czy klejenie wypasionych po szyje modeli sie opłaca
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
czy klejenie wypasionych po szyje modeli sie opłaca
chodzi mi o modele z wnętrzem silnikiem itd a cały widz wtym zęfajnie to wszystko wygląda tylko jednemu modelowi trzeba poświęcić bardzo dużo czasu a co za tym idzie traci sie wprawe itd .
Osłonę można zrobić zdejmowaną, nie wiem jak to wygląda praktycznie w kartonowym bractwie.
Taka dyskusja, dla mnie jest pozbawiona sensu, gdzie określić granicę opłacalności modyfikacji modelu? To jest w głowie modelarza, on sam powinien ocenić co chce zrobiś, co mu przyniesie satysfakcję, a z czego może spokojnie zrezygnować. No i oczywiście trzeba znać swoje możliwości.
gulus
Taka dyskusja, dla mnie jest pozbawiona sensu, gdzie określić granicę opłacalności modyfikacji modelu? To jest w głowie modelarza, on sam powinien ocenić co chce zrobiś, co mu przyniesie satysfakcję, a z czego może spokojnie zrezygnować. No i oczywiście trzeba znać swoje możliwości.
gulus
- Wujek Andrzej
- Posty: 1900
- Rejestracja: czw paź 16 2003, 11:41
- Lokalizacja: Tychy
- x 2
Ten temat akurat to wieczne zarzewie konfliktów w środowisku modelarskim . Brawo zaj za taka inicjatywę !!! Tylko w jakim celu umieściłeś w swojej prywatnej galerii zdjęcia przedstawiające wnętrze czołgu i to chyba nawet w skali 1:72 . NIKT NICZEGO NIKOMU NIE NARZUCA . Każdy wybiera sam SWÓJ sposób na modelarstwo . Zaprzestancie proszę panowie dyskusji na temat który może tylko skłócić ..... proszę ...
We mnie taka dyskusja wywołuje zawsze wyrzuty sumienia. No bo jak przeliczyć czas stracony na uprawianie hobby? Patrząc na to jako na czas zabrany rodzinie to rzeczywiście straty są ogromne i niepowetowane, z drugiej zaś strony, biorąc pod uwagę własną radochę to czas przestaje się liczyć w ogóle. Tak więc można kleić wycinanki z "Misia" albo pancerniki w 1:200 byle tylko dawało to zadowolenie. Rzecz jest absolutnie subiektywna.
to chyba zależy tak naprawdę od biorytmu i tego gdzie ten model finalnie będzie stać / leżeć albo wisieć .
Klejenie "środka" dotknęło mnie w kilku wypadkach :
- Jeep Willys - napociłem się przy skrzyni , silniku i podwoziu - z zewnątrz nic w sumie nie widać - ale radochę mam jak już ktoś go bierze w łapy i odkrywa te detale
- w latadle "Bearcat" narobiłem się przy silniku - po to aby finalnie zrobić dziurę w poszyciu kadłuba - inaczej troszkę byłoby widać za śmigłem - a tego bym raczej nie przeżył
- a w jak do tej pory nieukończonym "Strażaku" ładnych parę chwil bawiłem się przy umywalce i sraczyku ....... jest tam teraz malutki bulaj ....przez który nic nie widać
ale chyba to lubię
Klejenie "środka" dotknęło mnie w kilku wypadkach :
- Jeep Willys - napociłem się przy skrzyni , silniku i podwoziu - z zewnątrz nic w sumie nie widać - ale radochę mam jak już ktoś go bierze w łapy i odkrywa te detale
- w latadle "Bearcat" narobiłem się przy silniku - po to aby finalnie zrobić dziurę w poszyciu kadłuba - inaczej troszkę byłoby widać za śmigłem - a tego bym raczej nie przeżył
- a w jak do tej pory nieukończonym "Strażaku" ładnych parę chwil bawiłem się przy umywalce i sraczyku ....... jest tam teraz malutki bulaj ....przez który nic nie widać
ale chyba to lubię
Norske Love 1:75 - początek krucjaty 2006 ... a dalej to się zobaczy
E tam, PANOWIE!
Spokojnie...! :-)
Hobby - to hobby...
Jeden klei z pudełka nie tracąc czasu na staranniejsze obrabianie elementów... drugi - pełne waloryzacje upychając ILE WLEZIE Verlindena, Parta i innych... jeszcze inny: z odrazą myśli o tych, którzy korzystają z gotowych - bo PRAWDZIWE modelarstwo to tylko PLANY, MATERIAŁY i NARZĘDZIA...
NO I GUT!
Jeśli każdy jest zadowolony z siebie i swojej pasji... O to w końcu chodzi, nie?
Problem zaczyna się wtedy kiedy zdarzają się pyskówki... O wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą... :-)))
Ale to już taka nasza... rodzima, świecka TRADYCJA...
:-)
Napisałem kiedyś Shermanowi - się trochę poczuł - a nie O TO mi szło... :-)))
Napiszę jeszcze raz, bo też pasuje:
NIE MA takiej RURY, któej nie można ODETKAĆ...
Zawsze można zrobić coś LEPIEJ...
Jak z tym supercienkim drucikiem, co to jeden zrobił... drugi przewiercił... no to ten pierwszy znowu: nagwintował... no to tamtem zrobił śrubkę...
Można mnożyć trudności... :-)
Wszystko można... Byle tylko starczyło wyobraźni i... TOLERANCJI... :-)
Czego wszystkim Współpasjonatom życzę...
S.
P.S. Sherman - WYBACZ. Mam nadzieję, że urazy Pan nie chowasz... :-)))
Spokojnie...! :-)
Hobby - to hobby...
Jeden klei z pudełka nie tracąc czasu na staranniejsze obrabianie elementów... drugi - pełne waloryzacje upychając ILE WLEZIE Verlindena, Parta i innych... jeszcze inny: z odrazą myśli o tych, którzy korzystają z gotowych - bo PRAWDZIWE modelarstwo to tylko PLANY, MATERIAŁY i NARZĘDZIA...
NO I GUT!
Jeśli każdy jest zadowolony z siebie i swojej pasji... O to w końcu chodzi, nie?
Problem zaczyna się wtedy kiedy zdarzają się pyskówki... O wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą... :-)))
Ale to już taka nasza... rodzima, świecka TRADYCJA...
:-)
Napisałem kiedyś Shermanowi - się trochę poczuł - a nie O TO mi szło... :-)))
Napiszę jeszcze raz, bo też pasuje:
NIE MA takiej RURY, któej nie można ODETKAĆ...
Zawsze można zrobić coś LEPIEJ...
Jak z tym supercienkim drucikiem, co to jeden zrobił... drugi przewiercił... no to ten pierwszy znowu: nagwintował... no to tamtem zrobił śrubkę...
Można mnożyć trudności... :-)
Wszystko można... Byle tylko starczyło wyobraźni i... TOLERANCJI... :-)
Czego wszystkim Współpasjonatom życzę...
S.
P.S. Sherman - WYBACZ. Mam nadzieję, że urazy Pan nie chowasz... :-)))