*[Relacja/Okręt] BISMARCK - A.Haliński. POWRÓT
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
Witaj Art.!
Obserwuję i podziwiam – bo jest co podziwiać – Twoją relację prawie od samego początku. Podobnie jak Ty postanowiłem po latach wrócić do klejenia modeli i jak to w takich chwilach bywa, zacząć od czegoś ambitnego, czegoś co chodziło za mną przez lata, czyli jak łatwo się domyśleć od Bismarcka. Na szczęście w porę trafiłem na Twoją relację i udało mi się uniknąć profanacji tego modelu. Ofiarą mojej chęci powrotu padła Burza wg. p. Wasiaka ale chwalić się nie ma czym. Twoją relację w przyszłości – bo Bismarckowi na pewno nie odpuszczę – potraktuję jako, praktycznie niedościgły, instruktaż. Oglądając prawie końcowy, porażający – oczywiście pozytywnie – efekt mam tylko jedną uwagę. Śruby, a właściwie ich łopaty, dokładnie rzecz ujmując ich kąt natarcia, czy jak kto woli zaklinowania na wale. Myślę, że jest niewłaściwy. Może to złudzenie, ale są prawie równoległe – widać to dobrze na drugiej fotografii – do osi wału. Przy takim kącie, uwzględniając masę okrętu myślę, że Bismarck nie miałby szans ruszyć z miejsca. Mam nadzieję, że nie potraktujesz moich uwag jako czepiania się, po prostu od razu rzuciło mi się to w oczy.
Pozdrawiam i nadal podziwiam
Obserwuję i podziwiam – bo jest co podziwiać – Twoją relację prawie od samego początku. Podobnie jak Ty postanowiłem po latach wrócić do klejenia modeli i jak to w takich chwilach bywa, zacząć od czegoś ambitnego, czegoś co chodziło za mną przez lata, czyli jak łatwo się domyśleć od Bismarcka. Na szczęście w porę trafiłem na Twoją relację i udało mi się uniknąć profanacji tego modelu. Ofiarą mojej chęci powrotu padła Burza wg. p. Wasiaka ale chwalić się nie ma czym. Twoją relację w przyszłości – bo Bismarckowi na pewno nie odpuszczę – potraktuję jako, praktycznie niedościgły, instruktaż. Oglądając prawie końcowy, porażający – oczywiście pozytywnie – efekt mam tylko jedną uwagę. Śruby, a właściwie ich łopaty, dokładnie rzecz ujmując ich kąt natarcia, czy jak kto woli zaklinowania na wale. Myślę, że jest niewłaściwy. Może to złudzenie, ale są prawie równoległe – widać to dobrze na drugiej fotografii – do osi wału. Przy takim kącie, uwzględniając masę okrętu myślę, że Bismarck nie miałby szans ruszyć z miejsca. Mam nadzieję, że nie potraktujesz moich uwag jako czepiania się, po prostu od razu rzuciło mi się to w oczy.
Pozdrawiam i nadal podziwiam
Witaj Jurek.W.
Jest mi bardzo sympatycznie, że skorzystasz z tej relacji, tak jak ja skorzystałem z relacji wielu, gdy zaczynałem swój powrót.
Co do śrub, to pewnie masz rację. Temat trochę przespałem, za szybko chciałem je mieć już przy okręcie - dopadł mnie „efekt finału”, czyli szybszego domykania, aby rozpocząć nowe...
Łopaty ułożyłem dokładnie na linii wrysowanej przez projektanta, trochę je poprzeginałem (względem osi), ale i tak mało to – jak widać – dało. Posiadam od znajomego śruby zapasowe, spróbuję nad nimi jeszcze popracować.
Bardzo Ci dziękuję za to wskazanie i zachęcam Ciebie i innych do wspólnego poszukiwania najlepszych rozwiązań – to jest przecież istotą tej zabawy.
PS. Część zdjęć jest niedostępnych, bo kombinowałem z linkami (chciałem dodać podpisy pod zdjęciami), i coś tam się popierniczyło.
Jest mi bardzo sympatycznie, że skorzystasz z tej relacji, tak jak ja skorzystałem z relacji wielu, gdy zaczynałem swój powrót.
Co do śrub, to pewnie masz rację. Temat trochę przespałem, za szybko chciałem je mieć już przy okręcie - dopadł mnie „efekt finału”, czyli szybszego domykania, aby rozpocząć nowe...
Łopaty ułożyłem dokładnie na linii wrysowanej przez projektanta, trochę je poprzeginałem (względem osi), ale i tak mało to – jak widać – dało. Posiadam od znajomego śruby zapasowe, spróbuję nad nimi jeszcze popracować.
Bardzo Ci dziękuję za to wskazanie i zachęcam Ciebie i innych do wspólnego poszukiwania najlepszych rozwiązań – to jest przecież istotą tej zabawy.
PS. Część zdjęć jest niedostępnych, bo kombinowałem z linkami (chciałem dodać podpisy pod zdjęciami), i coś tam się popierniczyło.
Piękne łódki.
Więc zanim trzeba będzie się przerzucić na kutry torpedowe w skali 1:100 muszę zdążyć skleić jakiegoś jamata albo bismarcka I ta relacja będzie moim przewodnikiem jak należy do takiego tematu się zabierać.
Jak powiedział kiedyś znajomy przekroczywszy pięćdziesiątkę - "teraz to już może być tylko gorzej".starzeję się, czy co?
Więc zanim trzeba będzie się przerzucić na kutry torpedowe w skali 1:100 muszę zdążyć skleić jakiegoś jamata albo bismarcka I ta relacja będzie moim przewodnikiem jak należy do takiego tematu się zabierać.
Śliczne te łódeczki!
To moja jedna z ulubionych relacji do której zawsze zaglądam.
Ale prawdziwa uczta dla oka to będzie dopiero wtedy jak uda mi się (mam oczywiście taka nadzieję) ten model zobaczyć na żywo :-)
Pokaż proszę zbliżenie jednej z tych motorówek. Tak z 800 pikseli szerokości minimum. Bo akurat Ty jako jeden z nielicznych nie musisz przejmować się mocnym zbliżeniem, gdzie utarło się powiedzenie "to makro, w rzeczywistości nic nie widać"
To moja jedna z ulubionych relacji do której zawsze zaglądam.
Ale prawdziwa uczta dla oka to będzie dopiero wtedy jak uda mi się (mam oczywiście taka nadzieję) ten model zobaczyć na żywo :-)
Pokaż proszę zbliżenie jednej z tych motorówek. Tak z 800 pikseli szerokości minimum. Bo akurat Ty jako jeden z nielicznych nie musisz przejmować się mocnym zbliżeniem, gdzie utarło się powiedzenie "to makro, w rzeczywistości nic nie widać"
pzdr
Kemot
Kemot
Tempest, pocieszyłeś mnie, nie jest tak źle, ja też mam w planach Yamaszka i 102 inne projekty, na pewno zdążymy, ważne że się chce, a to „większa” połowa sukcesu drugiej naszej połowy, po 40-ce
Bardzo Wam dziękuję za to wsparcie na owym mozolnym finiszu,
tak, potrzebne jest, a jakże.
Kemot, nie jestem zwolennikiem makro, przypomina mi się zawsze pewien tekst średniowiecznego świętego, który zamajaczył, iż (cytuję z pamięci): „nawet ładna kobieta w dużym zbliżeniu jest szkaradna”, czy jakoś tak. I nie miał chłopina trochę racji?
No ale cóż, nie można odmówić Tobie, autorowi tak znamienitej Aurory (mam ją, mam w kolejce, czyli w szafie, w szarej wersji).
Dodałem jeszcze wycieraczki na szyby.
Bardzo Wam dziękuję za to wsparcie na owym mozolnym finiszu,
tak, potrzebne jest, a jakże.
Kemot, nie jestem zwolennikiem makro, przypomina mi się zawsze pewien tekst średniowiecznego świętego, który zamajaczył, iż (cytuję z pamięci): „nawet ładna kobieta w dużym zbliżeniu jest szkaradna”, czy jakoś tak. I nie miał chłopina trochę racji?
No ale cóż, nie można odmówić Tobie, autorowi tak znamienitej Aurory (mam ją, mam w kolejce, czyli w szafie, w szarej wersji).
Dodałem jeszcze wycieraczki na szyby.
- Szydercza Gała
- Posty: 2327
- Rejestracja: pt mar 05 2004, 14:48
- Lokalizacja: ZIELONA WYSPA PEŁNA OWIEC
- x 169
No to skoro już sie wszyscy zachwycili, to ja może teraz z innej beczki... Oj odpuszcza sobie na końcówce nasz OJCIEC WYTYCZACZ odpuszcza.....
A mógł natłoczyc podział desek na dnie "wiosłowych" szalup, od razu żywiej by wyglądały.
Pomomo że robi zdjęcia z kilometra i tak widać że do retusz jest rozchlapany na boki, może pora zainwestować w mniejszy pędzelek?
To samo w miejscach łączenia drucików z pokładem, może sensowniej byłoby najpierw pomalować druty zanim wstawi je w pokład, zamiast ciapać juz na gotowym elemencie?
Kołom ratunkowym też mógły poświęcić parę minut więcej i przeszlifować miejsce łączenia?
No i słynne wycieraczki... na tych największych pinasach.. szczerze wątpie żeby była tylko jedna na środku, przy takim układzie sternik miałby bardzo wąskie pole widzenia, no ale tu nas z całą pewnością OJCIEC WYTYCZACZ uraczy foteczką potwierdzającą JEGO lub moją teorię
No i już na sam koniec.... Chyba nikt nie chciał o tym wspominać przez wzgląd na całokształt, bo jakoś nie wierzę że nikt nie zauważył... Wszystkie te motorowe zabawaczki są WYGIETE JAK BANANY CHIQUITY Lutjens polował z nich na Moby Dicka czy jak???????
Żeby nie było jednak że się tylko czepiam, drutki ładne ( poza łączeniem z pokładem ), no i odbojnice na dziobach podobają mnie się wielce,
A mógł natłoczyc podział desek na dnie "wiosłowych" szalup, od razu żywiej by wyglądały.
Pomomo że robi zdjęcia z kilometra i tak widać że do retusz jest rozchlapany na boki, może pora zainwestować w mniejszy pędzelek?
To samo w miejscach łączenia drucików z pokładem, może sensowniej byłoby najpierw pomalować druty zanim wstawi je w pokład, zamiast ciapać juz na gotowym elemencie?
Kołom ratunkowym też mógły poświęcić parę minut więcej i przeszlifować miejsce łączenia?
No i słynne wycieraczki... na tych największych pinasach.. szczerze wątpie żeby była tylko jedna na środku, przy takim układzie sternik miałby bardzo wąskie pole widzenia, no ale tu nas z całą pewnością OJCIEC WYTYCZACZ uraczy foteczką potwierdzającą JEGO lub moją teorię
No i już na sam koniec.... Chyba nikt nie chciał o tym wspominać przez wzgląd na całokształt, bo jakoś nie wierzę że nikt nie zauważył... Wszystkie te motorowe zabawaczki są WYGIETE JAK BANANY CHIQUITY Lutjens polował z nich na Moby Dicka czy jak???????
Żeby nie było jednak że się tylko czepiam, drutki ładne ( poza łączeniem z pokładem ), no i odbojnice na dziobach podobają mnie się wielce,
NUR FüR MASON!!!!!
ZŁO SQUAD
WSPÓŁZAWODNICTWO RACJONALIZATORSKIE- DŹWIGNIĄ POSTĘPU TECHNICZNEGO!
NIE OTWIERAM MINIATUREK !!!
ZŁO SQUAD
WSPÓŁZAWODNICTWO RACJONALIZATORSKIE- DŹWIGNIĄ POSTĘPU TECHNICZNEGO!
NIE OTWIERAM MINIATUREK !!!
Witam Naczelnego Inkwizytora Tego Forum.
Lubię w punktach:
1) natłocznia desek tutaj, w realu byłyby kanionami niemal,
2) faktycznie w takim zbliżeniu udało dostrzec pojechanie farbce, oczywiście da się to zmyć. Pędzelek malusi, owszem mam,
3) co do łączeń drutów z pokładami, tu nie zgodzę się z Panem, wszystkie druty wcześniej maluję, przed wciśnięciem ich w pokład. Nie wykluczone, że pozostały opiłki lakieru bezbarwnego po nawiertach – kwestia zdmuchnięcia, spróbuję,
4) koła dla mnie są ok,
5) poszycie łodzi wykonane zostało w oparciu o projekt wycinanki,
6) wycieraczki dostrzegłem na załączonej poniżej fotografii:
Bardzo dziękuję za uznanie odbojników dziobowych, faktycznie było przy nich trochę zachodu i kombinacji.
Widzi Pan ile jeszcze przede mną nauki i pracy, ale to dopiero pierwszy okręt i pierwsze moje takie łódeczki, następne może będą lepsze, ważne że mam na razie zapał i chęci.
Z podziękowaniami za cenne wskazania, bardzo serdecznie pozdrawiam Pana, bardzo serdecznie i myślę, że pozwoli Pan zadać mu jedno czy dwa pytanka dotyczące wykonawstwa, tych tam, ogryzków, zawsze czegoś się nowego dowiem.
PS.
Bardzo Pana proszę nie nazywać mnie jakimś wytyczaczem, ponieważ nie wiem o co w tym chodzi. Z natury prawie nie jestem obrażalski, więc się nie obrażam. Co do ojca, potwierdzam, mam dwoje wspaniałych dzieciaków, których Panu z całego serca życzę.
Lubię w punktach:
1) natłocznia desek tutaj, w realu byłyby kanionami niemal,
2) faktycznie w takim zbliżeniu udało dostrzec pojechanie farbce, oczywiście da się to zmyć. Pędzelek malusi, owszem mam,
3) co do łączeń drutów z pokładami, tu nie zgodzę się z Panem, wszystkie druty wcześniej maluję, przed wciśnięciem ich w pokład. Nie wykluczone, że pozostały opiłki lakieru bezbarwnego po nawiertach – kwestia zdmuchnięcia, spróbuję,
4) koła dla mnie są ok,
5) poszycie łodzi wykonane zostało w oparciu o projekt wycinanki,
6) wycieraczki dostrzegłem na załączonej poniżej fotografii:
Bardzo dziękuję za uznanie odbojników dziobowych, faktycznie było przy nich trochę zachodu i kombinacji.
Widzi Pan ile jeszcze przede mną nauki i pracy, ale to dopiero pierwszy okręt i pierwsze moje takie łódeczki, następne może będą lepsze, ważne że mam na razie zapał i chęci.
Z podziękowaniami za cenne wskazania, bardzo serdecznie pozdrawiam Pana, bardzo serdecznie i myślę, że pozwoli Pan zadać mu jedno czy dwa pytanka dotyczące wykonawstwa, tych tam, ogryzków, zawsze czegoś się nowego dowiem.
PS.
Bardzo Pana proszę nie nazywać mnie jakimś wytyczaczem, ponieważ nie wiem o co w tym chodzi. Z natury prawie nie jestem obrażalski, więc się nie obrażam. Co do ojca, potwierdzam, mam dwoje wspaniałych dzieciaków, których Panu z całego serca życzę.