[R] Morris LRC Mk.I (skala 1:25)
Moderatorzy: kartonwork, Tempest, Edmund_Nita
-
- Posty: 1000
- Rejestracja: pt gru 09 2005, 14:34
- Lokalizacja: GDYNIA
- x 1
Świetne to jest Grześku !
A lutownice sobie kup . Przyda się , może nie tu , ale w następnych projektach, bo przypuszczam , że skreczyk spodobał Ci się .
Nie umiałem lutować , może nawet nie chciałem się nauczyć . Nie twierdzę , że teraz umiem , ale teraz to bym wszystko lutował , co jest z dwóch kawałków drutu .
A lutownice sobie kup . Przyda się , może nie tu , ale w następnych projektach, bo przypuszczam , że skreczyk spodobał Ci się .
Nie umiałem lutować , może nawet nie chciałem się nauczyć . Nie twierdzę , że teraz umiem , ale teraz to bym wszystko lutował , co jest z dwóch kawałków drutu .
Tempest,
Podzielam Twoje zdanie o malowaniu detali – lepiej osobno i przyklejać. Apteczka i nożyce są luzem. Maczeta niestety już przyklejona i prawdę powiedziawszy nie pamiętam dlaczego – jakoś tak z rozpędu.
Ta taśma, o której piszesz, to taka złożona na pół skóra – w modelu aluminiowa tacka do pieczenia. Może jeszcze ją przygnę żeby zmniejszyć łuk. Muszę też podmienić rękojeść scyzoryka bo zrobiłem za krótką – jak dowodzi zdjęcie:
Pzdr Grzegorz
Podzielam Twoje zdanie o malowaniu detali – lepiej osobno i przyklejać. Apteczka i nożyce są luzem. Maczeta niestety już przyklejona i prawdę powiedziawszy nie pamiętam dlaczego – jakoś tak z rozpędu.
Ta taśma, o której piszesz, to taka złożona na pół skóra – w modelu aluminiowa tacka do pieczenia. Może jeszcze ją przygnę żeby zmniejszyć łuk. Muszę też podmienić rękojeść scyzoryka bo zrobiłem za krótką – jak dowodzi zdjęcie:
Pzdr Grzegorz
Niewielki, nie ma co pokazywać.
Za dużo innych obowiązków - a przy przyjętej koncepcji nie potrafię z doskoku czegoś przykleić. Na szybcika to w tzw międzyczasie ulepiłem dwa samoloty w 72-jce na zasadzie "przechodziłem koło stołu to na chwilkę przysiadłem".
Niemniej czuję się zdopingowany Twoim wpisem.
pzdr Grzegorz
Za dużo innych obowiązków - a przy przyjętej koncepcji nie potrafię z doskoku czegoś przykleić. Na szybcika to w tzw międzyczasie ulepiłem dwa samoloty w 72-jce na zasadzie "przechodziłem koło stołu to na chwilkę przysiadłem".
Niemniej czuję się zdopingowany Twoim wpisem.
pzdr Grzegorz
Witam,
Problem polega nie tyle na wykonywaniu detali, których zrobienie –choć czasochłonne- nie nastręcza większych problemów, ile na zrozumieniu do czego wykonywany detal służył, ewentualnie jak działał, oraz na wyobrażeniu sobie sposobu ich wykonania. W tym konkretnym przypadku, jako, że dysponuję głównie zdjęciami wygooglowanymi w sieci, w pierwszej kolejności wiele godzin zajmuje analiza zdjęć, zrobienie licznych szkiców oraz złapanie wymiarów często poprzez wzajemne usytuowanie elementów oraz odniesienie do wymiarów znanych. Zadanie tym trudniejsze dla osoby nie „technicznej” a raczej „humanistycznej”.
Dopiero po wykonaniu elementu „w głowie” można przystąpić do zrobienia go materialnie – co wymaga już tylko jako takich zdolności manualnych.
To tak tytułem wyjaśnienia dlaczego trwa to tak długo. Dla szybkiego zaś efektu – samolocik prosto z pudełka.
A w modelu:
Wydłużyłem rzeczoną rękojeść maczety:
Zrobiłem imitacje spawów i wymalowałem istniejący aktualnie środek na aluminium:
Początki przedniej środkowej płyty z wizjerem kierowcy. Polistyren zwija się i utrzymuje kształt po lekkim posmarowaniu go klejem – tutaj „cienkim klejem Tamiya”:
I element, który zidentyfikowałem (mam nadzieję trafnie) jako regulator napięcia. Surowy, zapodkładowany i na gotowo:
Pzdr Grzegorz
Problem polega nie tyle na wykonywaniu detali, których zrobienie –choć czasochłonne- nie nastręcza większych problemów, ile na zrozumieniu do czego wykonywany detal służył, ewentualnie jak działał, oraz na wyobrażeniu sobie sposobu ich wykonania. W tym konkretnym przypadku, jako, że dysponuję głównie zdjęciami wygooglowanymi w sieci, w pierwszej kolejności wiele godzin zajmuje analiza zdjęć, zrobienie licznych szkiców oraz złapanie wymiarów często poprzez wzajemne usytuowanie elementów oraz odniesienie do wymiarów znanych. Zadanie tym trudniejsze dla osoby nie „technicznej” a raczej „humanistycznej”.
Dopiero po wykonaniu elementu „w głowie” można przystąpić do zrobienia go materialnie – co wymaga już tylko jako takich zdolności manualnych.
To tak tytułem wyjaśnienia dlaczego trwa to tak długo. Dla szybkiego zaś efektu – samolocik prosto z pudełka.
A w modelu:
Wydłużyłem rzeczoną rękojeść maczety:
Zrobiłem imitacje spawów i wymalowałem istniejący aktualnie środek na aluminium:
Początki przedniej środkowej płyty z wizjerem kierowcy. Polistyren zwija się i utrzymuje kształt po lekkim posmarowaniu go klejem – tutaj „cienkim klejem Tamiya”:
I element, który zidentyfikowałem (mam nadzieję trafnie) jako regulator napięcia. Surowy, zapodkładowany i na gotowo:
Pzdr Grzegorz