Drodzy Państwo
Nie mogąc wypowiadać się w kwestii technik modelarskich jako zbyt mało doświadczony, mogę zarazem spróbować usystematyzować zgromadzoną tu wiedzę na temat zarządzania barwą. Jako stary pryk... - eee znaczy praktyk w tym temacie (będzie bardziej profesjonalnie).
Barwa to -jasność, nasycenie, kolor. --> potocznie zwana kolorem...
Mowa tu była o dwóch przestrzeniach barwnych RGB i CMY(K)
Pierwsza to przestrzeń dla światła, druga dla farb drukowych, trzecia dla zmylenia przeciwnika, dla farb do malowania (RAL). Pozostałe pomijam aby sobie nie utrudniać.
Pierwsza po przez sumowanie barw powoduje światłość - biel
Druga podobnie a nawet odwrotnie przez odejmowanie barw daje - podłoże, teoretyczną biel.
czyli jak zmieszamy RGB dostaniemy biały, a jak zmieszamy CMY I dołożymy K dostaniemy czarny.
I cały pic polega na tym, że jedną przestrzeń trzeba przełożyć na drugą. Do tego służą profile barwne ICC i rzadziej ICM (choć to to samo). Więc. O drogi Syzyfie dawco wątku (gdzie mogę się tak inteligentnie i oczytanie wypowiedzieć) otrzymywałeś różne wyniki bo programy te w standardzie przepuszczały twoje RGB przez inne swoje standardowe profile. To już wiesz... A teraz gdybyś jednak z jednego z tych programów zabrał profil i załadował do pozostałych wyniki powinny być takie same. Powinny bo ważny jest jeszcze sposób odczytywania tych profili przez poszczególne programy co też się ustawia. W Corelu i PS można ustawić - w GIMP-ie nie wiem.
I było by na tyle...... Ale niee... Teraz kupujesz sobie skaner RGB, monitor RGB, drukarkę CMYK a jeszcze lepiej CMYK lC lM (light C i M) aby poszerzyć wspomniany w wątku gamut czyli przestrzeń barwną urządzenia.
Niektóre informacje powtarzam bo wątek ma już tyle lat (prawie co ja) i niektóre sformułowania fachowe mogły w nawale treści umknąć. A i ja poczuję się mądrzejszy. A może kiedyś ktoś to odkopie i coś z tego wyniesie. Dobra koniec rozczulania sie nad sobą...
Bo jak już o tym pisano CMYK nie obejmuje całości RGB jedynie niewielki fragment.
Teraz te wszystkie urządzenia trzeba zgrać. I zaglądając na ostatnią stronę książki powiem, że nie uda się wam, bez fury kasy, ale kto bogatemu zabroni. Nie uprzedzajmy jednak wydarzeń. Jeśli skaner był z górnej półki, a jeszcze lepiej z wyższej i bębnowy to dostaniecie do niego testy kalibracyjne. A jak nie to trzeba je nabyć też za nie małą kasę ale pewnie taniej niż cały skaner. Sam skaner jest nie kalibrowalny w sensie urządzenia mechanicznego jedynie można wczytać do programu go obsługującego uzyskany z testów profil barwny korygujący ew. błędne odczyty. Ufff
Teraz czas na monitor też go kalibrujemy za pomocą plików testowych (te są raczej ogólno dostępne i powinny gdzieś w sieci występować) ale spektrofotometr, który nam pomorze w kalibracji (a jakże za niemałą kasę) najczęściej ma takie testy w swoim oprogramowaniu i może nam nasz monitor skalibrować automatycznie. Prościzna
No i drukarka. Drukujemy sobie goły plik testowy od kilkunastu do tysiąca z groszami pól testowych i za pomocą spektrofotometru ale już innego niż monitorowy (też za niemałą kasę) odczytujemy wszystkie pola a za pomocą oprogramowania obsługującego urządzenie generujemy profil barwny drukarki.
Zakup wszystkich potrzebnych urządzeń tłumaczymy rodzinie tym, że takie kalibracje w zależności od klasy posiadanego sprzętu należałoby wg instrukcji przeprowadzać co trzy miesiące a dla domowego sprzętu popularnego i co tydzień nie będzie za często. Dodatkowo dla każdej partii i rodzaju podłoża drukowego oraz za każdym razem gdy zmieniamy tusz . Więc sprzęt już po paru latach by się zwrócił. Choć nie spotkałem się z takimi usługami dla ludności cywilnej i nie mam porównania cenowego.
Teraz jak to już wszystko mamy, ładujemy do używanego przez nas programu graficznego i .... TaDammmm gotowe . Przynajmniej teoretycznie....
Bierzemy sobie papierek jakiegoś koloru skanujemy, mierzymy, oglądamy na monitorze i drukujemy a wszędzie widzimy tą samą barwę (przynajmniej teoretycznie) bo akurat pranie się suszyło w pokoju zwiększyła się wilgotność podłoża i po ptokach... trzeba dokupić klimatyzację.
I w tak zwanym międzyczasie czekając na klimę możemy coś zaprojektować.
Tak w skrócie wygląda linia kalibracyjna a zamiast drukarki można wstawić maszynę drukarską. Ale nie każdą bezpośrednio... bo po drodze może być naświetlarka CtF lub CtP. Zestaw raczej do dużych mieszkań.
I tu kamyczek do tych co mają koszmary RIP-ując RGB, aby pozbyć się koszmarów wystarczy mieć jedną z opcji na RIP-ie z ustawionymi profilami dla RGB.
Dla tych co by chcieli publikować swoje prace profesjonalnie cokolwiek to znaczy, muszą zapoznać się z densytometrem a jeszcze lepiej spektrodensytometrem. Jak już wspomniano wcześniej urządzenie do pomiaru gęstości optycznej w tym przypadku farby na podłożu drukowym (i nietylko). Czyli w skrócie ilości podawanej farby na papier. Jak już pisano pomiary dokonujemy na polach zadrukowanych w 100%. Za moich czasów pole musiało być min. 5x5 mm. Zachowując rygor wcześniejszych ustawień to trzymając gęstość optyczną na tym samym poziomie podczas druku teoretycznie za każdym razem gdy będziemy drukować barwa będzie taka sama. I kolejny kamyczek oczywiście dobrze jest symulować na monitorze wpływ papieru na otrzymaną barwę ale przecież możemy posługiwać się wartościami bezwzględnymi gdy podczas druku kalibrujemy urządzenia densytometr i spektrofotometr na podłożu drukowym eliminując jego wpływ na odczyt wartości.
I to by nie był jeszcze koniec boooo....
Możemy jak tu również zauważono posługiwać się PANTONEm (rzeczywiście spotkałem się z takim opisem barwy przy omawianiu malowania modelu, ale to chyba nie jest normalne, myślę że to graficy dostali próbki malowania odnaleźli we wzorniku i zapodali odpowiadające im numery).
Tu sprawa jest o tyle prostsza, że: bierzemy papierek umaczany w wiaderku z farbą lub uzyskany w inny sposób, bierzemy wzornik PANTONE solid colour i rozkładając wachlarzyk odszukujemy potrzebny wzór. Odczytujemy numer, podajemy drukarni ta zakupuje na nasz koszt farbę i drukuje potrzebny nam element nie zawracając sobie głowy cmokami czy innymi systemami bo i tak druk odbywa się jako apla. Ale nie zapominamy o gęstości optycznej Dmax.
Opcja ta jest o tyle ciekawa, że CMYK-a zawsze drukujemy z 4 kolorów a co jeśli model jest zielony? Bo on z PRL-u był... Zamiast kombinować z rastrami cmykowymi drukujemy tylko właściwy zielony i czarny do opisu i obrysu. Drukujemy na mniejszej maszynie taniej co zrównoważy nam droższą farbę ale za to druk będzie równiejszy i powtarzalny.
Drukarnia się uparła, że CMYK-a, to bierzemy drugi wzornik PANTONE process colour lub tablice barwne CMYK i szukamy jak najbardziej zbliżonej barwy bo to tu wzornik ma bardziej ubogą skalę ale nie ma się co martwić, ponieważ na maszynie i tak wyjdzie co innego. Bo maszyna była za słona... bo pranie i takie tam. Już lepiej odnaleźć tą barwę w programie graficznym gdzie również jest zdefiniowany panton ale przynajmniej program dzięki kalibracjom podpowie nam jak może wyjść w druku lub z drukarki. Jeśli weźmiemy pod uwagę kupę innych różnych niuansów...
Chcecie wydrukować jeden brakujący element na drukarce nie róbcie tego. Postarajcie się, żeby brakowało wam całych elementów. Lepiej wydrukować za jednym zamachem całość bo jutro zmieni się klimat i barwa drugiej części będzie się różnić, może się różnić tzw. delta E. Teoretycznie...
A RAL... to już inna bajka z innego opowiadania...
Nadmienię tylko, że farby drukarskie, zachowują się jak półprzezroczyste folie barwne, farby RAL zachowują się jak barwne kartki papieru. A dla utrudnienia dodam, że w wiaderku zachowują się tak samo i mieszając się wyglądają tak samo......... Teoretycznie....
[Dyskusja] Problem z CMYK*
Moderatorzy: kartonwork, Rafal N.