*[Relacja/Samolot] Nakajima B5N2 "Kate" na bazie Małego Modelarza
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
jacob pisze:Ta lufa z przodu to nie modernizacja do zamontowania działa kal. 105 mm strzelającego przez wał śmigła, a jedynie tymczasowa "stacja dokująca" dla ołówka, za który przytrzymuję kadłub w trakcie lakierowania.
Takie relacje lubie. I czegos ciekwaego sie mozna nauczyc i posmiac tez.
-Dziadku, ruskie w kosmos poleciały!
-Wszystkie?
-Nie, dwóch tylko.
-To co mi d... zawracasz!?
ZŁO SQUAD
-Wszystkie?
-Nie, dwóch tylko.
-To co mi d... zawracasz!?
ZŁO SQUAD
Cześć.
Staram się jak umiem i mam nadzieję, że z tego co tu pokazuję nie będzie wynikało jak NIE kleić modeli
To teraz co nowego na nocnej zmianie - zdecydowałem się na dorobienie skrzydeł na tym etapie. Będzie mi łatwiej dopasować teraz środkowy segment do kadłuba. W wycinance oklejki są standardowo opracowane - ja je pociąłem (góra/dół). Doszedłem do wniosku, że tak łatwiej zapanuję nad ich kształtem i wzmocnieniem. Podklejone brystolem na BCG, kształtowane i doklejone CA do szkieletu wręg. W takiej konfiguracji cały ten element nasunie się od spodu na kadłub i ułoży na dźwigarach wystających z kadłuba - tyle teorii, bo w praktyce trochę to ciasno się układa i będę musiał bardzo delikatnie jeszcze pocienić kadłub na styku z wręgami. Zaznaczam, że to nie wynika z samej wycinanki, ale z mojego dziwacznego sposobu budowy. W poszyciu nie ma jeszcze wyciętych wszystkich otworów na podwozie. Między wręgami skrzydeł wkleiłem pionowo dopasowane prostokąty z tektury jako dodatkowe zabezpieczenie przed zapadaniem się powierzchni - wklejone w ten sposób (a nie na płasko) lepiej będą przenosić obciążenia w trakcie czekającej skrzydła obróbce.
Dobranoc.
Staram się jak umiem i mam nadzieję, że z tego co tu pokazuję nie będzie wynikało jak NIE kleić modeli
To teraz co nowego na nocnej zmianie - zdecydowałem się na dorobienie skrzydeł na tym etapie. Będzie mi łatwiej dopasować teraz środkowy segment do kadłuba. W wycinance oklejki są standardowo opracowane - ja je pociąłem (góra/dół). Doszedłem do wniosku, że tak łatwiej zapanuję nad ich kształtem i wzmocnieniem. Podklejone brystolem na BCG, kształtowane i doklejone CA do szkieletu wręg. W takiej konfiguracji cały ten element nasunie się od spodu na kadłub i ułoży na dźwigarach wystających z kadłuba - tyle teorii, bo w praktyce trochę to ciasno się układa i będę musiał bardzo delikatnie jeszcze pocienić kadłub na styku z wręgami. Zaznaczam, że to nie wynika z samej wycinanki, ale z mojego dziwacznego sposobu budowy. W poszyciu nie ma jeszcze wyciętych wszystkich otworów na podwozie. Między wręgami skrzydeł wkleiłem pionowo dopasowane prostokąty z tektury jako dodatkowe zabezpieczenie przed zapadaniem się powierzchni - wklejone w ten sposób (a nie na płasko) lepiej będą przenosić obciążenia w trakcie czekającej skrzydła obróbce.
Dobranoc.
Skrzydeł ciąg dalszy. Zamocowałem ich spód do kadłuba i dobudowałem wzmocnienia dla górnej powierzchni płata. Przerobiłem wnęki podwozia, które w wycinance są mocno uproszczone - chodzi o brak zaokrąglenia w przejściu ścianka-sufit i zagłębienia dla widelca koła. Starałem się je wyglądem zbliżyć do ich plastikowych odpowiedników i będą wymagały jeszcze nieco zachodu. Jak widać zupełnie nie wyszło mi spasowanie okna w podłodze z oknem w płacie - trzeba będzie coś wykombinować. Zeszlifowałem też spód w miejscu mocowania oklejek skrzydła do kadłuba. Co prawda są tam lekko wystające powierzchnie, ale będę je dorabiał w późniejszym etapie z cieńszego papieru - przynajmniej na razie jest taki plan. No cóż, dosyć "frankensztainwato" to wygląda jak na razie
Pozdrawiam!
Pozdrawiam!
Cześć.
Budowa Kasi poszła trochę do przodu, ale nie bez poważnych problemów niestety. Przy montowaniu centropłatu coś skopałem i górna część poszycia nie schodziła się równo z dołem. Żeby jakoś ratować sytuację musiałem wstawić wąskie kliny, które wypełniły przerwę - to te tekturowe wstawki. W tym momencie zacząłem spodziewać się jazdy z mocowaniem końcówek skrzydeł. I jazda była, było blisko lądowania w koszu w stylu ataku banzai. W wycinance te końcówki (niezbyt to dobre określenie bo te fragmenty są naprawdę spore) są montowane na bliźniaczą wręgę. Płaty dokleja się na styk i jeśli coś jest nie tak to wyłazi jak diabli. U mnie miałem zaburzoną symetrię wzniosu i liniowość krawędzi natarcia na całej długości skrzydeł - w sytuacji wklejenia ich na styk do wręgi centropłatu. Dlatego każdą końcówkę kleiłem na wąskie kliny starając się dopasować pożądany wznios, symetryczność itd. Generalnie udało się to jakoś wyprowadzić, aczkolwiek dorobiłem się szpary do załatania - największa niespełna 2 mm na krawędzi natarcia. Nie jest idealnie, są drobne odchyłki na końcówkach tych sporych skrzydeł, ale wizualnie to się w miarę kupy trzyma. Gdybym coś takiego odwalił w normalnym modelu - skończyłoby się w koszu. Muszę zaznaczyć, że to efekt moich niedociągnięć w klejeniu, a nie błędów w wycinance. To całkiem spory model, bo rozpiętość robi wrażenie - prawie pół metra jak na jednosilnikowy samolocik.
Z mniej drastycznych epizodów, chyba ostatecznie podziurawiłem spód kadłuba w kwestii wizjerów/okienek bombardiera. Wzorowałem się jednym z nielicznych zdjęć spodu tego samolotu, bo rysunki techniczne, modele plastikowe i MM różnie nieco ten fragment przedstawiają.
Przy okazji budowania skrzydeł miałem okazję doświadczyć ciekawej interakcji klejów. Te duże końcówki skrzydeł kleiłem tak jak centropłat. Podklejane na BCG brystolem części montowałem na solidny szkielet podpierający poszycie - najpierw dół, potem góra. Poszycie dolne kleiłem do szkieletu na CA bo miałem dobry dostęp punktów mocowania. Ładnie się ono ułożyło i dało sztywną i solidną podstawę. Po podklejeniu i uformowaniu górnego poszycia i wyschnięciu przykleiłem je hermolem, które daje mi lepszą kontrolę nad precyzją doklejania. Po jego zamocowaniu z przerażeniem stwierdziłem, że w trakcie schnięcia hermolu cały płat wygina się łukowato do dołu. Zdawałoby się bardzo sztywna konstrukcja pod wpływem kleju zaczęła się odkształcać. Jedyną radą było wstawienie obu płatów pod "prasę" i porządne wyschnięcie pod naciskiem korygującym to wygięcie. Wyszło ok, żadnych wypaczeń. Taki miks klejów stosuję nie pierwszy raz, ale dopiero tutaj coś takiego mi się przytrafiło. Zatem trzeba uważać
Budowa Kasi poszła trochę do przodu, ale nie bez poważnych problemów niestety. Przy montowaniu centropłatu coś skopałem i górna część poszycia nie schodziła się równo z dołem. Żeby jakoś ratować sytuację musiałem wstawić wąskie kliny, które wypełniły przerwę - to te tekturowe wstawki. W tym momencie zacząłem spodziewać się jazdy z mocowaniem końcówek skrzydeł. I jazda była, było blisko lądowania w koszu w stylu ataku banzai. W wycinance te końcówki (niezbyt to dobre określenie bo te fragmenty są naprawdę spore) są montowane na bliźniaczą wręgę. Płaty dokleja się na styk i jeśli coś jest nie tak to wyłazi jak diabli. U mnie miałem zaburzoną symetrię wzniosu i liniowość krawędzi natarcia na całej długości skrzydeł - w sytuacji wklejenia ich na styk do wręgi centropłatu. Dlatego każdą końcówkę kleiłem na wąskie kliny starając się dopasować pożądany wznios, symetryczność itd. Generalnie udało się to jakoś wyprowadzić, aczkolwiek dorobiłem się szpary do załatania - największa niespełna 2 mm na krawędzi natarcia. Nie jest idealnie, są drobne odchyłki na końcówkach tych sporych skrzydeł, ale wizualnie to się w miarę kupy trzyma. Gdybym coś takiego odwalił w normalnym modelu - skończyłoby się w koszu. Muszę zaznaczyć, że to efekt moich niedociągnięć w klejeniu, a nie błędów w wycinance. To całkiem spory model, bo rozpiętość robi wrażenie - prawie pół metra jak na jednosilnikowy samolocik.
Z mniej drastycznych epizodów, chyba ostatecznie podziurawiłem spód kadłuba w kwestii wizjerów/okienek bombardiera. Wzorowałem się jednym z nielicznych zdjęć spodu tego samolotu, bo rysunki techniczne, modele plastikowe i MM różnie nieco ten fragment przedstawiają.
Przy okazji budowania skrzydeł miałem okazję doświadczyć ciekawej interakcji klejów. Te duże końcówki skrzydeł kleiłem tak jak centropłat. Podklejane na BCG brystolem części montowałem na solidny szkielet podpierający poszycie - najpierw dół, potem góra. Poszycie dolne kleiłem do szkieletu na CA bo miałem dobry dostęp punktów mocowania. Ładnie się ono ułożyło i dało sztywną i solidną podstawę. Po podklejeniu i uformowaniu górnego poszycia i wyschnięciu przykleiłem je hermolem, które daje mi lepszą kontrolę nad precyzją doklejania. Po jego zamocowaniu z przerażeniem stwierdziłem, że w trakcie schnięcia hermolu cały płat wygina się łukowato do dołu. Zdawałoby się bardzo sztywna konstrukcja pod wpływem kleju zaczęła się odkształcać. Jedyną radą było wstawienie obu płatów pod "prasę" i porządne wyschnięcie pod naciskiem korygującym to wygięcie. Wyszło ok, żadnych wypaczeń. Taki miks klejów stosuję nie pierwszy raz, ale dopiero tutaj coś takiego mi się przytrafiło. Zatem trzeba uważać
- pawelelka77
- Posty: 424
- Rejestracja: pn kwie 11 2011, 8:12
- Lokalizacja: BYDGOSZCZ/BYSŁAW/TUCHOLA
- x 108
Witaj Jakub!
Faktycznie, sporych rozmiarów będzie to "samolocik". Wygląda on, już na tym etapie co najmniej obiecująco. Od dawna nie kleiłem samolotów, więc
i doradzać nie będę. Poza tym sposób w jaki go budujesz też nie jest "standardowy". Zatem, tak jak grono Forumowiczów trzymam kciuki, by Twoja "Kasia" szczęśliwie dotrwała do końca;)
Pozdrawiam!
Faktycznie, sporych rozmiarów będzie to "samolocik". Wygląda on, już na tym etapie co najmniej obiecująco. Od dawna nie kleiłem samolotów, więc
i doradzać nie będę. Poza tym sposób w jaki go budujesz też nie jest "standardowy". Zatem, tak jak grono Forumowiczów trzymam kciuki, by Twoja "Kasia" szczęśliwie dotrwała do końca;)
Pozdrawiam!
Cześć.
Poprawka - Pawłowi Mistewiczowi nie śniło się, że jego model ktoś tak popsuje i spaskudzi. Jak dotąd wygląda to jak półtora nieszczęścia. Taki wstyd, że nawet sama Kaśka pokraśniała. Liczę jednak na to, że uda mi się za jakiś czas odwrócić proces psucia. Na razie masakry ciąg dalszy. Dobudowałem ostatnie segmenty na dziobie. Teraz w zasadzie płatowiec jest kompletny jeśli chodzi o bazową bryłę modelu. Całość poczerwieniała, bo pokryłem ją lakierem z dodatkiem czerwonej pasteli. Następnym krokiem będzie szlifowanie całej tej powierzchni drobnym papierem ściernym i zdejmowanie tego makijażu. Ma to doprowadzić do ostatecznego wyrównania powierzchni modelu, a czerwony barwnik ułatwi mi wykrycie drobnych nierówności.
To tyle, na razie
Poprawka - Pawłowi Mistewiczowi nie śniło się, że jego model ktoś tak popsuje i spaskudzi. Jak dotąd wygląda to jak półtora nieszczęścia. Taki wstyd, że nawet sama Kaśka pokraśniała. Liczę jednak na to, że uda mi się za jakiś czas odwrócić proces psucia. Na razie masakry ciąg dalszy. Dobudowałem ostatnie segmenty na dziobie. Teraz w zasadzie płatowiec jest kompletny jeśli chodzi o bazową bryłę modelu. Całość poczerwieniała, bo pokryłem ją lakierem z dodatkiem czerwonej pasteli. Następnym krokiem będzie szlifowanie całej tej powierzchni drobnym papierem ściernym i zdejmowanie tego makijażu. Ma to doprowadzić do ostatecznego wyrównania powierzchni modelu, a czerwony barwnik ułatwi mi wykrycie drobnych nierówności.
To tyle, na razie