PZL P.11c (Wyd. AH) - obrońca niepodległości Polski
Moderatorzy: laszlik, kartonwork, Tomasz D.
PZL P.11c (Wyd. AH) - obrońca niepodległości Polski
Witam w kolejnej relacji
Będąc 1 listopada w Lublinie odwiedziłem miejsce pochówku „ojca” linii samolotów, których najważniejszy, czyli PZL P.11c, był obrońcą polskiego nieba w pierwszych dniach wojny rozpoczętej we wrześniu 1939 roku. Utalentowany, młody inżynier, Zygmunt Puławski pochowany został na cmentarzu przy ulicy Lipowej w centrum Lublina, po wypadku lotniczym, który miał miejsce na Ochocie w Warszawie.
Ostatnie dni to również szereg uniesień patriotycznych, w związku z setną rocznicą odzyskania niepodległości przez Polskę, w których to czasie nie omieszkałem skorzystać z obchodów organizowanych jak co roku w Warszawie.
Dodatkowo dzień później, czyli 12 listopada, miała miejsce 14 rocznica śmierci naszego najlepszego asa lotniczego, którym był Stanisław Skalski.
(źródło zdjęcia http://ipsb.nina.gov.pl/a/foto/pilot-stanislaw-skalski)
Także w niedzielę 11 listopada po powrocie z Marszu Niepodległości, postanowiłem uczcić tą niebywałą rocznicę oraz oddać hołd Zygmuntowi Puławskiemu i Stanisławowi Skalskiemu, w sposób dla nas charakterystyczny, czyli modelarski.
Prawie wszyscy modelarze lotniczy uważają, że każdy powinien mieć w swojej kolekcji Spitfire’a. My Polacy również do takich obowiązkowych modeli zaliczamy PZL P.11c. Także, przyszedł czas, żeby postarać się zbudować własny. Model wydany nakładem wydawnictwa Andrzej Haliński, czyli w moim przypadku norma. Tłuczony przeze mnie od roku szwabski pomiot jest już na ukończeniu, więc nic nie stało na przeszkodzie, aby rozpocząć budowę nowego modelu. Oczywiście materiały do niego posiadałem w swojej biblioteczce od dłuższego czasu. Nie wiem, czy są jeszcze jakieś inne publikacje, ale wydaje mi się, że to co zgromadziłem, plus zdjęcia zrobione w Muzeum Lotnictwa w Krakowie, to jest wystarczająca dokumentacja.
Pierwszy start z tym modelem mam za sobą, a odbyło się to około 10 lat temu i zakończyło na kabinie pilota. Może gdzieś w czeluściach Internetów jest jeszcze relacja, jednak zapewne zdjęcia już na niej wygasły, więc nie ma co wracać i do relacji, i do tamtego modelu. Także zaczynam zupełnie od nowa.
Założenie, jakie przyjąłem odnośnie tego modelu jest takie, żeby był sklejony w najlepszy sposób jaki potrafię, gdyż samolot na to zasługuje. Oczywiście planuję użyć wszystkich dodatków jakie są tylko możliwe, podobnie jak to uczyniłem w poprzednim modelu. Posiłkuję się relacją mistrza standardu, czyli Wojtka P. znanego pod wdzięcznym pseudonimem ceva. Wojtek osiągnął fantastyczny efekt, jednak widać po zdjęciach, że konstrukcja modelu jest bardzo karkołomna, więc prosto nie będzie.
Przez ostatnie dni zastanawiałem się nad imitacją żłobkowanego poszycia blaszanego, czy w ogóle jest sens to robić w modelu. O ile wiem, jest jeden model z takim efektem. Pokusił się o to Marcin Grygiel, jednak ja nie widziałem jego modelu na żywo, więc nie wiem czy walka z trasowaniem, jest tego warta. Według AJ-Press żłobkowanie miało promień 1mm, a odległość pomiędzy „falkami” wynosiła 5mm. W skali daje nam to 0,15mm, czyli mało! Mimo wszystko postanowiłem spróbować i trasowałem te powierzchnie za pomocą szpikulca dostępnego w AK-5 Olfy. Dodatkowo należało również wykonać brzechwy w odpowiednich miejscach. Nie wiem niestety jakiej wysokości one były w samolocie, ale wstępnie, żeby było łatwiej, próbowałem wycinać cienkie paski z kartonu 0,2mm w kolorze, o szerokości około 0,5mm, przyklejając je na płasko, jednak to nie zdało egzaminu. A później z różnego rodzaju pasków łączących z modelu, wycinałem w odpowiednim kolorze paski szerokości około 0,8mm i przyklejałem je bokiem o grubości 0,2mm. To wydaje mi się być akceptowalne. Żeby zrobić próbę czy podołam takiemu zadaniu i czy ma to sens wizualny, zacząłem od czegoś małego, czyli statecznika pionowego. Efekt widoczny jest poniżej.
]
Po wysłaniu tych zdjęć na świeżo do Laszlika odpisał mi, że różne odległości pomiędzy trasowanymi liniami psują efekt (robiłem je ręcznie od linijki, jedna po drugiej). Nie jest to bardzo widoczne gołym okiem, jednak po powiększeniu już rzuca się w oczy. Także starałem się znaleźć na to rozwiązanie. Zakupiłem w pasmanterii igły w rozmiarze 12 czyli najcieńsze jakie były. Ich średnica to 0,35mm, więc po sklejeniu ze sobą, będą tworzyły paski w odległości od siebie około 0,35-0,4mm, jest to 3 razy więcej niż wynika z przeliczenia żłobkowania. Jednak okazało się, że idealnie się to zgrywa z liniami grafiki na modelu. Zapewne autor modelu zwiększył odległości, żeby oszukać oko oglądającego, w przeciwnym wypadku linie zlałyby się w całość. Ale tak naprawdę było mi to na rękę. Także zbudowałem narzędzia do trasowania widoczne poniżej. Jedno z 3 igłami, natomiast drugie z 5. Do ich budowy użyłem cyjanoakrylu, nitki i patyczków do lodów.
Efekt nowego trasowania jest widoczny poniżej. Niestety nie jestem w stanie zrobić zdjęć, żeby to było lepiej widoczne. Ale póki co gra wydaje się warta świeczki. Schody mogą się zacząć przy skrzydłach, ale będę o tym myślał jak będę je budował.
I jeszcze na koniec trochę lepsze zdjęcia statecznika pionowego. Retusz wykonany za pomocą wymieszanej Tempery, jeszcze będzie poprawiany w trakcie dalszej budowy.
Pozdrawiam!
Będąc 1 listopada w Lublinie odwiedziłem miejsce pochówku „ojca” linii samolotów, których najważniejszy, czyli PZL P.11c, był obrońcą polskiego nieba w pierwszych dniach wojny rozpoczętej we wrześniu 1939 roku. Utalentowany, młody inżynier, Zygmunt Puławski pochowany został na cmentarzu przy ulicy Lipowej w centrum Lublina, po wypadku lotniczym, który miał miejsce na Ochocie w Warszawie.
Ostatnie dni to również szereg uniesień patriotycznych, w związku z setną rocznicą odzyskania niepodległości przez Polskę, w których to czasie nie omieszkałem skorzystać z obchodów organizowanych jak co roku w Warszawie.
Dodatkowo dzień później, czyli 12 listopada, miała miejsce 14 rocznica śmierci naszego najlepszego asa lotniczego, którym był Stanisław Skalski.
(źródło zdjęcia http://ipsb.nina.gov.pl/a/foto/pilot-stanislaw-skalski)
Także w niedzielę 11 listopada po powrocie z Marszu Niepodległości, postanowiłem uczcić tą niebywałą rocznicę oraz oddać hołd Zygmuntowi Puławskiemu i Stanisławowi Skalskiemu, w sposób dla nas charakterystyczny, czyli modelarski.
Prawie wszyscy modelarze lotniczy uważają, że każdy powinien mieć w swojej kolekcji Spitfire’a. My Polacy również do takich obowiązkowych modeli zaliczamy PZL P.11c. Także, przyszedł czas, żeby postarać się zbudować własny. Model wydany nakładem wydawnictwa Andrzej Haliński, czyli w moim przypadku norma. Tłuczony przeze mnie od roku szwabski pomiot jest już na ukończeniu, więc nic nie stało na przeszkodzie, aby rozpocząć budowę nowego modelu. Oczywiście materiały do niego posiadałem w swojej biblioteczce od dłuższego czasu. Nie wiem, czy są jeszcze jakieś inne publikacje, ale wydaje mi się, że to co zgromadziłem, plus zdjęcia zrobione w Muzeum Lotnictwa w Krakowie, to jest wystarczająca dokumentacja.
Pierwszy start z tym modelem mam za sobą, a odbyło się to około 10 lat temu i zakończyło na kabinie pilota. Może gdzieś w czeluściach Internetów jest jeszcze relacja, jednak zapewne zdjęcia już na niej wygasły, więc nie ma co wracać i do relacji, i do tamtego modelu. Także zaczynam zupełnie od nowa.
Założenie, jakie przyjąłem odnośnie tego modelu jest takie, żeby był sklejony w najlepszy sposób jaki potrafię, gdyż samolot na to zasługuje. Oczywiście planuję użyć wszystkich dodatków jakie są tylko możliwe, podobnie jak to uczyniłem w poprzednim modelu. Posiłkuję się relacją mistrza standardu, czyli Wojtka P. znanego pod wdzięcznym pseudonimem ceva. Wojtek osiągnął fantastyczny efekt, jednak widać po zdjęciach, że konstrukcja modelu jest bardzo karkołomna, więc prosto nie będzie.
Przez ostatnie dni zastanawiałem się nad imitacją żłobkowanego poszycia blaszanego, czy w ogóle jest sens to robić w modelu. O ile wiem, jest jeden model z takim efektem. Pokusił się o to Marcin Grygiel, jednak ja nie widziałem jego modelu na żywo, więc nie wiem czy walka z trasowaniem, jest tego warta. Według AJ-Press żłobkowanie miało promień 1mm, a odległość pomiędzy „falkami” wynosiła 5mm. W skali daje nam to 0,15mm, czyli mało! Mimo wszystko postanowiłem spróbować i trasowałem te powierzchnie za pomocą szpikulca dostępnego w AK-5 Olfy. Dodatkowo należało również wykonać brzechwy w odpowiednich miejscach. Nie wiem niestety jakiej wysokości one były w samolocie, ale wstępnie, żeby było łatwiej, próbowałem wycinać cienkie paski z kartonu 0,2mm w kolorze, o szerokości około 0,5mm, przyklejając je na płasko, jednak to nie zdało egzaminu. A później z różnego rodzaju pasków łączących z modelu, wycinałem w odpowiednim kolorze paski szerokości około 0,8mm i przyklejałem je bokiem o grubości 0,2mm. To wydaje mi się być akceptowalne. Żeby zrobić próbę czy podołam takiemu zadaniu i czy ma to sens wizualny, zacząłem od czegoś małego, czyli statecznika pionowego. Efekt widoczny jest poniżej.
]
Po wysłaniu tych zdjęć na świeżo do Laszlika odpisał mi, że różne odległości pomiędzy trasowanymi liniami psują efekt (robiłem je ręcznie od linijki, jedna po drugiej). Nie jest to bardzo widoczne gołym okiem, jednak po powiększeniu już rzuca się w oczy. Także starałem się znaleźć na to rozwiązanie. Zakupiłem w pasmanterii igły w rozmiarze 12 czyli najcieńsze jakie były. Ich średnica to 0,35mm, więc po sklejeniu ze sobą, będą tworzyły paski w odległości od siebie około 0,35-0,4mm, jest to 3 razy więcej niż wynika z przeliczenia żłobkowania. Jednak okazało się, że idealnie się to zgrywa z liniami grafiki na modelu. Zapewne autor modelu zwiększył odległości, żeby oszukać oko oglądającego, w przeciwnym wypadku linie zlałyby się w całość. Ale tak naprawdę było mi to na rękę. Także zbudowałem narzędzia do trasowania widoczne poniżej. Jedno z 3 igłami, natomiast drugie z 5. Do ich budowy użyłem cyjanoakrylu, nitki i patyczków do lodów.
Efekt nowego trasowania jest widoczny poniżej. Niestety nie jestem w stanie zrobić zdjęć, żeby to było lepiej widoczne. Ale póki co gra wydaje się warta świeczki. Schody mogą się zacząć przy skrzydłach, ale będę o tym myślał jak będę je budował.
I jeszcze na koniec trochę lepsze zdjęcia statecznika pionowego. Retusz wykonany za pomocą wymieszanej Tempery, jeszcze będzie poprawiany w trakcie dalszej budowy.
Pozdrawiam!
FW-190 D-9 FW-190 A-4 Spitfire mk.Vb Spitfire mk.Vc Spitfire mk.XVIe PZL P.11c JU-88D-1 B-239 P-40E Jak-1b P-47D-11 Spitfire LF.IX Spitfire mk.Ia Hawker Hurricane
F4U Corsair
"Buduję miniaturowe 'repliki' samolotów, a nie kartonowe modele"
Piotr Rowiński
F4U Corsair
"Buduję miniaturowe 'repliki' samolotów, a nie kartonowe modele"
Piotr Rowiński
- pawelelka77
- Posty: 424
- Rejestracja: pn kwie 11 2011, 8:12
- Lokalizacja: BYDGOSZCZ/BYSŁAW/TUCHOLA
- x 108
Re: PZL P.11c (Wyd. AH) - obrońca niepodległości Polski
No, Piotrek te narzędzia, to majstersztyk. Uzyskałeś genialny efekt. Ze skrzydłami będzie większa przeprawa... Po trasowaniu powierzchnia pewnie ma tendencję do zapadnie się? Zastosujesz jakieś podposzycie?
Ostatnio zmieniony czw lis 15 2018, 20:00 przez pawelelka77, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: PZL P.11c (Wyd. AH) - obrońca niepodległości Polski
Ujmę to tak:
Normalnie jesteś nienormalny
Normalnie jesteś nienormalny
Klub Modelarsko-Historyczny Sokół Radom
Re: PZL P.11c (Wyd. AH) - obrońca niepodległości Polski
A dzieki wielkie.
Wiem wlasnie ze karton zachowuje sie wtedy inaczej i dokladnie tak jak mowisz, ze skrzydlami bedzie duzo gorzej. Ale najwyzej zbuduje wszystko od nowa bez trasowania z samymi brzechwami. Dlatego tez zaczalem od elementow z trasowaniem.
A skrzydla mam w planach zrobic w podobny sposob jak w JU-88, czyli powklejac podluznice w malych odstepach od siebie, plus jeszcze podkleic poszycie kartonem 0.2mm. Mysle, ze to wystarczy, znaczy sie mam na to nadzieje
Wiem wlasnie ze karton zachowuje sie wtedy inaczej i dokladnie tak jak mowisz, ze skrzydlami bedzie duzo gorzej. Ale najwyzej zbuduje wszystko od nowa bez trasowania z samymi brzechwami. Dlatego tez zaczalem od elementow z trasowaniem.
A skrzydla mam w planach zrobic w podobny sposob jak w JU-88, czyli powklejac podluznice w malych odstepach od siebie, plus jeszcze podkleic poszycie kartonem 0.2mm. Mysle, ze to wystarczy, znaczy sie mam na to nadzieje
FW-190 D-9 FW-190 A-4 Spitfire mk.Vb Spitfire mk.Vc Spitfire mk.XVIe PZL P.11c JU-88D-1 B-239 P-40E Jak-1b P-47D-11 Spitfire LF.IX Spitfire mk.Ia Hawker Hurricane
F4U Corsair
"Buduję miniaturowe 'repliki' samolotów, a nie kartonowe modele"
Piotr Rowiński
F4U Corsair
"Buduję miniaturowe 'repliki' samolotów, a nie kartonowe modele"
Piotr Rowiński
Re: PZL P.11c (Wyd. AH) - obrońca niepodległości Polski
Zawsze mnie od tego samolotu odstraszało to żłobkowanie, teraz znalazłeś chyba dobry sposób na trasowanie tych minimalnych rowków z dużą precyzją. Z Twoimi umiejętnościami i doświadczeniem jest spora szansa, że to przejdzie. Jak pod koniec pokryjesz to satynowym lakierem, to gra światła powinna pięknie wydobyć ten rysunek i wycieniować powierzchnie żłobkowane od płaskich. Trzymam kciuki i robię notatki Napisz proszę co z nitami, na zdjęciach nie mogę się dopatrzeć, czy je lekko tłoczyłeś czy nie?
Pozdro!
Pozdro!
Re: PZL P.11c (Wyd. AH) - obrońca niepodległości Polski
Udany początek relacji, z tzw. tłem historycznym.
Przypomniałem sobie, że ostatnio słyszałem w radiu o wystawie na Politechnice Warszawskiej, na której można obejrzeć m. in. przewieziony z Krakowa P.11c. Właśnie sprawdziłem - trwała 22-23 października. Ale ten czas leci.
https://www.pw.edu.pl/Uczelnia/Aktualno ... a-ad-astra
Też przegapiliście? Przy następnej wycieczce do Krakowa będę jednak musiał zarezerwować czas na Muzeum Lotnictwa.
Grzebyki do żłobkowania bardzo pomysłowe. Myślenie ma przyszłość!
Przypomniałem sobie, że ostatnio słyszałem w radiu o wystawie na Politechnice Warszawskiej, na której można obejrzeć m. in. przewieziony z Krakowa P.11c. Właśnie sprawdziłem - trwała 22-23 października. Ale ten czas leci.
https://www.pw.edu.pl/Uczelnia/Aktualno ... a-ad-astra
Też przegapiliście? Przy następnej wycieczce do Krakowa będę jednak musiał zarezerwować czas na Muzeum Lotnictwa.
Grzebyki do żłobkowania bardzo pomysłowe. Myślenie ma przyszłość!
Re: PZL P.11c (Wyd. AH) - obrońca niepodległości Polski
Jakub, nity na powierzchni samolotu były głównie wypukłe, więc wygniatanie ich w modelu nie ma sensu. Raczej robienie z kulek BGA, ale na pewno się w to bawić nie będę. Również pewnie zrezygnuję z trasowania pozostałych linii podziału blach poza żłobkowaniem. Taką mam obecnie koncepcję, a co będzie z biegiem budowy to nie wiem.
krzywy, niestety nie wiedziałem o tym, bo poszedłbym zobaczyć. Nie miałem okazji oglądać go po remoncie. Ale na zdjęciu, które wstawiłeś wygląda o niebo lepiej niż przed remontem.
krzywy, niestety nie wiedziałem o tym, bo poszedłbym zobaczyć. Nie miałem okazji oglądać go po remoncie. Ale na zdjęciu, które wstawiłeś wygląda o niebo lepiej niż przed remontem.
FW-190 D-9 FW-190 A-4 Spitfire mk.Vb Spitfire mk.Vc Spitfire mk.XVIe PZL P.11c JU-88D-1 B-239 P-40E Jak-1b P-47D-11 Spitfire LF.IX Spitfire mk.Ia Hawker Hurricane
F4U Corsair
"Buduję miniaturowe 'repliki' samolotów, a nie kartonowe modele"
Piotr Rowiński
F4U Corsair
"Buduję miniaturowe 'repliki' samolotów, a nie kartonowe modele"
Piotr Rowiński
Re: PZL P.11c (Wyd. AH) - obrońca niepodległości Polski
Witam w kolejnej odsłonie relacji.
Wczoraj przypadała 103 rocznica urodzin Stanisława Skalskiego. Starałem się wyrobić z aktualizacją, właśnie na ten dzień, jednak niestety mi się nie udało.
Intensywne prace nad skrzydłami trwały od kilku dni. I pomimo, że nie zostały jeszcze w pełni skończone, pozwolę sobie zrobić krótką prezentację na temat tego w jaki sposób powstawały. Przepraszam z góry za jakość zdjęć, są one robione niestety telefonem, nie mniej chciał uchwycić etapy powstawania, a nie chciało mi się za każdym razem rozkładać ze sprzętem do fotografowania. Lepsze zdjęcia pokaże w następnej odsłonie, kiedy skrzydła będą gotowe, a wraz z nimi stateczniki i powierzchnie sterowe.
Słowem wstępu chciałem zaznaczyć, że są to najtrudniejsze skrzydła jakie kleiłem do tej pory. Bardzo cienki dźwigar w okolicy centralnej powoduje duże odkształcenia, nawet po zaimpregnowaniu CA i oklejeniu poszyciem. Co prawda autorzy dodali szablon, jednak według mnie jest on niewystarczający.
Idąc za radami osób, które wcześniej kleiły ten model, postanowiłem dźwigar połączyć w całość przed wycięciem (w modelu jest on podzielony na trzy części). W tym celu zaznaczyłem oś symetrii (1) i zgodnie z nią nakleiłem środkową część dźwigara na tekturę 1mm. Następnie przedłużyłem linie wyznaczającą miejsce przyklejenia wzmocnień (2). Jest to linia wyznaczająca oś dźwigara w kierunku końca skrzydeł. Na tej podstawie przykleiłem części W13L i W13P korygując ich ustawienie z linią (3), która jest przedłużeniem linii (2). W ten sposób otrzymałem poprawny wznios skrzydeł.
Po starannym wycięciu z tektury zachowałem dolną część odpadu, która służyła jako szablon. O tyle lepszy niż proponowany przez autorów, że kształtował dźwigar po jego całej rozpiętości. Przykleiłem go taśmą malarską i w odpowiedniej kolejności doklejałem następne części na bieżąco wzmacniając za pomocą CA.
Kiedy cały szkielet był gotowy i dokładnie wysechł, przeszlifowałem go, a następnie wypełniłem XPSem, który pozyskałem z pozostałości podkładek pod panele. Grubość XPS to było 5mm i okazało się to za mało, więc miejscami kleiłem warstwowo. Kleiłem przezroczystym klejem Technicqll do gąbki i styropianu. Działał tak samo jak butapren z tą różnicą, że nie rozpuszczał XPS.
Postanowiłem spróbować takiej techniki na podstawie doświadczeń radzieckich modelarzy, którzy na potęgę używają styroduru i to z całkiem dobrym efektem. Problem był tylko z narzędziem do docinania. Po przejrzeniu relacji Technika, stwierdziłem, że sam nie zrobię tego urządzenia, bo nie mam takich materiałów, ale na szczęście udało mi się znaleźć taki wynalazek jak poniżej, na allegro za 60zl. Cena do zaakceptowania.
Także po zainstalowaniu końcówki widocznej poniżej, rozpocząłem cięcie pianki. Wyszło mi to średnio, bo nie mam doświadczenia, ale kolejnym razem na pewno będzie lepiej.
Posiadając już szkielet przyszła pora na poszycie. Pomimo zastosowania wypełnienia w szkielecie i tak postanowiłem zrobić podposzycie. Powodem było to, że po trasowaniu karton stał się wiotki i jego odkształcenia były nieprzewidywalne. Odrysowałem każdy element poszycia w następujący sposób.
Karton pozyskałem z pozostałości surówki Tempesta, którą kleiłem jakiś czas temu. W związku z tym, miałem pewność, że właściwości kartonu są te same lub maksymalnie zbliżone. Następnie skleiłem za pomocą BCG całe poszycie „w powietrzu” odpowiednio je kształtując. Do łączenia segmentów skrzydeł użyłem pasków łączących z wycinanki.
Później pomiędzy paski łączące, powklejałem wcześniej odrysowane podposzycie za pomocą butaprenu. Podposzycia nie wklejam w krawędź natarcia, gdyż tam ze względu na krzywiznę, karton jest wystarczająco sztywny.
Jak wszystko wyschło wkleiłem szkielet do środka za pomocą kleju Technicqll (normalnie używam do tego butaprenu, ale tym razem rozpuszczał XPS). W ten sposób skrzyła były niemal gotowe.
Ostatnim elementem było wykonanie brzechw na spodniej stronie płata. Wykorzystałem do tego drugą wycinankę (niestety brak zapasu koloru jest zmorą), wycinając imitacje brzechw. Użyłem do tego patentu znalezionego na którymś forum. Początkowo próbowałem z dwoma ostrzami obok siebie, jednak były za blisko. Nie mniej po włożeniu między ostrza kartonu 0.2mm, wysokość wycinanych pasków była dla mnie dobra.
Tak jak w przypadku statecznika pionowego, paski przyklejałem w pionie. Żeby zrobić to równo i w miarę prostopadle do powierzchni płatu, zapierałem pasek o plastikową kartę reklamową (może być również płatnicza lud dowód osobisty). Natomiast kartę przyklejałem do skrzydła taśmą Tamiya, żeby się nie poruszyła w trakcie przyklejania. Oczywiście odbywało się to z pomocą BCG, a wszystkie przybory potrzebne w tej operacji, znajdują się na zdjęciu poniżej.
Efekt widoczny jest na zdjęciach poniżej.
Jak widać nadruk na brzechwach jest niestety jednostronny. Nie miałem możliwości znaleźć dwustronnego druku w odpowiednim kolorze, który w tym przypadku byłby najlepszy. W związku z tym jestem zmuszony niezadrukowaną stronę wyretuszować. Jednak nastąpi to w czasie, jak będę retuszował stateczniki i powierzchnie sterowe. Na chwilę obecną, całość skrzydeł widocznych powyżej, nie została w żadnym stopniu retuszowana.
Pozdrawiam
Wczoraj przypadała 103 rocznica urodzin Stanisława Skalskiego. Starałem się wyrobić z aktualizacją, właśnie na ten dzień, jednak niestety mi się nie udało.
Intensywne prace nad skrzydłami trwały od kilku dni. I pomimo, że nie zostały jeszcze w pełni skończone, pozwolę sobie zrobić krótką prezentację na temat tego w jaki sposób powstawały. Przepraszam z góry za jakość zdjęć, są one robione niestety telefonem, nie mniej chciał uchwycić etapy powstawania, a nie chciało mi się za każdym razem rozkładać ze sprzętem do fotografowania. Lepsze zdjęcia pokaże w następnej odsłonie, kiedy skrzydła będą gotowe, a wraz z nimi stateczniki i powierzchnie sterowe.
Słowem wstępu chciałem zaznaczyć, że są to najtrudniejsze skrzydła jakie kleiłem do tej pory. Bardzo cienki dźwigar w okolicy centralnej powoduje duże odkształcenia, nawet po zaimpregnowaniu CA i oklejeniu poszyciem. Co prawda autorzy dodali szablon, jednak według mnie jest on niewystarczający.
Idąc za radami osób, które wcześniej kleiły ten model, postanowiłem dźwigar połączyć w całość przed wycięciem (w modelu jest on podzielony na trzy części). W tym celu zaznaczyłem oś symetrii (1) i zgodnie z nią nakleiłem środkową część dźwigara na tekturę 1mm. Następnie przedłużyłem linie wyznaczającą miejsce przyklejenia wzmocnień (2). Jest to linia wyznaczająca oś dźwigara w kierunku końca skrzydeł. Na tej podstawie przykleiłem części W13L i W13P korygując ich ustawienie z linią (3), która jest przedłużeniem linii (2). W ten sposób otrzymałem poprawny wznios skrzydeł.
Po starannym wycięciu z tektury zachowałem dolną część odpadu, która służyła jako szablon. O tyle lepszy niż proponowany przez autorów, że kształtował dźwigar po jego całej rozpiętości. Przykleiłem go taśmą malarską i w odpowiedniej kolejności doklejałem następne części na bieżąco wzmacniając za pomocą CA.
Kiedy cały szkielet był gotowy i dokładnie wysechł, przeszlifowałem go, a następnie wypełniłem XPSem, który pozyskałem z pozostałości podkładek pod panele. Grubość XPS to było 5mm i okazało się to za mało, więc miejscami kleiłem warstwowo. Kleiłem przezroczystym klejem Technicqll do gąbki i styropianu. Działał tak samo jak butapren z tą różnicą, że nie rozpuszczał XPS.
Postanowiłem spróbować takiej techniki na podstawie doświadczeń radzieckich modelarzy, którzy na potęgę używają styroduru i to z całkiem dobrym efektem. Problem był tylko z narzędziem do docinania. Po przejrzeniu relacji Technika, stwierdziłem, że sam nie zrobię tego urządzenia, bo nie mam takich materiałów, ale na szczęście udało mi się znaleźć taki wynalazek jak poniżej, na allegro za 60zl. Cena do zaakceptowania.
Także po zainstalowaniu końcówki widocznej poniżej, rozpocząłem cięcie pianki. Wyszło mi to średnio, bo nie mam doświadczenia, ale kolejnym razem na pewno będzie lepiej.
Posiadając już szkielet przyszła pora na poszycie. Pomimo zastosowania wypełnienia w szkielecie i tak postanowiłem zrobić podposzycie. Powodem było to, że po trasowaniu karton stał się wiotki i jego odkształcenia były nieprzewidywalne. Odrysowałem każdy element poszycia w następujący sposób.
Karton pozyskałem z pozostałości surówki Tempesta, którą kleiłem jakiś czas temu. W związku z tym, miałem pewność, że właściwości kartonu są te same lub maksymalnie zbliżone. Następnie skleiłem za pomocą BCG całe poszycie „w powietrzu” odpowiednio je kształtując. Do łączenia segmentów skrzydeł użyłem pasków łączących z wycinanki.
Później pomiędzy paski łączące, powklejałem wcześniej odrysowane podposzycie za pomocą butaprenu. Podposzycia nie wklejam w krawędź natarcia, gdyż tam ze względu na krzywiznę, karton jest wystarczająco sztywny.
Jak wszystko wyschło wkleiłem szkielet do środka za pomocą kleju Technicqll (normalnie używam do tego butaprenu, ale tym razem rozpuszczał XPS). W ten sposób skrzyła były niemal gotowe.
Ostatnim elementem było wykonanie brzechw na spodniej stronie płata. Wykorzystałem do tego drugą wycinankę (niestety brak zapasu koloru jest zmorą), wycinając imitacje brzechw. Użyłem do tego patentu znalezionego na którymś forum. Początkowo próbowałem z dwoma ostrzami obok siebie, jednak były za blisko. Nie mniej po włożeniu między ostrza kartonu 0.2mm, wysokość wycinanych pasków była dla mnie dobra.
Tak jak w przypadku statecznika pionowego, paski przyklejałem w pionie. Żeby zrobić to równo i w miarę prostopadle do powierzchni płatu, zapierałem pasek o plastikową kartę reklamową (może być również płatnicza lud dowód osobisty). Natomiast kartę przyklejałem do skrzydła taśmą Tamiya, żeby się nie poruszyła w trakcie przyklejania. Oczywiście odbywało się to z pomocą BCG, a wszystkie przybory potrzebne w tej operacji, znajdują się na zdjęciu poniżej.
Efekt widoczny jest na zdjęciach poniżej.
Jak widać nadruk na brzechwach jest niestety jednostronny. Nie miałem możliwości znaleźć dwustronnego druku w odpowiednim kolorze, który w tym przypadku byłby najlepszy. W związku z tym jestem zmuszony niezadrukowaną stronę wyretuszować. Jednak nastąpi to w czasie, jak będę retuszował stateczniki i powierzchnie sterowe. Na chwilę obecną, całość skrzydeł widocznych powyżej, nie została w żadnym stopniu retuszowana.
Pozdrawiam
FW-190 D-9 FW-190 A-4 Spitfire mk.Vb Spitfire mk.Vc Spitfire mk.XVIe PZL P.11c JU-88D-1 B-239 P-40E Jak-1b P-47D-11 Spitfire LF.IX Spitfire mk.Ia Hawker Hurricane
F4U Corsair
"Buduję miniaturowe 'repliki' samolotów, a nie kartonowe modele"
Piotr Rowiński
F4U Corsair
"Buduję miniaturowe 'repliki' samolotów, a nie kartonowe modele"
Piotr Rowiński
- pawelelka77
- Posty: 424
- Rejestracja: pn kwie 11 2011, 8:12
- Lokalizacja: BYDGOSZCZ/BYSŁAW/TUCHOLA
- x 108
Re: PZL P.11c (Wyd. AH) - obrońca niepodległości Polski
Piotrek, nie sądziłem, że skrzydła w "11" są tak skomplikowane. Jestem pełen podziwu dla sposobu w jaki relacjonujesz nam Twoją 'walkę' z płatem. Nowatorskie techniki....stosowane chyba u okręciarzy?
Jestem naprawdę pod ogromnym wrażeniem...
Jestem naprawdę pod ogromnym wrażeniem...
Ostatnio zmieniony czw lis 29 2018, 17:33 przez pawelelka77, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: PZL P.11c (Wyd. AH) - obrońca niepodległości Polski
Wlasnie dostalem maila ze przekroczony jest miesieczny limit transferu. Wiec zdjecia beda widoczne w sobote
FW-190 D-9 FW-190 A-4 Spitfire mk.Vb Spitfire mk.Vc Spitfire mk.XVIe PZL P.11c JU-88D-1 B-239 P-40E Jak-1b P-47D-11 Spitfire LF.IX Spitfire mk.Ia Hawker Hurricane
F4U Corsair
"Buduję miniaturowe 'repliki' samolotów, a nie kartonowe modele"
Piotr Rowiński
F4U Corsair
"Buduję miniaturowe 'repliki' samolotów, a nie kartonowe modele"
Piotr Rowiński