[R] JU-88 D-1 (AH) - Deutscher Schnellbomber in Norwegen
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
Re: [R] JU-88 D-1 (AH) - Deutscher Schnellbomber in Norwegen
Ale wiesz, że mogłeś te Edkowe opony zedrzeć do łysego, tak, jak się robi z prawdziwymi?
Będzie można te chłodnice zakupić jakoś "spod lady"?
Będzie można te chłodnice zakupić jakoś "spod lady"?
Re: [R] JU-88 D-1 (AH) - Deutscher Schnellbomber in Norwegen
Sikor z takim zamiarem kupilem te kola od Eduarda, ale okazaly sie slabo zdetalizowane. Jak porownasz zdjecia ich kol do moich to jest spora roznica, na korzysc moich. Dodatkowo nie podobal mi sie profil opony w tamtych bo byl bardzo kwadratowy ( wydaje mi sie ze robili to podwozie do poznych wersji C i G). Z tamtego zestawu skanibalizowalem tylko oslone na kolko ogonowe (blotnik i chlapak?).
Chlodnice mialem tylko dwie, ale mam projekt wiec mozna dodrukowac.
Jacob to wyoblenie przed kolektorami to nic szczegolnego. Ale dzieki
Chlodnice mialem tylko dwie, ale mam projekt wiec mozna dodrukowac.
Jacob to wyoblenie przed kolektorami to nic szczegolnego. Ale dzieki
FW-190 D-9 FW-190 A-4 Spitfire mk.Vb Spitfire mk.Vc Spitfire mk.XVIe PZL P.11c JU-88D-1 B-239 P-40E Jak-1b P-47D-11 Spitfire LF.IX Spitfire mk.Ia Hawker Hurricane
F4U Corsair
"Buduję miniaturowe 'repliki' samolotów, a nie kartonowe modele"
Piotr Rowiński
F4U Corsair
"Buduję miniaturowe 'repliki' samolotów, a nie kartonowe modele"
Piotr Rowiński
Re: [R] JU-88 D-1 (AH) - Deutscher Schnellbomber in Norwegen
Taki żarcik, Edkowe wyglądają świetnie, ale idziesz z tym na takim poziomie, że rzeczywiście mogłyby odstawać. Sam prawdopodobnie w takiej sytuacji bym nie mógł spać po nocach
Myślałem, że drukowałeś jedną, a potem kopie z żywicy. Kiedyś jedna by mi się przydała, mam w dalekich planach dwie 88.
Myślałem, że drukowałeś jedną, a potem kopie z żywicy. Kiedyś jedna by mi się przydała, mam w dalekich planach dwie 88.
Re: [R] JU-88 D-1 (AH) - Deutscher Schnellbomber in Norwegen
Sikor, ja drukuje od razu ilość potrzebną mi do modelu, czasami plus dodatkowa jedna sztuka na zapas. Nie próbowałem nigdy swoich sił w kopiowaniu w żywicy i na razie nie jest mi to potrzebne, więc idę na łatwiznę i zlecam to drukarce.
LAKIEROWANIE
W związku z tym, że rozpocząłem już etap lakierowania modelu, chciałbym przedstawić, krótki opis sposobu lakierowania oraz produktów jakich używam. Wybrane zostały na podstawie prób i błędów, spośród większości produktów dostępnych na polskim rynku modelarskim. Obecnie uważam, że jest to dla mnie najlepsze rozwiązanie i osiągnięty dzięki nim efekt, w pełni mnie zadowala.
Także od początku.
Przed wycinaniem elementów nie impregnuję niczym kartonu. Wcześniej to robiłem, jednak z biegiem czasu te arkusze żółkły. Było to szczególnie widoczne wtedy, kiedy budowa się przedłużała. Wynikiem tego nowo sklejone elementy, różniły się znacząco kolorem od wcześniejszych i pomimo, przetrzymywania klejonego modelu w zamkniętym pudełku, nie przepuszczającym promieni UV, zwyczajnie żółkły.
Obecnie sposób mam taki, że po sklejeniu całej bryły modelu, zanim dojdą jakieś drobne elementy, maluję model pędzlem odpowiedniej wielkości (duże powierzchnie większy pędzel, małe mniejszy, zazwyczaj płaski o miękkim naturalnym włosiu). Używam do tego lakieru bezbarwnego Model Master na bazie oleju, tzw. enamel (zdjęcie poniżej). Dzięki temu nie ma on wpływu na karton, tak jak akrylowy i działa jak impregnacja. Lakier tylko i wyłącznie Gloss, ponieważ matowy tłumi kolory. Rozcieńczony jest on w proporcji 1:1 z dedykowanym do niego rozcieńczalnikiem tej samej firmy (nie stosuje zamienników, gdyż mam z tym złe doświadczenie). Lakier dostępny jest w słoiczkach takich jak poniżej.
Po nałożeniu dwóch warstw Model Mastera (lakier jest mocno wchłaniany przez karton i po wyschnięciu praktycznie niewidoczny) i po dokładnym wyschnięciu (czekam zazwyczaj najmniej dobę), używam Super Clear'a Gunze, również Gloss. Jest to lakier typu akrylowego, jednak jest na bazie jakieś chemii, a nie wody, i piekielnie śmierdzi. Jest również dość inwazyjny, stąd konieczna wcześniejsza warstwa Model Mastera. Ma jednak tą zaletę, że tworzy idealnie gładką powierzchnię po wyschnięciu, nie lepi się nawet minimalnie i nie zostają na nim odciski palców (z tym był problem w przypadku produktów Humbrola, które mimo długiego czasu nie wysychały i były lepiące). Jest również najbardziej przezroczysty ze znanych mi lakierów. Wadą natomiast jest dysza ze spraya, która pluje dość dużą ilością lakieru, więc trzeba uważać, żeby nie przedobrzyć. Warstw kładę 1 lub dwie, w zależności od krycia. Może być tak, że miejscami jest wchłaniany bardziej, wtedy widać różnice w połysku (wynika to z ilości podkładu Model Mastera). Wtedy po prostu nakładam trzecią warstwę lakieru. Odstęp między warstwami to najlepiej doba. Kupuję go w sprayu jak widać poniżej. Jest tutaj widoczna wersja Cut UV, chroniąca przed promieniami UV i przebarwieniami. Czy to działa, okaże się za kilka lat. Ale są również wersje bez filtra UV, są one delikatnie tańsze. No właśnie kolejną wadą jest cena tego lakieru, bo jest stosunkowo drogi. Jednak wydajność to około 2-3 modele na puszkę.
Kiedy wyżej wymieniony lakier wyschnie (po ostatniej warstwie czekam co najmniej 48 godzin), przystępuję do nakładania washa. Wash, można zakupić gotowy o odpowiednim kolorze lub wykonać go samemu, rozcieńczając olejną farbę artystyczną wyciskaną z tubki z benzyną lakową (white spirit). JW przypadku robienia własnej mieszanki, używam tylko produktów kupionych w sklepie dla plastyków (obecnie używam farb Rembrandt i white spirit Talens). Jak wspomniałem wash jest na bazie olejnej, więc podkład akrylowy jest niezbędny. Inna baza podkładu pozwala na zmycie washa w 100% za pomocą white spirit, w przypadku, kiedy nie jestem zadowolony z efektu waloryzacji. Ważne jest również, żeby wash robić na lakierze Gloss, bo pozwala to na dobre rozprowadzenie washa, ze względu na małą chropowatość powierzchni i ewentualną poprawę błędów. Bardziej doświadczeni używają jako podkładu Semi-Gloss (półmat), ponieważ pigment z washa lepiej trzyma się bardziej chropowatej powierzchni, jednak powoduje to mniejsza wrażliwość na błędy. Ważne jest, że różne kolory washa należy nakładać po wcześniejszym zabezpieczeniu cienką warstwą akrylowego lakieru bezbarwnego Gloss (połysk), nakładanego aerografem.
Po definitywnym wyschnięciu washa zabezpieczam model warstwą finalną lakieru. Używam do tego również Gunze tylko, że ze słoiczka (według producenta jest to ten sam lakier co w sprayu). Według mnie modele najlepiej wyglądają w Semi-Gloss (półmat), ale czasami również używam Flat (głęboki mat) (zdjęcia poniżej). Widać, że lakiery występują w wersji UV Cut i standardowej. Rozcieńczam je Thinnerem Tamiya widocznym poniżej. Tamiya ma dwa lub trzy Thinnery (rozcieńczalniki) w swojej ofercie, jednak po przestudiowaniu for plastikowych i własnych próbach, używam tylko tego (z żółtyk korkiem). Jest on najlepszy, bo nie odparowuje zbyt szybko, przez co nie trzeba dodawać retardera. W dodatku po wyschnięciu lakier trzyma się dość mocno powierzchni. Z czym miałem problemy w przypadku produktów Vallejo. Proporcja mieszanki to 60:40 (rozcieńczalnik:lakier) odmierzona w strzykawce. Mieszankę lakieru nakładam za pomocą aerografu (używam obecnie dwóch H&S Ultra i Badger Renegade, widoczne poniżej) przy ciśnieniu wynoszącym 15psi (ustawiam na kompresorze za pomocą manometru w trakcie pracy aerografu).
Jak wspomniałem wcześniej te lakiery nie są najtańsze. Jednak po próbach z innymi produktami innych firm, te odpowiadają mi najlepiej, ze względu na łatwość i czystość pracy z nimi, twardą powierzchnię po wyschnięciu oraz efekt wizualny w postaci gładkiej powierzchni bez nadmiernej chropowatości.Dawniej próbowałem swoich sił z lakierami z marketów, ale całe szczęście się z tego wyleczyłem. Nie ryzykuje zepsucia modelu poprzez klejącą powierzchnię łapiącą brud czy białe wytrącenia z matowego lakieru. Za dużo czasu spędzam nad modelem żeby zniszczyć go w wykończeniowym etapie.
Mam nadzieję, że informacje zawarte w tym poście będą przydatne.
Pozdrawiam
LAKIEROWANIE
W związku z tym, że rozpocząłem już etap lakierowania modelu, chciałbym przedstawić, krótki opis sposobu lakierowania oraz produktów jakich używam. Wybrane zostały na podstawie prób i błędów, spośród większości produktów dostępnych na polskim rynku modelarskim. Obecnie uważam, że jest to dla mnie najlepsze rozwiązanie i osiągnięty dzięki nim efekt, w pełni mnie zadowala.
Także od początku.
Przed wycinaniem elementów nie impregnuję niczym kartonu. Wcześniej to robiłem, jednak z biegiem czasu te arkusze żółkły. Było to szczególnie widoczne wtedy, kiedy budowa się przedłużała. Wynikiem tego nowo sklejone elementy, różniły się znacząco kolorem od wcześniejszych i pomimo, przetrzymywania klejonego modelu w zamkniętym pudełku, nie przepuszczającym promieni UV, zwyczajnie żółkły.
Obecnie sposób mam taki, że po sklejeniu całej bryły modelu, zanim dojdą jakieś drobne elementy, maluję model pędzlem odpowiedniej wielkości (duże powierzchnie większy pędzel, małe mniejszy, zazwyczaj płaski o miękkim naturalnym włosiu). Używam do tego lakieru bezbarwnego Model Master na bazie oleju, tzw. enamel (zdjęcie poniżej). Dzięki temu nie ma on wpływu na karton, tak jak akrylowy i działa jak impregnacja. Lakier tylko i wyłącznie Gloss, ponieważ matowy tłumi kolory. Rozcieńczony jest on w proporcji 1:1 z dedykowanym do niego rozcieńczalnikiem tej samej firmy (nie stosuje zamienników, gdyż mam z tym złe doświadczenie). Lakier dostępny jest w słoiczkach takich jak poniżej.
Po nałożeniu dwóch warstw Model Mastera (lakier jest mocno wchłaniany przez karton i po wyschnięciu praktycznie niewidoczny) i po dokładnym wyschnięciu (czekam zazwyczaj najmniej dobę), używam Super Clear'a Gunze, również Gloss. Jest to lakier typu akrylowego, jednak jest na bazie jakieś chemii, a nie wody, i piekielnie śmierdzi. Jest również dość inwazyjny, stąd konieczna wcześniejsza warstwa Model Mastera. Ma jednak tą zaletę, że tworzy idealnie gładką powierzchnię po wyschnięciu, nie lepi się nawet minimalnie i nie zostają na nim odciski palców (z tym był problem w przypadku produktów Humbrola, które mimo długiego czasu nie wysychały i były lepiące). Jest również najbardziej przezroczysty ze znanych mi lakierów. Wadą natomiast jest dysza ze spraya, która pluje dość dużą ilością lakieru, więc trzeba uważać, żeby nie przedobrzyć. Warstw kładę 1 lub dwie, w zależności od krycia. Może być tak, że miejscami jest wchłaniany bardziej, wtedy widać różnice w połysku (wynika to z ilości podkładu Model Mastera). Wtedy po prostu nakładam trzecią warstwę lakieru. Odstęp między warstwami to najlepiej doba. Kupuję go w sprayu jak widać poniżej. Jest tutaj widoczna wersja Cut UV, chroniąca przed promieniami UV i przebarwieniami. Czy to działa, okaże się za kilka lat. Ale są również wersje bez filtra UV, są one delikatnie tańsze. No właśnie kolejną wadą jest cena tego lakieru, bo jest stosunkowo drogi. Jednak wydajność to około 2-3 modele na puszkę.
Kiedy wyżej wymieniony lakier wyschnie (po ostatniej warstwie czekam co najmniej 48 godzin), przystępuję do nakładania washa. Wash, można zakupić gotowy o odpowiednim kolorze lub wykonać go samemu, rozcieńczając olejną farbę artystyczną wyciskaną z tubki z benzyną lakową (white spirit). JW przypadku robienia własnej mieszanki, używam tylko produktów kupionych w sklepie dla plastyków (obecnie używam farb Rembrandt i white spirit Talens). Jak wspomniałem wash jest na bazie olejnej, więc podkład akrylowy jest niezbędny. Inna baza podkładu pozwala na zmycie washa w 100% za pomocą white spirit, w przypadku, kiedy nie jestem zadowolony z efektu waloryzacji. Ważne jest również, żeby wash robić na lakierze Gloss, bo pozwala to na dobre rozprowadzenie washa, ze względu na małą chropowatość powierzchni i ewentualną poprawę błędów. Bardziej doświadczeni używają jako podkładu Semi-Gloss (półmat), ponieważ pigment z washa lepiej trzyma się bardziej chropowatej powierzchni, jednak powoduje to mniejsza wrażliwość na błędy. Ważne jest, że różne kolory washa należy nakładać po wcześniejszym zabezpieczeniu cienką warstwą akrylowego lakieru bezbarwnego Gloss (połysk), nakładanego aerografem.
Po definitywnym wyschnięciu washa zabezpieczam model warstwą finalną lakieru. Używam do tego również Gunze tylko, że ze słoiczka (według producenta jest to ten sam lakier co w sprayu). Według mnie modele najlepiej wyglądają w Semi-Gloss (półmat), ale czasami również używam Flat (głęboki mat) (zdjęcia poniżej). Widać, że lakiery występują w wersji UV Cut i standardowej. Rozcieńczam je Thinnerem Tamiya widocznym poniżej. Tamiya ma dwa lub trzy Thinnery (rozcieńczalniki) w swojej ofercie, jednak po przestudiowaniu for plastikowych i własnych próbach, używam tylko tego (z żółtyk korkiem). Jest on najlepszy, bo nie odparowuje zbyt szybko, przez co nie trzeba dodawać retardera. W dodatku po wyschnięciu lakier trzyma się dość mocno powierzchni. Z czym miałem problemy w przypadku produktów Vallejo. Proporcja mieszanki to 60:40 (rozcieńczalnik:lakier) odmierzona w strzykawce. Mieszankę lakieru nakładam za pomocą aerografu (używam obecnie dwóch H&S Ultra i Badger Renegade, widoczne poniżej) przy ciśnieniu wynoszącym 15psi (ustawiam na kompresorze za pomocą manometru w trakcie pracy aerografu).
Jak wspomniałem wcześniej te lakiery nie są najtańsze. Jednak po próbach z innymi produktami innych firm, te odpowiadają mi najlepiej, ze względu na łatwość i czystość pracy z nimi, twardą powierzchnię po wyschnięciu oraz efekt wizualny w postaci gładkiej powierzchni bez nadmiernej chropowatości.Dawniej próbowałem swoich sił z lakierami z marketów, ale całe szczęście się z tego wyleczyłem. Nie ryzykuje zepsucia modelu poprzez klejącą powierzchnię łapiącą brud czy białe wytrącenia z matowego lakieru. Za dużo czasu spędzam nad modelem żeby zniszczyć go w wykończeniowym etapie.
Mam nadzieję, że informacje zawarte w tym poście będą przydatne.
Pozdrawiam
FW-190 D-9 FW-190 A-4 Spitfire mk.Vb Spitfire mk.Vc Spitfire mk.XVIe PZL P.11c JU-88D-1 B-239 P-40E Jak-1b P-47D-11 Spitfire LF.IX Spitfire mk.Ia Hawker Hurricane
F4U Corsair
"Buduję miniaturowe 'repliki' samolotów, a nie kartonowe modele"
Piotr Rowiński
F4U Corsair
"Buduję miniaturowe 'repliki' samolotów, a nie kartonowe modele"
Piotr Rowiński
Re: [R] JU-88 D-1 (AH) - Deutscher Schnellbomber in Norwegen
Brawo ! Dzięki za tutorial. W końcu ktoś obalił przestarzały mit m.in. impregnacji caponem i nakreślił inny nowoczesny i sprawdzony sposób jak zrobić to za pomocą lakieru
Moje galerie i relacje - https://kartonowe-hobby.pl/galeria-i-relacje/
Mój kanał na YouTube - https://www.youtube.com/@kartonowe-hobby
Mój kanał na YouTube - https://www.youtube.com/@kartonowe-hobby
Re: [R] JU-88 D-1 (AH) - Deutscher Schnellbomber in Norwegen
O to chodziło. Dzięki Piotrek.
-Dziadku, ruskie w kosmos poleciały!
-Wszystkie?
-Nie, dwóch tylko.
-To co mi d... zawracasz!?
ZŁO SQUAD
-Wszystkie?
-Nie, dwóch tylko.
-To co mi d... zawracasz!?
ZŁO SQUAD
Re: [R] JU-88 D-1 (AH) - Deutscher Schnellbomber in Norwegen
Mały OT, ale liczę, że przydatny. Na fotkach z ostatniego wpisu widać, że stosujesz lampę pierścieniową na obiektyw. Zdjęcia jakościowo są bardzo OK swoją drogą. Czy tej lampy używasz zazwyczaj do robienia zdjęć na Forum - (typ lampy też by się przydał;)? Ja zawsze wojuję z doświetlaniem sceny przed nosem obiektywu, szczególnie przy detalach.
Re: [R] JU-88 D-1 (AH) - Deutscher Schnellbomber in Norwegen
Kuba,
lampy uzywam od poczatku tej relacji. Pierwszy raz znalazla zastosowanie przy galerii B-239. Zawsze mialem problem z doswietlaniem szczegolow wnetrza kabiny, a w B-239 sie udalo. Takze od tamtej pory jest uzywana za kazdym razem. Uwazam, ze zdjecia obecnie mam o wiele lepsze niz wczesniej.
Takze mam 3 zrodla swiatla, dwa po bokach namiotu bezcieniowego w postaci zarowek fotograficznych 5500K, natomiast od przodu lampka pierscieniowa wokol obiektywu. A sama lampka to przypadek, bo kupilem cos takiego kiedys w Lidlu https://www.lidl-shop.cz/media/cc9ecc83 ... 85e5e.jpeg , wyjalem szklo powiekszajace i oslone na nie, i okazalo sie ze zdaje egzamin. Kolor swiatla nie wiem jaki jest, ale zblizony do tego 5500K. Zreszta balans bieli ustawiam recznie za kazdym razem.
lampy uzywam od poczatku tej relacji. Pierwszy raz znalazla zastosowanie przy galerii B-239. Zawsze mialem problem z doswietlaniem szczegolow wnetrza kabiny, a w B-239 sie udalo. Takze od tamtej pory jest uzywana za kazdym razem. Uwazam, ze zdjecia obecnie mam o wiele lepsze niz wczesniej.
Takze mam 3 zrodla swiatla, dwa po bokach namiotu bezcieniowego w postaci zarowek fotograficznych 5500K, natomiast od przodu lampka pierscieniowa wokol obiektywu. A sama lampka to przypadek, bo kupilem cos takiego kiedys w Lidlu https://www.lidl-shop.cz/media/cc9ecc83 ... 85e5e.jpeg , wyjalem szklo powiekszajace i oslone na nie, i okazalo sie ze zdaje egzamin. Kolor swiatla nie wiem jaki jest, ale zblizony do tego 5500K. Zreszta balans bieli ustawiam recznie za kazdym razem.
FW-190 D-9 FW-190 A-4 Spitfire mk.Vb Spitfire mk.Vc Spitfire mk.XVIe PZL P.11c JU-88D-1 B-239 P-40E Jak-1b P-47D-11 Spitfire LF.IX Spitfire mk.Ia Hawker Hurricane
F4U Corsair
"Buduję miniaturowe 'repliki' samolotów, a nie kartonowe modele"
Piotr Rowiński
F4U Corsair
"Buduję miniaturowe 'repliki' samolotów, a nie kartonowe modele"
Piotr Rowiński
Re: [R] JU-88 D-1 (AH) - Deutscher Schnellbomber in Norwegen
Witam
Dzisiejsza odsłona będzie miała tytuł:
LUFY
JU-88 w wersji, którą buduję wyposażony był w karabiny maszynowe MG-81 w dwóch odmianach: jedno i dwulufowej. W związku z tym, że uzbrojenie to będzie bardzo widoczne w modelu, postanowiłem, oprócz żywicznych korpusów Aires, zastosować fantastyczne jakościowo mosiężne lufy, oferowane przez rodzimą firmę Master-Model w skali 1/32.
Śledząc wątki modelarzy plastikowych, znalazłem dobry przepis na wykończenie tych luf, w taki sposób, aby wyglądały bardzo naturalnie. Początkowo myślałem, że trzeba je malować, co bez aerografu jest niemal niemożliwe, jednak plastikowcy mają na to inny sposób.
Dla nich jest to rzecz oczywista, jednak u nas kartoniarzy, w związku z tym, że rzadziej używamy tego typu dodatków, wiedza taka nie jest zbyt powszechna. Także postanowiłem pokazać, że nie taki diabeł straszny jak go malują.
Lufa wyjęta prosto z opakowania prezentuje się znakomicie i można ją dokładnie obejrzeć na zdjęciu poniżej.
W pierwszym etapie należy zaopatrzyć się w aceton techniczny, dostępny w każdym markecie budowlanym. W szklanym naczyniu z acetonem została zanurzona lufa rozłożona na części składowe, celem wyczyszczenia jej i odtłuszczenia. Po kilku minutach leżakowania w płynie, wyciągnąłem ją za pomocą pęsety na papierowy ręcznik.
Po odparowaniu acetonu, kolejnym krokiem było wrzucenie jej do szklanego naczynia z płynem widocznym poniżej. Dostępnym jest on w większości sklepów modelarskich i nazywa się AK-interactive photoetch burnishing. Jest to specyfik przeznaczony do „przepalania” mosiężnych elementów. Działa na podstawie jakiś reakcji chemicznych, jednak nie potrafię wytłumaczyć jakich. Zresztą nie ma to znaczenia, ważne że działa. Ważne jest też, że w porównaniu do acetonu jest bezwonny.
Jak widać na poniższym zdjęciu, części lufy po chwili samoczynnie zaczynają się pokrywać ciemnym nalotem. Po kilku minutach cała powierzchnia czernieje.
Po wyciągnięciu ich z płynu i osuszeniu, wyglądają jakby były pokryte sadzą. Należy ją usunąć za pomocą pędzelka lub papierowego ręczniczka. Zazwyczaj okazuje się, że po pierwszym takim zabiegu zostają jeszcze miejsca, gdzie płyn nie zadziałał chemicznie i widać czysty, złoty kolor mosiądzu. Nie należy się tym martwić, tylko powtórzyć cały proces od nowa, czyli aceton, osuszanie, niebieski płyn do mosiądzu i czyszczenie pędzelkiem. I tak do skutku. Kiedy już cała powierzchnia jest równo pokryta ciemnym nalotem, należy dokładnie wyczyścić elementy pędzelkiem. Dłuższe pocieranie dość twardym włosiem, będzie powodować stopniowe wybłyszczanie krawędzi lufy.
I w ten sposób element jest gotowy do montażu. Jak dla mnie lufy robią niesamowite wrażenie i w szybki sposób, opisany powyżej można podnieść wysoko walory własnego modelu.
Dla osób, które śledzą fora plastikowe zapewne nie odkryłem nic nadzwyczajnego. Jednak mam nadzieję, że Ci którzy tego nie robią, będą mieli prostą instrukcję jak się do tego zabrać.
Pozdrawiam
Dzisiejsza odsłona będzie miała tytuł:
LUFY
JU-88 w wersji, którą buduję wyposażony był w karabiny maszynowe MG-81 w dwóch odmianach: jedno i dwulufowej. W związku z tym, że uzbrojenie to będzie bardzo widoczne w modelu, postanowiłem, oprócz żywicznych korpusów Aires, zastosować fantastyczne jakościowo mosiężne lufy, oferowane przez rodzimą firmę Master-Model w skali 1/32.
Śledząc wątki modelarzy plastikowych, znalazłem dobry przepis na wykończenie tych luf, w taki sposób, aby wyglądały bardzo naturalnie. Początkowo myślałem, że trzeba je malować, co bez aerografu jest niemal niemożliwe, jednak plastikowcy mają na to inny sposób.
Dla nich jest to rzecz oczywista, jednak u nas kartoniarzy, w związku z tym, że rzadziej używamy tego typu dodatków, wiedza taka nie jest zbyt powszechna. Także postanowiłem pokazać, że nie taki diabeł straszny jak go malują.
Lufa wyjęta prosto z opakowania prezentuje się znakomicie i można ją dokładnie obejrzeć na zdjęciu poniżej.
W pierwszym etapie należy zaopatrzyć się w aceton techniczny, dostępny w każdym markecie budowlanym. W szklanym naczyniu z acetonem została zanurzona lufa rozłożona na części składowe, celem wyczyszczenia jej i odtłuszczenia. Po kilku minutach leżakowania w płynie, wyciągnąłem ją za pomocą pęsety na papierowy ręcznik.
Po odparowaniu acetonu, kolejnym krokiem było wrzucenie jej do szklanego naczynia z płynem widocznym poniżej. Dostępnym jest on w większości sklepów modelarskich i nazywa się AK-interactive photoetch burnishing. Jest to specyfik przeznaczony do „przepalania” mosiężnych elementów. Działa na podstawie jakiś reakcji chemicznych, jednak nie potrafię wytłumaczyć jakich. Zresztą nie ma to znaczenia, ważne że działa. Ważne jest też, że w porównaniu do acetonu jest bezwonny.
Jak widać na poniższym zdjęciu, części lufy po chwili samoczynnie zaczynają się pokrywać ciemnym nalotem. Po kilku minutach cała powierzchnia czernieje.
Po wyciągnięciu ich z płynu i osuszeniu, wyglądają jakby były pokryte sadzą. Należy ją usunąć za pomocą pędzelka lub papierowego ręczniczka. Zazwyczaj okazuje się, że po pierwszym takim zabiegu zostają jeszcze miejsca, gdzie płyn nie zadziałał chemicznie i widać czysty, złoty kolor mosiądzu. Nie należy się tym martwić, tylko powtórzyć cały proces od nowa, czyli aceton, osuszanie, niebieski płyn do mosiądzu i czyszczenie pędzelkiem. I tak do skutku. Kiedy już cała powierzchnia jest równo pokryta ciemnym nalotem, należy dokładnie wyczyścić elementy pędzelkiem. Dłuższe pocieranie dość twardym włosiem, będzie powodować stopniowe wybłyszczanie krawędzi lufy.
I w ten sposób element jest gotowy do montażu. Jak dla mnie lufy robią niesamowite wrażenie i w szybki sposób, opisany powyżej można podnieść wysoko walory własnego modelu.
Dla osób, które śledzą fora plastikowe zapewne nie odkryłem nic nadzwyczajnego. Jednak mam nadzieję, że Ci którzy tego nie robią, będą mieli prostą instrukcję jak się do tego zabrać.
Pozdrawiam
FW-190 D-9 FW-190 A-4 Spitfire mk.Vb Spitfire mk.Vc Spitfire mk.XVIe PZL P.11c JU-88D-1 B-239 P-40E Jak-1b P-47D-11 Spitfire LF.IX Spitfire mk.Ia Hawker Hurricane
F4U Corsair
"Buduję miniaturowe 'repliki' samolotów, a nie kartonowe modele"
Piotr Rowiński
F4U Corsair
"Buduję miniaturowe 'repliki' samolotów, a nie kartonowe modele"
Piotr Rowiński
Re: [R] JU-88 D-1 (AH) - Deutscher Schnellbomber in Norwegen
Moim skromnym zdaniem .. Nieskazitelnie czysta forma opisu. Zdjęcia "czasopismowe" materiał na okładkę. Ocenę precyzji pozostawiam forumowiczom, którzy (podobnie) jak ja wpadli w zachwyt. Gratuluję precyzji.
Moje galerie i relacje - https://kartonowe-hobby.pl/galeria-i-relacje/
Mój kanał na YouTube - https://www.youtube.com/@kartonowe-hobby
Mój kanał na YouTube - https://www.youtube.com/@kartonowe-hobby