[R/G] M4A3E8 Sherman by QN - tradycyjnie od podstaw.
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
Re: [R] M4A3E8 Sherman by QN - tradycyjnie od podstaw.
Ale będzie ładny pełzacz!
Re: [R] M4A3E8 Sherman by QN - tradycyjnie od podstaw.
Budowa wieży w trakcie. Po rozrysowaniu podstawowych elementów rozpocząłem rzeźbienie w tekturze.
Rozpocząłem od sklejenia szkieletu, który ma odpowiadać za odtworzenie podstawowych kształtów wieży.
Potem oklejanie całości tekturą piwną. Oglądałem różne zdjęcia oryginału, pod różnymi kątami, aby zachować właściwą perspektywę i kształty pancerza. Po zgrubnym oklejaniu całość potraktowałem skalpelami odcinając nadmiar tektury i nadać zgrubne kształty, potem szlif papierem 80-100g.
Przed kolejnym etapem obróbki całość wzmocniłem SG.
Potem na całość poszła szpachla, szlifowanie – raczej grubym papierem, robienie różnych dołków w szpachli, malowanie wikolem, który w stanie pół zaschniętym był uderzany twardym, grubym pędzlem. Do tego miejscami nakładanie wikolu pasami raz przy razie, żeby odtworzyć charakterystyczne ślady po szlifowaniu – wszystko po to, żeby po pomalowaniu było widać interesującą, niejednorodną fakturę odlewu. Do tego dorobiłem numery formierskie i drobne elementy dookoła jarzma armaty (mocowanie pokrowców).
Następnie wziąłem się za wykonanie jarzma. Musiało być zrobione na tym etapie, żeby od razu zrobić mechanizm podnoszenia lufy. Wykończone do malowania.
Jak jarzmo, to zaraz i armata. Najpierw podzespoły. Pojedyncze i połączone w podgrupy.
I skończony hamulec wylotowy. Nie jest na stałe przyklejony do lufy, tylko na nią nasadzany.
Czas na pozostałe elementy wyposażenia wieży…
Rozpocząłem od sklejenia szkieletu, który ma odpowiadać za odtworzenie podstawowych kształtów wieży.
Potem oklejanie całości tekturą piwną. Oglądałem różne zdjęcia oryginału, pod różnymi kątami, aby zachować właściwą perspektywę i kształty pancerza. Po zgrubnym oklejaniu całość potraktowałem skalpelami odcinając nadmiar tektury i nadać zgrubne kształty, potem szlif papierem 80-100g.
Przed kolejnym etapem obróbki całość wzmocniłem SG.
Potem na całość poszła szpachla, szlifowanie – raczej grubym papierem, robienie różnych dołków w szpachli, malowanie wikolem, który w stanie pół zaschniętym był uderzany twardym, grubym pędzlem. Do tego miejscami nakładanie wikolu pasami raz przy razie, żeby odtworzyć charakterystyczne ślady po szlifowaniu – wszystko po to, żeby po pomalowaniu było widać interesującą, niejednorodną fakturę odlewu. Do tego dorobiłem numery formierskie i drobne elementy dookoła jarzma armaty (mocowanie pokrowców).
Następnie wziąłem się za wykonanie jarzma. Musiało być zrobione na tym etapie, żeby od razu zrobić mechanizm podnoszenia lufy. Wykończone do malowania.
Jak jarzmo, to zaraz i armata. Najpierw podzespoły. Pojedyncze i połączone w podgrupy.
I skończony hamulec wylotowy. Nie jest na stałe przyklejony do lufy, tylko na nią nasadzany.
Czas na pozostałe elementy wyposażenia wieży…
Re: [R] M4A3E8 Sherman by QN - tradycyjnie od podstaw.
Krótka historia obrazkowa tworzenia włazów na wieży.
Najpierw ten trudniejszy – identyczny z tym, który był na robionym ostatnio przez mnie M26. Powtórka z rozrywki . Może będzie nudne, bo już było w poprzedniej relacji, ale co mi tam. Jeszcze raz pokażę, jak to robiłem. Najpierw powycinałem z grubsza elementy, obrobiłem grubym papierem ściernym (100), potem drobniejszym, SG i znów szlifowanie. Podstawa gotowa:
Potem wykonałem wizjery – papier naklejony na klisze rentgenowską. Po ich wykonaniu wyfrezowałem w podstawie otwory pod wizjery i zabarwiłem trochę na czarno – żeby nie przebijało nic jasnego:
Potem już tylko dorobienie pozostałych elementów. Śruby, włazy, zawiasy…:
A tak to wygląda w efekcie końcowym:
W bardzo podobny sposób wykonałem drugi właz – też powtórka z rozrywki, bo identyczny robiłem przy Shermanie Crabie:
Trzeba dalej robić wyposażenie…
Najpierw ten trudniejszy – identyczny z tym, który był na robionym ostatnio przez mnie M26. Powtórka z rozrywki . Może będzie nudne, bo już było w poprzedniej relacji, ale co mi tam. Jeszcze raz pokażę, jak to robiłem. Najpierw powycinałem z grubsza elementy, obrobiłem grubym papierem ściernym (100), potem drobniejszym, SG i znów szlifowanie. Podstawa gotowa:
Potem wykonałem wizjery – papier naklejony na klisze rentgenowską. Po ich wykonaniu wyfrezowałem w podstawie otwory pod wizjery i zabarwiłem trochę na czarno – żeby nie przebijało nic jasnego:
Potem już tylko dorobienie pozostałych elementów. Śruby, włazy, zawiasy…:
A tak to wygląda w efekcie końcowym:
W bardzo podobny sposób wykonałem drugi właz – też powtórka z rozrywki, bo identyczny robiłem przy Shermanie Crabie:
Trzeba dalej robić wyposażenie…
Re: [R] M4A3E8 Sherman by QN - tradycyjnie od podstaw.
Mariusz, jestem pełen podziwu nie tylko dla Twoich umiejętności (te już miałem okazję już doceniać inna sprawa, że dawno temu) ale także a może szczególnie dla Twojego samozaparcia w budowie modeli bez używania wycinanki i dodatków żywicznych, ręcznego wykonywania wielu elementów powtarzalnych. W dobie modeli w całości wycinanych laserem (Paper Planet) i masy elementów żywicznych, których użycie przypomina składanie plastików, Twoja robota to rzadkość w najlepszym wydaniu. Modelarstwo przez duże M. Do tego dobrze pokazany sposób wykonania większości elementów a nie jedynie efektów pracy. Poza przyjemnością oglądania Twoich relacji aż się chce chwycić za nożyczki...
Re: [R] M4A3E8 Sherman by QN - tradycyjnie od podstaw.
Ostatnia aktualizacja, w której są klejone jakieś części. Budowa pomaleńku zbliża się do końca.
Detale zacząłem męczyć od km-u Browning 1919 .303 – jeden cały, drugiego pół lufy, do zamocowania obok armaty.
Metoda tradycyjna. Otwory wycięte igłą, od wewnątrz pomalowałem ołówkiem, od zewnątrz SG i na koniec zwinięcie lufy. Te na zdjęciach nie są jeszcze sklejone. Na trzecim zdjęciu jest przyrząd do wycinania małych nitów. Z takimi cienkimi igłami jest problem, bo bardzo łatwo ją zgiąć i jest do wyrzucenia. Poradziłem sobie w ten sposób, że na igłę 0,5 wsunąłem i wkleiłem na SG igłę 0,9 i następnie 1,2. 3 metalowe rurki jedna na drugiej i nic się już nie ma prawa zgiąć. Jak dokupię poxyliny (właśnie mi się skończyła) to jeszcze dorobię na tym rączkę do łatwiejszego trzymania w rękach.
A tak wygląda km .303 z przyległościami.
Browning M2 .50 to już kolejna powtórka z rozrywki. Koło 200 elementów z nitami i efekt jak powyżej.
Reszta detali wyposażenia wieży jak widać. Większość tylko złożona do zdjęcia.
Tym razem postanowiłem nieco ożywić efekt końcowy i dorzucić trochę klamotów. W większości produkty drewnopodobne z papieru. Poszperałem w Internecie i znalazłem opisy cudów takich jak:
- skrzynki z racjami polowymi typu C – zawierały puszki, które też postanowiłem pokazać (z 48 zostawiłem 25 resztę głodomory pochłonęły);
- skrzynki z racjami polowymi typu K – te były w papierowych kartonikach, zawartości nie robiłem,
- żeby chłopaki mieli się czym ostrzeliwać, dodałem też 3 ksynecki z amunicją do Broningów .303. Ponoć idąc w bój zabierali jej naprawdę dużo, więc 3000 sztuk pestek (1000 w skrzyni, która zawierała 4 magazynki po 250 sztuk) powinno im na jakiś czas wystarczyć.
- ostatnie ksynecka też była drewniana, na oko pojemnik na wszystko-co-może-się-przydać, ale malowana na ogólnowojskową zielono-brązową- szarość (olive drab). Była na zdjęciach czołgu Abramsa, więc dotąd szukałem po Internecie, aż znalazłem coś podobnego na wyprzedaży na e-bay, gdzie były podane oryginalne wymiary skrzyni. Po sklejeniu, patrząc w perspektywie wygląda wymiarowo na identyczną z oryginałem.
Oczywiście wszystkie pozostałe ksynecki też mają wymiary oraz opisy zgodne z normami Wujka Sama, łącznie z grubością desek.
Jeszcze trochę o robieniu drewna z papieru w moim wykonaniu. Ponieważ nie bawiłem się w kolorowe wydruki, wygląd drewna robiłem następująco. Pomazałem kartkę 100g grubym pędzlem rozwodnioną plakatówką – im bardziej nierówno, tym lepiej. Potem wydrukowałem ksynecki z napisami. Całość potraktowałem matowym lakierem w spray-u. Potem porysowałem sobie trochę cienkich kresek 3 odcieniami brązowych, ostro zatemperowanych kredek. Gdzie było za dużo – gumka myszka. Potem tylko podkleić do tekturką 0,5 lub drugą kartką 100g (amunicyjne), wyciąć, krawędzie pociągnąć rozwodnioną akwarelką. Gwoździ nie wbijałem – po prostu igłą natłoczyłem otworki. Dolne i górne płyty skrzynek mają natłoczone podziały – były z kilku desek, boki jednolite. W przypadku drewnianej belki, która będzie zamocowana na przedniej części kadłuba dodatkowo porysowałem deskę igłą. To o nią będzie opierała się część skrzynek. Reszta pójdzie na tył. Jako ostatni smaczek jedna ksynecka otwarta a w niej 25 puszek, których produkcję widać na jednym zdjęciu. Kawałki plastikowego patyczka pocięte na odcinki i oklejone folią z aluminiowym nadrukiem (źródło – pokrywy jogurtów, u mnie opakowania od torebek herbaty). Wymiary 3(fi)x3,3(h)mm – idealnie mieści się 24 puszki na warstwę (w skrzynce było 48 puszek składających się na 8 racji).
No cóż. Trzeba się brać za to, czego nie lubię – malowanie…
Detale zacząłem męczyć od km-u Browning 1919 .303 – jeden cały, drugiego pół lufy, do zamocowania obok armaty.
Metoda tradycyjna. Otwory wycięte igłą, od wewnątrz pomalowałem ołówkiem, od zewnątrz SG i na koniec zwinięcie lufy. Te na zdjęciach nie są jeszcze sklejone. Na trzecim zdjęciu jest przyrząd do wycinania małych nitów. Z takimi cienkimi igłami jest problem, bo bardzo łatwo ją zgiąć i jest do wyrzucenia. Poradziłem sobie w ten sposób, że na igłę 0,5 wsunąłem i wkleiłem na SG igłę 0,9 i następnie 1,2. 3 metalowe rurki jedna na drugiej i nic się już nie ma prawa zgiąć. Jak dokupię poxyliny (właśnie mi się skończyła) to jeszcze dorobię na tym rączkę do łatwiejszego trzymania w rękach.
A tak wygląda km .303 z przyległościami.
Browning M2 .50 to już kolejna powtórka z rozrywki. Koło 200 elementów z nitami i efekt jak powyżej.
Reszta detali wyposażenia wieży jak widać. Większość tylko złożona do zdjęcia.
Tym razem postanowiłem nieco ożywić efekt końcowy i dorzucić trochę klamotów. W większości produkty drewnopodobne z papieru. Poszperałem w Internecie i znalazłem opisy cudów takich jak:
- skrzynki z racjami polowymi typu C – zawierały puszki, które też postanowiłem pokazać (z 48 zostawiłem 25 resztę głodomory pochłonęły);
- skrzynki z racjami polowymi typu K – te były w papierowych kartonikach, zawartości nie robiłem,
- żeby chłopaki mieli się czym ostrzeliwać, dodałem też 3 ksynecki z amunicją do Broningów .303. Ponoć idąc w bój zabierali jej naprawdę dużo, więc 3000 sztuk pestek (1000 w skrzyni, która zawierała 4 magazynki po 250 sztuk) powinno im na jakiś czas wystarczyć.
- ostatnie ksynecka też była drewniana, na oko pojemnik na wszystko-co-może-się-przydać, ale malowana na ogólnowojskową zielono-brązową- szarość (olive drab). Była na zdjęciach czołgu Abramsa, więc dotąd szukałem po Internecie, aż znalazłem coś podobnego na wyprzedaży na e-bay, gdzie były podane oryginalne wymiary skrzyni. Po sklejeniu, patrząc w perspektywie wygląda wymiarowo na identyczną z oryginałem.
Oczywiście wszystkie pozostałe ksynecki też mają wymiary oraz opisy zgodne z normami Wujka Sama, łącznie z grubością desek.
Jeszcze trochę o robieniu drewna z papieru w moim wykonaniu. Ponieważ nie bawiłem się w kolorowe wydruki, wygląd drewna robiłem następująco. Pomazałem kartkę 100g grubym pędzlem rozwodnioną plakatówką – im bardziej nierówno, tym lepiej. Potem wydrukowałem ksynecki z napisami. Całość potraktowałem matowym lakierem w spray-u. Potem porysowałem sobie trochę cienkich kresek 3 odcieniami brązowych, ostro zatemperowanych kredek. Gdzie było za dużo – gumka myszka. Potem tylko podkleić do tekturką 0,5 lub drugą kartką 100g (amunicyjne), wyciąć, krawędzie pociągnąć rozwodnioną akwarelką. Gwoździ nie wbijałem – po prostu igłą natłoczyłem otworki. Dolne i górne płyty skrzynek mają natłoczone podziały – były z kilku desek, boki jednolite. W przypadku drewnianej belki, która będzie zamocowana na przedniej części kadłuba dodatkowo porysowałem deskę igłą. To o nią będzie opierała się część skrzynek. Reszta pójdzie na tył. Jako ostatni smaczek jedna ksynecka otwarta a w niej 25 puszek, których produkcję widać na jednym zdjęciu. Kawałki plastikowego patyczka pocięte na odcinki i oklejone folią z aluminiowym nadrukiem (źródło – pokrywy jogurtów, u mnie opakowania od torebek herbaty). Wymiary 3(fi)x3,3(h)mm – idealnie mieści się 24 puszki na warstwę (w skrzynce było 48 puszek składających się na 8 racji).
No cóż. Trzeba się brać za to, czego nie lubię – malowanie…
- Sklejacz Maciej
- Posty: 622
- Rejestracja: ndz wrz 08 2013, 9:51
- Lokalizacja: Inna piaskownica
- x 114
Re: [R] M4A3E8 Sherman by QN - tradycyjnie od podstaw.
Patrzę, oczom nie wierzę, ale podziwiam. Wybornie.
obecnie zamrożony:Iskander M (MZKT 79300 Astrolog)
już po: ORP Krakowiak, T-72M, Opel Blitz 3,6S, SdKfz 233.
już po: ORP Krakowiak, T-72M, Opel Blitz 3,6S, SdKfz 233.
Re: [R] M4A3E8 Sherman by QN - tradycyjnie od podstaw.
O szok! Ale z drugiej strony, skoro walczysz o taką zgodność z oryginałem to powinieneś te puszki napełnić racjami. Ponoć te amerykańskie są ciągle zdalne do spożycia (nie koniecznie jadalne ;) )
Taki żarcik pełne podziwu.
Taki żarcik pełne podziwu.
Re: [R] M4A3E8 Sherman by QN - tradycyjnie od podstaw.
Patent na skrzynki genialny w swej prostocie.
I to się nazywa "tips and tricks"
Reszta jak zwykle na wyśrubowanym poziomie, czyli nuda
pzdr Grzegorz
I to się nazywa "tips and tricks"
Reszta jak zwykle na wyśrubowanym poziomie, czyli nuda
pzdr Grzegorz
pzdr Grzegorz
ZŁO SQUAD
ZŁO SQUAD
Re: [R] M4A3E8 Sherman by QN - tradycyjnie od podstaw.
Te racje żywnościowe to chyba mocno ciężkostrawne albo mleko zgęstniało Ekstra są te wszystkie graty!
Re: [R] M4A3E8 Sherman by QN - tradycyjnie od podstaw.
Przy okazji mały tutorialik - jak robię sobie narzędzia i do czego ich używam. Takie zebranie w jednym miejscu tego, co gdzieś tam kiedyś pokazywałem.
Tak wygląda mój zestaw narzędzi do robienia otworów, nitów itp.:
Na pierwszym zdjęciu typowe narzędzia do robienia otworów i kółek (nitów). Część z nich to rurki, część to lasko spiłowane pręty. Jak się w taki odpowiednio uderzy młotkiem na macie (chyba każdy ma jakąś stara do dobicia), to w 1mm tekturze bez problemu zrobi się otwór.
Drugie zdjęcie to narzędzia dedykowane, do robienia małych otworków o różnych kształtach. To tylko przykład. Można sobie dowolne wybijaki wystrugać. Pierwszy z nich zrobiony jest ze starego skalpela – łatwy do trzymania i używania po osadzeniu w obsadce.
Trzecie zdjęcie to rozwiązanie problemu małych otworów w grubej tekturze, drewnie lub metalu. Spiłowane z igieł do szycia (są bardzo twarde) wiertła piórkowe. Piłuję się dwie strony na płasko i dodaje skośny czubek. Ja ostrzenie robię w ten sposób, że mocują przyszłe wiertło w obsadce i szlifuję na diamentowej tarczy w wiertarce. Można zachować kąty oraz odpowiednią ostrość.
Są twarde, niełamliwe, o wiele lepsze od kupowanych ze skrętną bruzdą (klasycznych wierteł) – tę pękają bardzo łatwo, a moim piórkowymi wywierciłem kilkaset otworów w miedzianych drutach (łańcuchy do Shermana Craba) i się nie złamało. A wierciłem ręcznie – mocując wiertło w obsadce skalpela.
Są idealne do robienia otworów pod relingi w grubej tekturze (np. po sklejeniu kadłuba zrobić takie otwory nie jest łatwo – te wiertła wchodzą jak w masło), do robienia otworów w drewnianych masztach, rejach – zawsze coś łatwiej przymocować w otworze niż klejąc na płask.
Tak wygląda mój zestaw narzędzi do robienia otworów, nitów itp.:
Na pierwszym zdjęciu typowe narzędzia do robienia otworów i kółek (nitów). Część z nich to rurki, część to lasko spiłowane pręty. Jak się w taki odpowiednio uderzy młotkiem na macie (chyba każdy ma jakąś stara do dobicia), to w 1mm tekturze bez problemu zrobi się otwór.
Drugie zdjęcie to narzędzia dedykowane, do robienia małych otworków o różnych kształtach. To tylko przykład. Można sobie dowolne wybijaki wystrugać. Pierwszy z nich zrobiony jest ze starego skalpela – łatwy do trzymania i używania po osadzeniu w obsadce.
Trzecie zdjęcie to rozwiązanie problemu małych otworów w grubej tekturze, drewnie lub metalu. Spiłowane z igieł do szycia (są bardzo twarde) wiertła piórkowe. Piłuję się dwie strony na płasko i dodaje skośny czubek. Ja ostrzenie robię w ten sposób, że mocują przyszłe wiertło w obsadce i szlifuję na diamentowej tarczy w wiertarce. Można zachować kąty oraz odpowiednią ostrość.
Są twarde, niełamliwe, o wiele lepsze od kupowanych ze skrętną bruzdą (klasycznych wierteł) – tę pękają bardzo łatwo, a moim piórkowymi wywierciłem kilkaset otworów w miedzianych drutach (łańcuchy do Shermana Craba) i się nie złamało. A wierciłem ręcznie – mocując wiertło w obsadce skalpela.
Są idealne do robienia otworów pod relingi w grubej tekturze (np. po sklejeniu kadłuba zrobić takie otwory nie jest łatwo – te wiertła wchodzą jak w masło), do robienia otworów w drewnianych masztach, rejach – zawsze coś łatwiej przymocować w otworze niż klejąc na płask.