Nieuport 17
Moderatorzy: kartonwork, Tempest, Edmund_Nita
- Heinrich Kosmala
- Posty: 2215
- Rejestracja: sob paź 04 2008, 11:28
- Lokalizacja: Landau/Niemcy
- x 170
Witek, dzięki za poszukiwania!
Chyba to był rzeczywiście sposób wykonania osłony.
Ciekaw jestem jakby sprawdził się w warunkach "mini" z użyciem wiertarki.
Choć wydaje mi się, że metoda ta pozwoli uzyskać coś na kształt miski, ale beczki już nie.
Może w pokazany przez Ciebie sposób robili przód osłony? (ten mniej więcej fragment, który w modelu jest ze sklejki).
A potem dołączali zwinięty z blachy walec?
Na zdjęciu widać coś jakby łączenie:
Chociaż z drugiej strony - nie wiem jak miałoby to być zespolone. Spawać aluminium chyba jeszcze nie umieli, zwłaszcza elementów cienkościennych, nitów nie widać (może zeszlifowane).
Na innym zaś zdjęciu:
w zaistniałej "wypadkowej" sytuacji, gdyby było łączenie, to na pewno by "puściło" i w jakiś sposób stało się widoczne.
Natomiast zielona strzałka wskazuje połączenie "na rąbek", co może sugerować, że punktem wyjścia była taśma zwinięta w walec.
A może stosowano różne technologie i materiały? W sumie blacha stalowa mogłaby być cieńsza niż z aluminium a w konsekwencji nie tak znowu dużo cięższa. A tą już można np. lutować.
Pozdrawiam
Tomek
Chyba to był rzeczywiście sposób wykonania osłony.
Ciekaw jestem jakby sprawdził się w warunkach "mini" z użyciem wiertarki.
Choć wydaje mi się, że metoda ta pozwoli uzyskać coś na kształt miski, ale beczki już nie.
Może w pokazany przez Ciebie sposób robili przód osłony? (ten mniej więcej fragment, który w modelu jest ze sklejki).
A potem dołączali zwinięty z blachy walec?
Na zdjęciu widać coś jakby łączenie:
Chociaż z drugiej strony - nie wiem jak miałoby to być zespolone. Spawać aluminium chyba jeszcze nie umieli, zwłaszcza elementów cienkościennych, nitów nie widać (może zeszlifowane).
Na innym zaś zdjęciu:
w zaistniałej "wypadkowej" sytuacji, gdyby było łączenie, to na pewno by "puściło" i w jakiś sposób stało się widoczne.
Natomiast zielona strzałka wskazuje połączenie "na rąbek", co może sugerować, że punktem wyjścia była taśma zwinięta w walec.
A może stosowano różne technologie i materiały? W sumie blacha stalowa mogłaby być cieńsza niż z aluminium a w konsekwencji nie tak znowu dużo cięższa. A tą już można np. lutować.
Pozdrawiam
Tomek
Wcale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi.
-
- Posty: 26
- Rejestracja: czw mar 08 2012, 8:21
Moim zdaniem nie było tu stosowane lutowanie, nitowanie etc, ponieważ zwiększa to pracochłonność konstrukcji a to w przypadku wojennej produkcji by nie przeszło. Po prostu zastosowano tu kształtowanie na rolkach albo bardziej prawdopodobne pokazane wcześniej wyoblanie. Nawet widać na fotografii przodu charakterystyczne rysy. Druga fotografia pokazuje, ze to był jeden kawałek materiału, przy takich deformacjach każde połączenie by się ujawniło.
Co do możliwości zastosowania metody wyoblania w pracach modelarskich nie ma nic na przeciw. Jedyny mankament to dobór odpowiedniej blachy. Na upartego blacha z puszki piwnej by się nadała tylko trzeba by było ją wyżarzyć by utraciła anizotropowość.
Metodą wyoblania da się wykonać głęboki garnek czy nawet lejek filmiki są dostępne na YT.
Co do możliwości zastosowania metody wyoblania w pracach modelarskich nie ma nic na przeciw. Jedyny mankament to dobór odpowiedniej blachy. Na upartego blacha z puszki piwnej by się nadała tylko trzeba by było ją wyżarzyć by utraciła anizotropowość.
Metodą wyoblania da się wykonać głęboki garnek czy nawet lejek filmiki są dostępne na YT.
Ostatnio zmieniony czw sty 03 2013, 15:52 przez mariusz30003, łącznie zmieniany 1 raz.
No to się dyskusja rozwinęła na temat osłon, aż miło.
Wydaje mi się, że wyoblanie było stosowane jako jedna z podstawowych metod. Poniżej link do filmiku firmy która para się przygotowaniem osłon zawodowo.
http://www.youtube.com/watch?v=YNk0tl5jbqw
Jedna z tak przygotowanych osłon "lata" w replice Nieuporta 28.
Oglądając relacje z budowy replik samolotów z tego okresu często widać całe osłony wykonane z jednego arkusza blachy. Potem są nitowane do nich uchwyty mocujące, wzmocnienia, wycinane otwory itp.
Oczywiście replika czasami bardzo odbiega od oryginału (np. osłony z włókna szklanego...), ale niektórzy stosują materiały i techniki stosowane na początku XXw.
Pozdrawiam
Witek
Wydaje mi się, że wyoblanie było stosowane jako jedna z podstawowych metod. Poniżej link do filmiku firmy która para się przygotowaniem osłon zawodowo.
http://www.youtube.com/watch?v=YNk0tl5jbqw
Jedna z tak przygotowanych osłon "lata" w replice Nieuporta 28.
Oglądając relacje z budowy replik samolotów z tego okresu często widać całe osłony wykonane z jednego arkusza blachy. Potem są nitowane do nich uchwyty mocujące, wzmocnienia, wycinane otwory itp.
Oczywiście replika czasami bardzo odbiega od oryginału (np. osłony z włókna szklanego...), ale niektórzy stosują materiały i techniki stosowane na początku XXw.
Pozdrawiam
Witek
No to osłona okazała się najciekawszym elementem samolotu!
A jak myślicie:
Skoro dało się tak elegancko wyoblić z płaskiego arkusza blachy
całą osłonę, to po co by ją potem przecinano i robiono widoczne na zdjęciach
łączenia w rąbek (chodzi mi o to drugie zdjęcie)?
Czasem były dwa, czasem jedno, u góry albo z boku, ale zawsze były.
Może po to, aby dała się jakoś zsunąć z silnika bez demontażu śmigła?
Cyrylus, masz rację, bruzda na osłonie może chyba mieć związek z pracą silnika. Jeżeli zebrałyby się na nim jakieś paprochy, to siła odśrodkowa skieruje je właśnie w to miejsce, a blacha alu jest miękka, duralu wtedy jeszcze nie było.
A jak myślicie:
Skoro dało się tak elegancko wyoblić z płaskiego arkusza blachy
całą osłonę, to po co by ją potem przecinano i robiono widoczne na zdjęciach
łączenia w rąbek (chodzi mi o to drugie zdjęcie)?
Czasem były dwa, czasem jedno, u góry albo z boku, ale zawsze były.
Może po to, aby dała się jakoś zsunąć z silnika bez demontażu śmigła?
Cyrylus, masz rację, bruzda na osłonie może chyba mieć związek z pracą silnika. Jeżeli zebrałyby się na nim jakieś paprochy, to siła odśrodkowa skieruje je właśnie w to miejsce, a blacha alu jest miękka, duralu wtedy jeszcze nie było.
Wcale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi.
Nie wiem jak wykonywano te osłony, ale wyoblanie elementów z częścią walcową jest jak najbardziej możliwe! Możliwe jest nawet wyoblanie elementów zwężających się - tylko trzeba mieć rozbieralny wzornik, który da się wyciągnąć z ukształtowanego wyrobu.TikTak pisze:Choć wydaje mi się, że metoda ta pozwoli uzyskać coś na kształt miski, ale beczki już nie.
Może w pokazany przez Ciebie sposób robili przód osłony? (ten mniej więcej fragment, który w modelu jest ze sklejki).
A potem dołączali zwinięty z blachy walec?
Obawiam się, że próby nastąpią, więc podpowiem, że kluczowe jest równomierne wyżarzenie blachy. Słyszałem o metodzie "na mydło" - smaruje się nim całą powierzchnię blachy, i podgrzewa np. nad kuchenką. Mydło czernieje akurat w tej temperaturze, która jest odpowiednia do zmiękczenia aluminium.TikTak pisze:Ciekaw jestem jakby sprawdził się w warunkach "mini" z użyciem wiertarki.
Chciałem wysłać na PW dowody na możliwości wyoblania, w postaci skanów z książki "Metaloplastyka" Mieczysława Knoblocha z 1956r, ale nie mam jeszcze odpowiednich uprawnień, a nie chcę koledze "zachwaszczać" relacji.
A budowę modelu nieustająco podziwiam.
Dziękuję Krzywy i Mariusz3003!
Macie całkowitą rację co do możliwości wyoblania.
W drugim swoim poście pokazał to Witek, dokładając link do firmy, która tą techniką robi właśnie osłony na silniki.
Mi też udało się znaleźć w szafce metalowy kubek, który, sądząc po koncentrycznych rysach mógł być tak wykonany.
Wydaje się, że sposób podany przez Witka jest najdogodniejszą metodą wytworzenia osłony.
Praca nad osłoną w modelu ukończona.
Przed jej umocowaniem wstawiłem drążek popychacza synchronizatora.
Ale to zwykły drut i nie zasługuje na oddzielne zdjęcie. Można wypatrzeć go na dalszych zdjęciach: biegnie pionowo od przekładni na wale w stronę karabinu, wzdłuż pojemnika z olejem rycynowym.
W okolicy miejsca, gdzie popychacz wchodzi w osłonę lufy należało również wykonać jej drugi wspornik, tym razem posadowiony na ramie silnika.
Nie chciałem całkowicie zakrywać silnika, więc z drugiej strony zrobiłem okienko:
W ten sposób z jednej strony samolot wygląda mniej więcej kompletnie, z drugiej zaś jest anatomia:
I jeszcze en face:
Wcześniejsze fotki w wersji do powiększenia. W okolicach lufy zwraca uwagę wycięcie na korek od pojemnika na rycynę. Olej musiał być uzupełniany tak samo często, jak paliwo.
W opracowaniach plastikowych, jeżeli się nie pomyliłem brakuje tego elementu.
Chciałem też zwrócić uwagę na srebrną, błyszczącą taśmę znajdującą się na krawędzi osłony (nie obręcz za śmigłem tylko od strony kabiny).
Okazuje się, że jest to niezwykle ważny element, bez którego samolot nie mógłby latać!
Napiszę o nim w następnym poście.
Pozdrawiam
Tomek
Macie całkowitą rację co do możliwości wyoblania.
W drugim swoim poście pokazał to Witek, dokładając link do firmy, która tą techniką robi właśnie osłony na silniki.
Mi też udało się znaleźć w szafce metalowy kubek, który, sądząc po koncentrycznych rysach mógł być tak wykonany.
Wydaje się, że sposób podany przez Witka jest najdogodniejszą metodą wytworzenia osłony.
Praca nad osłoną w modelu ukończona.
Przed jej umocowaniem wstawiłem drążek popychacza synchronizatora.
Ale to zwykły drut i nie zasługuje na oddzielne zdjęcie. Można wypatrzeć go na dalszych zdjęciach: biegnie pionowo od przekładni na wale w stronę karabinu, wzdłuż pojemnika z olejem rycynowym.
W okolicy miejsca, gdzie popychacz wchodzi w osłonę lufy należało również wykonać jej drugi wspornik, tym razem posadowiony na ramie silnika.
Nie chciałem całkowicie zakrywać silnika, więc z drugiej strony zrobiłem okienko:
W ten sposób z jednej strony samolot wygląda mniej więcej kompletnie, z drugiej zaś jest anatomia:
I jeszcze en face:
Wcześniejsze fotki w wersji do powiększenia. W okolicach lufy zwraca uwagę wycięcie na korek od pojemnika na rycynę. Olej musiał być uzupełniany tak samo często, jak paliwo.
W opracowaniach plastikowych, jeżeli się nie pomyliłem brakuje tego elementu.
Chciałem też zwrócić uwagę na srebrną, błyszczącą taśmę znajdującą się na krawędzi osłony (nie obręcz za śmigłem tylko od strony kabiny).
Okazuje się, że jest to niezwykle ważny element, bez którego samolot nie mógłby latać!
Napiszę o nim w następnym poście.
Pozdrawiam
Tomek
Wcale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi.
Zastanawiałem się nad sposobem mocowania osłony silnika.
Z jednej strony musiał on być pewny i dość precyzyjny: odległość od wirujących cylindrów to tylko kilka centymetrów, w trakcie lotu duża wibracja - a przesunięcie osłony i kontakt z ruchomymi elementami to nieuchronna katastrofa.
Z drugiej strony: konieczność częstego zdejmowania osłony. Przecież resurs silnika pomiędzy generalnymi remontami - tylko 10 godz. O regulacjach, naprawach silnika czy synchronizatora nie wspomnę.
Połączenia śrubami byłyby raczej kłopotliwe: przy częstym przykręcaniu/odkręcaniu gwint by się wyrabiał. Ze względu na wibrację byłyby konieczne dodatkowe zabezpieczenia zawleczkami, a to niewątpliwie kłopot, strata czasu i okazja do błędów w montażu.
Znalazłem taką fotografię:
Jak można się domyslić, osłona była mocowana zaznaczoną zieloną strzałką opaską ze stalowej taśmy.
Wytłoczone na krawędzi osłony korytko było dopasowane do ramy a zaciśnięta jak obręcz na beczce taśma utrzymywała osłonę na miejscu.
Końce taśmy musiały być połączone np. drutem, na którym umieszczono śrubę rzymską, czyli pewnie taki sam turbukiel, jak w naciągach konstrukcji kadłuba.
Zatem do zdjęcia osłony wystarczyło poluzować tylko jeden gwint.
Ponieważ w replikach nie zauważyłem takiego rozwiązania, poszukiwałem jeszcze zdjęcia potwierdzającego istnienie tego poprzecznego drutu ze śrubą.
Nie było lekko, ale trafiłem na doskonałą technicznie, bez retuszów, fotografię zeskanowaną w dużej rozdzielczości ze szklanych negatywów.
Oto jej fragment:
Zielona strzałka wskazuje stalową opaskę a niebieska wspomniane cięgno utrzymujące ją na miejscu.
Przy okazji można z bliska przypatrzeć się strukturze blachy.
Wygląda, jakby do jej kształtowania używano młotka.
Może odbywało się to mniej więcej tak:
http://www.youtube.com/watch?v=EOIcDYlT2mo
a potem wyoblony kształt łączono w pierścień, co wyjaśniałoby te poprzeczne "stojące" zakładki na osłonie.
W kwestiach modelarskich: do zrobienia pozostały dolne płaty.
Zastanawiam się jednak, czy są konieczne:
Porucznik twierdzi, że przyszłość jest przed jednopłatami a skoro dało się w tym stanie wylądować, do dolne skrzydła są raczej zbędne.
Z jednej strony musiał on być pewny i dość precyzyjny: odległość od wirujących cylindrów to tylko kilka centymetrów, w trakcie lotu duża wibracja - a przesunięcie osłony i kontakt z ruchomymi elementami to nieuchronna katastrofa.
Z drugiej strony: konieczność częstego zdejmowania osłony. Przecież resurs silnika pomiędzy generalnymi remontami - tylko 10 godz. O regulacjach, naprawach silnika czy synchronizatora nie wspomnę.
Połączenia śrubami byłyby raczej kłopotliwe: przy częstym przykręcaniu/odkręcaniu gwint by się wyrabiał. Ze względu na wibrację byłyby konieczne dodatkowe zabezpieczenia zawleczkami, a to niewątpliwie kłopot, strata czasu i okazja do błędów w montażu.
Znalazłem taką fotografię:
Jak można się domyslić, osłona była mocowana zaznaczoną zieloną strzałką opaską ze stalowej taśmy.
Wytłoczone na krawędzi osłony korytko było dopasowane do ramy a zaciśnięta jak obręcz na beczce taśma utrzymywała osłonę na miejscu.
Końce taśmy musiały być połączone np. drutem, na którym umieszczono śrubę rzymską, czyli pewnie taki sam turbukiel, jak w naciągach konstrukcji kadłuba.
Zatem do zdjęcia osłony wystarczyło poluzować tylko jeden gwint.
Ponieważ w replikach nie zauważyłem takiego rozwiązania, poszukiwałem jeszcze zdjęcia potwierdzającego istnienie tego poprzecznego drutu ze śrubą.
Nie było lekko, ale trafiłem na doskonałą technicznie, bez retuszów, fotografię zeskanowaną w dużej rozdzielczości ze szklanych negatywów.
Oto jej fragment:
Zielona strzałka wskazuje stalową opaskę a niebieska wspomniane cięgno utrzymujące ją na miejscu.
Przy okazji można z bliska przypatrzeć się strukturze blachy.
Wygląda, jakby do jej kształtowania używano młotka.
Może odbywało się to mniej więcej tak:
http://www.youtube.com/watch?v=EOIcDYlT2mo
a potem wyoblony kształt łączono w pierścień, co wyjaśniałoby te poprzeczne "stojące" zakładki na osłonie.
W kwestiach modelarskich: do zrobienia pozostały dolne płaty.
Zastanawiam się jednak, czy są konieczne:
Porucznik twierdzi, że przyszłość jest przed jednopłatami a skoro dało się w tym stanie wylądować, do dolne skrzydła są raczej zbędne.
Wcale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi.