Witam
Święta, święta i po świętach. Mimo, że ostatnim czasem zajmuję się głównie P.11c, to nie oznacza, że szwab poszedł w definitywną odstawkę. Etap, który został pokazany poniżej, został wykonany jeszcze przed rozpoczęciem budowy polskiej jedenastki. Jednak dopiero teraz zebrałem się w sobie, aby pokazać zdjęcia z tamtego czasu. Jak zapewne widać, są to niestety zdjęcia robione tylko telefonem, ale jak podkreślałem wielokrotnie, szkoda mi czasu kiedy jest wena do klejenia, na rozkładanie się za każdym razem z domowym studiem fotograficznym. Także wybaczcie mi jakość i brak jednolitego tła, ale obiecuję to nadrobić w galerii końcowej, która zbliża się już coraz większymi krokami.
Po zlepieniu poszczególnych podzespołów modelu, przyszedł czas na tak zwane składanie wszystkiego do kupy. Przód z kabiną został sklejony z tylną częścią kadłuba, a później doszły stateczniki, skrzydła i powierzchnie sterowe. Ostatnimi elementami, które należało przykleić przed lakierowaniem, były pylony do podwieszenia bomb. Gotowa bryła została pokryta lakierem bezbarwnym tak, że wierzchnią warstwę stanowił akrylowy połysk, który był podkładem pod wash.
Wash, jak wspominałem wcześniej, zrobiony został z olejnych farb artystycznych Rembrandt wymieszanych z White Spirit Talensa. Do modelu użyłem tylko dwóch kolorów, które są widoczne poniżej, gdyż uznałem, że są one najlepsze do imitacji brudu eksploatacyjnego.
Najpierw, na podstawie zdjęć samolotów z epoki, staram się nanieść wstępny kształt zabrudzeń. Później jak to wyschnie zaczynam modulację za pomocą suchych pędzli lub patyczków kosmetycznych. Jeżeli jest taka potrzeba, zmywam lekko za pomocą white spirit to co namalowałem wcześniej, powodując rozmycie tych zabrudzeń. Technik jest wiele i wszystko zależy od tego jaki efekt chcemy osiągnąć. Ale prawda jest taka, że liczy się głównie obycie z tematem i doświadczenie. Więc im więcej robimy tego typu zabiegów, tym łatwiej i lepiej nam to wychodzi. Ja staram się zawsze znaleźć zdjęcie konkretnego zabrudzenia i je wykonać, gdyż nie chce robić śladów eksploatacji, które nigdy nie występowały na danym typie samolotu. Zadowolenie z efektu końcowego jest różne, bo niestety jeszcze daleko mi do doświadczenia plastikowców. Jednak z każdym kolejnym modelem, mam wrażenie, że jest trochę lepiej, więc wszystko idzie w dobrym kierunku.
Po zakończeniu prac nad płatowcem, przykleiłem na miejsce gondole z silnikami, które już wcześniej były brudzone.
Na całość została położona cienka warstwa finalnego półmatu. W ten sposób model był gotowy na wykonanie śladów okopceń, które w tym samolocie były dość intensywne. Ja do okopceń wykorzystuje zawsze pigment AK-interactive o nazwie smoke, jest to mieszanka koloru czarnego i domieszek szarości oraz brązu, która jako gotowy produkt, idealnie nadaje się do tego celu. Zazwyczaj nakładam kilka warstw za pomocą małego pędzelka, oddzielając każdą warstwę Fixerem nakładanym za pomocą aerografu. Kilka warstw daje mi możliwość kontrolowania intensywności okopceń, dzięki czemu kiedy uznam, że efekt jest zadowalający, to po prostu przerywam cały proces. Oczywiście okopcenia wykonywane zostały na podstawie zdjęć, a o intensywności emisji spalin silników Jumo, świadczą fotografie okopconych stateczników poziomych. Poniższe zdjęcia nie są dość dobrej jakości, więc efekt końcowy z którego jestem bardzo zadowolony, będzie widoczny dużo lepiej przy galerii modelu, która już niebawem.
Wykonałem również właz wejściowy do kabiny wraz z mocowaniem karabinu MG-81Z oraz wszystkie lufy i celowniki, które będą zainstalowane w modelu.
Tym samym chciałem życzyć wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku, modelarskich sukcesów, a przede wszystkim więcej czasu na naszą pasję!