QF Sabre F-86H, czyli "blaszki" niefototrawione vol #2
Moderatorzy: kartonwork, Tempest, Edmund_Nita
-
- Posty: 483
- Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
- x 58
Re: QF Sabre F-86H, czyli "blaszki" niefototrawione vol #2
Każdy luk, wnęka czy przedział ma zawsze jakiś choćby jeden wymiar łatwy do zmierzenia. Jeśli np. jakiś bok takiej przykładowej wnęki ma dajmy na to 2,5 cm w skali, w której robimy model, to łatwo jest potem określić proporcje wielkości innych elementów mieszczących się w tej wnęce. Żeby zachować te proporcje robię zdjęcia pierwowzoru w taki sposób, by potem detale można było pomniejszyć do wymiarów odpowiadających w skali. I w przypadku tej przykładowej wnęki podwozia jej zdjęcie/zdjęcia pomniejszam w programie graficznym do wymiaru w skali i od razu widzę co mi „znikło” na tym pomniejszonym obrazku/obrazkach. Chcąc również zrobić te „zniknięte” detale, będę musiał je z konieczności przewymiarować i cały problem polega na tym, żeby zrobić to tak, by ich wygląd nie raził wielkością na tle innych detali.
Z zasady każdy większy detal trzeba zwymiarować maksymalnie dokładnie, bo nie chodzi tylko o to, że po zrobieniu go z błędami albo nie będzie się mieścił na swoim miejscu, albo będzie zbyt mały, lecz o to, że po prostu te wszystkie inne, dużo mniejsze detale, będą wyglądały nieproporcjonalnie na jego tle. Część elementów (maksymalnie dużo – na tyle, na ile się da) należy więc starannie mierzyć podczas robienia (to te większe), a część można już (a niekiedy nawet trzeba) zrobić „na oko”. Wbrew pozorom, im mniej tych detali robionych „na oko” tym łatwiej robi się model.
Jeszcze taka uwaga praktyczna: robiąc małe detale staram się je potem sfotografować. Robię to po to, by sprawdzić jak wyglądają ich zdjęcia w 4-krotnym powiększeniu. Jeśli ich cztery razy większy obraz nie wygląda „glutowato” to znaczy, że w modelu na 100% też nie będą razić niedokładnym wyglądem .
Z zasady każdy większy detal trzeba zwymiarować maksymalnie dokładnie, bo nie chodzi tylko o to, że po zrobieniu go z błędami albo nie będzie się mieścił na swoim miejscu, albo będzie zbyt mały, lecz o to, że po prostu te wszystkie inne, dużo mniejsze detale, będą wyglądały nieproporcjonalnie na jego tle. Część elementów (maksymalnie dużo – na tyle, na ile się da) należy więc starannie mierzyć podczas robienia (to te większe), a część można już (a niekiedy nawet trzeba) zrobić „na oko”. Wbrew pozorom, im mniej tych detali robionych „na oko” tym łatwiej robi się model.
Jeszcze taka uwaga praktyczna: robiąc małe detale staram się je potem sfotografować. Robię to po to, by sprawdzić jak wyglądają ich zdjęcia w 4-krotnym powiększeniu. Jeśli ich cztery razy większy obraz nie wygląda „glutowato” to znaczy, że w modelu na 100% też nie będą razić niedokładnym wyglądem .
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
-
- Posty: 483
- Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
- x 58
Re: QF Sabre F-86H, czyli "blaszki" niefototrawione vol #2
Trochę taka ilustracja uzupełniająca mój poprzedni post:
- bryła główna agregatu klimatyzatora luzem
i agregat wsadzony do luki, by sprawdzić, czy udało mi się zachować wspomniane wcześniej proporcje
- bryła główna agregatu klimatyzatora luzem
i agregat wsadzony do luki, by sprawdzić, czy udało mi się zachować wspomniane wcześniej proporcje
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
-
- Posty: 143
- Rejestracja: pt kwie 09 2010, 17:44
- Lokalizacja: Biłgoraj
- x 8
Re: QF Sabre F-86H, czyli "blaszki" niefototrawione vol #2
Miło się czyta i ogląda Twoja pracę Andrzeju. Mam dużo samozaparcia i cierpliwości lecz podziwiam Twoją drobiazgowość.
Zatem czekam na następny odcinek...
Pozdrawiam.
Zatem czekam na następny odcinek...
Pozdrawiam.
Re: QF Sabre F-86H, czyli "blaszki" niefototrawione vol #2
I taka odpowiedź jest mega konkretna dla mnie! Jak zwykle- trudność tkwi o odkrywaniu banalnych i oczywistych metod. Oczywiście banalne i oczywiste są dopiero jak ktoś na to wpadnie- wcześniej próba ich odkrycia spędza sen z powiek
-
- Posty: 483
- Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
- x 58
Re: QF Sabre F-86H, czyli "blaszki" niefototrawione vol #2
Po naoglądaniu się chińskich modeli nabrałem znowu motywacji do Sabre’a. I zrobiłem kolejny elemencik – „ejection seat”. Na razie bez przewodów i bez pasów. Trzy tygodnie roboty i gotowy:
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
-
- Posty: 483
- Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
- x 58
Re: QF Sabre F-86H, czyli "blaszki" niefototrawione vol #2
Ponieważ nikomu nic nie chciało się napisać pod fotelem (mam nadzieję, że się jednak podobał), to post pod postem, czyli kolejny element Sabre’a jakim jest - na razie - „łysa rura” silnika (jedynie z podziałem na sekcje, ale jeszcze bez armatury). Nikt do wersji H w 1:32 nie produkuje takiego silnika, więc znowu od podstaw: sztukowanie różnych rurek, doklejanie, docinanie itp., żeby nie tylko wszystko weszło do środka, ale żeby poszczególne sekcje znalazły się dokładnie we właściwych miejscach (zwłaszcza każda z obejm łączenia sekcji musiała się zgrać z odpowiednią wręgą kadłuba). Jak się okazało, to wbrew pozorom wcale nie było takie łatwe do zrobienia, ale… po wielu przymiarkach i przeróbkach udało się:
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.
Re: QF Sabre F-86H, czyli "blaszki" niefototrawione vol #2
Oj tam zaraz "nie chciało". Ciężko nieraz coś sensownego napisać, żeby się nie powtarzać.Andrzej Ziober pisze: pn sie 20 2018, 18:20 Ponieważ nikomu nic nie chciało się napisać pod fotelem (mam nadzieję, że się jednak podobał) ...
Pewnie że się podobał.
Cały czas udowadniasz, że z plastiku można zrobić wszystko (niemal ?) i wcale nie jest to jakaś wielka filozofia. Ja bynajmniej gapię się z otwartą gębą. I zazdroszczę Ci jednej rzeczy, w które upatruję sedna sprawy - cierpliwości. Cierpliwości w mozolnym dłubaniu jednego detalu przez np 3 tygodnie. Nie wiem czy się nie mylę, ale jak się posiądzie taką cierpliwość to przy jako takich manulanych umiejętnościach można zrobić naprawdę dobre modele.
pzdr Grzegorz
pzdr Grzegorz
ZŁO SQUAD
ZŁO SQUAD
Re: QF Sabre F-86H, czyli "blaszki" niefototrawione vol #2
Dłubanie dłubaniem. Ale zrobić to tak, żeby wszystko do siebie PASOWAŁO! Jak patrzę na kratownicę i przy tym obłości, to zastanawiam się, jak to narysować/zaprojektować/dopasować. I jaką dokumentacją trzeba dysponować. Z samych zdjęć chyba ciężko...
A nie pisze za każdym razem, bo relacja stałaby się zbyt nudna;-)
A nie pisze za każdym razem, bo relacja stałaby się zbyt nudna;-)
-
- Posty: 143
- Rejestracja: pt kwie 09 2010, 17:44
- Lokalizacja: Biłgoraj
- x 8
Re: QF Sabre F-86H, czyli "blaszki" niefototrawione vol #2
Podobnie jak koledzy obserwuję z ciekawością ale że do gadatliwych nie należę ,mało piszę czasami coś" bąknę"
Jest Moc !!!
Jest Moc !!!
-
- Posty: 483
- Rejestracja: sob lut 11 2006, 16:30
- x 58
Re: QF Sabre F-86H, czyli "blaszki" niefototrawione vol #2
Pisząc „nie chciało się”, nie miałem na myśli jakichś przysłowiowych ochów i achów (choć oczywiście są one sympatycznie i za takie zainteresowanie również pięknie dziękuję stanisławie.z). Pokazując co robię, bardziej oczekuję pytań typu: jak i dlaczego akurat tak to robię. Bo to pozwala rozwinąć wątek o jakieś sensowne (mam nadzieję, że sensowne) informacje dla modelarzy.
Grzegorzu poruszyłeś temat cierpliwości. Już tu wcześniej trochę było na ten temat. Moim zdaniem cierpliwość to cecha, nad którą trzeba pracować, bo to nie jest coś, co jeden ma z natury, a drugi jej nie ma. Jak ktoś mi mówi, że on nie ma takiej cierpliwości, to ja mu odpowiadam: ja też jej nie miałem i musiałem się jej nauczyć. I dodaję, że było to trudniejsze, niż opanowanie technologii.
QN-niu, mam wrażenie, że pisząc o „narysowaniu/zaprojektowaniu/dopasowaniu myślisz kategoriami modeli kartonowych, bo w przypadku takich modeli to jest faktycznie niezbędne (zawsze powtarzam, że modelarstwo kartonowe stwarza dużo większe wyzwania, niż plastikowe!). Z modelami plastikowymi jest duuuużo łatwiej, bo sporo części można wyciąć ciut większe, a potem je dopiłowywać lub, jeśli wytniemy mniejsze, to coś im można dosztukować i następnie opiłować do właściwych rozmiarów. Ale oczywiście dokumentacja do budowy takiego modelu jak Sabre wymaga tysięcy szczegółowych zdjęć i dodatkowo wskazane jest przynajmniej raz zobaczyć pierwowzór modelu, żeby mieć wyobrażenie całej konstrukcji (nie jest to niezbędne, ale bardzo pomaga przy późniejszej interpretacji zdjęć). Zdjęcia do dokumentacji też trzeba robić z myślą, jakby chciało się z nich potem wykonać rysunek „płaski”. Takie zdjęcia można po odpowiednim pomniejszeniu do skali modelu wykorzystać jako namiastkę szczegółowych „planów”. Wówczas bardzo często nie trzeba dodatkowo robić rysunków technicznych detalu w skali. Ale zawsze jednak potem niezbędne jest mierzenie tych detali w trakcie ich wykonywania i w sumie są to często setki przykładania dobrej suwmiarki, żeby zachować te wymiarowe proporcje i żeby później nie okazało się, że jakiś element „wyszedł” ciut za duży i nie mieści się na swoim miejscu. Przykładowo: tę w sumie prostą rurę silnika robiłem prawie dwa tygodnie, zanim się wpasowała do wnętrza. Tu oczywiście ta wspomniana na wstępie cierpliwość jest niezbędna.
Grzegorzu poruszyłeś temat cierpliwości. Już tu wcześniej trochę było na ten temat. Moim zdaniem cierpliwość to cecha, nad którą trzeba pracować, bo to nie jest coś, co jeden ma z natury, a drugi jej nie ma. Jak ktoś mi mówi, że on nie ma takiej cierpliwości, to ja mu odpowiadam: ja też jej nie miałem i musiałem się jej nauczyć. I dodaję, że było to trudniejsze, niż opanowanie technologii.
QN-niu, mam wrażenie, że pisząc o „narysowaniu/zaprojektowaniu/dopasowaniu myślisz kategoriami modeli kartonowych, bo w przypadku takich modeli to jest faktycznie niezbędne (zawsze powtarzam, że modelarstwo kartonowe stwarza dużo większe wyzwania, niż plastikowe!). Z modelami plastikowymi jest duuuużo łatwiej, bo sporo części można wyciąć ciut większe, a potem je dopiłowywać lub, jeśli wytniemy mniejsze, to coś im można dosztukować i następnie opiłować do właściwych rozmiarów. Ale oczywiście dokumentacja do budowy takiego modelu jak Sabre wymaga tysięcy szczegółowych zdjęć i dodatkowo wskazane jest przynajmniej raz zobaczyć pierwowzór modelu, żeby mieć wyobrażenie całej konstrukcji (nie jest to niezbędne, ale bardzo pomaga przy późniejszej interpretacji zdjęć). Zdjęcia do dokumentacji też trzeba robić z myślą, jakby chciało się z nich potem wykonać rysunek „płaski”. Takie zdjęcia można po odpowiednim pomniejszeniu do skali modelu wykorzystać jako namiastkę szczegółowych „planów”. Wówczas bardzo często nie trzeba dodatkowo robić rysunków technicznych detalu w skali. Ale zawsze jednak potem niezbędne jest mierzenie tych detali w trakcie ich wykonywania i w sumie są to często setki przykładania dobrej suwmiarki, żeby zachować te wymiarowe proporcje i żeby później nie okazało się, że jakiś element „wyszedł” ciut za duży i nie mieści się na swoim miejscu. Przykładowo: tę w sumie prostą rurę silnika robiłem prawie dwa tygodnie, zanim się wpasowała do wnętrza. Tu oczywiście ta wspomniana na wstępie cierpliwość jest niezbędna.
Gdy stajesz przed problemem, szukaj rozwiązania, a nie obejścia.