(R) HMS Victory - Shipyard
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
(R) HMS Victory - Shipyard
Witam. Mam na imię Jarek. Jakiś czas temu rozpocząłem budowę Victory. Niektórzy znają zapewne te zmagania z relacji prowadzonej na Konradusie i nie tylko. Postanowiłem podzielić się swoimi dotychczasowymi "dokonaniami" na tym forum w nadziei, że jego użytkownicy wspomogą mnie swoimi cennymi uwagami i radami podczas budowy modelu no i oczywiście poddać surowej "Szyderczej" krytyce stałych uzytkowników forum . Model ma być zasadniczo kartonowy, z elementami wykonanymi tu i ówdzie z forniru.
Elementy szkieletu, zgodnie z projektem, zostały naklejone na tekturę grubości 1 mm. Wystające elementy wręg oraz końcówki szczelin, w które wsuwane są wręgi i podłużnice zostały przed sklejeniem w całość zalane cyjanoakrylem.
Dodatkowo w celu uniknięcia załamywania się wystających wąsów wykonałem sobie podpórkę, która ułatwia prace przy modelu odwróconym do góry dnem.
W dolnej części szkieletu, z każdej strony wzdłużnicy wkleiłem listewki sosnowe 8x8 mm. Dzięki temu udało się nieco usztywnić konstrukcję i zapewnić liniowość szkieletu.
Każda wręga została pogrubiona poprzez naklejenie dodatkowych pasków wręgi o gr. 1mm i szerokości ok. 1 cm tak, aby do linii wodnej uzyskać wręgę o grubości 3 mm powiększając w ten sposób powierzchnię, na której będą przyklejane elementy poszycia dna.
Wręgi w części dennej zostały oszlifowane. Szlifowanie (a w zasadzie gładzenie ) zostało wykonane za pomocą kleju BCG . Na każdą krawędź wręgi nakładałem pędzelkiem klej a następnie przy pomocy zmodyfikowanej przez mnie szpatułki lekarskiej, wygładzałem wręgi. Szpatułkę dociskałem do wręg opierając ją zawsze na dwóch sąsiadujących wręgach, tak aby w ten sposób dostosować skos na każdej z nich do krzywizny poszycia, które będzie kładzione.
Pomiędzy wręgi w części dennej wkleiłem poprzeczne wsporniki, które w założeniu miały uniemożliwić zapadanie się poszycia.
Ukończone zostało podposzycie w części dennejWsporniki spełniły swoje zadanie, aczkolwiek dostrzegam też ich wady. Wymagają bardzo dokładnego oszlifowania i zrównania z krawędzią wręg, bo jakiekolwiek nierówności są od razu bardzo widoczne. Ogólnie, w mojej ocenie osiągnięty efekt jest w miarę satysfakcjonujący. Co ważne nie widać krowich żeber a całość jest dość sztywna. Nie wiem czemu, ale część 18 L i P lepiej dopasowywała się do krzywizny sąsiednich oklejek położona odwrotnie tj. górną krawędzią przy kilu, a nie w sposób prawidłowy. Patrząc na inne relacje takiej "anomalii" nie stwierdziłem.
Poszycie rufy zostało sklejone w całość poza modelem i taki element był dopiero przyklejany do szkieletu. Uznałem, że ze względu na swój kształt, taki sposób będzie najkorzystniejszy dla prawidłowego uformowania krzywizn rufy.
Przed wykonaniem poszycia na burtach konieczne jest wykonanie lawet. Aby w miarę poprawnie wykonać otwór na czop działa zalałem ten fragment lawety superglue, wywierciłem otwór za pomocą wiertła o śr. 2 mm i ostatecznie odciąłem zbędny fragment. Uznałem, że wydzierganie tak małego otworu za pomocą skalpela przekracza moje możliwości. Popełniłem jednak przy tym drobny błąd impregnując policzki lawety Caponem zanim zalałem je superglue. To spowodowało, że cyjanoakryl nie chciał się dobrze wchłaniać w karton. Kolejność powinna być zatem zdecydowanie odwrotna, najpierw superglue, a dopiero później Capon.
Do wykonania lawet przygotowałem sobie małego "pomocnika". Pozwolił mi on prawidłowo złożyć w całość spód lawety i policzki tak, aby zachowany był kąt prosty a przy tym, aby krawędzie styku równo do siebie przylegały, tworząc prawie gładką płaszczyznę.
Całość wykonanej "quasi lawety" została polakierowana dwiema warstwami Caponu, lekko przeszlifowana, a następnie pomalowana pędzlem farbą Talensa z serii Van Gogh. Jak widać malowanie nie jest idealne (na szczęście tylko w skali makro ). Przy malowaniu kolejnych lawet wykorzystałem retarder i madium matowe co daje lepsze rozprowadzanie farby.
Przy wykonywaniu ambrazur skorzystałem z pomysłu jaki w swojej relacji zaprezentowała Doris, przyklejając poszczególne elementy na spodniej powierzchni pierwszego poszycia. Dopiero taki element był mocowany do szkieletu.
Przed wykonaniem ambrazur wstępnie przymocowałem pierwsze poszycie do kadłuba za pomocą taśmy malarskiej i zaznaczyłem na listewkach pozycję otworów. Następnie listewki rozcinałem na odcinki odpowiedniej długości tak, aby mieściły się pomiędzy wręgami.
W trakcie wstępnego mocowania poszycia uwidocznił się drobny błąd w projekcie. W centralnym miejscu jednej z ambrazur jest widoczna wręga, którą trzeba wyciąć. Ten błąd zauważyłem również w relacji Doris, więc nie było to tylko moje niedopatrzenie:)
Kolejny etap to wykonanie górnego pokładu działowego. Wygląd pokładu z wycinanki nie do końca był dla mnie satysfakcjonujący, zatem postanowiłem go wykonać z forniru brzozowego.
Przed cięciem deseczek fornir został namoczony w wodzie (ok. 30 minut) i lekko osuszony papierowym ręcznikiem. Cięcie nożykiem mokrego forniru jest znacznie prostsze i nie trzeba się obawiać o niekontrolowane odłupanie drewna.
Do cięcia poszczególnych planek pokładu wykonałem szablon, który pozwala uzyskać deseczki o równej szerokości, w tym wypadku 3 mm. Krawędzie szablonu należy zalać superglue, żeby z czasem, w skutek dociskania forniru, szablon się nie uginał i nie zmieniał pierwotnego wymiaru. Fornir podczas cięcia powinien być cały czas wilgotny, a zatem jeśli zbyt mocno wyschnie trzeba go na nowo namoczyć. Deseczki wykonuję nacinając fornir dwu lub trzykrotnie. Staram się unikać jednokrotnego rozcinania, bo wtedy trudniej uzyskać równą krawędź cięcia. Oczywiście cięcie wykonywane jest wzdłuż włókien drewna.
Następny etap to ułożenie deseczek w pakiety. Do tego celu jak również do ich szlifowania wykonałem małe urządzonko, składające się z dwóch elementów; w pierwszym układam poszczególne deseczki, a następnie wsuwam całość w szczelinę widoczną w drugim elemencie. Dzięki temu listewki blokują się i nie wysuwają podczas szlifowania.
Po oszlifowaniu pakietu deseczek z każdej strony, na jedną z powierzchni nakładamłem cienką warstwę kleju Pattex, która zabezpiecza deseczki przed wsiąkaniem farby w strukturę drewna. Następnie malowałem czarną farbą akrylową, która ma na celu imitować caulking, a po całkowitym wyschnięciu elementu (najlepiej następnego dnia) rozcinałem pakiet żyletką na poszczególne deseczki. Obecnie maluję krawędź markerem olejnym, bo farba potrafiła się czasami "odkleić" z krawędzi forniru.
Poszczególne deseczki zostały następnie przycięte do odpowiedniej długości przy wykorzystaniu szablonu.
Kolejny etap to układane desek pokładu. W pierwszej kolejności nakleiłem tzw. "king plank". W celu prawidłowego wykonania pokładu wykorzystałem papier milimetrowy co pozwala zachować liniowość przebiegu desek oraz specyficzny układ planek. Każda deska przed przyklejeniem została delikatnie zwilżona wodą. Zwilżać należy na wierzchniej, nieklejonej powierzchni. Ten zabieg należy wykonywać tylko, kiedy do mocowania forniru wykorzystujemy kleje do drewna (typu wikol). Nie trzeba tego robić gdy do klejenia używa się butaprenu.
Następny etap to szlifowanie pokładu. W pierwszej kolejności skrobanie nożem od struga, następnie wygładzanie drobnym papierem ściernym (500 lub 600). Efekt to bardzo gładka powierzchnia, niestety niewidoczna na fotkach.
Kołkowanie pokładu. Imitację treenails wykonuję przy pomocy ściętej i zaostrzonej igły lekarskiej o średnicy 0,5 mm. Igłę wystarczy w zasadzie lekko docisnąć i kilkukrotnie przekręcić.
Pokład zakołkowany i polakierowany. Lakierowanie należy oczywiście wykonać po zakołkowaniu. Kołkowanie wyszło chyba zbyt delikatne, choć z drugiej strony, zważywszy na skalę modelu nie powinno ono być zbyt wyraziste.
Elementy szkieletu, zgodnie z projektem, zostały naklejone na tekturę grubości 1 mm. Wystające elementy wręg oraz końcówki szczelin, w które wsuwane są wręgi i podłużnice zostały przed sklejeniem w całość zalane cyjanoakrylem.
Dodatkowo w celu uniknięcia załamywania się wystających wąsów wykonałem sobie podpórkę, która ułatwia prace przy modelu odwróconym do góry dnem.
W dolnej części szkieletu, z każdej strony wzdłużnicy wkleiłem listewki sosnowe 8x8 mm. Dzięki temu udało się nieco usztywnić konstrukcję i zapewnić liniowość szkieletu.
Każda wręga została pogrubiona poprzez naklejenie dodatkowych pasków wręgi o gr. 1mm i szerokości ok. 1 cm tak, aby do linii wodnej uzyskać wręgę o grubości 3 mm powiększając w ten sposób powierzchnię, na której będą przyklejane elementy poszycia dna.
Wręgi w części dennej zostały oszlifowane. Szlifowanie (a w zasadzie gładzenie ) zostało wykonane za pomocą kleju BCG . Na każdą krawędź wręgi nakładałem pędzelkiem klej a następnie przy pomocy zmodyfikowanej przez mnie szpatułki lekarskiej, wygładzałem wręgi. Szpatułkę dociskałem do wręg opierając ją zawsze na dwóch sąsiadujących wręgach, tak aby w ten sposób dostosować skos na każdej z nich do krzywizny poszycia, które będzie kładzione.
Pomiędzy wręgi w części dennej wkleiłem poprzeczne wsporniki, które w założeniu miały uniemożliwić zapadanie się poszycia.
Ukończone zostało podposzycie w części dennejWsporniki spełniły swoje zadanie, aczkolwiek dostrzegam też ich wady. Wymagają bardzo dokładnego oszlifowania i zrównania z krawędzią wręg, bo jakiekolwiek nierówności są od razu bardzo widoczne. Ogólnie, w mojej ocenie osiągnięty efekt jest w miarę satysfakcjonujący. Co ważne nie widać krowich żeber a całość jest dość sztywna. Nie wiem czemu, ale część 18 L i P lepiej dopasowywała się do krzywizny sąsiednich oklejek położona odwrotnie tj. górną krawędzią przy kilu, a nie w sposób prawidłowy. Patrząc na inne relacje takiej "anomalii" nie stwierdziłem.
Poszycie rufy zostało sklejone w całość poza modelem i taki element był dopiero przyklejany do szkieletu. Uznałem, że ze względu na swój kształt, taki sposób będzie najkorzystniejszy dla prawidłowego uformowania krzywizn rufy.
Przed wykonaniem poszycia na burtach konieczne jest wykonanie lawet. Aby w miarę poprawnie wykonać otwór na czop działa zalałem ten fragment lawety superglue, wywierciłem otwór za pomocą wiertła o śr. 2 mm i ostatecznie odciąłem zbędny fragment. Uznałem, że wydzierganie tak małego otworu za pomocą skalpela przekracza moje możliwości. Popełniłem jednak przy tym drobny błąd impregnując policzki lawety Caponem zanim zalałem je superglue. To spowodowało, że cyjanoakryl nie chciał się dobrze wchłaniać w karton. Kolejność powinna być zatem zdecydowanie odwrotna, najpierw superglue, a dopiero później Capon.
Do wykonania lawet przygotowałem sobie małego "pomocnika". Pozwolił mi on prawidłowo złożyć w całość spód lawety i policzki tak, aby zachowany był kąt prosty a przy tym, aby krawędzie styku równo do siebie przylegały, tworząc prawie gładką płaszczyznę.
Całość wykonanej "quasi lawety" została polakierowana dwiema warstwami Caponu, lekko przeszlifowana, a następnie pomalowana pędzlem farbą Talensa z serii Van Gogh. Jak widać malowanie nie jest idealne (na szczęście tylko w skali makro ). Przy malowaniu kolejnych lawet wykorzystałem retarder i madium matowe co daje lepsze rozprowadzanie farby.
Przy wykonywaniu ambrazur skorzystałem z pomysłu jaki w swojej relacji zaprezentowała Doris, przyklejając poszczególne elementy na spodniej powierzchni pierwszego poszycia. Dopiero taki element był mocowany do szkieletu.
Przed wykonaniem ambrazur wstępnie przymocowałem pierwsze poszycie do kadłuba za pomocą taśmy malarskiej i zaznaczyłem na listewkach pozycję otworów. Następnie listewki rozcinałem na odcinki odpowiedniej długości tak, aby mieściły się pomiędzy wręgami.
W trakcie wstępnego mocowania poszycia uwidocznił się drobny błąd w projekcie. W centralnym miejscu jednej z ambrazur jest widoczna wręga, którą trzeba wyciąć. Ten błąd zauważyłem również w relacji Doris, więc nie było to tylko moje niedopatrzenie:)
Kolejny etap to wykonanie górnego pokładu działowego. Wygląd pokładu z wycinanki nie do końca był dla mnie satysfakcjonujący, zatem postanowiłem go wykonać z forniru brzozowego.
Przed cięciem deseczek fornir został namoczony w wodzie (ok. 30 minut) i lekko osuszony papierowym ręcznikiem. Cięcie nożykiem mokrego forniru jest znacznie prostsze i nie trzeba się obawiać o niekontrolowane odłupanie drewna.
Do cięcia poszczególnych planek pokładu wykonałem szablon, który pozwala uzyskać deseczki o równej szerokości, w tym wypadku 3 mm. Krawędzie szablonu należy zalać superglue, żeby z czasem, w skutek dociskania forniru, szablon się nie uginał i nie zmieniał pierwotnego wymiaru. Fornir podczas cięcia powinien być cały czas wilgotny, a zatem jeśli zbyt mocno wyschnie trzeba go na nowo namoczyć. Deseczki wykonuję nacinając fornir dwu lub trzykrotnie. Staram się unikać jednokrotnego rozcinania, bo wtedy trudniej uzyskać równą krawędź cięcia. Oczywiście cięcie wykonywane jest wzdłuż włókien drewna.
Następny etap to ułożenie deseczek w pakiety. Do tego celu jak również do ich szlifowania wykonałem małe urządzonko, składające się z dwóch elementów; w pierwszym układam poszczególne deseczki, a następnie wsuwam całość w szczelinę widoczną w drugim elemencie. Dzięki temu listewki blokują się i nie wysuwają podczas szlifowania.
Po oszlifowaniu pakietu deseczek z każdej strony, na jedną z powierzchni nakładamłem cienką warstwę kleju Pattex, która zabezpiecza deseczki przed wsiąkaniem farby w strukturę drewna. Następnie malowałem czarną farbą akrylową, która ma na celu imitować caulking, a po całkowitym wyschnięciu elementu (najlepiej następnego dnia) rozcinałem pakiet żyletką na poszczególne deseczki. Obecnie maluję krawędź markerem olejnym, bo farba potrafiła się czasami "odkleić" z krawędzi forniru.
Poszczególne deseczki zostały następnie przycięte do odpowiedniej długości przy wykorzystaniu szablonu.
Kolejny etap to układane desek pokładu. W pierwszej kolejności nakleiłem tzw. "king plank". W celu prawidłowego wykonania pokładu wykorzystałem papier milimetrowy co pozwala zachować liniowość przebiegu desek oraz specyficzny układ planek. Każda deska przed przyklejeniem została delikatnie zwilżona wodą. Zwilżać należy na wierzchniej, nieklejonej powierzchni. Ten zabieg należy wykonywać tylko, kiedy do mocowania forniru wykorzystujemy kleje do drewna (typu wikol). Nie trzeba tego robić gdy do klejenia używa się butaprenu.
Następny etap to szlifowanie pokładu. W pierwszej kolejności skrobanie nożem od struga, następnie wygładzanie drobnym papierem ściernym (500 lub 600). Efekt to bardzo gładka powierzchnia, niestety niewidoczna na fotkach.
Kołkowanie pokładu. Imitację treenails wykonuję przy pomocy ściętej i zaostrzonej igły lekarskiej o średnicy 0,5 mm. Igłę wystarczy w zasadzie lekko docisnąć i kilkukrotnie przekręcić.
Pokład zakołkowany i polakierowany. Lakierowanie należy oczywiście wykonać po zakołkowaniu. Kołkowanie wyszło chyba zbyt delikatne, choć z drugiej strony, zważywszy na skalę modelu nie powinno ono być zbyt wyraziste.
Ostatnio zmieniony śr lis 26 2014, 14:19 przez Paragraf, łącznie zmieniany 3 razy.
Kolejny etap budowy to wykonanie pomieszczeń załogi, widocznych przez okna galerii rufowej. W oryginalnej wycinance przewidziana jest tylko kajuta kapitana; ja zamierzam wykonać dodatkowo kajutę admirała oraz oficerów niższej rangi tzw. wardroom. W tym celu usunąłem (czyt. wyrąbałem ) część szkieletu przewidzianego w rufowej części okrętu.
W pomieszczeniu oficerów niższej rangi znajduje się ośmiokątna skrzynia, która zakrywała głowę steru.
Dwa pierwsze pokładniki; pokładniki sklejone są z czterech warstw tektury o gr 1 mm, zalanej CA i oszlifowanej do pożądanego kształtu.
Ostatni, najbardziej skrajny pokładnik, był budowany przy wykorzystaniu szablonu ze względu na swój specyficzny kształt. Po pierwsze pokładnik ten jest mocowany ukośnie względem linii wodnej, a nie prostopadle jak pozostałe, a po drugie jest zakrzywiony w dwóch płaszczyznach; z powodu krzywizny pokładu i krzywizny galerii rufowej.
Pierwsza z czterech listewek została przyklejona punktowo do szablonu.
Kolejne trzy były już przyklejane wyłącznie do pierwszej. Po wyschnięciu całego elementu odciąłem go od szablonu i tak jak poprzednio wstępnie oszlifowałem, zalałem superglue, ponownie oszlifowałem i ostatecznie pomalowałem.
Pierwsza warstwa poszycia ułożona. Długo to trwało, ale sporo pracy wymaga prawidłowe ustawienie lawet i wykonanie ambrazur.
W burtach górnego pokładu działowego wykonałem dodatkowo dwa otwory na szybry, przez które będą przechodzić szoty foka i grota. Te otwory nie były przewidziane w oryginalnej wycinance.
Nieco zmodyfikowałem też pokład dziobowy, który uzupełniłem o malowany na czarno waterway. Tak przynajmniej wygląda to na oryginalnym okręcie.
Ukończone pierwsze z pomieszczeń na rufie. Nie jest ono niestety dokładnym odwzorowaniem oryginalnego wardroom z Victory. Pomieszczenie to powinno być dłuższe, powinien znajdować się w nim również duży stół z krzesłami. Niestety na wykonanie wardroom zdecydowałem się zbyt późno, a gdybym chciał zrobić je tak, jak mniej więcej wyglądało ono w rzeczywistości, wymagałoby to zbyt dużej ingerencji w strukturę już sklejonego szkieletu. Spośród elementów "oryginalnych" wykonałem zatem fragment bocznych ścian oddzielających część dzienną od pomieszczeń sypialnych znajdujących się bliżej każdej z burt oraz skrzynię zakrywającą głowę steru.
Kolejny etap prac to lokum admirała.
Pierwszy z paneli oddzielających kajutę Nelsona od reszty okrętu został wykonany z forniru z gruszy, naklejonego na tekturę (gr. 1 mm). Próbowałem malować karton na brązowo, ale efekt nie był dla mnie satysfakcjonujący. Po sklejeniu fornir zabejcowałem bejcą koloru tek. Podczas bejcowania stosowałem metodę tzw. suchego pędzla; przed nałożeniem bejcy na fornir wycierałem pędzel w papierowy ręcznik, tak aby był niemalże suchy. Pozwalałem bejcy chwilkę wsiąknąć (tak przez kilka sekund) a następnie przecierałem fornir suchym ręcznikiem papierowym, usuwając nadmiar bejcy. Bejcę kładłem dwukrotnie, a ostatecznie polakierowałem lakierem akrylowym. Obecnie postępuję nieco inaczej. Bejcę nakładam na płat forniru jeszcze przed jego cięciem. Po wycięciu odpowiedniego elementu bejcuję już tylko krawędzie, metodą suchego pędzla.
Do wykonywania szprosów sporządziłem sobie taki mały szablonik. Myślę, że zdjęcia w pełni obrazują metodę i nie wymagają opisu.
Ścianka w kajucie admirała ukończona.
Komoda wyglądająca wprawdzie jak późny Gierek, a nie mebel z początku XIX w., ale inaczej nie potrafiłem go zrobić.
Sekretarzyk admirała. Subtelniej wyglądałby wykonany z kartonu, który jest znacznie cieńszy niż fornir, ale wtedy nie uzyskałoby się takiego ładnego wybarwienia. Samo wykonanie jest łatwe z wyjątkiem przyklejania maleńkich gałek od szuflad. Strasznie trudno nałożyć mikroskopijną wręcz ilość kleju. Ja wykorzystałem do tego klej BCG.
W pomieszczeniu oficerów niższej rangi znajduje się ośmiokątna skrzynia, która zakrywała głowę steru.
Dwa pierwsze pokładniki; pokładniki sklejone są z czterech warstw tektury o gr 1 mm, zalanej CA i oszlifowanej do pożądanego kształtu.
Ostatni, najbardziej skrajny pokładnik, był budowany przy wykorzystaniu szablonu ze względu na swój specyficzny kształt. Po pierwsze pokładnik ten jest mocowany ukośnie względem linii wodnej, a nie prostopadle jak pozostałe, a po drugie jest zakrzywiony w dwóch płaszczyznach; z powodu krzywizny pokładu i krzywizny galerii rufowej.
Pierwsza z czterech listewek została przyklejona punktowo do szablonu.
Kolejne trzy były już przyklejane wyłącznie do pierwszej. Po wyschnięciu całego elementu odciąłem go od szablonu i tak jak poprzednio wstępnie oszlifowałem, zalałem superglue, ponownie oszlifowałem i ostatecznie pomalowałem.
Pierwsza warstwa poszycia ułożona. Długo to trwało, ale sporo pracy wymaga prawidłowe ustawienie lawet i wykonanie ambrazur.
W burtach górnego pokładu działowego wykonałem dodatkowo dwa otwory na szybry, przez które będą przechodzić szoty foka i grota. Te otwory nie były przewidziane w oryginalnej wycinance.
Nieco zmodyfikowałem też pokład dziobowy, który uzupełniłem o malowany na czarno waterway. Tak przynajmniej wygląda to na oryginalnym okręcie.
Ukończone pierwsze z pomieszczeń na rufie. Nie jest ono niestety dokładnym odwzorowaniem oryginalnego wardroom z Victory. Pomieszczenie to powinno być dłuższe, powinien znajdować się w nim również duży stół z krzesłami. Niestety na wykonanie wardroom zdecydowałem się zbyt późno, a gdybym chciał zrobić je tak, jak mniej więcej wyglądało ono w rzeczywistości, wymagałoby to zbyt dużej ingerencji w strukturę już sklejonego szkieletu. Spośród elementów "oryginalnych" wykonałem zatem fragment bocznych ścian oddzielających część dzienną od pomieszczeń sypialnych znajdujących się bliżej każdej z burt oraz skrzynię zakrywającą głowę steru.
Kolejny etap prac to lokum admirała.
Pierwszy z paneli oddzielających kajutę Nelsona od reszty okrętu został wykonany z forniru z gruszy, naklejonego na tekturę (gr. 1 mm). Próbowałem malować karton na brązowo, ale efekt nie był dla mnie satysfakcjonujący. Po sklejeniu fornir zabejcowałem bejcą koloru tek. Podczas bejcowania stosowałem metodę tzw. suchego pędzla; przed nałożeniem bejcy na fornir wycierałem pędzel w papierowy ręcznik, tak aby był niemalże suchy. Pozwalałem bejcy chwilkę wsiąknąć (tak przez kilka sekund) a następnie przecierałem fornir suchym ręcznikiem papierowym, usuwając nadmiar bejcy. Bejcę kładłem dwukrotnie, a ostatecznie polakierowałem lakierem akrylowym. Obecnie postępuję nieco inaczej. Bejcę nakładam na płat forniru jeszcze przed jego cięciem. Po wycięciu odpowiedniego elementu bejcuję już tylko krawędzie, metodą suchego pędzla.
Do wykonywania szprosów sporządziłem sobie taki mały szablonik. Myślę, że zdjęcia w pełni obrazują metodę i nie wymagają opisu.
Ścianka w kajucie admirała ukończona.
Komoda wyglądająca wprawdzie jak późny Gierek, a nie mebel z początku XIX w., ale inaczej nie potrafiłem go zrobić.
Sekretarzyk admirała. Subtelniej wyglądałby wykonany z kartonu, który jest znacznie cieńszy niż fornir, ale wtedy nie uzyskałoby się takiego ładnego wybarwienia. Samo wykonanie jest łatwe z wyjątkiem przyklejania maleńkich gałek od szuflad. Strasznie trudno nałożyć mikroskopijną wręcz ilość kleju. Ja wykorzystałem do tego klej BCG.
Ostatnio zmieniony śr lis 26 2014, 13:56 przez Paragraf, łącznie zmieniany 5 razy.
- Sklejacz Maciej
- Posty: 622
- Rejestracja: ndz wrz 08 2013, 9:51
- Lokalizacja: Inna piaskownica
- x 114
Wielce zacna praca, zasiadam i podziwiam. Będę trzymał kciuki.
obecnie zamrożony:Iskander M (MZKT 79300 Astrolog)
już po: ORP Krakowiak, T-72M, Opel Blitz 3,6S, SdKfz 233.
już po: ORP Krakowiak, T-72M, Opel Blitz 3,6S, SdKfz 233.
Meblowanie lokum Admirała zakończone. Nogi od stołu wykonywałem (tradycyjnie) przy wykorzystaniu szablonu. Szablon wycięty został z preszpanu (gr. 0,8 mm). Pomiędzy ruchomy i stały element szablonu wkładałem namoczony pasek forniru olchowego (fornir z gruszy był zbyt twardy), ściskałem dwa elementy i ruchomy element szablonu mocowałem klipsem biurowym. Fornir pozostawał w szablonie aż do wyschnięcia, mniej więcej godzinę.
Krzesła w rzeczywistości nie wyglądają tak topornie jak na fotce.
CDN...
Krzesła w rzeczywistości nie wyglądają tak topornie jak na fotce.
CDN...
Ostatnio zmieniony śr lis 26 2014, 11:01 przez Paragraf, łącznie zmieniany 1 raz.
- Jurek Killer
- Posty: 45
- Rejestracja: sob maja 24 2008, 13:40
- Lokalizacja: Borucino