę go wycinać i kleić. Jedyny wątek jaki udało mi się znaleźć jest w ABC Modelarstwa ale jest tam tylko jeden środek impregnacyjny i tylko jedno rozwiązanie. Czy mogę prosić o inne porady? Może linki do takich porad? Ew. proszę o odpowiedź na maila a kierownika o usunięcie postu.
Pozdrawiam
Łosiu, być może to wada mojego charakteru, ale tak jakoś lepiej mi się funkcjonuje, kiedy mam sprawy uporządkowane. Zwłaszcza kiedy zmuszony jestem funkcjonować w niewielkiej przestrzeni, wszystko musi mieć swoje miejsce, szufladę, półkę. Plan, właściwy czas i organizację. Nie wydaje mi się, że jestem do przesady pedantyczny, jednak w miarę możliwości i zdrowego rozsądku lubię poruszać się w czasie i przestrzeni zorganizowanej. Chaos i bałagan powoduję że, przestaję być produktywny, to z kolei wpływa na negatywny stan samopoczucia itd.Łosiu pisze:Rutek - A co pomyślisz o modelach kartonowych z Małego Modelarza - powiedzmy - lata 90 XX wieku i starsze?
Kwestia terminologi jest chyba mimo wszystko sprawą dość płynną. Pamiętam pare modeli które skleiłem w dawnych czasach (np FW-190, Corsair, Me-262) które miały w sumie tyle części co dzisiaj przeciętna kabinka od HALa. Tamte modele miały zbliżony stopień podobieństwa do oryginału jak ten (mimo wszystko) model do prawdziwej Santa Marii.
Modele są redukcyjne, ale i są blokowe, sylwetkowe itp. Ale to ciągle modele. Nie zauważyłem żeby ktoś pisał o powyższym jako o modelu redukcyjnym.
Wszystko co wcześniej napisałem ma w jakiś sposób swoje podłoże w upodobaniu do takiego, jak pokrótce nakreśliłem, zorganizowanego stylu/ modelu zachowania. Dlatego nie przeszkadza mi a wręcz przeciwnie, dyskusja na temat bardzo prostych modeli kartonowych w dziale Makulatury. Tam właśnie rozmawiamy na temat wszystkich, jakie by one nie były, modeli kartonowych, które mogą, ale nie muszą być modelami redukcyjnymi. Mogą być kartonowymi zabawkami, prostymi modelami sylwetkowymi, pierwszymi wycinankami z MM jak również modelami redukcyjnymi najwyższej jakości wykonanymi z kartonu.
W dziale New Technology i Manufaktura, rozmawiamy na temat modeli plastikowych, drewnianych, żywicznych i wykonanych z innych materiałów. Dla mnie był to zawsze dział gdzie dyskutujemy Modelarstwo Redukcyjne. Nie Kartonowe czy RC, ale właśnie Stacjonarne Modelarstwo Redukcyjne charakteryzujące się jak najbardziej wiernym odtworzeniem rzeczywistości. Jak widać jestem w błędzie myśląc w ten sposób. Zawsze myślałem, że to kryterium mamy ustalone. Tym czasem okazuje się że nie mamy i według tego co piszecie możemy tutaj dyskutować na temat modeli jakichkolwiek. Na moje własne potrzeby mam wzorce jakości i granice w modelarstwie ustalone. Oczywiście nie każdy musi mieć identyczne. Z całym szacunkiem dla autora wątku, „model” jego Santa Marii jet mi trudno w tych granicach usytuować. Uważam, że kryteria ustalone przed budową „modelu” mają niewiele wspólnego z modelarstwem a uproszczenia, biorąc pod uwagę skalę „modelu”, odbiegają zbyt mocno w stronę zniekształceń. Ponownie, jest to moja subiektywna ocena, każdy ma prawo widzieć to zagadnienia inaczej, zwłaszcza jeżeli nie mamy ustalonych standardów.
Obraz jest wart tysiąca słów. Model wart jest miliona.